Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

The Melvins
‹The Bride Screamed Murder›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułThe Bride Screamed Murder
Wykonawca / KompozytorThe Melvins
Data wydania1 czerwca 2010
Wydawca Ipecac Recordings
NośnikCD
Czas trwania45:37
Gatunekrock
EAN689230011224
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) The Water Glass4:16
2) Evil New War God4:48
3) Pig House5:29
4) I'll Finish You Off4:57
5) Electric Flower3:27
6) Hospital Up5:38
7) Inhumanity and Death3:03
8) My Generation7:39
9) P.G. x 36:20
Wyszukaj / Kup

Moja generacja
[The Melvins „The Bride Screamed Murder” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Nikt bardziej niż oni nie zasługuje na tytuł królów metalowej alternatywy. Mody i trendy się ciągle zmieniają, co roku pojawia się jakaś to nowa gwiazdka. A Oni trwają. No i proszę. Na rynku ukazała się kolejna – bo kto by tam je zliczył – płyta The Melvins. Można o niej powiedzieć dużo, tylko nie to, że jest nudna.

Jakub Stępień

Moja generacja
[The Melvins „The Bride Screamed Murder” - recenzja]

Nikt bardziej niż oni nie zasługuje na tytuł królów metalowej alternatywy. Mody i trendy się ciągle zmieniają, co roku pojawia się jakaś to nowa gwiazdka. A Oni trwają. No i proszę. Na rynku ukazała się kolejna – bo kto by tam je zliczył – płyta The Melvins. Można o niej powiedzieć dużo, tylko nie to, że jest nudna.

The Melvins
‹The Bride Screamed Murder›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułThe Bride Screamed Murder
Wykonawca / KompozytorThe Melvins
Data wydania1 czerwca 2010
Wydawca Ipecac Recordings
NośnikCD
Czas trwania45:37
Gatunekrock
EAN689230011224
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) The Water Glass4:16
2) Evil New War God4:48
3) Pig House5:29
4) I'll Finish You Off4:57
5) Electric Flower3:27
6) Hospital Up5:38
7) Inhumanity and Death3:03
8) My Generation7:39
9) P.G. x 36:20
Wyszukaj / Kup
Melvins mogą już nagrywać co chcą, z czego korzystają nad wyraz skwapliwie, a i tak nic im ani ich reputacji i pozycji już nie zaszkodzi. Bo to, co chcą robić, czynią świetnie. Dowodem tego jest nowy album, na którym muzycy bawią się na całego – konwencją, muzyczną tradycją, melodyką i rytmiką – co rusz puszczając oczko do słuchacza, któremu, co z przyjemnością muszę stwierdzić, dobry nastrój artystów się udziela. To trzeci album nagrany w kwartecie, odkąd do zespołu dołączyli muzycy Big Business – basista i wokalista Jared Warren oraz perkusista Coady Willis. Ta współpraca zaczęła się w 2006 i od tego czasu The Melvins mogą się pochwalić sekcją rytmiczną z dwoma ”pałkerami”. Robią z tego całkiem spory użytek.
Już w pierwszym kawałku słyszymy charakterystyczne, znane z filmów o amerykańskich Marines, zaśpiewki na tle wojskowych rytmów, a odniesienia do armii USA jeszcze powrócą choćby w „Pig House”, gdzie bębny zmuszają do marszu a głosy śpiewają chórem „we’ve started, but now we’re running”. Ale nie sugerujmy się tym, bo całość nie jest wielką satyrą wojenną ani żadnym ostrym protestem. Każdy numer to osobna działka odwołująca się do różnych tematów, czasem wcale nieistotnych oraz do wielu gatunków oscylujących wokół gitarowego łojenia. Rozleniwiają senne, transowe partie, wiercą mózgownice cięte riffy, a chóralne śpiewy podnoszą na duchu. Ciężko wybrać reprezentatywne numery, więc niech za przykład posłużą cztery: „I’ll Finish You Off” z kosmicznymi riffami i patetycznie, ale z jajem, zaśpiewanym tekstem; ponad siedmiominutowa, totalnie „popaprana” i przechodząca w sludge’owy jam wersja „My Generation” The Who – takie odświeżenie i nowe spojrzenie na jeden z rockowych hymnów jest pięknym doznaniem; „Hospital Up”, gdzie lekka psychodelia łączy się z hardrockowym czadem tworząc mieszankę w duchu Jane’s Addiction, a harmonie wokalne z wyraźnymi partiami ala Les Claypool są jednymi z najlepszych jakie Buzz Osborne z kolegami kiedykolwiek nagrał. Na koniec został trzyminutowy szaleńczy „Inhumanity and Death”, gdzie jeden riff goni drugi i na sekundę pojawiają się klawisze jakby z „Flash Gordon” – jeżeli płyty poprzedzane byłyby trailerami niczym hollywoodzkie superproducje, to ten kawałek doskonale by się do tego nadawał.
Miały być cztery przykłady, lecz grzechem byłoby nie wspomnieć o prawdziwej ozdobie tego albumu, mianowicie o zachwycającym ciężarem i groovem „Evil New War God”. Jest w nim i miejsce na klawisze rodem z horrorów, i czas na perkusyjne solo. Jedni powiedzą – przecież to zwykła „rąbanka”, jeszcze inni – to typowi Melvinsi, a i znajdą się tacy co padną na kolana i okrzykną ostatnie dzieło The Melvis płytą roku. Ja natomiast utwierdzam się w przekonaniu, że Osborne ma wiele wspólnego z Frankiem Zappą. Gdyby autor „Hot Rats” obracał się w metalowej stylistyce, grałby punk, sludge i hardcore, niewątpliwie nagrałby rzecz bliską „The Bride Screamed Murder” – zwróćcie uwagę na jazzowy epilog w „Hospital Up” i kończącą całość wolną interpretację tradycyjnej kanadyjskiej melodii – „P.G. x 3”.
Bez specjalnych sztuczek, bez rewolucyjnych technik i elektronicznych zabawek, tkwiąc głęboko w tradycji (lecz tłumacząc ją na swój język) ciężkich riffów i mocarnych bębnów oraz melodii (tak, tak – tego nie można im odmówić, ani też o tym zapomnieć) weterani alternatywnej sceny wciąż stanowią inspirację dla innych twórców. „The Bride Screamed Murder” to kolejne posunięcia pędzla na takim obrazie. Co prawda niczego odkrywczego tu nie ma, ale King Buzzo (jak się teraz podpisuje wokalista) pokazuje ile tradycyjnych ścieżek można jeszcze penetrować. To dowód na to, że The Melvins są prawdziwą kopalnią pomysłów i inwencji twórczej. Energii i poczucia humoru można im tylko pozazdrościć – który to już raz?
koniec
7 grudnia 2010

