Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Deriglasoff
‹Noże›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNoże
Wykonawca / KompozytorDeriglasoff
Data wydania7 lutego 2011
Wydawca Universal Polska
NośnikCD
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Laudanum
2) Majki
3) Noże
4) Maratoner
5) Dyabeu
6) Niehumor
7) HolaGoga
8) Marynarza Grób
9) Łysy Pingwin
10) Dla Edi
11) Zmrok
Wyszukaj / Kup

Królowe ery noży
[Deriglasoff „Noże” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Co się stanie jeśli do współpracy zasiądą muzycy w niejednym piecu chleb wypiekający, natchnieni specyficzną aurą dokonań jednej z najważniejszych obecnie rockowych osobistości? Ano, z pewnością będzie ciekawie.

Jakub Stępień

Królowe ery noży
[Deriglasoff „Noże” - recenzja]

Co się stanie jeśli do współpracy zasiądą muzycy w niejednym piecu chleb wypiekający, natchnieni specyficzną aurą dokonań jednej z najważniejszych obecnie rockowych osobistości? Ano, z pewnością będzie ciekawie.

Deriglasoff
‹Noże›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNoże
Wykonawca / KompozytorDeriglasoff
Data wydania7 lutego 2011
Wydawca Universal Polska
NośnikCD
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Laudanum
2) Majki
3) Noże
4) Maratoner
5) Dyabeu
6) Niehumor
7) HolaGoga
8) Marynarza Grób
9) Łysy Pingwin
10) Dla Edi
11) Zmrok
Wyszukaj / Kup
Olaf to Olaf, jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci polskiego rocka końca XX wieku, a także nowego tysiąclecia. O osobie maczającej palce w takich świetnych płytach jak „Monity Revan”, „Menda”, „P.O.L.O.V.I.R.U.S.”, „Melassa” czy „Piosenki Toma Waitsa” nie wypada mówić inaczej niż w samych superlatywach. To, co jednak czyniło z Deriglasoffa muzyka, z którym najwięksi naszej sceny chcieli współpracować, nie musiało przełożyć się na poziom solowych dokonań gdańskiego artysty – dowodem są kompozycje z „Produktu”, debiutu jego autorskiego projektu. Czegoś wtedy w jego muzyce zabrakło do pełni szczęścia. Na drugim albumie, ze zmienionym już składem, Olaf porusza się w trochę innych muzycznych ramach pozostając ciągle sobą i bawiąc się przy tym bardzo dobrze.
„Noże”, bo tak panowie zatytułowali najnowszy krążek, wydaje się na pierwszy rzut ucha bardziej jednolity, mniej zróżnicowany stylistycznie. Dzięki temu więcej rzeczy jest poukrywanych; pozwolono słuchaczowi bardziej skupić się na szczegółach, na efektach pracy w studio. A te są warte uwagi, jak na przykład kolejne ścieżki gitar w „Marynarza grób”, bałałajka w „Maratoner”, proste lecz bardzo klimatyczne zakończenie „Zmroku”, czy brzmienie basu i fortepianowe partie w „Laudanum”, a także w utworze tytułowym, gdzie wrażenie robią również klimatyczne dęciaki. Zresztą od strony instrumentalnej i aranżacyjnej jest naprawdę wyśmienicie. Nie mogło być chyba inaczej, jeśli pamiętamy o projektach, które Deriglasoff ubarwiał w przeszłości i gdy spojrzymy na skład kapeli oraz nazwisko osoby odpowiedzialnej za mastering całości. W nagraniach wzięli bowiem udział: Wojtek „Puzon” Kuzyk (gitara m.in. Harlem, Urszula, Kasia Kowalska, Tadeusz Nalepa), Robert „Misiek” Szymański (perkusja – Urszula, Maciej Silski, B.E.T.H., eks-Quo Vadis), Andrzej Niski (kiedyś gitarzysta Sweet Noise) i Andrzej „Szaja” Szajewski (klawisze), a za konsolą usiedli Maciej Wasio (Ocean) oraz Marcin Bors, którego przedstawiać już nie trzeba. Warsztat to jedna sprawa, ale słychać, że ta grupa czuje bluesa. Należy też wspomnieć o samym liderze, jak zawsze radującym słuchacza grą na basie, i o jego predyspozyjach głosowych. Olaf potwierdza, że śpiewanie jest jego mocną stroną i bardzo mile zaskakuje, udowadniając iż można to robić drapieżnie i mocno nie zapominając o feelingu, czystej barwie i… dykcji, o czym wielu naszych rockowców zdaje się nie pamiętać.
Kompozycje, pomysły na nie, harmonie, aranżacje, zdradzają że Derigasoff był ostatnio pod wielkim wpływem Them Crooked Vultures i generalnie Homme’a. Inspiracje pustynnym rockiem dają się silniej zauważać z każdym kolejnym podejściem do „Noży”. Typowe dla QOTSA linie melodyczne, gitarowe riffy czy psychodeliczna aura przyświecają większości utworom spółki „Deriglasoff” – wsłuchajcie się w „Maratonera” (tu jeszcze dodatkowo pojawia się odbicie Foo Fighters), we wspomniane już „Noże” czy przede wszystkim w przedostatni „Dla Edi”. Na przestrzeni całego albumu tempo dyktują na przemian soczyste bądź cięte gitarowe riffy oraz basowe pochody, które raz naciskając pedał gazu, innym razem wpadając w leniwy trans, dają muzyce unieść się w przestrzeni. Grające o oktawę wyżej gitary solowe podkreślają melodię, a bębny wybrzmiewają długim, głębokim echem. Wszystko razem wzorowo zgrane i wykonane.
Stoner, mniej typowy i bardziej już bliższy Monster Magnet, rządzi chociażby w „Duabeu”, gdzie w refrenach słychać do tego charakterystyczne bicia akordów a la Keith Richards oraz w kpiarskim „HolaGoga”. Bo Olaf nie byłby sobą, gdyby gdzieś nad tym wszystkim nie powiewał sztandar dobrego humoru i przymrużenia oka. Dzięki temu te mocne (w przeważającej liczbie) utwory i psychodeliczne wycieczki dostają spory zapas luzu i zyskują pewną lekkość i swobodę. Powoduje to, że płyty słucha się z niekłamaną przyjemnością, dostarcza ona dobrej zabawy. Bardzo ciekawie wyszło kapeli wplecenie w swoją muzykę ludowych dźwięków, jak w zakorzenionym w folku „Majki” czy rozwijającym się, płynącym w nieznane „Dla Edi” – znów ta bałałajka! „Dla Edi” jest niestety także najlepszym przykładem nawiązania do Them Crooked Vultures. To typowe, brzmieniowe i rytmiczne rozwiązania, cechujące Homme’a riffy, przejścia, motywy oraz wokale. A „niestety” dlatego, że za mało tu Olafa, a do pierwowzoru trochę brakuje. Mimo tego raz bardziej dosadnego, raz więcej urokliwego podpatrywania, wzorowania się i nawet zapożyczania, muzyka trupy o nazwie „Deriglasoff” broni się dzięki słyszalnym korzeniom w tym, co nasze, co wzrastało w latach 80. i kiełkowało dekadę później, a co w dużej mierze było częścią edukacji i rozwoju autorów opisywanego albumu.
Podsumowując – „Noże” to kawałek solidnego i porządnego rockowego grania, mocno jednak średniego wziąwszy pod uwagę skalę wykraczającą poza ramy ojczystego środowiska – bez wielkich fajerwerków, momentami na szczęście wciągającego na tyle i mile zaskakującego by chciało czasem się do niego wracać. Z drugiej strony ta przeciętna płyta to i tak, na naszym rynku, na ogólnodostępnych sklepowych półkach muzycznych salonów, istny majstersztyk.
koniec
1 marca 2011

