Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 5 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Rafał A. Ziemkiewicz
‹Żywina›

EKSTRAKT:30%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułŻywina
Data wydania17 października 2008
Autor
Wydawca Świat Książki
SeriaNowa proza polska
ISBN978-83-2471-370-7
Formatoprawa twarda
Cena29,90
Gatunekobyczajowa
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Za mało na powieść
[Rafał A. Ziemkiewicz „Żywina” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Żywina” Rafała Ziemkiewicza nie jest, wbrew zapowiedziom, zapisem dziennikarskiego śledztwa. Nie jest też – co mogłyby sugerować pierwsze strony – historią wewnętrznej przemiany prowadzącego to śledztwo dziennikarza. Czym zaś jest? Najbliżej prawdy będę chyba, gdy nazwę ją zbiorem mniej i bardziej ambitnych prób. Co do jednej zakończonych porażką.

Artur Chruściel

Za mało na powieść
[Rafał A. Ziemkiewicz „Żywina” - recenzja]

„Żywina” Rafała Ziemkiewicza nie jest, wbrew zapowiedziom, zapisem dziennikarskiego śledztwa. Nie jest też – co mogłyby sugerować pierwsze strony – historią wewnętrznej przemiany prowadzącego to śledztwo dziennikarza. Czym zaś jest? Najbliżej prawdy będę chyba, gdy nazwę ją zbiorem mniej i bardziej ambitnych prób. Co do jednej zakończonych porażką.

