Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 7 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

Wpływowi ludzie się starają, by moje wizje się zrealizowały

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2 3

Wpływowi ludzie się starają, by moje wizje się zrealizowały

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Esensja: Odpowiadałeś na pytanie – co zmieniłbyś w „Pieprzonym losie kataryniarza”.
RAZ: Tak. Moja wersja odpowiedzi jest taka: Nic bym nie zmienił, bo uważam, że pisarz nie powinien zmieniać swoich starych książek. Jeżeli uważa, że te książki są kichą, to powinien ich nie wznawiać, tak jak ja nie wznawiam „Skarbów Stolinów”, nawet jakby ktoś je chciał wydać. A Lem nie wznawiał „Człowieka z Marsa”, myślę, że z tego samego powodu.
Esensja: Ale nie wznawiał też „Obłoku Magellana”, a ja „Obłok Magellana” bardzo lubię, pomimo oczywiście całej ideologii…
RAZ: Jest też tak, że autor się może mylić i tutaj się Lem być może mylił się co do swoich książek, ale w końcu się zgodził na wydanie „Człowieka z Marsa”, natomiast jeśli chodzi o „Stolinów” to ja się nie mylę, bo ta książka była wtórna, niestety. Ale jeszcze mądrzej niż nie wznawiać jest nie wydawać książki, która się nie udała i dlatego mam ksiazki niewydane, które być może wydam, kiedy je napiszę na nowo lepiej – ale na razie, ani „Worożychy”, ani „Ogni na skałach” nie wydam.
Esensja: Możesz sobie na to pozwolić, ale niektórzy autorzy, którzy potrzebują pieniędzy, nie mogą sobie na to pozwolić. Podobnie jest z aktorami…
RAZ: Z aktorami jest inaczej, bo aktorzy nie decydują o swojej pracy. Aktor nie mówi sobie „a teraz zagram Hamleta”. Aktor siedzi przy telefonie i czeka. Sytuacja aktora jest porównywalna z moją sytuacją jako publicysty. Dzwonią do mnie i mówią: „panie Rafale, tekst jest nam potrzebny o tym, i o tym, na wtorek”. I ja mogę powiedzieć, że ten temat mnie nie obchodzi, nie mam nic mądrego do napisania na ten temat, zwróćcie się do kogoś innego. Oni mogą się zwrócić do kogoś innego, tylko, że istnieje niebezpieczeństwo, że następnym razem oni od razu się zwrócą do kogoś innego. A ja właśnie z tego żyję. Wiec zdarza się, że czasami piszę teksty publicystyczne głupie, na tematy, na które mam mało do powiedzenia, żeby nie stracić zamówienia. I myślę, że z aktorami jest podobnie – moja żona jako aktorka pewnie to potwierdzi – że oni czasami przyjmują rolę w filmie mętnym, dlatego po prostu, że gdy odmówią, to się rozejdzie, że nie chcą. Ale właśnie taka jest różnica, że ja z publicystyki żyję, tak jak aktor żyje z grania. Natomiast nie żyję z pisania science fiction i stać mnie na ten luksus, żeby nie wydać ksiażki.
Myślę zresztą, że w Polsce w ogóle się nie żyje z pisania wyjąwszy Wołoszańskiego, Chmielewską, z naszej branży chyba tylko Sapkowskiego. Może jeszcze 4, 5 nazwisk można dodać, ale nie w skali polskiej fantastyki. No, Kres żyje z pisania, ale on ma bardzo ograniczone potrzeby, bo lubi takie życie lumpeninteligenkie, a do tego nie trzeba wielu pieniędzy. Ale większość ludzi w Polsce nie żyje z pisania i ma to swoje dobre i złe strony. Dobrą stroną jest, że nie musisz. Autor w Ameryce musi wydać książkę co roku i efekt jest taki, że kiedy się zobaczy książki nawet największych mistrzów, to to są czasami straszne knoty. Każdy z tych, którzy mają świetne rzeczy na koncie, wypuścił od czasu do czasu jakiegoś gniota, bo po prostu rok mijał, a on się musiał wydawcy opłacić, miał w kontrakcie, że będzie co roku nowa powieść i musiał jakąś nowa powieść wydać. Choć są takie wypadki jak Bester, który między „Demolition Man” i „Gwiazdy – moje przeznaczenie” miał 16 lat przerwy. On przez te 16 lat uważał, że nie ma dobrego pomysłu i nie będzie byle gówna pisał i utrzymywał się z pensji na uniwersytecie. Ale to jest odosobniony przypadek.
Esensja: W „Źródle bez wody” i „Pięknie jest w dolinie” pojawia się motyw ekspansji islamu. Czy po wydarzeniach 11 września 2001 roku inaczej patrzysz na to, co napisałeś, czy uważasz, że to się potwierdziło? Jak sądzisz, jak te wydarzenia wpłyną na literaturę popularną?
RAZ: To są dwa pytania – odpowiadam na pytanie pierwsze. W moim widzeniu sytuacji zderzenia cywilizacji nic się nie zmieniło, raczej byłem może jedną z niewielu osób, których ten zamach nie zaskoczył, rzeczywiście pisałem o tym. Zdziwiło mnie jedno – to jest przykład, że ludzie z różnych cywilizacji nie są się w stanie zrozumieć – dla mnie kompletną głupotą bin Ladena jest to, że on uderzył w Nowy Jork, w Amerykę. Widać inne sposoby myślenia, że inaczej myśli Europejczyk, a inaczej Arab. Arabowie, którzy mają bardzo silny determinizm w swojej kulturze, uważają, że jeśli się uderzy w samo serce, to to będzie cios porażający. Gdyby ktoś zrobił taka rzeź w Mekce, Arabowie by na 30 lat zamarli w bezruchu, bo według ich sposobu myślenia, fakt, że Allach dopuścił, aby dostali taki cios oznacza, że Allach jest przeciwko nim. A jak Allach jest przeciwko nim, to nie ma co podskakiwać. Można podawać takie przykłady z historii, gdzie jedna taka klęska Arabów paraliżowała ich na długie lata – taki jest ich sposób myślenia. Oni, zadając cios w samo serce Ameryki, wyobrażali sobie, że Amerykanie zareagują podobnie, że przykucną, załamią się, zwątpią i powiedzą „o Jezu, jak nam przylutowali!”