Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 18 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Agnieszka ‘Achika’ Szady
‹Daleko od domu›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorAgnieszka ‘Achika’ Szady
TytułDaleko od domu
OpisW osiem lat po upadku Starej Republiki Imperium rośnie w siłę, wprowadzając wojskowy terror na kolejnych planetach. Nieliczni ocaleli z pogromu rycerze Jedi ryzykują życiem za każdym razem, gdy ujawniają swoją tożsamość. Jak w takich warunkach uratować dziecko poszukiwane przez samego Dartha Vadera? Alternatywna minipowieść ze świata „Gwiezdnych wojen”, będąca kontynuacją wątków przedstawionych w fanfikach „Próby i błędy”, „Druga strona Mocy”, „Na krętym szlaku” oraz „Na straży”, którego jest bezpośrednią kontynuacją.
GatunekSF

Gwiezdne wojny: Daleko od domu

« 1 8 9 10 11 »
Po kolacji Mabel zaproponowała mu przejście razem ze wszystkimi do sali rozrywkowej, gdzie można było oglądać holo albo grać na komputerze, ale odmówił. Powiedział grzecznie „dobranoc” i wrócił do swojej kabiny.
Nie chciało mu się spać, bo wciąż funkcjonował według czasu z Tatooine. Postanowił znowu spróbować medytacji – tym razem był spokojny i bardziej wyciszony, powinno się udać.
Długo siedział na koi z przymkniętymi oczami, ale jedynym uczuciem było drętwienie kręgosłupa. Potem odczuł jakby senność: zdążył jeszcze pomyśleć „Chyba nic z tego”, kiedy nagle stało się coś dziwnego. Jakby jego świadomość rozszerzyła się poza granice ciała. Zaskakująco wyraźnie poczuł wokół siebie obecność wszystkich pasażerów i załogi statku, trochę tak, jakby byli błędnymi ognikami w nocy na pustyni. Mógł dokładnie rozpoznać, kto z nich jest wesoły, a kto smutny albo zły, kto się właśnie na czymś skupia, a kto śpi. Przez chwilę pławił się w tym niezwykłym uczuciu, po chwili jednak miał już dosyć towarzystwa, nawet tak dziwnego. Nie wiedząc, co dalej robić, spróbował na oślep, instynktownie.
To przyszło znienacka. Jakby cała galaktyka zwaliła się na niego. Porażające wrażenie ogromu, nieskończoności, potęgi Mocy. Luke miał uczucie, że znajduje się wszędzie równocześnie, a jednocześnie robi się coraz mniejszy, znika, jest nic nie znaczącym pyłkiem wobec tych jakichś przerażających sił. Coraz bardziej przestraszony próbował wyplątać się z tej pułapki, ale nie wiedział, jak. Nie mógł wrócić do własnego ciała, nawet nie mógł już go odnaleźć, jakby znajdowało się gdzieś daleko, poza zasięgiem.
Nie było przy nim nikogo, kto mógłby mu pomóc.
• • •
Nessie zaczęła poszukiwania od ośrodka badawczego na Tangrene. Nawet nie musiała stosować żadnych sztuczek Jedi – wystarczył uśmiech i proszące spojrzenie niebieskich oczu, a urzędniczka w dziale kadr, wzruszona historią o zagubionym braciszku, natychmiast udostępniła jej listę pracowników ewakuowanych z bazy Sibil wraz z adresami. Oznaczało to składanie wizyt kilkudziesięciu osobom; w dodatku część z nich nie mieszkała nawet na Tangrene.