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
Sebastian Chosiński

25 IV 2024

Arild Andersen to w świecie europejskiego jazzu postać pomnikowa. Kontrabasista nie lubi jednak przesiadywać na cokole. Mimo że za rok będzie świętować osiemdziesiąte urodziny, wciąż koncertuje i nagrywa. Na dodatek kolejnymi produkcjami udowadnia, że jest bardzo daleki od odcinania kuponów. „As Time Passes” to nagrany z muzykami młodszymi od Norwega o kilkadziesiąt lat album, który sprawi mnóstwo radości wszystkim wielbicielom nordic-jazzu.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Oniryczne żałobne misterium
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

Martin Küchen – lider freejazzowej formacji Angles 9 – zaskakiwał już niejeden raz. Ale to, co przyszło mu na myśl w czasie pandemicznego odosobnienia, przebiło wszystko dotychczasowe. Postanowił stworzyć – opartą na starożytnym greckim micie i „Odysei” Homera – jazzową operę. Do współpracy zaprosił wokalistkę Elle-Kari Sander, kolegów z Angles oraz kwartet smyczkowy. Tak narodziło się „The Death of Kalypso”.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż autora

Anioły są na ziemi. Diabły też
— Jakub Stępień

Fanom – fani
— Jakub Stępień

Jeszcze jedno muzyczne podsumowanie 2011
— Jakub Stępień

Ta Nosowska
— Jakub Stępień

Już nie taki „Antypop”
— Jakub Stępień

…a będzie coraz lepiej
— Jakub Stępień

Wieści z wariatkowa
— Jakub Stępień

Mgiełki (z) Dzikiego Zachodu
— Jakub Stępień

Wycinanki i wyklejanki
— Jakub Stępień

Niektóre rzeczy się nie zmieniają
— Jakub Stępień

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.