. Natomiast myślenie człowieka białego jest inne – on mocno uderzony chce oddać. To co zrobiła Al-Kaida w Ameryce miało skutek odwrotny od przewidywanego. Ameryka się wściekła, stanęła na nogi, wydała ciężkie pieniądze na zbrojenia, zdemolowała Afganistan, wreszcie zniszczyła ich bazy w Afganistanie i prawdopodobnie teraz przez wiele lat będzie ściagała tych terrorystów po świecie, dopóki ich wszystkich nie złapie i powydusza, bo taki jest sposób myślenia białego człowieka. Gdyby Osama bin Laden był mądrzejszy, to nie uderzałby w Amerykę, tylko uderzałby w peryferia, czyli w Europę – bo Europa zachodnia, to niestety obecnie peryferia cywilizowanego świata. Gdyby odpalił jedną małą bombę we Francji, Anglii, Niemczech, Włoszech, Hiszpanii, to spowodowałoby to, że te kraje by się ugięły i gotowe by były się zgodzić na wszystko, włącznie z wystąpieniem z NATO, z odejściem od wszystkich, z opuszczeniem Ameryki. Mógłby ich niszczyć po kawałku. I rzeczywiście wtedy, gdy pisałem „Czerwone dywany…”, „Śpiącą królewnę” i cały ten zbiór, to spodziewałem się właśnie, że starcie między islamem, a białą cywilizacją nastąpi na terenie zachodniej Europy. Na to się zapowiadało – była fala zamachów terrorystycznych we Francji, która dość gwałtownie ucichła, co samo w sobie jest dość tajemniczą rzeczą. Prasa brytyjska, powołując się na wywiad brytyjski, twierdziła, że Francuzi zawarli taki cichy pakt z terrorystami, że nie będą ścigać islamistów na swoim terenie, nie będą ich wydawać innym krajom, w zamian za to nie będzie zamachów we Francji, tylko w innych krajach. To nie jest niemożliwe. Tu wchodzimy w obszary gdzie wiedza nie może być zweryfikowana, bo oczywiście, jeżeli nawet taki pakt został przez francuskie służby specjalne i rząd zawarty, to nikt się do tego nigdy nie przyzna. Ale faktem jest, że seria zamachów w paryskim metrze potem gwałtownie została urwana i zapowiadało się, że tak będzie, że Europa się ugnie, że pod pozorem wielkich słów będzie zawierać koncesje z Arabami. Al-Kaida zadziałała całkowicie odwrotnie, i w moim przekonaniu samobójczo. Rzeczywiście to co wydarzyło się 11 września wywoła wieloletnią wojnę – to co Amerykanie nazywają „wojną z terroryzmem” jest tak naprawdę wojną z Arabami – oni się do tego nigdy nie przyznają, ale to jest wojna między cywilizacjami, w której oczywiście biała cywilizacja wygra, bo, choć jest nadgryziona przez szczury i korniki, to jest cały czas cywilizacją wyższą niż cywilizacja islamu. Oczywiście w bogatych krajach arabskich są samochody, są komputery, ale mają to wszystko, bo są to rzeczy kupione z Europy, albo produkowane na amerykańskiej licencji. Natomiast oni sami nie istnieją, nie mają nauki – jeśli będą mieli islamską bombę jądrową, to tylko dlatego, że kupią ją od Ruskich. Wojna będzie trwała przez kilkadziesiąt lat, a skoro będzie wojna, to literatura popularna będzie musiała to podchwycić i w ogóle cała literatura będzie musiała się do tego ustosunkować. Na pewno będzie to miało swój wielki wpływ na twórczość, zwłaszcza na kulturę popularną. Kultura popularna zawsze bierze udział w takich zmaganiach.Tak było w drugiej wojnie światowej, kiedy miała krzepić i podrywać do walki. Tak było na przykład po wojnie wietnamskiej, kiedy Ameryka się rzeczywiście zhańbiła sromotną ucieczką, żałosną rejteradą, przede wszystkim pozostawieniem na pastwę losu sojuszników, południowych Wietnamczyków. A później Amerykanie się zachwycali filmami o Rambo, czy kawałkami z Chuckiem Norrisem, gdzie ci herosi kultury popularnej amerykańskiej wjechali do Wietnamu, rozpirzali dwie wietnamskie armie ludowe i wygrywali wojnę w imieniu tych, którzy ją przegrali. Kultura popularna kompensuje różne rzeczy, naprawia to co się w dziejach nie udało, pokazuje jakie powinno być to, co się dzieje w rzeczywistości. Na pewno i w tym przypadku będzie kultura popularna w ten sposób funkcjonowała.
Esensja: Mówiąc, że Al-Kaida powinna zaatakować Europę Zachodnią…
RAZ (smiejac się): Chciałem powiedziec tak: gdybym był Osamą bin Ladenem…
Esensja: … to znaczy, że nie zaliczasz Europy zachodniej do tej cywilizacji białej…
RAZ: Zaliczam ją, tylko mówię, że to są w tej chwili peryferia. To zresztą jasno wyszło podczas wojny w Kosowie, a później podczas wojny w Afganistanie. Armie europejskie nie są już Amerykanom potrzebne. Oni nawet nie prosili o nie w Afganistanie, poza brytyjskimi komandosami, Amerykanie po prostu podziękowali za współprace wszystkim innym armiom natowskim, bo one są epokę do tyłu za nimi, technologicznie. Europa jest po prostu zacofana w stosunku do Ameryki o kilkanaście lat i ta przepaść miedzy Europą i Ameryka się pogłębia. W Ameryce mówi się obecnie (na razie publicyści, nie politycy, ale politycy zawsze są ostatni), że należałoby zmienić pozycję miedzy oceanami. Ocean Atlantycki, który zawsze był ważny w polityce amerykańskiej, przestaje być ważny. Ważny jest Pacyfik, bo za Pacyfikiem są Chiny – a to jest prawdziwy partner, czy rywal do gry. Chiny są liczącym się krajem, natomiast Europa przestaje się liczyć. Na własne życzenie.
koniec
« 1 2 3
7 lutego 2003

