Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 2 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Sebastian Chosiński
‹Kšatrápavan›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorSebastian Chosiński
TytułKšatrápavan
OpisAutor pisze o tekście:
Kšatrápavan to mikropowieść, nawiązujaca w nazewnictwie i sposobie przedstawienia mechanizmów władzy do państwa perskiego w starożytności.
GatunekSF

Kšatrápavan

« 1 3 4 5 6 7 22 »
– Zdaję sobie z tego sprawę.
– Przydzielę panu swojego człowieka…
– Czy to będzie jeden z tych dwóch? – Adrian odruchowo wskazał głową drzwi, za którymi przed chwilą zniknęli pomocnicy oficera, milczący, nieprzyjaźni. Zdecydowanie wolałby nie mieć żadnego z nich u swego boku.
– A co, spodobali się panu? – spytał z lubieżnym uśmieszkiem na ustach.
– Ludzie o mentalności rzeźników – stwierdził na to bez ogródek Adrian – a ja…
– Pan potrzebuje prawdziwego fachowca i… – oficer na moment zawiesił głos, po czym dodał: – …dostanie go! – Włączył interkom i wezwał kogoś o nazwisku Burke.
Czekali w milczeniu, aż ktoś delikatnie zapukał do drzwi.
“Jak nie facet – zdążył pomyśleć Adrian, nim drzwi uchyliły się i stanęła w nich kobieta. – No, no! – Z wrażenia aż zagwizdał”.
– Przedstawiam panu kapitan Burke – powiedział oficer. – Choć, jak sądzę, państwo się już znają.
– Znamy? – odparł Adrian. – Owszem, można tak powiedzieć – dodał, kiedy już, uścisnąwszy dłoń… Alisie, opadł z powrotem na krzesło.
Alisa Burke – kapitan policji na Kserksesie, kto by pomyślał?
Kobieta obeszła biurko dokoła i stanęła obok okularnika. W mundurze była nie mniej zgrabna niż w erotycznej bieliźnie.
Ilustracja: Artur Wawrzaszek
Ilustracja: Artur Wawrzaszek
“Zawsze byłem fetyszystą” – skonstatował Adrian, przyglądając się niecodziennemu, jak uważał, ubiorowi niedawnej kochanki.
– Kiedy już przestaniesz rozbierać mnie wzrokiem, możesz pokusić się o zadanie kilku pytań, które na pewno cię nurtują – stwierdziła Alisa, bezbłędnie odgadując jego spojrzenie.
– I tu cię zaskoczę – odpowiedział głosem nie zdradzającym żadnych emocji; długo nad tym pracował, ale cel udało się osiągnąć. – Nie mam zamiaru o nic pytać.
– I nie jesteś zdziwiony?
– Zacznę się dziwić, kiedy coś z tego wszystkiego zrozumiem.
Oficer przysłuchujący się dialogowi Adriana i Alisy, podszedł w tym czasie do okna i ze spokojem obserwował parking przed siedzibą policji. Kobieta usiadła na biurku i założyła nogę na nogę. Czubkiem buta niemal dotykała uda pilota.
– Powiem ci, kogo szukamy – stwierdziła, szturchając go lekko.
– Wiem kogo – odparował – zabójcy prezydenta.
Ku jego zaskoczeniu, pokręciła przecząco głową.
– Prezydent żyje i ma się dobrze – oznajmiła to takim tonem, jakby właśnie informowała męża, że kupiła paczkę soli kuchennej. Za to na twarzy Adriana musiało odmalować się ogromne zdziwienie, o czym pośrednio świadczyły uśmiechy Alisy i jej szefa.
– Kt-kto w takim razie zginął? – spytał, kiedy już odzyskał mowę.
– A czy to ważne?
– Dla niego, chyba tak!
Okularnik znów spojrzał w rozłożone na stole papiery i odczytał:
– Humbert Lasagne, podrzędny aktor, statysta w stołecznym teatrze.
– To wy tu macie teatr? – zdziwił się Adrian.
Alisa zignorowała jawną impertynencję pilota, ale w oczach okularnika przez moment zatańczyły ogniki. Z trudem powstrzymał się przed złośliwym komentarzem, zdając sobie sprawę, iż niekontrolowany wybuch gniewu zapewne tylko by ucieszył aresztowanego. Kiedy sytuacja wróciła do normy, pilot zwrócił się do kobiety:
– Możesz mówić!
Alisa odruchowo delikatnie przesunęła dłonią po udzie i zawiesiła ją na swoim biodrze.
– Dawno już dotarły do nas pogłoski, że szykowany jest zamach na prezydenta. Nie wiedzieliśmy jednak, kto i kiedy go dokona, wzięliśmy się więc ostro do roboty i udało nam się ustalić termin. Ale… – na moment zamilkła – tylko termin.
