Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 16 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Agnieszka ‘Achika’ Szady
‹Na straży›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorAgnieszka ‘Achika’ Szady
TytułNa straży
OpisOpowiadanie chronologicznie umieszczone pomiędzy „Na krętym szlaku” a „Daleko od domu”. Pełna przygód akcja opisuje dzieje rycerzy Jedi w alternatywnej wersji wszechświata „Gwiezdnych wojen” (pomiędzy Epizodem III a IV).
Gatunekspace opera

Gwiezdne wojny: Na straży

« 1 2 3 4 »
Siedzieli w jego ziemiance, grzejąc się przy ogniu. Yoda poczęstował ją obiadem: papkowatą potrawą z jakiejś miejscowej rośliny. Nie była smaczna, ale Nessie jadła przez grzeczność. A on, oczywiście, doskonale o tym wiedział i chichotał cicho pod nosem. Cały Yoda.

Mistrz miał rację; rzeczywiście sobie poradziła. Polubiła tę planetę, polubiła Larsów – mrukliwego Owena, rozmawiającego tylko o pracy na farmie i cichą, nieśmiałą Beru, a co najważniejsze, polubiła bystrego, niebieskookiego dzieciaka, którego odtąd miała strzec.
Owen początkowo zachowywał się wobec niej nieufnie, choć bez okazywania otwartej niechęci. Po prostu należał do tych ludzi, którzy uważają rycerzy Jedi za wtrącających się w nie swoje sprawy mądrali, dysponujących podejrzanymi sztuczkami. Nessie miała wrażenie, że chyba nie przypadli sobie z Obi-Wanem do gustu. Do niej jednak stary farmer przyzwyczaił się dość szybko.
Beru odnosiła się do Nessie z pełnym rezerwy szacunkiem, ale widać było, że cieszy się z obecności drugiej kobiety na farmie. Wprawdzie Nessie, wychowana na wojownika, niewiele miała do powiedzenia w sprawach typowo kobiecych, jak stroje czy gotowanie, była jednak lepszym towarzystwem, niż mówiący głównie o maszynach rolniczych Owen.
Oboje traktowali Luke’a jak własne dziecko. Amidala dobrze wybrała opiekunów. Wprawdzie Nessie aż zamarła, kiedy Kenobi powiedział jej, że wiedzą, że ojcem małego jest Vader – ona sama dwa razy by się zastanowiła, zanim zdradziłaby komuś, że ma na wychowaniu dziecko Sitha. Gdyby to od niej zależało, ograniczyłaby się do informacji, że Luke jest dzieckiem obdarzonym Mocą, które trzeba ukryć przed siepaczami Palpatine’a. Przy rozpętanej przez Imperatora nagonce na Jedi nikogo by to zapewne nie zdziwiło. Po kilku tygodniach zrozumiała jednak, że dla tych ludzi zarówno Vader jak i Imperator są jakimiś odległymi, niemal nieprawdziwymi istotami, a słowo ,,Sith” nic im nie mówi. To, co dla niej było jak najbardziej realną grozą, dla nich stanowiło abstrakcję. Owszem, realne było Imperium z jego podatkami, poborem do wojska i garnizonem szturmowców stacjonującym w Mos Espa. Ale Jedi, Sithowie, Moc – to nie były sprawy, które w ich oczach miały związek z drobnym, jasnowłosym chłopcem powierzonym ich opiece. Zresztą Owen parę razy podkreślał, że dzieci nie należy winić za postępowanie rodziców.
• • •
Dzień, w którym całe dotychczasowe życie Luke’a legło w gruzach zaczął się zupełnie zwyczajnie. Przy śniadaniu wujek Owen jak zwykle opowiadał o maszynach, które kupi, jeżeli zbiory okażą się pomyślne. Potem Nessie pojechała do miasta do pracy, a ciocia zapędziła Luke’a do sprzątania jego pokoju, gdzie bałagan zdawał się zawsze robić zupełnie sam. Kiedy uporał się z tym zadaniem, zaszył się w garażu, majstrując przy modelu statku kosmicznego, który próbował zbudować z resztek starych robotów i rozmaitego złomu.
Na tym przyjemnym zajęciu upłynęło mu kilka godzin. W pewnej chwili nadstawił uszu: wydawało mu się, że słyszy szum silnika. Zdziwił się – było jeszcze za wcześnie na powrót Nessie, zresztą odgłos jej śmigacza rozpoznawał doskonale. Kto to mógł być… ?
