Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Sebastian Chosiński
‹Ktoś mnie zawołał: Sebastian!›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorSebastian Chosiński
TytułKtoś mnie zawołał: Sebastian!
GatunekSF

Ktoś mnie zawołał: Sebastian!

« 1 5 6 7 8 »

Sebastian Chosiński

Ktoś mnie zawołał: Sebastian!

Penelopa, nie przejawiając już żadnych uczuć, przyjęła służbową pozę; przełożyła nogę przez nogę, znów była nieczułą na nic panią profesor. Taka mu się nie podobała, odpychała go, budziła odrazę. Choć przecież tak naprawdę lubił ją, coś go do niej ciągnęło. Może to, że przypominała mu matkę? Była mniej więcej w jej wieku.
– Ucieknę, gdy tylko poczuję się tutaj jak w więzieniu – odparł jak najbardziej dyplomatycznie Sebastian.
Na twarzy Penelopy na moment zagościł podziw, ale natychmiast jego iskierka zgasła. Ten chłopak miał w sobie niesamowitą siłę wewnętrzną! Był inny – zdrowy!
Widząc, że ich rozmowa stacza na niebezpieczne tory, zmieniła temat.
– Lubisz Izoldę?
– Jest nijaka – odparł automatycznie, co wytłumaczyła sobie jako „nie lubię” albo – w najlepszym razie – „jest mi obojętna”.
– Co ci w niej przeszkadza?
– Powiedziałem już: jest nijaka!
– Zbyt dziecinna? – drążyła wątek Izoldy kobieta.
– Nawet nie to – odpowiedział. – Nie ma w niej żadnych spontanicznych uczuć. Jest wystudiowana, jak maszyna.
– A uroda?
– Jest piękna, owszem – potwierdził. – Piękna, ale brak jej czegoś. Może szczęścia?…
– Podoba ci się? Chciałbyś z nią zostać? – Wiedziała, że to pytanie jest chwytem poniżej pasa, ale musiała je zadać, bo tego wymagała procedura, a była pewna, że cała ich rozmowa jest nagrywana i natychmiast po jej zakończeniu zostanie poddana szczegółowej analizie. Wiedziała też jednak, że i z tym pytaniem chłopiec sobie poradzi.
– Mógłbym mieć taką siostrę. Młodszą siostrę – dodał. – Nauczyłbym ją żyć.
Żyć? – powtórzyła z niedowierzaniem.
– Tak – odpowiedział, dziwiąc się, że kobieta nic nie rozumie. A niby taka dorosła (mogłaby być jego matką) i mądra (znacznie przecież mądrzejsza od Sonii).
Penelopa przetrawiła w myśli jego odpowiedź i, uznawszy rozmowę za skończoną, podniosła się z fotela. Zatrzymała się jeszcze na moment w drzwiach i posłała mu przyjazne, ciepłe spojrzenie.
– Nie chcesz mnie już o nic zapytać?
Zaprzeczył ruchem głowy, po którym kobieta natychmiast rozpłynęła się w niebycie. Wraz z jej odejściem, opuściło to pomieszczenie całe ciepło. Siadł na fotel, na którym jeszcze przed chwilą spoczywała, rozmawiając z nim, Penelopa, jakby w ten sposób był w stanie przedłużyć jej obecność. Dotknął ręką oparcia i nagle poczuł pod opuszkami palców jakiś przedmiot.
To była karta – jej karta – magnetyczna. Karta, która otwierała w Ośrodku wszystkie drzwi!
Zgubiła – to była jego pierwsza myśl. A zaraz potem przybiegły następne. – A może zostawiła ją specjalnie?… Po to, aby mógł uciec…
Ścisnął kawałek plastiku w dłoni, a potem zgrabnym, wyćwiczonym ruchem, niewidocznym dla zamontowanych w czterech kątach sufitu kamer, wsunął kartę do kieszeni kombinezonu, w jakim chodził tutaj od pierwszego dnia pobytu.
7.
Spała niespokojnie, czując, że to, co ma się zdarzyć, wydarzy się właśnie tej nocy. Gdy więc około trzeciej nad ranem ktoś wpadł do jej pokoju, wiedziała doskonale, kto to i z jaką wiadomością przychodzi. Udała jednak, że śpi.
Silne ramiona mężczyzny bez trudu wyrwały ją ze „snu”. Udając nieprzytomną, usiadła na tapczanie.
– On uciekł! – krzyknął jej prosto w twarz Homer.
– Kto? – odparła.
– Sebastian.
– To niemożliwe – stwierdziła, powoli dochodząc do siebie.
– Ale nie ma go w pokoju.
– Może gdzieś wyszedł?…
Gdzieś?! – Mężczyzna był bliski wybuchu. – Powiedz mi tylko, jakim cudem? Przeniknął przez ścianę, a może wyszedł przez wywietrznik w suficie? Mógł się jeszcze rozpłynąć w powietrzu albo teleportować…
Penelopa wstała z łóżka.
– Odwróć się – poprosiła Homera; a gdy ten pokazał jej plecy, szybko wrzuciła na siebie laboratoryjny kombinezon. Potem klepnęła mężczyznę w ramię i powiedziała, jakby to ona tutaj dowodziła:
– Idziemy!
