Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Muzyka

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

muzyczne

więcej »

Zapowiedzi

Massive Attack
‹Heligoland›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHeligoland
Wykonawca / KompozytorMassive Attack
Data wydania8 lutego 2010
Wydawca Virgin Records
NośnikCD
Czas trwania52:31
Gatunekelektronika
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Pray For Rain – z udziałem Tundego Adebimpe6:43
2) Babel – z udziałem Martiny Topley-Bird5:18
3) Splitting The Atom – z udziałem Roberta del Naja/Granta Marshalla/ Horace’a Andy’ego5:15
4) Girl I Love You – z udziałem Horace’a Andy’ego5:26
5) Psyche – z udziałem Martiny Topley-Bird3:23
6) Flat Of The Blade – z udziałem Guya Garveya5:29
7) Paradise Circus – z udziałem Hope Sandoval4:58
8) Rush Minute – z udziałem Roberta del Naja4:48
9) Saturday Come Slow – z udziałem Damona Albarna3:42
10) Atlas Air – z udziałem Roberta del Naja7:47
Wyszukaj / Kup

Na boisku nazwiska nie grają
[Massive Attack „Heligoland” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
W końcu ukazała się jedna z najbardziej wyczekiwanych płyt ostatnich lat, może i najbardziej wyczekiwana, szczególnie przez fanów elektronicznych dźwięków drugiej połowy lat 90 ubiegłego wieku. Massive Attack to zobowiązujące logo, „Heligoland”, bo tak Brytyjczycy nazwali piątą odsłonę swoich umiejętności, tych oczekiwań nie spełniła.

Jakub Stępień

Na boisku nazwiska nie grają
[Massive Attack „Heligoland” - recenzja]

W końcu ukazała się jedna z najbardziej wyczekiwanych płyt ostatnich lat, może i najbardziej wyczekiwana, szczególnie przez fanów elektronicznych dźwięków drugiej połowy lat 90 ubiegłego wieku. Massive Attack to zobowiązujące logo, „Heligoland”, bo tak Brytyjczycy nazwali piątą odsłonę swoich umiejętności, tych oczekiwań nie spełniła.

Massive Attack
‹Heligoland›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHeligoland
Wykonawca / KompozytorMassive Attack
Data wydania8 lutego 2010
Wydawca Virgin Records
NośnikCD
Czas trwania52:31
Gatunekelektronika
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Pray For Rain – z udziałem Tundego Adebimpe6:43
2) Babel – z udziałem Martiny Topley-Bird5:18
3) Splitting The Atom – z udziałem Roberta del Naja/Granta Marshalla/ Horace’a Andy’ego5:15
4) Girl I Love You – z udziałem Horace’a Andy’ego5:26
5) Psyche – z udziałem Martiny Topley-Bird3:23
6) Flat Of The Blade – z udziałem Guya Garveya5:29
7) Paradise Circus – z udziałem Hope Sandoval4:58
8) Rush Minute – z udziałem Roberta del Naja4:48
9) Saturday Come Slow – z udziałem Damona Albarna3:42
10) Atlas Air – z udziałem Roberta del Naja7:47
Wyszukaj / Kup
Heligoland to niewielki archipelag na Morzu Północnym z własnym dialektem (pochodzenia fryzyjskiego), totalnie zbombardowany przez aliantów w 1945 roku. Następnie przez siedem lat niezamieszkany służył jako poligon wojskowy. Dopiero w 1952 zaczęto zasiedlać go na nowo, przywracając do życia i otwierając na turystykę, dziś to dobrze prosperujący kurort. Massive Attack również siedem lat był niemalże „martwy” i teraz wraca z nową płytą. Do wysokiej dyspozycji jednak jeszcze dużo brakuje – muzyka duetu już nie jest tak unikatowa jak niegdyś.
Mimo to należy od razu zaznaczyć, że „Heligoland” nie jest złym abumem. Całość sprawia dobre wrażenie, słucha się jej od początku do końca bardzo przyjemnie, choć zdarzają się trochę nużące fragmenty. Sporym, a zarazem największym plusem są linie melodyczne i partie wokalne zaproszonych gości, choć wydawałoby się, że w przypadku akurat tego zespołu, trudno będzie o taki wniosek. Do udziału w nagraniach ojców chrzestnych trip-hopu przystąpiła bowiem pokaźna grupa świetnych wokalistów (Martina Topley-Bird, która karierę zaczynała u boku Trickiego, Horace Andy kojarzony z reggae i dub, wokalistka legendarnego Mazzy Star – Hope Sandoval, Tunde Adebimpe z TV On The Radio i Damon Albarn – sami wiecie skąd). Rezultat ich pracy od ósmego lutego znajduje się na sklepowych półkach i niewątpliwie rozchodzi się niczym świeże bułeczki, choć z pewnością wielu nabywców tego krążka po kilkukrotnym jego przesłuchaniu wróci do takich klasyków jak „Mezzanine”, czy „Blue Lines”.
A to z tego powodu, że niczym „Heligoland” nie zaskakuje, kompozytorzy i producenci postawili na dialog z własną przeszłością, nie oferując tak naprawdę nic nowego. Ogólnie jest to melancholijna, smutna i zdecydowanie „mollowa” płyta. Ciężkie basy i dudniące bity przeważają, a najciekawsze momenty następują, gdy ten klimat rozjaśniają dźwięki smyków lub klawiszy czy fortepianu (choć ten częściej podkreśla dołujące fragmenty). Materiał jest równy, utwory mają swój charakter, jednak, jak choćby w przypadku wybranego na singiel „Paradise Circus”, czy chilloutowego „Splitting the Atom”, mimo ciekawych pomysłów i urzekającego nastroju, gdzieś się to wszystko rozjeżdża, brak jest mocniejszych, zapadających w pamięć momentów.
Uwagę fanów przykuje niewątpliwie występ Damona Albarna, aczkolwiek kompozycja, w której udziela się wokalnie – „Saturday Come Slow” – nie przekonuje w 100 procentach. Niby wszystko jest na swoim miejscu, dobrze poukładane i zgrabnie zaaranżowane. Klimatem utwór ten bliski jest płycie „Think Tank”, jednak mam wątpliwości czy chłopaki z Blur zdecydowaliby się umieszczać go na oficjalnym wydawnictwie – magii brak i nie ratują go pełne patosu zaśpiewy „do you love me?”.
Ocenę mogłyby trochę zawyżyć trzy utwory: „Girl I Love You” z kapitalnie zgranymi dęciakami i wyczuwalną nutą „Mezzanine”, „Pray for Rain”, który złowieszczymi akordami, bitem na 4/4 oraz mocnymi fortepianowymi dźwiękami i rytualnymi bębnami wprowadza słuchaczy w mroczną atmosferę, a także „Flat of the Blade” prezentujący acidowe umiejętności autorów, lecz i ten ostatni trzeba zaliczyć do niewykorzystanych w pełni zamysłów. Mogłyby zawyżyć ocenę, gdyby był to debiut trip-hopowców, a nie produkcja pioniera gatunku, wydana po latach przerwy i zapowiedziach powrotu do dawnej formy.
Massive to grupa kojarzona z wyjątkowymi płytami i niepowtarzalną muzyką (no może poza „100th Window”, który jedynie z nazwy na okładce figuruje w dyskografii zespołu – wszak nagrał go tylko Del Naja). „Heligoland” to rzecz, jakich ukazało się dość sporo od czasu debiutu bristolczyków, to tylko dogasający żar dawnego gorącego płomienia, zaledwie odbicie minionej chwały.
koniec
16 lutego 2010

