Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Dawda Jobarteh, Stefan Pasborg
‹Live in Turku›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLive in Turku
Wykonawca / KompozytorDawda Jobarteh, Stefan Pasborg
Data wydania10 maja 2024
Wydawca April Records
NośnikCD
Czas trwania37:23
Gatunekfolk, jazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Dawda Jobarteh, Stefan Pasborg
Utwory
CD1
1) Folkman05:23
2) Better Git It in Your Soul07:15
3) Togo05:59
4) Communication of a Kind05:36
5) I Met Her by the River04:00
6) Go Daw04:46
7) Bamanayanke04:25
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Wpływ tykwy na rozwój światowej muzyki
[Dawda Jobarteh, Stefan Pasborg „Live in Turku” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Będący wirtuozem kory Dawda Jobarteh przybył do Europy z Gambii. Duńczyk Stefan Pasborg to z kolei jazzman, którego fascynują rytmy afrykańskie. Mieszkając w Kopenhadze, prędzej czy później – musieli się spotkać. Po kilku latach od wydania albumu „Duo” odnowili współpracę, by pograć razem „na żywo”. Efektem tego stał się najnowszy krążek tego niezwykłego jazzowo-folkowo-rockowego duetu – „Live in Turku”.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Wpływ tykwy na rozwój światowej muzyki
[Dawda Jobarteh, Stefan Pasborg „Live in Turku” - recenzja]

Będący wirtuozem kory Dawda Jobarteh przybył do Europy z Gambii. Duńczyk Stefan Pasborg to z kolei jazzman, którego fascynują rytmy afrykańskie. Mieszkając w Kopenhadze, prędzej czy później – musieli się spotkać. Po kilku latach od wydania albumu „Duo” odnowili współpracę, by pograć razem „na żywo”. Efektem tego stał się najnowszy krążek tego niezwykłego jazzowo-folkowo-rockowego duetu – „Live in Turku”.

