Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Daria Doncowa
‹Manikiur dla nieboszczyka›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułManikiur dla nieboszczyka
Tytuł oryginalnyМаникюр для покойника
Data wydania5 maja 2009
Autor
PrzekładDanuta Blank
Wydawca Videograf
CyklEulampia Romanowa
ISBN978-83-7183-695-4
Format336s. 150×210mm
Cena32,90
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Bildungsroman dla gospodyń domowych
[Daria Doncowa „Manikiur dla nieboszczyka” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Daria Doncowa to przykład kariery odniesionej w nieprawdopodobnym wręcz stylu. Dziennikarka i tłumaczka, która cudem wymknęła się śmierci, postanowiła odreagować chorobę, pisząc zabarwione humorem kryminały. W Rosji odniosła ogromny sukces. Jej książki sprzedały się w milionach egzemplarzy. „Manikiur dla nieboszczyka” otworzył serię przygód Eufrozyny Romanowej, czyli samozwańczej major Eulampii, przed którą drżą nawet największe rosyjskie zbiry.

Sebastian Chosiński

Bildungsroman dla gospodyń domowych
[Daria Doncowa „Manikiur dla nieboszczyka” - recenzja]

Daria Doncowa to przykład kariery odniesionej w nieprawdopodobnym wręcz stylu. Dziennikarka i tłumaczka, która cudem wymknęła się śmierci, postanowiła odreagować chorobę, pisząc zabarwione humorem kryminały. W Rosji odniosła ogromny sukces. Jej książki sprzedały się w milionach egzemplarzy. „Manikiur dla nieboszczyka” otworzył serię przygód Eufrozyny Romanowej, czyli samozwańczej major Eulampii, przed którą drżą nawet największe rosyjskie zbiry.

