Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 6 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii
Alexander Olshanetsky<br/>Fot. milkenarchive.org
Alexander Olshanetsky
Fot. milkenarchive.org

Żydzi w Erze Jazzu: Najmłodsi z Wielkiej Czwórki

Esensja.pl
Esensja.pl
Alexander Olshanetsky i Abraham Ellstein nie zdobyli aż takiej sławy jak Sholom Secunda, ani nie wywarli takiego wpływu na żydowską muzykę jak Joseph Rumshinsky. Co wcale nie oznacza, że ich kariera była mniej barwna i pozbawiona sukcesów.

Miłosz Cybowski

Żydzi w Erze Jazzu: Najmłodsi z Wielkiej Czwórki

Alexander Olshanetsky i Abraham Ellstein nie zdobyli aż takiej sławy jak Sholom Secunda, ani nie wywarli takiego wpływu na żydowską muzykę jak Joseph Rumshinsky. Co wcale nie oznacza, że ich kariera była mniej barwna i pozbawiona sukcesów.
Alexander Olshanetsky<br/>Fot. milkenarchive.org
Alexander Olshanetsky
Fot. milkenarchive.org
Alexander Olshanetsky (1892-1946) przybył do Stanów Zjednoczonych dość późno. Urodzony w 1892 roku w Odessie i wychowany w religijnej rodzinie, uczęszczał do rosyjskiego gimnazjum, od dziecka śpiewając w chórze i ucząc się gry na kilku instrumentach. Początkowo podróżował po Rosji i Syberii jako członek odeskiej orkiestry operowej, a później, jako kapelmistrz wojskowy, odwiedził tak odległe strony jak Chiny i Mandżuria. W trakcie jednej z tych wypraw poznał grupę teatralną Peretza Sandlera. Po emigracji do Ameryki tego ostatniego, Olshanetsky przejął jego obowiązki i rozpoczął komponowanie jidyszowych piosenek i melodii. Jego dalsze podróże, tym razem z rosyjską grupą operetkową, zawiodły go do Japonii i Indii. Gdy po powrocie odkrył, że nic nie pozostało z jidyszowego teatru, postanowił pójść w ślady Sandlera i wyruszył do Stanów Zjednoczonych. Było to w roku 1922.
Przybycie do Ameryki nie zakończyło podróży Olshanetskiego. Związawszy się z Yiddish Art Theatre wyjechał na pewien czas na Kubę. Po powrocie do Nowego Jorku, w połowie lat dwudziestych, pracował początkowo dla teatru Lenox w Harlemie i Liberty na Brooklynie, prędko awansując do National Theater. Jako twórca operetek i, podobnie jak Rumshinsky, osoba silnie związana z Second Avenue, Olshanetsky stał się wszechobecną postacią w światku jidyszowej nowojorskiej sceny, a jego utwory pojawiały się prawie we wszystkich większych teatrach.
Czy jest zatem coś, co wyróżnia Olshanetskiego spośród całej wielkiej czwórki? Poza bardzo specyficzną i melodyjną muzyką, kilkoma utworami religijnymi (niepozbawionymi teatralnego charakteru), jest on autorem przejmującej piosenki „Mayn Shtetele Beltz”. W przeciwieństwie do Secundy i Ellsteina, Olshanetsky pamiętał świat przedwojennych żydowskich miasteczek środkowej Europy i z nostalgią wspominał ten czas w niektórych utworach. Ta konkretna piosenka została napisana do film „Dem Khazn’ Zun” z 1937 roku.
Olshanetski nie pozostawił po sobie takich hitów jak Secunda, ani nie wywarł tak wielkiego wpływu na Second Avenue jak Rumshinsky, tym niemniej należał do szanowanych muzyków ery jazzu. Jak pisał jeden z jego starszych kolegów, to Olshanetski doskonale rozumiał uczucia żydowskich emigrantów z Europy Środkowej i Wschodniej, dając im wyraz w swoich teatralnych produkcjach.
Najmłodszy z wielkiej czwórki
Abraham (Abe) Ellstein<br/>Fot. milkenarchive.org
Abraham (Abe) Ellstein
Fot. milkenarchive.org
Abraham (Abe) Ellstein (1907-1963) to najmłodszy członek wielkiej czwórki z Second Avenue i jedyny, który urodził się w Ameryce. Podobnie jak jego starsi koledzy, zaczynał jako członek żydowskiego chóru i w wieku zaledwie trzynastu lat zaczął nim dyrygować. Młody Abe otrzymał tradycyjne religijne wychowanie, a następnie uzyskał stypendium na naukę w The Juilliard School; koniec edukacji został uświetniony napisaniem przez niego debiutanckiej muzyki do sztuki teatralnej „Gerangl” („Struggle”), pierwszej z trzydziestu trzech kompozycji dla jidyszowego teatru, jakie napisał w ciągu całego życia.
Ellstein działał zarówno w żydowskim teatrze jako twórca melodii i całych operetek (mówi się, że swoją pierwszą operę napisał w wieku ośmiu lat), jak również w radiu, na Broadwayu, a nawet w Hollywood. Był bardzo wszechstronny i jako jedyny z czterech wielkich muzyków zdołał z powodzeniem przejść z muzyki popularnej do muzyki klasycznej. W trakcie jednej z licznych podróży po Europie Ellstein trafił do Pragi, gdzie zafascynowała go legenda o golemie. Po powrocie do Ameryki napisał klasyczną operę „Golem” opartą na tym motywie. Miała ona swoją premierę w 1962 roku, na rok przed śmiercią kompozytora.
Jeśli chodzi pracę dla teatru, młody Abe zasłyną pod koniec lat 20. muzyką do „Zayn vaybs lubovnik” („His Wife’s Lover”) oraz „Az der rebbe vil” („When the Rebbe Wants”); do tej drugiej sztuki przylgnęło miano „chasydzkiej operetki” i nie był to ostatni kontakt kompozytora z wątkami ortodoksyjnego judaizmu. Napisał on także przejmujący „Chasydzki taniec” na klarnet i orkiestrę.
Podobnie jak Secunda, Ellstein współpracował i utrzymywał kontakty z wieloma sławami ówczesnej jidyszowej sceny. Wyruszył nawet w trasę koncertową do Europy i Południowej Afryki jako agent Molly Picon; w tym czasie napisał też muzykę do wielu przedstawień z jej udziałem (m.in. piosenkę „Abi Gezunt”). Efektem współpracy tych dwojga było też stworzenie przez Ellsteina kompozycji do dwóch jidyszowych filmów „Mamele” i „Yidn mitn yidl”.
Choć wszyscy czterej „wielcy” kompozytorzy z Second Avenue próbowali swoich sił z różnymi gatunkami, Ellsteinowi jako jedynemu udało się zdobyć popularność jako twórcy muzyki popularnej i tradycyjnej, teatralnej i liturgicznej, nie wspominając o klasycznych melodiach jidyszowych i muzyce filmowej.
koniec
26 listopada 2019