Rafał A. Ziemkiewicz
‹Żywina›

EKSTRAKT:30%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułŻywina
Data wydania17 października 2008
Autor
Wydawca Świat Książki
SeriaNowa proza polska
ISBN978-83-2471-370-7
Formatoprawa twarda
Cena29,90
Gatunekobyczajowa
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Po kilku latach od lektury zupełnie wyleciał mi z pamięci polityczny wątek „Ciała obcego”, poprzedniej – i pierwszej – powieści współczesnej autora „Walca stulecia”. Co pozostało, i za co „Ciało” bardzo cenię, to jego warstwa obyczajowa: żałosny, przegrany, ale zapadający w pamięć bohater i mocny obraz jego patologicznego małżeństwa. A przypominam to, bo takich smaków czytelnik „Żywiny” nie doświadczy. Co prawda Radek Derechowicz, dziennikarz (nie z powołania), któremu przyszło „obsłużyć” temat zakończonej na przydrożnym drzewie burzliwej kariery posła Samoobrony Stanisława Żywiny, obdarzony został rzucającymi długi cień na jego życie rodzicami i jest uwikłany w dwa (a później nawet trzy) romanse, ale wszystko to jest jedynie lekko zarysowanym tłem dla głównego tematu książki – polityki.
Ziemkiewicz-pisarz zna jednak swój fach i potrafi trzymać się linii oddzielającej go od Ziemkiewicza-publicysty (sztuka, której nie opanował Waldemar Łysiak). Polityka w „Żywinie” nie jest wymierzona w kogoś i nie służy udowadnianiu tezy. Jest tłem dla społeczeństwa, czynnikiem organizującym jego funkcjonowanie, elementem rzeczywistości, na którym autor próbuje… No właśnie – to, czego autor próbuje nie jest jasne ani od początku, ani do końca.
W pierwszych rozdziałach wydaje się, że Ziemkiewicz fatalnie się spóźnił, a rzut oka na stronę ostatnią i początek prac nad powieścią (styczeń 2007) zdaje się to wrażenie potwierdzać. Bowiem w początkowych swych partiach „Żywina” wygląda na książkę wymierzoną w populizm spod znaku Andrzeja Leppera. Czy taki był pierwotny konspekt, czy zmiany wymusiła dynamika polskiej sceny politycznej – szczęśliwie nie jest to kierunek, w którym autor ostatecznie poszedł, bo mógł on uczynić jego porażkę co najwyżej jeszcze głębszą. O wiele gorzej, że nie poszedł też w kierunku, który wskazuje późniejsza strategia promocyjna jego książki.
Nie jest bowiem „Żywina” powieścią o dziennikarskim śledztwie w tym sensie, że nie bazuje na schemacie literatury popularnej. Budując tło godne political fiction, osadzając swoich politycznych bohaterów tak mocno w polskim „tu i teraz”, każąc im działać na tle istniejących rządów, prawdziwych ministrów i przegłosowanych ustaw – byłby Ziemkiewicz ze swoją książką jednym z nielicznych, jeśli nie jedynym, wśród powieści z kluczem (lub z Kulczykiem). Zwłaszcza że z powodzeniem unika popadnięcia zarówno w satyrę, jak i polityczną agitację.
Jednak śledztwo w powieści Ziemkiewicza jest de facto antyśledztwem – Radek jest dziennikarzem, bo gdzieś się trzeba „przechować”, zanim uda się przebić do jakiejś międzynarodowej fundacji organizującej wyjazdy, konferencje i stypendia. Gdyby nie obawa przed zazdrosnym mężem kochanki i potrzeba ukrycia się na jakiś czas na prowincji, bez najmniejszego kłopotu przeszedłby do porządku nad wszelkimi niejasnościami wokół śmierci tytułowej postaci. Co więcej, rozczaruje się ten, kto liczy na rozwiązanie sprawy, bo schematowi antyśledztwa pozostaje autor wierny do końca.
Zatem nie chciał Ziemkiewicz napisać kryminału i go nie napisał. I trudno mieć o to do niego pretensje – zagrał w inną grę i to jej wyniki należy ocenić. Ale pytaniem bez odpowiedzi pozostaje wtedy język książki. Prosty, przejrzysty, dziennikarski styl i pozbawiona wszelkich fajerwerków narracja byłyby atutami (a przynajmniej nie raziłyby), gdyby „Żywina” był pisany pod popularną konwencję. Kiedy jednak konwencja jest tylko pozorem, ubóstwo formalne staje się przede wszystkim ciężarem, dokładając brak formy do braków w treści. A przecież autor „Ogni na skałach” nie musi udowadniać, że opanował warsztat pisarski. Zaś twórca „Ciała obcego” pokazał już raz, że potrafi zaadaptować do swych potrzeb techniki właściwe prozie współczesnej. Tym razem jednak nawet podwójna tytulatura rozdziałów służy bodaj wyłącznie pierwszemu z nich.
Nie dostajemy więc od autora politycznego pamfletu, satyry, political fiction, kryminału, ciekawego języka ani narracji. Nie dostajemy również obrazu ani diagnozy polskiego społeczeństwa. A właściwie dostajemy, ale jedynie w postaci cząstkowej, jako niedokończony (i niepozbawiony błędów) szkic. Abstrahując od kwestii ideowych, Ziemkiewicz-publicysta ma przynajmniej taką zaletę, że w procesach politycznych i społecznych potrafi poruszać się zarówno jako analityk, jak i twórca syntez, potrafiąc zdobyć się na perspektywę szerszą niż spiski tajnych służb. Czy tego nie chciał, czy też nie potrzebował – umiejętności te leżą w „Żywinie” odłogiem. I nie chodzi mi tutaj o beletryzowanie publicystyki, ale o ten rys, który złoży kilkadziesiąt rozrzuconych obrazków w jedną galerię.
Tymczasem nie ma w „Żywinie” niemal żadnej świeżej obserwacji, bo co nie jest wtórne wobec powszechnego stanu świadomości, to jest wtórne wobec publicystyki (nie tylko Ziemkiewicza). Zresztą sam bohater reaguje na kolejne docierające do niego skargi na powszechną korupcję i niesprawiedliwość znudzeniem z rodzaju, że owszem, skandal, tak być nie powinno, ale wszyscy wiedzą, że jednak jest – no i co zrobić. Również końcowe, płynące z rozmowy z wpływowym byłym esbekiem objawienie, które rzekomo miało wyrzucić życie Radka z kolein, zbyt banalne jest w tym, co domniemane, a zarazem zbyt oczywiste w tym, co niewątpliwie prawdziwe, by potraktować je literalnie. A już analizując przez pryzmat swojego, bynajmniej nie religijnego, bohatera „festiwal umierania Papieża” (ostatnie partie powieści przypadają na wiosnę 2005), idzie Ziemkiewicz w banał wręcz krzyczący, snując rozważania o szlachetnych duchach przodków nawiedzających niekiedy upodlony Naród. Tymczasem kto jak kto, ale Radek Derechowicz był wystarczająco inteligentny i zarazem dość cyniczny, by dostrzec w tym jedynie zachowania stadne, bez względu na ich biegun, zamiast nagle przeżywać duchowe przemiany i odkrywać w sobie Polaka.
Bowiem jeśli „Żywina” jest książką o czymkolwiek, to jest książką o bezradności (co okrutnie zdradza fragment recenzji na skrzydełku obwoluty, dodając jeszcze kilka tematów o wiele mniej istotnych). O tym, że Polska utknęła w pół drogi pomiędzy Wschodem a Zachodem, a wypchnięcie jej z tego punktu jest nie tyle trudne, co wręcz niemożliwe. I jeżeli jest w powieści Ziemkiewicza coś naprawdę świeżego, to jest to paralela pomiędzy bezradnością popegeerowskiej biedoty a tą, która jest udziałem pokolenia młodych, bogatych i spełnionych – pokazanie, że przy różnych reakcjach, poziomie intelektualnym i stopniu świadomości własnej sytuacji, są to w gruncie rzeczy dwie strony tej samej monety.
Szkoda tylko, że zarysowując tę paralelę dość subtelnie przez sporą część książki, w finale doprowadza autor do brutalnego utożsamienia obu stron, wysyłając swojego bohatera na „wewnętrzną emigrację” do zabitej dechami dziury. Czy uznał, że był wcześniej za mało dobitny, czy też chciał wzbudzić w czytelniku bunt, zerwać wszelkie możliwe nici utożsamienia z bohaterem – wyparł dobrą monetę złą. Gdyby Radek rzucił w cholerę swoje „śledztwo”, cierpliwie wyczekał na okazję objęcia ciepłej posadki i pojechał w świat za grubą kasą i luksusowym życiem, lepiej by się przysłużył autorskim planom, niż nieistniejący, symboliczny Polak, któremu własna narodowość nie pozwala zrobić nic dla siebie, a własna bezradność – nic dla kraju.
Zresztą jest Polska również kotwicą dla samej książki, bo procesy, które diagnozuje jako specyficznie nasze (polskie, postkomunistyczne, wschodnie), w gruncie rzeczy wcale takie nie są. To, w czym Ziemkiewicz widzi produkt rozpadu komunizmu, Jacek Dukaj w „Czarnych oceanach” opisał jako rodzącą się metaksokrację i wydaje się, że miał w swoim opisie o wiele większą słuszność.
Czy jest „Żywina” kapitulacją, czy zakamuflowanym wezwaniem do buntu, w gruncie rzeczy nie ma większego znaczenia – za mało daje powodów, by się poddać, zbyt słabo prowokuje, by walczyć.
koniec
22 listopada 2008