Daria Doncowa
‹Manikiur dla nieboszczyka›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułManikiur dla nieboszczyka
Tytuł oryginalnyМаникюр для покойника
Data wydania5 maja 2009
Autor
PrzekładDanuta Blank
Wydawca Videograf
CyklEulampia Romanowa
ISBN978-83-7183-695-4
Format336s. 150×210mm
Cena32,90
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Jakkolwiek banalnie to zabrzmi, życie nie rozpieszczało Darii Doncowej. Ta urodzona w 1952 roku w Moskwie autorka kryminałów – której notabene prawdziwie imię brzmi… Agryppina – jest córką znanego radzieckiego pisarza Arkadija Wasiljewa. Mając dwadzieścia dwa lata, ukończyła wydział dziennikarski stołecznego Uniwersytetu Łomonosowa, po czym na dwa lata przeniosła się do syryjskiego Aleppo, gdzie pracowała jako tłumaczka z języka francuskiego w sowieckim konsulacie. Po powrocie do kraju zajęła się pracą w wyuczonym zawodzie, z której jednak musiała zrezygnować, gdy w 1986 roku została matką. Wówczas zdecydowała się na pracę tłumaczki (poza językiem francuskim doskonale zna również niemiecki), co pozwalało jej większość dnia spędzać w domu. Świat Agryppiny Doncowej zawalił się przed jedenastoma laty, kiedy to onkolodzy zdiagnozowali u niej raka piersi i to w bardzo zaawansowanej fazie. Na szczęście po czterech skomplikowanych operacjach okazało się, że specjalistom udało się powstrzymać rozwój choroby. Czekała ją jednak wielomiesięczna rekonwalescencja w szpitalu. Nie mając co robić z wolnym czasem, za namową trzeciego męża, doktora psychologii Aleksandra Doncowa, któremu zresztą zawdzięcza obecne nazwisko, zaczęła pisać. Kiedy po roku opuszczała klinikę onkologiczną, miała już ukończonych pięć powieści. Wybrała się z nimi do bardzo popularnego w Rosji wydawnictwa „EKSMO”, które hurtowo kupiło maszynopisy i już w 1999 roku na księgarskich półkach pojawiły się pierwsze powieści podpisane przez… Darię Doncową. Do dzisiaj ukazało się ich już – choć może zabrzmi to nieprawdopodobnie – sto! Niezła średnia, prawda? Mniej więcej dziesięć książek na rok.
Doncowa stworzyła pięć serii wydawniczych. Najpopularniejszą jej bohaterką jest, zawdzięczająca nazwisko swojej autorce, Dasza Wasiljewa (trzydzieści sześć powieści), zaraz po niej sytuuje się Eulampia – a tak naprawdę Eufrozyna – Romanowa (dwadzieścia sześć), a następnie – Wiola Tarankowa, Iwan Poduszkin oraz Tatjana Siergiejewa. „Manikiur dla nieboszczyka”, wydany oryginalnie w 2000 roku, jest pierwszą częścią przygód „major” (skąd ten cudzysłów, wyjaśni się później) Romanowej. Ogromna popularność humorystycznych kryminałów Doncowej nie uszła uwagi filmowców. Na ekran przeniesiono już ponad dwadzieścia jej książek; najczęściej (dwunastokrotnie) widzowie mieli okazję oglądać perypetie Daszy, ale Eulampia dość skutecznie ją goni – dotychczas zekranizowano dziewięć powieści z nią w roli głównej. „Manikiur…” pojawił się w telewizji w 2003 roku, obraz wyreżyserował Władimir Morozow, a sympatyczną i przebiegłą moskwiankę – po raz pierwszy i wcale nie ostatni – zagrała Ałła Kliuka. Trudno się więc dziwić, że obecnie pisarkę stawia się w jednym rzędzie obok tak popularnych dam rosyjskiego kryminału, jak Aleksandra Marinina, Tatjana Polakowa czy Polina Daszkowa. Zdecydowanie bowiem na to zasługuje.
Nosząca imię po babci, Eufrozyna Romanowa (nie jedyna to zresztą postać w książce mająca historyczne nazwisko) nigdy nie marzyła o tym, by ścigać groźnych przestępców na ulicach Moskwy. Owszem, z ogromną pasją czytała pisane przez kobiety powieści kryminalne, ale to całkowicie zaspokajało jej żądzę przygód. W ogóle życie nie szczędziło jej udręk, mimo – a może właśnie dlatego – że pochodziła z tak zwanego „dobrego domu”. Ojciec był profesorem matematyki, pracującym dla armii, dlatego też więcej czasu niż w domu, spędzał w instytucie i na poligonie. Matka natomiast, niegdyś śpiewaczka operowa, porzuciła scenę, aby zajmować się ukochaną córeczką. Marząc, by podobnie jak ona zrobiła karierę muzyczną, posłała Frozę – to zdrobnienie od Eufrozyny – do konserwatorium. Dziewczyna została harfistką. Nie przepadała jednak za tym instrumentem, który wydawał się jej zdecydowanie zbyt duży jak na jej wątłą figurę. Trzeba bowiem wiedzieć, że od dziecka imały się jej przeróżne paskudne choroby, spośród których plebejską grypę można uznać za najmniej dokuczliwą. Nie wyrosła więc na zgrabną i powabną blondynkę, wręcz przeciwnie – jest kobietą niską, kościstą, o wielkich stopach (tego jednego natura jej nie odmówiła). Męża jej za to matka, tuż przed swoją śmiercią, wyswatała jak z żurnala mody. Michaił Gromow to wysoki, szczupły i niezwykle przystojny ekskulturysta. Na dodatek bajecznie bogaty. Majątku dorobił się, handlując komputerami do spółki ze swoim przyjacielem. Mimo że jest młodszy od swojej żony o sześć lat – ma trzydziestkę – wcale nie daje jej tego odczuć; dba o nią, jakby była jego największym skarbem. Obdarowuje prezentami, zatrudnia gosposię, dmucha i chucha, by żaden wstrętny wirus nie zmógł jego ukochanej żony. Tak przynajmniej wygląda to z punktu widzenia Eufrozyny, która większość czasu spędza w łóżku przed telewizorem bądź z kryminałem w ręku. Jak to jednak często bywa, prawda jest zupełnie inna, o czym pewnego dnia kobieta przekonuje się wyjątkowo boleśnie.
