EKSTRAKT: | 80% |
---|---|
WASZ EKSTRAKT: | |
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | Shrinebuilder |
Wykonawca / Kompozytor | Shrinebuilder |
Data wydania | 20 października 2009 |
Nośnik | CD |
Czas trwania | 39:12 |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Utwory | |
CD1 | |
1) Solar Benediction | 8:44 |
2) Pyramid of the Moon | 7:35 |
3) Blind for All to See | 7:27 |
4) The Architect | 5:56 |
5) Science of Anger | 9:25 |
Od przybytku głowa nie boli |
EKSTRAKT: | 80% |
---|---|
WASZ EKSTRAKT: | |
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | Shrinebuilder |
Wykonawca / Kompozytor | Shrinebuilder |
Data wydania | 20 października 2009 |
Nośnik | CD |
Czas trwania | 39:12 |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Utwory | |
CD1 | |
1) Solar Benediction | 8:44 |
2) Pyramid of the Moon | 7:35 |
3) Blind for All to See | 7:27 |
4) The Architect | 5:56 |
5) Science of Anger | 9:25 |
A ja tam uważam, że jest rewelacyjna (Eagle Twin zresztą też). I to nie pierwsza dobra recenzja tego przybytku jaką przeczytałem.
forkiada: Trochę dziwi mnie akurat wybór Eagle Twin spośród tego morza rewelacyjnych płyt... A to dlatego, że debiutowi tej formacji można zarzucić dokładnie to samo co wytknąłeś albumowi Shrinebuilder i według mnie "The Unkindness of Crows" zasługuje na 70%.
Wracając do powyższego przybytku - panowie nagrali tę płytę w niecałe trzy dni - magia akurat musiała być przy tym obecna - i to słychać! ...możemy mieć oczywiście inną definicję magii :)
stopien: no akurat starałem się w miarę stylistycznie to samo podać co o niebo lepiej zagrało - Eagle Twin bez problemu wygrywa. A jeśli chodzi o ubiegły rok to zdecydowanie The Flaming Lips - Embryonic no i kilka innych metalowych rzeczy ;) Z pewnością nie dałbym Shrinebuilder więcej niż 65%, bo to nie jest aż tak wiekopomne dzieło, aby do tego często wracać, no i trochę mielizn jednak jest.
The Flaming Lips zdecydowanie :)
Wiekopomne dzieło dostałoby 100%. Shrinebuilder takim nie jest, to fakt (dlatego nie setka), lecz jest to zdecydowanie rzecz, która na podwórku metalowym (stonerowym głównie) była w tamtym roku jednym z jaśniejszych punktów. Mielizn kilka ma (i temu nie 90%), lecz maleńkich na tyle, że rejsu z tą płytką nie psują, gdyż kwartet wynagradza je polotem, wyczuciem i niesamowitym napięciem (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) jakie między muzykami się wytworzyło, a tego ze świecą szukać pośród innych gatunkowo bliskich płyt ubiegłego roku. Stąd 80% a nie mniej. Eagle Twin o niebo lepiej? Nie żartuj. :)
Jaśniejszym, ale także szybko blednącym - to jest płyta z gatunku: "do posłuchania raz w roku". Za mało jest chemii pomiędzy członkami tej kolaboracji po prostu. Skoro już jesteśmy przy takich mariażach, to Them Crooked Vultures wypada o piekło bardziej autentycznie, bez żadnego nadęcia, udawanej magii pomiędzy muzykami (momentami tak to widze na debiucie Shrinebuilder) i choć nie jest to także nic odkrywczego to jednak w ich przypadku ma się ochotę włączyć ponownie 'play' w odtwarzaczu.
A Eagle Twin o niebo lepiej, bo rozwijają owy styl, w którym, jak widać, nie wszystko zostało jeszcze powiedziane. Inspiracje OM, ISIS, 'kaznodziejski' wokal Densley'a no i niesamowite tła, ale trzeba być cierpliwym, aby te smaczki wyłapać - magiczna płyta ;)
Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.
więcej »Arild Andersen to w świecie europejskiego jazzu postać pomnikowa. Kontrabasista nie lubi jednak przesiadywać na cokole. Mimo że za rok będzie świętować osiemdziesiąte urodziny, wciąż koncertuje i nagrywa. Na dodatek kolejnymi produkcjami udowadnia, że jest bardzo daleki od odcinania kuponów. „As Time Passes” to nagrany z muzykami młodszymi od Norwega o kilkadziesiąt lat album, który sprawi mnóstwo radości wszystkim wielbicielom nordic-jazzu.
więcej »Martin Küchen – lider freejazzowej formacji Angles 9 – zaskakiwał już niejeden raz. Ale to, co przyszło mu na myśl w czasie pandemicznego odosobnienia, przebiło wszystko dotychczasowe. Postanowił stworzyć – opartą na starożytnym greckim micie i „Odysei” Homera – jazzową operę. Do współpracy zaprosił wokalistkę Elle-Kari Sander, kolegów z Angles oraz kwartet smyczkowy. Tak narodziło się „The Death of Kalypso”.
więcej »Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski
Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski
Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski
Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski
Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski
Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski
Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski
Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski
The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski
T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski
Anioły są na ziemi. Diabły też
— Jakub Stępień
Fanom – fani
— Jakub Stępień
Jeszcze jedno muzyczne podsumowanie 2011
— Jakub Stępień
Ta Nosowska
— Jakub Stępień
Już nie taki „Antypop”
— Jakub Stępień
…a będzie coraz lepiej
— Jakub Stępień
Wieści z wariatkowa
— Jakub Stępień
Mgiełki (z) Dzikiego Zachodu
— Jakub Stępień
Wycinanki i wyklejanki
— Jakub Stępień
Niektóre rzeczy się nie zmieniają
— Jakub Stępień
Bardzo średnią płytę ten Dream Team nagrał, jest kilka dobrych motywów, ale płyta po prostu tonie w morzu rewelacyjnych płyt z zeszłego roku niestety. 'Blind For All To See' się wyróżnia taką transową rytmiką w stylu OM. Ostatni to taki dobry Black Sabbath, no ale ile razy to już było? Brak spójności jakiegoś celu, konceptu, dodatkowo wszystko to już było przemielone setki razy wcześniej. Strasznie zachowawczy krążek. Nawet debiut Eagle Twin wypadł o wiele lepiej niż Shrinebuilder. Mnie od tego przybytku głowa rozbolała. Same gwiazdy nie wystarczą, potrzeba jeszcze odrobinę magii, której tutaj niestety zabrakło.