Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Deerhoof
‹Deerhoof Vs. Evil›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDeerhoof Vs. Evil
Wykonawca / KompozytorDeerhoof
Data wydania25 stycznia 2011
NośnikCD
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Qui Dorm, Només Somia3:12
2) Behold a Marvel in the Darkness3:29
3) The Merry Barracks3:31
4) No One Asked to Dance2:16
5) Let's Dance the Jet1:36
6) Super Duper Rescue Heads!2:35
7) Must Fight Current2:53
8) Secret Mobilization3:03
9) Hey I Can2:13
10) C'Moon2:07
11) I Did Crimes for You3:09
12) Almost Everyone, Almost Always2:41
Wyszukaj / Kup

Cybernetyczne world music
[Deerhoof „Deerhoof Vs. Evil” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Deerhoof – dla jednych nazwa magiczna, dla innych zbyt abstrakcyjna i absurdalna, a dla wielu niestety wciąż nieznana mimo kilkunastu już lat obecności w świecie muzycznego biznesu i jedenastego krążka, który ukazał się całkiem niedawno. I właśnie on ma szansę wpłynać na większe zainteresowanie tym bandem wśród fanów muzyki nie tylko alternatywnej.

Jakub Stępień

Cybernetyczne world music
[Deerhoof „Deerhoof Vs. Evil” - recenzja]

Deerhoof – dla jednych nazwa magiczna, dla innych zbyt abstrakcyjna i absurdalna, a dla wielu niestety wciąż nieznana mimo kilkunastu już lat obecności w świecie muzycznego biznesu i jedenastego krążka, który ukazał się całkiem niedawno. I właśnie on ma szansę wpłynać na większe zainteresowanie tym bandem wśród fanów muzyki nie tylko alternatywnej.

Deerhoof
‹Deerhoof Vs. Evil›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDeerhoof Vs. Evil
Wykonawca / KompozytorDeerhoof
Data wydania25 stycznia 2011
NośnikCD
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Qui Dorm, Només Somia3:12
2) Behold a Marvel in the Darkness3:29
3) The Merry Barracks3:31
4) No One Asked to Dance2:16
5) Let's Dance the Jet1:36
6) Super Duper Rescue Heads!2:35
7) Must Fight Current2:53
8) Secret Mobilization3:03
9) Hey I Can2:13
10) C'Moon2:07
11) I Did Crimes for You3:09
12) Almost Everyone, Almost Always2:41
Wyszukaj / Kup
Od lat Deerhoof nagrywa kolejne podobne płyty. Na każdej z nich można znaleźć perełki i totalnie nieudane kompozycje, które irytują i od siebie odrzucają. Tym większa moja radość z obcowania z kolejną, tegoroczną odsłoną muzycznych zabaw kwartetu. Krążek zatytułowany „Deerhoof vs. Evil” jest najbardziej spójnym i równym ze wszystkich, jakie kapela nagrała do tej pory. Zamknięty od początku do końca w ramach jednej koncepcji wydaje się dziś także najlepszym albumem w ich dyskografii. Warto dodać, że poszczególnych numerów można było legalnie posłuchać już przed premierą całkowicie za darmo1).
Poddanie nagrań spójnej koncepcji nie przekreśliło eksperymentów ze strukturą utworów, brzmieniami, gatunkami i stylistyką, jakie do tej pory cechowały Satomi Matsuzaki i jej trzech kolegów. Czego tu nie ma! Są liryczne momenty, noisowe wstawki, rozwiązania rodem z shoegaze, punkowe akordy łamane jazzowymi schematami. Cała gama gitarowych dźwięków i patternów Johna Dietericha oraz Eda Rodrigueza, syntezatorowe motywy i przeszkadzajki, basowe, głębokie bity oraz świetna jak zawsze gra Grega Sauniera. Dodając do tego popowe – w sensie azjatyckiego popu – linie melodyczne i zwięzłe intrygujące teksty Matsuzaki śpiewane charakterystycznym, słodkim i dziecinnym głosem, można dostać lekkiego kręćka. Ci, którzy już wcześniej zgłębiali się w świat rockowego ekscetryzmu o nazwie Deerhoof powinni być zachwyceni. Gdyż wszystko to, co najlepsze muzycy mieli do zaoferowania w przeszłości, serwują również tutaj nie wpadając w pułapki, jakie sami na siebie kiedyś zastawiali.
Ta płyta nie ma słabych momentów, co wynagradza brak potężnych, „nieradiowych” hitów w rodzaju „Fresh Born” z „Offend Maggie” czy „+81” z „Friend Opportunity”, a także pochodzącego z „Apple O’” „Flower”. Do takich mogą aspirować klasycznie poprockowy i bujany „Secret Mobilization” oraz „The Merry Barracks”, brzmiące niczym Sonic Youth kowerujące psychodelicznych Beatlesów na funkowo-noisową modłę, akurat takich oto, trochę dziwnych skojarzeń po Deerhoof można się było spodziewać. Co innego już latynoski „No One Asked to Dance” czy synthpopowy „Super Duper Rescue Heads!”. Całą koncepcję można opisać słowami – futurystyczne world music, jako że w każdej z dwunastu kompozycji odnajdziemy etniczne ślady z różnych stron świata. A wszystko to zostało opakowane całą masą udziwnionych industrialno-technicznych dźwięków, różnego rodzaju piknięć, szmerów, zgrzytów i elektronicznych piszczałek oraz polifonicznych niespodzianek. Od pierwszego, indierockowego „Qui Dorm, Només Somia”, przez szalony i absorbujący „Let’s Dance the Jet” (oryginalnie motyw autorstwa Mikisa Theodorakisza na potrzeby filmu z 1967 pt. „The Day the Fish Came Out”) oraz „Must Fight Current” na przemian kojący wokalnymi dialogami i hipnotyzujący mantryczną sambą (!) aż po niemalże dziecinną psotkę w postaci „I Did Crimes for You” i filmowy, dreampopowy finalny „Almost Everyone, Almost Always” – daję się gubić i odnajdywać w coraz to bardziej zaskakującej scenerii malowanej przez Deerhoof.
Otwarcie się na kolejne elementy muzycznego świata wpuściło zdecydowanie więcej powietrza na lekko już wyeksploatowanego poletko kwartetu ukazując więcej możliwości muzyków. Istotne jest także to, że w nowych kompozycjach jest więcej przestrzeni i miejsc, których zbadanie wymaga kilkukrotnego podejścia. I choć momentami może brakować tego pazura, którym nieraz zaskakiwali w najmniej spodziewanych momentach, to bezsprzecznie jest to bardzo dobry album. Dodatkowe brawa należą się im również za produkcję, za którą byli odpowiedzialni sami. Ale czy kapeli uda się ze swoją muzyką wypłynąć szerzej? To już zupełnie inna kwestia. Miast się nad nią zastanawiać przesłucham sobie płytkę jeszcze raz.
koniec
10 lutego 2011
1) Deerhoof wypuszczał w sieci kolejne utwory pochodzące z tego albumu. Co tydzień inny portal oferował jedną piosenkę do odsłuchu i tuż przed oficjalną premierą wszystkie dostępne były całkowicie za darmo. Sprawdźcie oficjalną stronę Deerhoof Vs Evil, czy jeszcze gdzieś te kawałki są do odsłuchania.

