Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 7 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Mroźna Islandia we Wrocławiu
[ - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Przyjazd formacji Seabear zbiegł się z wyraźnym, zimowym ochłodzeniem, dzięki któremu muzycy mogli poczuć się w Polsce niemal jak w domu. O ich samopoczucie zadbała również wrocławska publiczność zgromadzona w Firleju, która bardzo ciepło przyjęła indiefolkowy septet.

Michał Perzyna

Mroźna Islandia we Wrocławiu
[ - recenzja]

Przyjazd formacji Seabear zbiegł się z wyraźnym, zimowym ochłodzeniem, dzięki któremu muzycy mogli poczuć się w Polsce niemal jak w domu. O ich samopoczucie zadbała również wrocławska publiczność zgromadzona w Firleju, która bardzo ciepło przyjęła indiefolkowy septet.
Około godziny 20:00 blisko setka melomanów zebrała się we wrocławskim Firleju żeby na żywo sprawdzić islandzki zespół Seabear. Artyści nie kazali na siebie długo czekać i dwadzieścia minut później rozbrzmiały pierwsze dźwięki z ich najnowszego krążka – „We Built A Fire”. Zgodnie z zapowiedziami, to właśnie świeży materiał zdominował występ, co nie znaczy, że muzycy nie serwowali publiczności starszych numerów. Zresztą sprawiający wrażenie mocno zaspanego wokalista Sindri Már Sigfússon za każdym razem uprzedzał słuchaczy, jaki utwór (i z którego albumu) będzie właśnie wykonywany. Pewnie gdyby tego nie robił, to trudno byłoby o samodzielne rozróżnienie, ponieważ oba dotychczasowe albumy Seabear brzmią bardzo podobnie.
Tak jak sam frontman, początek występu był bardzo spokojny, a nawet senny. Jednak z biegiem czasu zaczęły pojawiać się żywsze i bardziej energetyczne kawałki, które potrafiły rozkołysać zebraną publiczność do tego stopnia, że na koniec żywiołowo domagała się szybkiego powrotu grupy na scenę. Inna sprawa, że koncert islandzkiej ekipy nie należał do zbyt długich – Seabear swoimi dźwiękami zabawiali wrocławian ledwie około godziny (łącznie z dwoma bisowymi numerami); ale chyba nawet lepiej, że pozostawili po sobie uczucie lekkiego niedosytu niż (ewentualnego) znużenia zbyt długim graniem.
Najlepsze wrażenie na zabranych w Firleju zrobiły: znany z „Grey’s Anatomy” balladowy numer „Cold Summer” oraz starszy i rytmiczny kawałek „Seashell”; choć tak naprawdę cały koncert został odebrany bardzo pozytywnie. Co najważniejsze, Seabear udowodnili, że dobrze radzą sobie na scenie (można się było zastanawiać na ile ich stylistyka się na niej sprawdzi) oraz pokazali, że mają do zaoferowania znacznie więcej niż schematyczne odtworzenia płytowych utworów – septet dowiódł tego kilkoma zaskakującymi i dynamiczniejszymi aranżacjami, a także udanym zachęceniem publiczności do wspólnego śpiewania. Na indywidualne wyróżnienie zasługuje filigranowa blondynka – Gudbjorg Hlin Gudmundsdottir, która przykuwała uwagę dobrą grą na skrzypcach i harmonijce, a także subtelnym, chociaż raczej drugoplanowym, głosem.
Cały czwartkowy wieczór trzeba uznać za udany – jestem przekonany, że wszyscy uczestnicy sądzą podobnie i z dużą ochotą wybraliby się na kolejny koncert Seabear. Uzdolnieni Islandczycy zasługują najzwyczajniej na duże uznanie, a ich przyszłe dokonania na sporą uwagę – o którą, przynajmniej z mojej strony, mogą być spokojni.
koniec
27 listopada 2010

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Wpływ tykwy na rozwój światowej muzyki
Sebastian Chosiński

7 V 2024

Będący wirtuozem kory Dawda Jobarteh przybył do Europy z Gambii. Duńczyk Stefan Pasborg to z kolei jazzman, którego fascynują rytmy afrykańskie. Mieszkając w Kopenhadze, prędzej czy później – musieli się spotkać. Po kilku latach od wydania albumu „Duo” odnowili współpracę, by pograć razem „na żywo”. Efektem tego stał się najnowszy krążek tego niezwykłego jazzowo-folkowo-rockowego duetu – „Live in Turku”.

więcej »

W starym domu nie straszy
Sebastian Chosiński

2 V 2024

Choć szwedzki pianista Adam Forkelid aktywny jest na scenie jazzowej od dwóch dekad, „Turning Point” to dopiero czwarte wydawnictwo, na którego okładce ukazuje się jego nazwisko. Mimo że płyt nagrał przecież znacznie więcej. Wszystkie utwory, jakie znalazły się na najnowszym krążku, są jego autorstwa, ale w ich nagraniu wspomogli go trzej inni doświadczeni artyści.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Od smutku do radości
Sebastian Chosiński

30 IV 2024

Wydany przed dwoma laty jazzowo-ambientowy album „Ghosted” Orena Ambarchiego, Johana Berthlinga i Andreasa Werliina był dla mnie nadzwyczaj miłym zaskoczeniem. Dlatego z wielkimi oczekiwaniami przystępowałem do odsłuchu jego kontynuacji. I tu również czekało mnie zaskoczenie, choć niekoniecznie takie, na jakiej liczyłem. Ale w końcu nie wszystko – na to, co dobre – musi powalać nas na kolana, prawda?

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż autora

Bez noży, krzyży i polowań
— Michał Perzyna

Siostry na wznoszącej fali
— Michał Perzyna

Senne marzenia ciągle żywe
— Michał Perzyna

Rozpromienione oblicze
— Michał Perzyna

Krocząc sprawdzoną ścieżką
— Michał Perzyna

Mały jazzowy pożar
— Michał Perzyna

Nie tylko o rozstaniach
— Michał Perzyna

W idealnej harmonii
— Michał Perzyna

Złe wieści – dobre wieści
— Michał Perzyna

W słodkiej melancholii
— Michał Perzyna

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.