Zgodnie ze słowami Homera, pokój Sebastiana był pusty. Przejrzeli go dokładnie, ale nie znaleźli żadnych oznak włamania czy też majstrowania przy automatycznym zamku – ani z zewnątrz, ani z wewnątrz.
– Nie mam pojęcia, jak mu się udało… – stwierdził Homer, patrząc bezmyślnie na techników dłubiących coś przy drzwiach.
– Mówiłam ci, że to sprytny chłopak – stwierdziła Penelopa z wyrazem triumfu na twarzy.
– Jak na mój gust, za sprytny.
– Co masz na myśli? – zainteresowała się.
– Najprawdopodobniej wytrzasnął skądś kartę…
– Sądzisz, że ktoś mu pomógł? – powiedziała to z ogromnym niedowierzaniem w głosie. – Ktoś stąd?
– Żadnej ewentualności nie można wykluczyć!
Rozmawiali tak głośno, że zaczęło to zwracać uwagę pozostałych osób. Penelopa wyciągnęła więc mężczyznę na korytarz; tu było nieco spokojniej. Przycisnęła go do ściany i naparła nań swoim udem.
– Mów, co wiesz! – zakomenderowała.
– Ależ… ja nic nie wiem.
– Kto mógł to zrobić?
– N-nie wiem – jąkał się Homer.
– Podejrzewasz kogoś?
– Ni-nikogo!
– A Izolda? Sprawdziłeś, co robi?…
Homer, dość już mający dominacji kobiety, odepchnął ją zdecydowanym ruchem. Ta zachwiała się i omal nie upadła.
– Śpi w najlepsze – odparł. – I spała tak całą noc. Nigdzie nie wychodziła.
– Mogła mu pomóc wcześniej!
– Ale ona nie ma takich uprawnień – stanął w obronie dziewczynki mężczyzna. – To musiał być ktoś inny.
Kto?
Pytanie pozostało na razie bez odpowiedzi, na korytarzu pojawiła się bowiem trzecia osoba. Młody technik, pracujący od kilku lat w zespole Homera.
– Proszę pana… – zaczął nieśmiało.
– Taak?
– Szef na linii.
Homer spojrzał znaczącym wzrokiem na Penelopę.
– Doczekaliśmy się – mruknął.
– Złe wieści rozchodzą się najszybciej. Nie wiedziałeś o tym?
– Ciekawe, co stary ma nam do powiedzenia…
– Na pochwały raczej nie licz!
Sprzeczali się jeszcze trochę po drodze, ale gdy tylko weszli do pokoju wideofonicznego oboje przerwali rozmowę. Na wprost nich stał naturalnych rozmiarów holograficzny sobowtór Szefa Ośrodka. Nie bawił się w żadne powitania ani konwenanse. Machnął, wściekły, ręką i od razu przeszedł do rzeczy:
– Jakie mogą być konsekwencje tego zniknięcia? – pytanie skierował do Homera; za Penelopą nigdy nie przepadał. Generalnie nie lubił kobiet, często bowiem wydawały mu się irracjonalne i trudne do przewidzenia. W takiej pracy, jaką wykonywali w Ośrodku, było to ogromną przeszkodą w osiąganiu oczekiwanych rezultatów.
– Trudno przewidzieć – odparł Homer, a twarz Szefa natychmiast się zachmurzyła. – Jeżeli go szybko złapiemy, wszystko najprawdopodobniej uda się zatuszować…
– A jeśli nie?
– Na razie nie bierzemy takiej ewentualności pod uwagę.
– Więc weźcie, do cholery! – wybuchnął Szef.
Zaległa złowroga cisza, którą przerwała Penelopa.
– To zależy, dokąd dotrze. Jeśli do którejś z osad, możemy się spodziewać buntu podludzi.
– Uwierzą mu?
– Sebastian potrafi być niezwykle przekonywujący.
– Sebastian?
– Tak ma na imię ten chłopiec – wtrącił Homer.
– Co wie o naszym Ośrodku?
– Niewiele, ale jest bardzo sprytny i mądry – wyjaśniła Penelopa. – Potrafi wiązać fakty i dochodzić do własnych wniosków drogą dedukcji.
Szef nasrożył się jeszcze bardziej. Sytuacja wyglądała bowiem znacznie groźniej, niż początkowo przewidywał.
– Jeżeli powiąże ze sobą pewne informacje… – Homer nie dokończył. Po co denerwować Szefa jeszcze bardziej?
– A ta dziewczynka, która towarzyszyła mu przez cały czas, o niczym nie wie?
– Był przebieglejszy, aniżeli nam się wydawało!
« 1 5 6 7 8 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Na ścieżce ku kosmicznemu Samhdi-Ra
Marcel Baron

11 V 2024

Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.

więcej »
Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Hot 31
— Aleksander Krukowski

Honorowy obywatel
— Sebastian Chosiński

Tryptyk wojenny: Nocą umówioną, nocą ociemniałą
— Sebastian Chosiński

Tryptyk wojenny: Niech ogarnie cię lęk
— Sebastian Chosiński

Wielki Guslar: Gdzie woda czysta i trawa zielona
— Sebastian Chosiński

Tryptyk wojenny: Nic już nie słychać
— Sebastian Chosiński

Metanoia
— Sebastian Chosiński

Kidusz Haszem
— Sebastian Chosiński

Bóg jest czystą nicością
— Sebastian Chosiński

Non omnis moriar
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.