Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 17 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

DIIV
‹Oshin›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułOshin
Wykonawca / KompozytorDIIV
Data wydania26 czerwca 2012
NośnikCD
Gatunekpop, rock
EAN817949015817
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) (Druun)
2) Past Lives
3) Human
4) Air Conditioning
5) How Long Have You Known
6) Wait
7) Earthboy
8) (Druun Pt. II)
9) Follow
10) Sometime
11) Oshin (Subsume)
12) Doused
13) Home
Wyszukaj / Kup

Czymże jest nazwa?
[DIIV „Oshin” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Grupa DIIV stawia przede wszystkim na rozmarzone gitary. W przeciwieństwie do wielu indie kapel w dużej mierze rezygnuje z eksponowania wokalu – na jej debiutanckim „Oshin” jest on zaledwie drugoplanowym dopełnieniem. Mimo tego krążkowi niczego nie brakuje.

Michał Perzyna

Czymże jest nazwa?
[DIIV „Oshin” - recenzja]

Grupa DIIV stawia przede wszystkim na rozmarzone gitary. W przeciwieństwie do wielu indie kapel w dużej mierze rezygnuje z eksponowania wokalu – na jej debiutanckim „Oshin” jest on zaledwie drugoplanowym dopełnieniem. Mimo tego krążkowi niczego nie brakuje.

DIIV
‹Oshin›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułOshin
Wykonawca / KompozytorDIIV
Data wydania26 czerwca 2012
NośnikCD
Gatunekpop, rock
EAN817949015817
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) (Druun)
2) Past Lives
3) Human
4) Air Conditioning
5) How Long Have You Known
6) Wait
7) Earthboy
8) (Druun Pt. II)
9) Follow
10) Sometime
11) Oshin (Subsume)
12) Doused
13) Home
Wyszukaj / Kup
Pomysłodawcą całego przedsięwzięcia jest Zachary Cole Smith (gitarzysta luźno związany z nowojorskim zespołem Beach Fossils), który w 2011 roku zainicjował solowy projekt Dive. Wkrótce rozrósł się on o kolejnych członków: gitarzystę Andrew Baileya, basistę Devina Rubena Pereza oraz perkusistę Colby’ego Hewitta. Co ciekawe, ówczesną nazwę grupa zapożyczyła od tytułu znanej piosenki Nirvany, a dodatkowo odpowiadała ona muzykom, gdyż wszyscy są spod wodnych znaków zodiaku. Niebawem okazało się jednak, że już od 1990 roku istnieje industrialowa grupa Dive (założona przez Dirka Ivensa), mająca w dorobku mnóstwo albumów i znacznie większą liczbę fanów, co sprawę nieco skomplikowało. Dlatego dziś, myśląc o młodych Amerykanach, piszemy o DIIV, choć jak w wywiadach podkreśla Smith, tak naprawdę nazwa nie ma obecnie żadnego znaczenia – przecież zespół i jego muzyka już się nie zmienią.
Jeszcze kiedy lider zespołu działał indywidualnie w zaciszu własnej sypialni, powstały utwory „Sometime” oraz „Human”, które później wybrano na pierwsze single zapowiadające nadchodzący album. Skomponowano je głównie przy użyciu rytmicznych, raczej chłodnych i metalicznych gitar, dość żywej perkusji oraz stłumionych, ulokowanych na dalszym planie zlewających się wokali (przez to wielokrotnie o nierozpoznawalnych tekstach). Oba wyznaczają też senny i rozmyty nastrój całego „Oshin”, bo nie da się nie odnotować, że najłatwiej wpisać debiut DIIV właśnie gdzieś pomiędzy dream pop a shoegaze. To najłatwiejsza z możliwych szufladek, lecz jednocześnie nieoddająca do końca charakteru trzynastu przygotowanych piosenek. Na pewno przywołany oniryzm przewija się w nich nieustannie, ale przy tym utworom nie brakuje chwytliwej melodyjności (nadawanej w dużej mierze również przez basistę) oraz umiarkowanej mocy, a do tego trudno na obszernej playliście wyłapać jakieś przesadnie stapiające się ze sobą gitarowe dźwięki. Kłopot w jednoznacznym klasyfikowaniu dokonań nowojorczyków dokumentują także liczne różnorodne porównania – prasa w ich kontekście przywołuje m.in. The Cure, Interpol, Joy Division, Nirvanę bądź znacznie młodsze The Drums. Odniesienia do tak uznanych marek robią wrażenie, ale ukazują też szerokie spektrum inspiracji i motywów wykorzystywanych w twórczości DIIV.
Słuchanie „Oshin” upływa pod znakiem delikatnego chłodu, którego nie należy bezpośrednio utożsamiać ze smutkiem. Niełatwa do określenia, ale jednak pozytywna energia promieniuje od kompletu nagrań (zwłaszcza od „Air Conditioning” czy „Follow”), a jedynym trochę wyróżniającym się pod tym względem kawałkiem jest zadziorny i wyraźniej zaśpiewany „Doused”. Mniej przychylni nowemu projektowi Smitha recenzenci narzekają, że „Oshin” stanowi zbiór jednakowych, schematycznych piosenek, z których każda brzmi praktycznie tak samo. Bez wątpienia to monolityczny, gitarowy album, umyślnie zbudowany z akurat takich elementów (nastawiony szczególnie na wykorzystanie dwóch gitar, bez modnych współcześnie udziwnień), przez co kolejne utwory łagodnie i swobodnie płyną w otoczeniu słuchacza. Przy tego rodzaju kompozycjach, których największym atutem jest powoływanie do życia niepowtarzalnej, tutaj swoistej, wodno-wietrznej i nade wszystko spójnej atmosfery, taki efekt musi w pewnym stopniu zachodzić. Nie sposób oczekiwać, by tak mozolnie i konsekwentnie kreowaną playlistę przerywały oderwane od schematu utwory. Jednocześnie daleki byłbym od zarzucania krążkowi skrajnej monotonii skutkującej nierozpoznawalnością poszczególnych numerów – choćby wspomniany „Doused”, delikatny „(Druun)” bądź „Follow” długo kołaczą się w głowie i, rzecz jasna, łatwo je zidentyfikować. Co tu dużo pisać, każdy miłośnik dreampopowych gitar będzie debiutem DIIV po prostu usatysfakcjonowany.
koniec
4 września 2012