Pod nieobecność w domu męża i gosposi nieznajoma dziewczyna przynosi Eufrozynie kopertę, w której znajduje się kaseta wideo, a na niej amatorski filmik przedstawiający atrakcyjnego mężczyznę baraszkującego w łóżku z idealnie wręcz piękną młódką. Froza bez trudu rozpoznaje w kochającej się parze swego męża i kobietę, która przed chwilą podała jej w drzwiach niecodzienną przesyłkę. Nagrany w tle obrazu komentarz nie pozostawia złudzeń. Tatjana Mołotowa (sic!) informuje w nim, że od jakiegoś już czasu ma romans z Michaiłem, a teraz jeszcze spodziewa się jego dziecka. Widzi więc tylko jedno wyjście z sytuacji: Gromow musi się rozwieść z Romanową, aby już nic nie stanęło na drodze do jego szczęścia. Dla nieatrakcyjnej i od dawna wątpiącej w swoje zalety Eufrozyny to prawdziwy cios w serce. Pisze pożegnalny list, który zostawia na tapczanie, i opuszcza dom z gorącym postanowieniem popełnienia samobójstwa. Takim osobom jednak rzadko co w życiu się udaje. Na szosie za miastem rzuca się prosto pod nadjeżdżający samochód, ale kierowca ma tyle opanowania i umiejętności, że natychmiast hamuje. Szoferem okazuje się Katia, chirurg w jednym z moskiewskich szpitali, prawdziwy społecznik, który pomaga każdemu, kto wpadnie w tarapaty. Można więc powiedzieć, że spadła Frozie jak manna z nieba. Zabiera nieszczęsną bezrobotną – a teraz już także bezdomną – harfistkę do siebie, ofiarowując jej dach nad głową w zamian za pełnienie roli gosposi. Romanowa, która do tej pory nie miała jeszcze miotły w ręku ani nigdy sama nie ugotowała obiadu, przyjmuje ofertę, co stanie się w przyszłości przyczyną wielu zabawnych perypetii.
Eufrozynie wydawało się, że znajdzie teraz trochę czasu na rozmyślania i osiągnięcie wewnętrznego spokoju. Szybko jednak okazuje się, że była w ogromnym błędzie. Już następnego dnia jej spokój burzy telefon Katii, która prosi, by pojechała do niejakiego Konstantina (Kostii) Katukowa i powołując się na nią, odebrała od niego teczkę z dokumentami i przywiozła we wskazane miejsce. Na miejscu okazuje się jednak, że teczka jest pusta, co straszliwie irytuje towarzyszącego pani chirurg mężczyznę o aparycji bandziora. Wściekły zabiera Katię ze sobą, wyznaczając nowy termin spotkania i dostarczenia przesyłki. Froza, chcąc jak najszybciej wyjaśnić nieporozumienie, wraca do mieszkania Katukowa. Zamiast gospodarza zastaje tam trupa z odstrzeloną głową i odciętymi dłońmi. Uciekając, odruchowo zabiera ze sobą leżącą na stoliku damską torebkę, z czego zdaje sobie sprawę dopiero w domu Katii. W torebce znajduje dowód osobisty wystawiony na nazwisko Margarity Wołkowej. I to właśnie od niej rozpoczyna swoje prywatne śledztwo, które okaże się nie mniej skomplikowane niż dochodzenia prowadzone przez bohaterki uwielbianych przez Romanową kryminałów. Katukow okazuje się bowiem aktorem jednego ze stołecznych teatrów, znacznie bardziej jednak znanym ze swoich podbojów miłosnych niż sukcesów scenicznych. Otoczonymi wianuszkiem oddanych wielbicielek, niejednokrotnie narażał się mężczyznom, którym podbierał żony i narzeczone. Na dodatek znany był również w środowisku jako „przechowywacz” – osoba, u której można było bezpiecznie przechować przez jakiś czas cenne przedmioty. Co oznacza, że miał dostęp do wielu tajemnic. I wiele osób mogło mieć tym samym powód, aby się go pozbyć… Eufrozyna, chcąc nie chcąc, musiała pójść tropem jego zabójcy, bo tylko w ten sposób mogła odzyskać dokumenty, dzięki którym zostałaby uwolniona Katia. Jednocześnie, by łatwiej było jej prowadzić dochodzenie, przemianowała się na major Eulalię (nigdy bowiem nie lubiła swego prawdziwego imienia) Romanową. Odpowiednie legitymacje – milicyjną i służb specjalnych (FSB) – kupiła sobie natomiast od sprzedawcy w metrze.
„Manikiur dla nieboszczyka” czyta się wyśmienicie. I na tym chyba polega główny problem tej książki. Powieść po prostu za łatwo wchodzi do głowy – i to nie tylko dlatego, że jest napisana potoczystym stylem (to w końcu nie grzech, lecz zaleta!), ale przede wszystkim z powodu zastosowanych przez autorkę rozwiązań fabularnych. Intryga, która z początku wydaje się dość banalna, z biegiem czasu komplikuje się coraz bardziej. Pisarka nakłada na siebie kilka różnych wątków, które jednak wielokrotnie się przecinają, co sprawia, że prowadząca śledztwo Romanowa co rusz dochodzi do muru, nie będąc go w stanie ani przebić, ani przeskoczyć. Przynajmniej takie wrażenie odnosi czytelnik. Tyle że w takich sytuacjach Doncowa zawsze – trochę „przypadkiem”, na marginesie głównych wydarzeń – podrzuca swojej bohaterce idealne rozwiązanie problemu, zdawało się, nie do przeskoczenia. I już! Po co Eulalia ma się trudzić, wyciskać poty, ruszać głową – wystarczy tylko poczekać, a jabłuszko samo spadnie do fartuszka. Przy „major” Romanowej taki Sherlock Holmes, Herkules Poirot, Kurt Wallander, ba! nawet Anastazja Kamieńska, to frajerzy niepotrzebnie wysilający mózgownice, by po wielu rozważaniach i dywagacjach dojść do tego, co bohaterce „Manikiuru…” zostaje podarowane na tacy. Przyznać jednak trzeba, że żadna z wcześniej wymienionych postaci nie musiała się tyle nabiegać i najeździć metrem, by uratować – znów jakby przypadkiem – swoją dopiero co poznaną przyjaciółkę, a raczej wybawczynię. I to na dodatek w sytuacji, gdy pracuje się na dwa etaty. Nie należy bowiem zapominać o tym, że w czasie, gdy była harfistka nie tropiła mordercy, musiała jeszcze opiekować się rodziną Katii i licznymi zwierzętami plączącymi się po mieszkaniu pani chirurg. Wyszło jej to jednak zdecydowanie na dobre. Ucząc się na błędach, została w końcu całkiem niezłą kucharką.
Powieść Darii Doncowej to, pomimo kilku potknięć, całkiem przyzwoity, niepozbawiony wielu ironicznych uwag na temat zmian zachodzących w Rosji na przełomie wieków, kryminał dla… gospodyń domowych. Postać „major” Romanowej jest bowiem idealnie skrojona pod czytelniczki współczesnych romansów. W przerwie między sprzątaniem a gotowaniem panie spokojnie mogą sięgnąć po „Manikiur…”, by oderwać się od swoich codziennych zajęć, a przy okazji powzdychać i pomarzyć: „Chciałabym być taka jak ona”. Rozwiązując problemy Katii, Eufrozyna bowiem dojrzewa – z brzydkiego kaczątka staje się dorodnym łabędziem (a raczej łabędzicą), z kuchennego nieudacznika przeobraża się w doświadczoną gospodynię; wreszcie pełna niewiary we własne umiejętności harfistka podejmuje decyzję o powrocie do sal koncertowych. Czegóż można chcieć jeszcze?… Może tylko większej inwencji w prowadzeniu intrygi. Bo pojawienie się w finale powieści postaci majora Wołodii Kostina, który wykładając kawę na ławę, wiąże wszystkie porozrzucane przez autorkę wątki, to zdecydowanie droga na skróty. Ot, kolejne zastosowanie znanej od czasów antycznych zasady deus ex machina.
koniec
10 sierpnia 2009