Dawda Jobarteh, Stefan Pasborg
‹Live in Turku›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLive in Turku
Wykonawca / KompozytorDawda Jobarteh, Stefan Pasborg
Data wydania10 maja 2024
Wydawca April Records
NośnikCD
Czas trwania37:23
Gatunekfolk, jazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Dawda Jobarteh, Stefan Pasborg
Utwory
CD1
1) Folkman05:23
2) Better Git It in Your Soul07:15
3) Togo05:59
4) Communication of a Kind05:36
5) I Met Her by the River04:00
6) Go Daw04:46
7) Bamanayanke04:25
Wyszukaj / Kup
Jest ich tylko dwóch, ale w czasie koncertu prezentują takie bogactwo brzmienia, że można by pomyśleć, iż mamy do czynienia z rozbudowanym zespołem. Świadczy to nie tylko o umiejętnościach muzyków, ale również o ich niezwykłej wyobraźni i ogromnym zmyśle aranżacyjnym. Poznali się i nawiązali współpracę już dobrą dekadę temu, ale czekający jeszcze kilka dni na oficjalną premierę album „Live in Turku” to dopiero ich drugie wspólne dzieło. O kogo chodzi? O gambijskiego mistrza gry na korze Dawdę Jobarteha oraz duńskiego perkusistę Stefana Pasborga. Swoją drogą, ciekawe połączenie, prawda – afrykańska harfa i perkusjonalia? Gdy jednak przyjrzeć się bliżej dokonaniom obu artystów, było nie było pochodzących z miejsc oddalonych od siebie o tysiące kilometrów – można dojść do wniosku, że byli na siebie skazani.
Przynajmniej od chwili, kiedy Dawda zdecydował się na emigrację do Europy i jako miejsce docelowe osiedlenia wybrał Danię. Jeszcze w Gambii specjalizował się w grze na zrobionym z tykwy perkusyjnym calabashu (nie mylić z fajką!), na Starym Kontynencie przerzucił się natomiast na… korę. Wykonywaną zresztą z tego samego naturalnego materiału. To niezwykły instrument, charakterystyczny dla muzyki etnicznej Afryki Zachodniej – od Gwinei po Senegal, od Mali po Gambię. Jobarteh gra na tradycyjnej, liczącej dwadzieścia jeden strun korze. Ileż zatem musiał włożyć wysiłku, ileż „zainwestować” talentu, by – już w dorosłym wieku – stać się jej prawdziwym wirtuozem! Że nie ma w moich słowach nawet odrobiny przesady, udowadnia właśnie występ zarejestrowany 28 kwietnia ubiegłego roku w klubie Flame Jazz w fińskim Turku.
Europejska kariera Dawdy zaczęła się pod koniec pierwszej dekady tego wieku od gościnnego udziału Gambijczyka na płycie Pierre’a Dørgego i jego New Jungle Orchestra „At the Royal Playhouse”. Później wydawał głównie albumy solowe: „Northern Light Gambian Night” (2011), „Transitional Times” (2016), „I Met Her by the River” (2018) oraz „Scaring Wild Lands” i „Do You Know a Place Called Flekkerby?” (oba sprzed dwóch lat). Do tego dochodzi nagrany w duecie ze Stefanem Pasborgiem longplay „Duo” (2016). Duńczyk natomiast to artysta, którego – mówiąc kolokwialnie, ale w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu tych słów – wszędzie jest pełno. Dzisiaj, w kontekście współpracy z Jobartehem, wspomnę jednak tylko o dwóch jego aktywnościach artystycznych: kooperacji z Marokańczykiem Majidem Bekkasem (vide fenomenalny, wydany przed czterema laty krążek „Magic Spirit Quartet”) oraz solowej produkcji „Ritual Dances” (2022).
Wybierając repertuar koncertu, Dawda i Stefan sięgnęli po kompozycje własne (każdy po dwie) oraz dwa klasyki jazzowe; na koniec natomiast zagrali utwór zaczerpnięty z tradycji afrykańskiej. Wiedząc już co nieco z powyższych akapitów na temat obu artystów, a nie znając ich wspólnych dokonań – jakiej muzyki spodziewalibyście się po nich?… Jakakolwiek będzie Wasza odpowiedź, zapewniam: zostaniecie zaskoczeni! „Live in Turku” jest bowiem mieszanką jazzu i muzyki etnicznej, ale nadzwyczaj mocno podlanej fusion i – naprawdę nie przesadzam – hard rockiem. Wystarczy wsłuchać się w otwierający koncert „Folkman”, oryginalnie wydanym na ubiegłorocznym albumie „Can You Hear It?”, sygnowanym przez trio, w składzie którego, obok Pasborga, znaleźli się saksofonista Mikko Innanen oraz klawiszowiec Cédric Piromalli.
W wersji z Dawdą Jobartehem jest to najprawdziwszy killer, z potężnie brzmiącą perkusją i szaleńczą solówką zagraną na korze. To idealne wręcz połączenie etnicznych transu i melodyki z rockową energią. Aż trudno uwierzyć, że taką moc i taką ilość dźwięków generuje zaledwie dwóch muzyków. Drugi w kolejności „Better Git It in Your Soul” to numer zaczerpnięty z dorobku legendarnego kontrabasisty Charlesa Mingusa (po raz pierwszy świat usłyszał go na longplayu „Mingus Ah Um” pod koniec lat 50.), który miał już szczęście trafić przed ośmioma laty na „Duo”. Dawda i Stefan odświeżyli więc numer, do którego muszą mieć duży sentyment. I słusznie, bo prezentują go po mistrzowsku: od stonowanej introdukcji, poprzez melodyjny lejtmotyw kory i budowaną na jego bazie jazzową improwizację, aż po dynamiczną solówkę Pasborga na bębnach i nie mniej energetyczne zwieńczenie całości.
„Togo” to drugi klasyk (autorstwa perkusisty Eda Blackwella), tym razem zaczerpnięty z repertuaru kwartetu Old and New Dreams, który w 1979 roku wydał go na swojej jedynej płycie. Chociaż tworzący tamten zespół instrumentaliści byli uczniami Ornette’a Colemana, w „Togo” nie uświadczymy szalonych freejazzowych improwizacji. Bliżej mu do stonowanej etniczności „Afro Blue”, którą to kompozycję wiele lat temu włączył do swego repertuaru John Coltrane. Mamy tu więc do czynienia z muzyką nastrojową, momentami wręcz kontemplacyjną, eksponującą umiejętności obu artystów, ale ani na chwilę przy tym nie tracącą natchnionego ducha oryginału. Ten smutno-urokliwy klimat zostaje przełamany psychodeliczno-rockowym utworem Dawdy „Communication of a Kind”. Kora i bębny zazębiają się tu tak bardzo, że stają się jednym; nawet kiedy ich drogi zdają się rozchodzić, cały czas mają siebie na oku, co skutkuje nadzwyczaj energetycznym finałem.
„I Met Her by the River” to drugi z numerów Jobarteha, który pierwotnie ukazał się przed sześcioma laty na tak samo zatytułowanej płycie. I chociaż jest to najkrótszy fragment albumu, gwarantuję, że go nie przegapicie. Urzeka bowiem subtelnością i pięknem. Pasborg świadomie usuwa się na drugi plan, by pierwszym mogła zawładnąć przepięknie brzmiąca kora Dawdy. Duńczyk wetuje to sobie w „Go Daw”: szybkim, intensywnym, z psychodeliczną improwizacją kory, napędzaną mocnymi bębnami. Nie zaskakuje więc, że na zakończenie płyty (czy także koncertu?) artyści wybrali „Bamanayanke” – utwór bardzo zwiewny, z rozbieganymi perkusjonaliami Stefana i nastrojową partią kory Jobarteha. I choć z każdą kolejną minutą grają oni z coraz większym zaangażowaniem, to jednak nie zapominają o tym, że najważniejsza jest zapadająca w pamięć melodia. Mimo wszystkich emocji, jakie wyzwoliła we mnie muzyka Gambijczyka i Duńczyka, po dotarciu do końca albumu, towarzyszył mi smutek – i to z dwóch powodów: że to już finał i że nie było mnie tamtego kwietniowego wieczoru w Turku.
koniec
7 maja 2024
Skład:
Dawda Jobarteh – kora, muzyka (4,5)
Stefan Pasborg – perkusja, instrumenty perkusyjne, muzyka (1,6)