Komentarze

16 II 2010   19:02:42

Atlas Air - ta piosenka powinna być singlem !

16 II 2010   19:04:50

Wszystko się zgadza, tylko ocenę wystawiłbym o 10% niższą. Ucieka gdzieś duch tej muzyki przez palce, a patrząc jeszcze na Massive Attack z perspektywy takiego Portishead, które eksploruje nowe obszary muzyczne to "Heligoland" wydaje się być rozczarowaniem

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
Sebastian Chosiński

25 IV 2024

Arild Andersen to w świecie europejskiego jazzu postać pomnikowa. Kontrabasista nie lubi jednak przesiadywać na cokole. Mimo że za rok będzie świętować osiemdziesiąte urodziny, wciąż koncertuje i nagrywa. Na dodatek kolejnymi produkcjami udowadnia, że jest bardzo daleki od odcinania kuponów. „As Time Passes” to nagrany z muzykami młodszymi od Norwega o kilkadziesiąt lat album, który sprawi mnóstwo radości wszystkim wielbicielom nordic-jazzu.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Oniryczne żałobne misterium
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

Martin Küchen – lider freejazzowej formacji Angles 9 – zaskakiwał już niejeden raz. Ale to, co przyszło mu na myśl w czasie pandemicznego odosobnienia, przebiło wszystko dotychczasowe. Postanowił stworzyć – opartą na starożytnym greckim micie i „Odysei” Homera – jazzową operę. Do współpracy zaprosił wokalistkę Elle-Kari Sander, kolegów z Angles oraz kwartet smyczkowy. Tak narodziło się „The Death of Kalypso”.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż autora

Anioły są na ziemi. Diabły też
— Jakub Stępień

Fanom – fani
— Jakub Stępień

Jeszcze jedno muzyczne podsumowanie 2011
— Jakub Stępień

Ta Nosowska
— Jakub Stępień

Już nie taki „Antypop”
— Jakub Stępień

…a będzie coraz lepiej
— Jakub Stępień

Wieści z wariatkowa
— Jakub Stępień

Mgiełki (z) Dzikiego Zachodu
— Jakub Stępień

Wycinanki i wyklejanki
— Jakub Stępień

Niektóre rzeczy się nie zmieniają
— Jakub Stępień

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.