Luke wyjrzał przez drzwi i zaraz się schował, rozpoznawszy imperialne mundury wysiadających z dwóch pojazdów ludzi. Czego szturmowcy mogli szukać na ich farmie? Nie wiedział, ale był już dość duży, żeby rozumieć, że słowo ,,Imperium” nie oznacza niczego dobrego. Wujek Owen, podobnie jak inni mieszkańcy Tatooine nieraz psioczył na imperialną władzę i wspominał ,,dawne, dobre czasy Starej Republiki”. Luke pamiętał też, jak w wiadomościach podali informację o pacyfikacji Fra Mauro i Naboo. Nie wiedział, co to jest pacyfikacja, ale ciocia Beru chodziła wtedy przez kilka dni z zapuchniętymi oczami. Wtedy też powodem było coś, co zrobiło Imperium.
Przyczaił się pod wąskim okienkiem tak, aby móc wyglądać na podwórze, samemu nie będąc widzianym. Nie wiedział, dlaczego właściwie to robi – wujek często powtarzał, że uczciwi obywatele nie mają się czego obawiać – ale coś mu nakazywało pozostać w ukryciu. Wstrzymał oddech i zaczął słuchać, o czym mówią.
Wujek Owen stał przed drzwiami domu z rękami założonymi na piersi; za nim pojawiła się wycierająca ręce w fartuch ciocia. Dowódca szturmowców podszedł do nich, podczas, kiedy jego ludzie formowali za nim luźną grupę z bronią gotową do strzału. Luke zauważył, że nie są to żołnierze z miejscowego garnizonu – wskazywały na to ich nieopalone twarze.
– Czy pan jest prawnym opiekunem chłopca nazwiskiem Luke Skywalker? – zapytał oficer. Ciocia Beru podniosła rękę do ust jakby w przerażeniu, ale zaraz opanowała się.
– Jestem opiekunem chłopca nazwiskiem Luke Lars – odparł spokojnie wujek. – Adoptowałem go. Nie wiem, jak brzmiało jego poprzednie nazwisko.
Luke podskórnie wyczuł, że wujek nie mówi prawdy. Nie miał pojęcia, skąd to wie, sam nie znał swojego prawdziwego nazwiska, często jednak umiał rozpoznać, kiedy ludzie kłamią. Nessie czasem żartobliwie mówiła, że niedługo będzie w tym tak dobry, jak prawdziwy rycerz Jedi.
– Nieważne – uciął oficer. – Mamy rozkaz go zabrać. Gdzie on jest?
– Jak to ,,zabrać"? – wtrąciła się drżącym głosem Beru. – Nie możecie tak po prostu odbierać ludziom dzieci! Jakim prawem? Nic wam nie zrobił!
– Mamy rozkaz – powtórzył mężczyzna twardo. – Przyprowadźcie chłopca albo sami go poszukamy.
– Ale…
– Spokojnie, Beru – Owen położył jej dłoń na ramieniu. – Zaraz po niego pójdę – powiedział do dowódcy.
Luke zobaczył, jak wujek cofa się o kilka kroków, do sieni. Sięgnął ręką w jej głąb, z prawej strony drzwi – tam, gdzie zawsze wisiała strzelba przygotowana na wypadek ataku Ludzi Pustyni. A potem wszystko wydarzyło się w jednej sekundzie. Na widok broni w ręku Owena szturmowcy otworzyli ogień. Stary farmer zachwiał się i osunął martwy, nie zdążywszy oddać nawet jednego strzału. Beru z rozpaczliwym krzykiem rzuciła się przy nim na kolana; z nienawiścią spojrzała na imperialnych żołnierzy i sięgnęła po upuszczoną przez męża strzelbę. Podniosła ją do oka z prędkością, o jaką Luke nigdy by jej nie posądzał, ale oni byli szybsi – dwa wystrzały i Beru upadła na ciało męża.
– Szukać dzieciaka! – rozkazał dowódca. Luke zmartwiał przy okienku. Scena, która przed chwilą rozegrała się na jego oczach, była tak okropna, że nie mógł w nią uwierzyć, jak z koszmarnego snu.
To niemożliwe, z chaosu panującego w jego głowie wypłynęła rozpaczliwa myśl. Niemożliwe
Kilku żołnierzy weszło do domu, pozostali rozproszyli się, zaglądając we wszystkie zakamarki. Za chwilę wejdą do garażu i go znajdą… Luke wiedział, że powinien coś zrobić, ale był tak przerażony, że nie mógł się poruszyć.