Dwóch pierwszych naukowców, których odwiedziła, nie chciało nawet z nią rozmawiać. Twierdzili, że nic nie widzieli i bliscy byli wręcz wyparcia się, że w ogóle pracowali w tej bazie, w oczywisty sposób bojąc się wplątania w cokolwiek, co choćby w odległy sposób mogło mieć związek z Imperium. Personel techniczny okazał się bardziej rozmowny, ale, jak się okazało, nikt nie zwrócił uwagi na ośmioletniego chłopca.
Przy czternastej z kolei indagowanej osobie Nessie miała uczucie, że za chwilę się załamie. Objeździła całą okolicę, bo niektórzy mieszkali dość daleko od swojego macierzystego ośrodka. Czasem nikogo nie było w domu i musiała przychodzić po kilka razy. Dni mijały, a ona nie była ani o cal bliżej odnalezienia Luke’a, niż na początku – zupełnie, jakby rozpłynął się w powietrzu. W dodatku bała się, że uporczywe poszukiwania w końcu zwrócą na nią czyjąś uwagę.
Wjechała na dwusetne piętro dość ponurego kompleksu mieszkalnego i z rezygnacją zastukała do kolejnych drzwi. Z trudem przywołała na twarz miły, budzący zaufanie wyraz.
Kobieta, która otworzyła jej drzwi, wydawała się zupełnie jej nie poznawać, ale kiedy Nessie zaczęła wyjaśniać, że chodzi o transport ewakuacyjny z Sibil, w jej wzroku błysnęło nagłe zrozumienie pomieszane z przestrachem. Szybko wciągnęła dziewczynę do przedpokoju.
– Tak, wiem – wyszeptała, rozglądając się, jakby w lęku, że ktoś mógłby podsłuchiwać. – Chodzi o tego chłopca, prawda? Mabel go wzięła. Potem powiedziała, że to jej siostrzeniec. Nikt nie zwrócił uwagi, takie było zamieszanie, a my z mężem po…
– Co tam? – rozległ się nagle głos z pokoju i do holu wszedł nieogolony mężczyzna w średnim wieku. Spojrzał na Nessie i na jego twarzy pojawił się wyraz śmiertelnego przerażenia. Rozpłaszczył się przy ścianie, rzucając na boki rozbiegane spojrzenia, jakby szukał drogi ucieczki.
– Ja… ja.. nie… – wybełkotał. Nes rozpoznała w nim pasażera ze statku – tego, który wskazał ją żołnierzom Imperium. Teraz pewnie sądził, że przyszła się mścić. Jego żona przycisnęła dłonie do ust, bojąc się interweniować.
Nessie wiedziała z doświadczenia, że człowiek oszalały ze strachu może być niebezpieczny dużo bardziej, niż ktoś rozwścieczony. Nie tracąc czasu na tłumaczenia, wyciągnęła w jego stronę rękę, przywołując Moc.
– Zaśnij!
Zamknął oczy i osunął się na ziemię jak podcięty. Nessie użyła Mocy, żeby złagodzić jego upadek.
– Nic mu nie będzie, obudzi się za parę godzin, a ja zaraz sobie stąd pójdę – wyjaśniła znieruchomiałej z przerażenia kobiecie. – Jak pani powiedziała? Mabel?
– Mabel Nuuranyi – odparła posłusznie tamta. – Mieszka chyba na Ukio, o ile dobrze pamiętam.
– Dziękuję – powiedziała Nessie. – Proszę nie mówić mu, o co pytałam. Ani nikomu… – zawahała się przez chwilę. Nie, nie będzie ryzykować. Z przepraszającą miną dotknęła lekko skroni kobiety.
– Nic nie pamiętasz.
Podtrzymała uśpioną kobietę, chroniąc ją przed upadkiem, ostrożnie ułożyła na dywaniku i wyszła. Drzwi zamknęły się za nią automatycznie.