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Koledzy od komiksów to już by cię gonili z widłami
Tomasz Kołodziejczak

21 III 2024

O albumie "Historia science fiction", polskiej fantastyce i całej reszcie, z Tomaszem Kołodziejczakiem rozmawia Marcin Osuch

więcej »

Wracać wciąż do domu
Ursula K. Le Guin, Michał Hernes

24 I 2018

Cztery lata temu opublikowaliśmy krótki wywiad z Ursulą K. Le Guin.

więcej »

Jak zrobić „Indianę Jonesa” lepszego od „Poszukiwaczy Zaginionej Arki”?
Menno Meyjes

23 XI 2014

Usłyszałem od Spielberga, że nie powinienem kręcić, dopóki nie poznam emocjonalnego sedna sceny, dopóki nie spojrzę na nią z sercem- mówi Menno Meyjes, scenarzysta „Koloru purpury” i „Imperium słońca”, które wkrótce ponownie wejdą do polskich kin.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Dookoła mnie kłębi się mgławica pomysłów
— Rafał A. Ziemkiewicz

Bez kultury popularnej nie będzie kultury wysokiej
— Rafał A. Ziemkiewicz

Cała kupa cytatów
— Wojciech Gołąbowski

Wszyscy przegrywają
— Konrad Wągrowski

Tegoż twórcy

Krótko o książkach: Esej o realizmie
— Miłosz Cybowski

Seks, Smoleńsk i kryzys wieku średniego
— Mieszko B. Wandowicz

Za mało na powieść
— Artur Chruściel

Pryzmat
— Wojciech Gołąbowski

Szare ognie
— Eryk Remiezowicz

Ciało do bólu współczesne
— Wojciech Gołąbowski

Polaków portret podły
— Marcin Łuczyński

Tysiąc wierszy o sadzeniu grochu
— Wojciech Gołąbowski

Rój lemingów
— Wojciech Gołąbowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.