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
Sebastian Chosiński

25 IV 2024

Arild Andersen to w świecie europejskiego jazzu postać pomnikowa. Kontrabasista nie lubi jednak przesiadywać na cokole. Mimo że za rok będzie świętować osiemdziesiąte urodziny, wciąż koncertuje i nagrywa. Na dodatek kolejnymi produkcjami udowadnia, że jest bardzo daleki od odcinania kuponów. „As Time Passes” to nagrany z muzykami młodszymi od Norwega o kilkadziesiąt lat album, który sprawi mnóstwo radości wszystkim wielbicielom nordic-jazzu.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Oniryczne żałobne misterium
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

Martin Küchen – lider freejazzowej formacji Angles 9 – zaskakiwał już niejeden raz. Ale to, co przyszło mu na myśl w czasie pandemicznego odosobnienia, przebiło wszystko dotychczasowe. Postanowił stworzyć – opartą na starożytnym greckim micie i „Odysei” Homera – jazzową operę. Do współpracy zaprosił wokalistkę Elle-Kari Sander, kolegów z Angles oraz kwartet smyczkowy. Tak narodziło się „The Death of Kalypso”.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż autora

Anioły są na ziemi. Diabły też
— Jakub Stępień

Fanom – fani
— Jakub Stępień

Jeszcze jedno muzyczne podsumowanie 2011
— Jakub Stępień

Ta Nosowska
— Jakub Stępień

Już nie taki „Antypop”
— Jakub Stępień

…a będzie coraz lepiej
— Jakub Stępień

Wieści z wariatkowa
— Jakub Stępień

Mgiełki (z) Dzikiego Zachodu
— Jakub Stępień

Wycinanki i wyklejanki
— Jakub Stępień

Niektóre rzeczy się nie zmieniają
— Jakub Stępień

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.