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Perły ze skazą: Los bezprizornego człowieka
Sebastian Chosiński

18 V 2024

Choć kilka książek Władimira Maksimowa ukazało się w Polsce (także Ludowej), nie jest on nad Wisłą postacią szczególnie znaną. Co zrozumiałe o tyle, że od początku lat 70. istniał na niego w ZSRR zapis cenzorski. Wczesna nowela „A człowiek żyje…”, w dużej mierze eksplorująca osobiste przeżycia pisarza, to jeden z najbardziej wstrząsających opisów losu człowieka „bezprizornego”.

więcej »

PRL w kryminale: Pecunia non olet
Sebastian Chosiński

17 V 2024

Za najohydniejsze dzieło w dorobku Romana Bratnego uznaje się opublikowany po wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego „Rok w trumnie”. Siedem lat wcześniej autor „Kolumbów” wydał jednak inną książkę. W kontekście tego, czym inspirował się pisarz, być może nawet ohydniejszą. To „Na bezdomne psy”, w której, aby zdyskredytować postać okrutnie zamordowanego Jana Gerharda, Bratny posłużył się kostiumem „powieści milicyjnej”.

więcej »

O miłości, owszem, o detektywach – niekoniecznie
Wojciech Gołąbowski

16 V 2024

Parker Pyne, Hercules Poirot, Harley Quin i pan Satterthwaite… Postacie znane miłośnikom twórczości Agaty Christie wracają na stronach wydanych oryginalnie w Wielkiej Brytanii w 1991 roku zbiorze „Detektywi w służbie miłości” – choć pod innym tytułem.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż autora

Jazzowe oblicze noise’u i post-rocka
— Sebastian Chosiński

Kto nie ryzykuje, ten… w spokoju nie żyje
— Sebastian Chosiński

W starym domu nie straszy
— Sebastian Chosiński

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.