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Jazzowe oblicze noise’u i post-rocka
Sebastian Chosiński

16 V 2024

Próchno powoli, ale bardzo konsekwentnie buduje swoją pozycję na undergroundowej scenie. Po świetnie przyjętej ubiegłorocznej pełnowymiarowej płycie „P3” teraz wydaje aneks do niej – EP-kę zatytułowaną „3P”. W nagraniach tych trio zostało wsparte przez gości: duet Wczasy, trio Dynasonic oraz – co ucieszyło mnie najbardziej – jazzowego trębacza Wojciecha Jachnę.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Z Beskidów widać Jukatan, Afrykę i Japonię
Sebastian Chosiński

14 V 2024

Na każdą kolejną płytę jazzowo-folkowego projektu Into the Roots, któremu patronuje trębacz Piotr Damasiewicz (nierzadko, a ostatnimi laty coraz chętniej sięgający także po inne instrumenty), czekam z dużą niecierpliwością. Za każdym razem zastanawia mnie bowiem, co jeszcze nowego można odkryć na eksploatowanym od dawna polu artystycznym. Trzeci album zespołu – „Świtanie” – udowadnia, że jednak można. I to całkiem sporo.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: W cieniu Purpurowego Słońca
Sebastian Chosiński

10 V 2024

Po reinterpretacji dokonań twórczych Krzysztofa Komedy i Sun Ra panowie z EABS postanowili zmierzyć się z kolejną jazzową legendą – utworami zmarłego przed sześcioma laty trębacza Tomasza Stańki. Tym razem jednak wrocławski kwintet zdecydował się zmierzyć z konkretną płytą. Tak narodził się album „Reflections of Purple Sun”.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż autora

Bez noży, krzyży i polowań
— Michał Perzyna

Siostry na wznoszącej fali
— Michał Perzyna

Senne marzenia ciągle żywe
— Michał Perzyna

Rozpromienione oblicze
— Michał Perzyna

Krocząc sprawdzoną ścieżką
— Michał Perzyna

Mały jazzowy pożar
— Michał Perzyna

Nie tylko o rozstaniach
— Michał Perzyna

W idealnej harmonii
— Michał Perzyna

Złe wieści – dobre wieści
— Michał Perzyna

W słodkiej melancholii
— Michał Perzyna

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.