Nagle rozległ się wizg hamującego śmigacza. Nessie wpadła między szturmowców jak demon zagłady. Trzech padło pod ciosami jej miecza, zanim w ogóle zdążyli zrozumieć, co się dzieje; zasiekła jeszcze dwóch, reszta rozprysnęła się po obejściu, kryjąc za rozmaitymi osłonami i zasypując ją ogniem. Błyskawicznie odbijała wystrzały błękitnym ostrzem; poruszała się tak szybko, że oko ledwie wychwytywało jej ruchy, ale żołnierzy było zbyt dużo; jednemu udało się ją trafić, na szczęście miał akurat broń ustawioną na ogłuszanie. Luke bez tchu patrzył, jak Nessie pada na kolano, udało jej się jednak podnieść miecz i zasłonić przed kolejnym strzałem, a po chwili otrząsnęła się z oszołomienia.
– Luke! Bierz śmigacz!!
Zdrętwiały z przerażenia chłopiec dopiero po chwili zrozumiał, czego od niego chce. Wysunął się ze swej kryjówki i przemknął do zaparkowanego w szopie drugiego pojazdu. Nessie walczyła dalej, choć poruszała się wolniej i trochę sztywno.
Ona jest Jedi. Ma miecz świetlny. Nessie jest Jedi. Jak to możliwe? Chaotyczne myśli kłębiły mu się w głowie, kiedy automatycznymi ruchami uruchamiał śmigacz. Wyjechał na podwórze, Nessie wskoczyła w biegu, cały czas odbijając strzały z miotaczy.
– Jedź!!!
Posłusznie dodał gazu i w tumanie pyłu popędzili przez pustynię. Luke ciągle jeszcze był w szoku, ale udało mu się zebrać myśli.
– Dokąd?…
– Do Mos Eisley – odpowiedziała Nessie nie patrząc na niego. Siedziała w fotelu pasażera zgarbiona, chowając twarz w dłoniach. Nawet przez szum silników słychać było jej ciężki oddech. Kiedy ostrym skrętem wyminął skały, przeciążenie szarpnęło nią jak szmacianą lalką, wydawało się, że zupełnie nie ma siły utrzymać pionu.
– Nessie, nic ci nie jest? – przestraszył się Luke. Jeżeli jest ranna… o nie. Byli sami na środku pustyni i ścigało ich Imperium. Jeśli teraz Nessie się coś stanie…
– Nic, nic – powiedziała dziwnie zdławionym głosem, nie podnosząc głowy. – Oberwałam z broni ogłuszającej. Zaraz mi przejdzie.
Luke zamrugał oczami. Wiedział doskonale, że trafienie z broni ogłuszającej każdego pozbawia przytomności.
Ona jest Jedi. Wszystkie historie, o których tyle słyszał, nagle stawały się prawdą na jego oczach. Zawsze marzył, żeby zobaczyć prawdziwego Jedi w walce, ale nigdy nie przypuszczał, że to może być takie straszne. Oszołomiony, przerażony i skołowany skupił całą uwagę na kierowaniu śmigaczem.
« 1 2 3 4 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Na ścieżce ku kosmicznemu Samhdi-Ra
Marcel Baron

11 V 2024

Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.

więcej »
Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Z tego cyklu

Druga szansa
— Magdalena Stawniak

Nowa układanka ze starych klocków
— Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Mroziuk, Anna Nieznaj, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Przemytnik i pozostali
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

10 razy Darth Vader
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wróg publiczny, cz. 7
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 6
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 5
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 4
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 3
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 2
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Tegoż twórcy

Baśń o trzech siostrach
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Żołnierzyki
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Prima Aprilis: Odyseja ko(s)miczna
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Gwiazdka Semiramis
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Kraina podwórek
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.