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Od krautu do minimalistycznego ambientu
Sebastian Chosiński

6 V 2024

Pierwsza nagrana po rozstaniu z wokalistą Damo Suzukim płyta Can była dla zespołu próbą tego, na co go stać. Co z tej próby wyszło? Cóż, „Soon Over Babaluma” nie jest może arcydziełem krautrocka, ale muzycy, którzy w składzie pozostali, czyli Michael Karoli, Irmin Schmidt, Holger Czukay i Jaki Liebezeit, na pewno nie musieli wstydzić się jej.

więcej »

Non omnis moriar: Siła jazzowych orkiestr
Sebastian Chosiński

4 V 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj longplay z serii Supraphonu „Interjazz” z nagraniu dwóch czechosłowackich orkiestry pod dyrekcją Jana Ptaszyna Wróblewskiego i Gustava Broma.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Eins, zwei, drei, vier, fünf…
Sebastian Chosiński

29 IV 2024

Wydawana od trzech lat seria koncertów Can z lat 70. ubiegłego wieku to wielka gratka dla wielbicieli krautrocka. Przed niemal trzema miesiącami ukazał się w niej album czwarty, zawierający koncert z paryskiej Olympii z maja 1973 roku. To jeden z ostatnich występów z wokalistą Damo Suzukim w składzie.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.