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
Sebastian Chosiński

25 IV 2024

Arild Andersen to w świecie europejskiego jazzu postać pomnikowa. Kontrabasista nie lubi jednak przesiadywać na cokole. Mimo że za rok będzie świętować osiemdziesiąte urodziny, wciąż koncertuje i nagrywa. Na dodatek kolejnymi produkcjami udowadnia, że jest bardzo daleki od odcinania kuponów. „As Time Passes” to nagrany z muzykami młodszymi od Norwega o kilkadziesiąt lat album, który sprawi mnóstwo radości wszystkim wielbicielom nordic-jazzu.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Oniryczne żałobne misterium
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

Martin Küchen – lider freejazzowej formacji Angles 9 – zaskakiwał już niejeden raz. Ale to, co przyszło mu na myśl w czasie pandemicznego odosobnienia, przebiło wszystko dotychczasowe. Postanowił stworzyć – opartą na starożytnym greckim micie i „Odysei” Homera – jazzową operę. Do współpracy zaprosił wokalistkę Elle-Kari Sander, kolegów z Angles oraz kwartet smyczkowy. Tak narodziło się „The Death of Kalypso”.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż autora

Anioły są na ziemi. Diabły też
— Jakub Stępień

Fanom – fani
— Jakub Stępień

Jeszcze jedno muzyczne podsumowanie 2011
— Jakub Stępień

Ta Nosowska
— Jakub Stępień

Już nie taki „Antypop”
— Jakub Stępień

…a będzie coraz lepiej
— Jakub Stępień

Wieści z wariatkowa
— Jakub Stępień

Mgiełki (z) Dzikiego Zachodu
— Jakub Stępień

Wycinanki i wyklejanki
— Jakub Stępień

Niektóre rzeczy się nie zmieniają
— Jakub Stępień

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.