Na Ukio, typowo rolniczej planecie, niewiele było dużych miast, za to sprawnie działał system ewidencji ludności, więc odnalezienie Mabel Nuuranyi nie nastręczało trudności. Mieszkała w dzielnicy jednakowych, białych domów z ogródkami, ciągnących się kilometrami wzdłuż spokojnych ulic. Świeciło wiosenne słońce, jakieś ozdobne pnącza oplatające ogrodzenia kwitły na różowo i wszystko razem wyglądało jak reklama nowej generacji automatów do sprzątania.
Nessie przystanęła przed furtką z numerem 1138. Dom był spory, ale też chyba licznie zamieszkany: na podjeździe parkowały aż trzy śmigacze, na rozległym trawniku stał ogrodowy stół z wieloma krzesłami, wszędzie poniewierały się piłki i inne zabawki. Pod niewielkim drzewkiem dwie dziewczynki bawiły się z jakimś puszystym, podskakującym zwierzątkiem.
Dzwonek wywabił na zewnątrz młodą kobietę piastującą na biodrze niemowlaka.
– Tak, słucham?
Nessie przedstawiła się swoim fałszywym nazwiskiem.
– Szukam pani Mabel Nuuranyi.
– Zaraz zawołam mamę… o, już idzie – od strony domu istotnie nadchodziła postawna, ciemnowłosa kobieta o energicznych ruchach. Po drodze jakby mimochodem poprawiła krzywo stojące krzesło i dwoma słowami zażegnała rodzącą się właśnie kłótnię wśród dziewczynek. Zbliżyła się do furtki; po jej twarzy było widać, że rozpoznaje Nessie od razu. Skinieniem głowy odesłała córkę, czy też może synową, do domu i otworzyła furtkę.
– Dzień dobry – powiedziała Nessie, wchodząc. – Powiedziano mi, że pani…
– Tak, tak, mam go – kobieta uśmiechnęła się uspokajająco. – Wszystko jest w najlepszym porządku. Bawi się z chłopakami od sąsiadów, pewnie znowu gdzieś polecieli. Keena! – krzyknęła, odwracając się do dziewczynek, które nie wydawały się zainteresowane przybyciem obcej osoby. – Skocz no do Sorensenów i poszukaj Luke’a.
Dziewczynki pędem wybiegły za bramę; Mabel ruszyła wykładaną białymi płytkami ścieżką, prowadząc za sobą Nessie. Kiedy były mniej więcej w połowie odległości między domem a ulicą, zatrzymała się.
– Cieszę się, że nic ci się nie stało, moje dziecko… wybacz, chyba powinnam mówić „mistrzu”… – uśmiechnęła się przepraszająco, splatając dłonie.
– Wystarczy „Nessie” – Jedi odwzajemniła uśmiech, patrząc jej prosto w oczy. Kobieta ze zrozumieniem skinęła głową.
– …ale ty tak młodo wyglądasz, nie jesteś chyba starsza od mojej średniej córki…
– Widzę, że ma pani dużą rodzinę?
– Trzy córki i syna – Mabel westchnęła. – Było dwóch, ale jednego wzięli do wojska i zginął pod Kemmere.
Nessie poczuła ukłucie w sercu: bitwa o stocznie Kemmere była pierwszym liczącym się zwycięstwem Sojuszu.
– Tak mi przykro.
– Jak ci się udało uciec imperialnym? – zapytała półgłosem kobieta. Nessie w paru zdaniach opowiedziała jej, co zaszło po jej aresztowaniu. Rozmówczyni słuchała z niezbyt dobrze skrywanym przerażeniem.
– Luke’a też będziesz uczyła zabijać? – szepnęła, odwracając wzrok.
– Będę go uczyła, jak unikać zabijania – odparła Nessie cicho, ale stanowczo. Mabel westchnęła.
– Kiedy byłam mała, marzyłam, żeby spotkać prawdziwego Jedi – uśmiechnęła się do swoich wspomnień. – Nigdy nie sądziłam, że to się stanie na opanowanym przez piratów statku z uchodźcami. Może zostaniesz u nas parę dni? Wyglądasz, jakby przydało ci się trochę wypoczynku.
Nessie potrząsnęła głową.
– To zbyt niebezpieczne… dla wszystkich. Przecież pani wie, co grozi za udzielanie pomocy rycerzom Jedi.
« 1 8 9 10 11 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Na ścieżce ku kosmicznemu Samhdi-Ra
Marcel Baron

11 V 2024

Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.

więcej »
Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Z tego cyklu

Druga szansa
— Magdalena Stawniak

Nowa układanka ze starych klocków
— Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Mroziuk, Anna Nieznaj, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Przemytnik i pozostali
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

10 razy Darth Vader
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wróg publiczny, cz. 7
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 6
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 5
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 4
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 3
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 2
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Tegoż twórcy

Baśń o trzech siostrach
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Żołnierzyki
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Prima Aprilis: Odyseja ko(s)miczna
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Gwiazdka Semiramis
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Kraina podwórek
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.