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fakty i wyobraźnia
Joanna Kapica-Curzytek

5 V 2024

„Przepis na potwora” to książka na wysokim poziomie, popularyzująca w oryginalny sposób naukę i jej historię. W jej tle jest słynny utwór literacki, a efekt tego połączenia jest wręcz znakomity.

więcej »

PRL w kryminale: Nie bądź jak kura w Wołominie!
Sebastian Chosiński

3 V 2024

Szczęsny to ma klawe życie! Nie nudzi się nawet jednego dnia, ponieważ w peerelowskiej Warszawie zbrodnie popełniane są bez opamiętania. A że jest inteligentny i zawsze dopina swego, wzbudza podziw współpracowników i przełożonych. Miewa też magnetyczny wpływ na kobiety, chociaż nie pozwala sobie zamącać umysłu ich urodą. Dlatego też udaje mu się w końcu rozwikłać w „Dwóch włosach blond” wielce skomplikowaną intrygę kryminalną.

więcej »

Przerwane beztroskie dzieciństwo
Marcin Mroziuk

2 V 2024

Z jednej strony „Sprzedawca marzeń” to po prostu wciągająca powieść przygodowa, z drugiej zaś strony książka Katarzyny Ryrych przybliża młodym czytelnikom gęstniejącą atmosferę przed wybuchem II wojny światowej i cierpienia ludności cywilnej na jej początku.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Krótko o książkach: Esej o realizmie
— Miłosz Cybowski

Seks, Smoleńsk i kryzys wieku średniego
— Mieszko B. Wandowicz

Pryzmat
— Wojciech Gołąbowski

Szare ognie
— Eryk Remiezowicz

Ciało do bólu współczesne
— Wojciech Gołąbowski

Polaków portret podły
— Marcin Łuczyński

Tysiąc wierszy o sadzeniu grochu
— Wojciech Gołąbowski

Cała kupa cytatów
— Wojciech Gołąbowski

Rój lemingów
— Wojciech Gołąbowski

Wszyscy przegrywają
— Konrad Wągrowski

Tegoż autora

Król nie jest nagi
— Artur Chruściel

Ranking, który spadł na Ziemię
— Sebastian Chosiński, Artur Chruściel, Jakub Gałka, Jacek Jaciubek, Michał Kubalski, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Ktoś, kto wziął tu pieniądze, nie do końca się napracował…
— Sebastian Chosiński, Artur Chruściel, Grzegorz Fortuna, Jakub Gałka, Mateusz Kowalski, Alicja Kuciel, Konrad Wągrowski

Bez zwierciadła
— Artur Chruściel

Palahniuk w kiepskim opakowaniu
— Artur Chruściel

Save the president, save the world
— Artur Chruściel

Science fiction
— Artur Chruściel

Dukaj napisał książkę dziwną
— Artur Chruściel, Michał Foerster, Anna Kańtoch, Krzysztof Wójcikiewicz

Najlepsze polskie opowiadania fantastyczne – suplement
— Artur Chruściel, Jakub Gałka, Michał Kubalski, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Sztuka psucia książek według Cody’ego McFadyena
— Artur Chruściel

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.