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Zimowy lament w cieniu Jupitera
Sebastian Chosiński

17 V 2024

Bywają takie formacje – także w świecie jazzu – które działają od wielu lat, ale niekoniecznie przekłada się to na bogactwo ich dyskografii. Takim właśnie przykładem może być prowadzony przez saksofonistę Johana Jutterströma szwedzki sekstet STHLM svaga, który doczekał się właśnie dopiero drugiej w swoim dorobku płyty – „Plays Carter, Plays Mitchell, Plays Shepp”. W jej tytule nieprzypadkowo pojawiają się nazwiska wielkich mistrzów jazzu.

więcej »

Jazzowe oblicze noise’u i post-rocka
Sebastian Chosiński

16 V 2024

Próchno powoli, ale bardzo konsekwentnie buduje swoją pozycję na undergroundowej scenie. Po świetnie przyjętej ubiegłorocznej pełnowymiarowej płycie „P3” teraz wydaje aneks do niej – EP-kę zatytułowaną „3P”. W nagraniach tych trio zostało wsparte przez gości: duet Wczasy, trio Dynasonic oraz – co ucieszyło mnie najbardziej – jazzowego trębacza Wojciecha Jachnę.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Z Beskidów widać Jukatan, Afrykę i Japonię
Sebastian Chosiński

14 V 2024

Na każdą kolejną płytę jazzowo-folkowego projektu Into the Roots, któremu patronuje trębacz Piotr Damasiewicz (nierzadko, a ostatnimi laty coraz chętniej sięgający także po inne instrumenty), czekam z dużą niecierpliwością. Za każdym razem zastanawia mnie bowiem, co jeszcze nowego można odkryć na eksploatowanym od dawna polu artystycznym. Trzeci album zespołu – „Świtanie” – udowadnia, że jednak można. I to całkiem sporo.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.