– To już sporo – wtrącił Adrian. – Wiedząc kiedy to się stanie, mogliście zamiast prawdziwego prezydenta podstawić jego sobowtóra, czy tak?
– Tak sądziliśmy – w tej chwili do rozmowy włączył się oficer śledczy. – I taką informację puściliśmy w obieg, zakładając, że w końcu dotrze ona do tych osób, do których jest adresowana…
– Czyli do organizatorów zamachu? – upewnił się Adrian.
Alisa przytaknęła.
– Tu jednak pojawił się problem – dodał okularnik.
– Nie znaleźliśmy na Kserksesie nikogo, kto choćby w najmniejszym stopniu przypominałby fizyczną budową i wyglądem prezydenta – wyjaśniła kobieta. – Poza tym byliśmy przekonani, że poufna informacja o zamianie osób wystarczy, aby zamach został odwołany.
– Ale nie został – stwierdził Adrian. – Czy to znaczy, że…? – chciał spytać po chwili, ale nie znalazł w sobie tyle odwagi, żeby dokończyć to pytanie.
– Że prezydent, którego o niczym wcześniej nie poinformowaliśmy, pojawił się jednak na trybunie, a zamach został dokonany – przyznał się wreszcie oficer, rozpaczliwie załamując ręce. – Humbert Lasagne tak naprawdę nigdy nie istniał, mimo że nasi specjaliści przez miesiąc tworzyli jego legendę…
– Stąd wyciągnęliśmy wniosek – kontynuowała Alisa – że za zabójstwem stoi ktoś z najbliższego otoczenia prezydenta…
– Niekoniecznie – przerwał jej Adrian. – Z tego, co mówicie, wnioskuję, że wystarczyłoby, aby osoba ta posiadała swoją wtyczkę w tym budynku.
– Taką ewentualność także bierzemy pod uwagę – przyznał, choć z dużym ociąganiem i niezadowoleniem w głosie, okularnik.
– Jaki więc cel miało wciąganie mnie w tę grę?
– Miałeś być tylko i wyłącznie zasłoną dymną! Naszym ubezpieczeniem! Mordercą, którego mieliśmy złapać, gdyby w ogóle było konieczne jego szukanie – wyjaśniła Alisa.
– A Arwena? Kim jest dziewczynka?
– W linii prostej ostatnim żyjącym potomkiem Założyciela Cesarskiego Rodu – odparła kobieta, a Adrian nie mógł pozbyć się wrażenia, że już kiedyś – całkiem niedawno – słyszał to zdanie.
– Nie kłamiesz?
– W całej tej mistyfikacji, ta jedna rzecz była akurat od samego początku znana – stwierdził okularnik. – My naprawdę chcieliśmy się pozbyć jej z Kserksesa.
– A więc to tak! – starał się objąć swym rozumem całość intrygi Adrian. – Do zamachu miało nie dojść, a Arwena, jako potencjalny pretendent do władzy, miała zostać przeze mnie wywieziona, by nigdy już tu nie wrócić?
– Zgadza się – przytaknęła Alisa.
– Prezydent, który o niczym nie został przez was poinformowany, wziął udział w uroczystości, podczas której ktoś jednak do niego strzelił i zabił go. Ktoś, kto nie dał się nabrać na bajeczkę o sobowtórze i miał pewność, że strzał zostanie oddany do właściwej osoby.
– Zaskakujesz mnie swoją inteligencją – stwierdziła kobieta w ściśle opinającym jej ciało mundurze policjanta.
De facto więc to wy jesteście odpowiedzialni za jego śmierć! – podsumował Adrian. Alisa i okularnik spojrzeli na siebie znacząco, ale nic nie powiedzieli. Pilot kontynuował: – Jeżeli chcieliście pozbyć się dziewczynki, dlaczego nie pozwoliliście nam odlecieć?
– Po zabójstwie sytuacja zmieniła się diametralnie – zauważył oficer.
– Wyobraź sobie, że doszliśmy do podobnych wniosków, co i ty – dodała Alisa. – Że za całą sprawą stoi wysoko postawiona osoba, która na dodatek przez cały czas może nas mieć na oku. Dlatego…
– …stwierdziliśmy, że może nam się pan przydać w nieco innym charakterze – ostatnie słowa okularnik powiedział już niemal przymilnie.
– Ja mam go dla was odnaleźć!
Lekkie szturchnięcie w udo przekonało Adriana, że i tym razem przeczucie go nie myliło.

5.
Gdy odwozili go nieoznakowanym policyjnym wozem na lotnisko, by mógł z pokładu statku zabrać to wszystko, co uznał za stosowne i potrzebne do spełnienia powierzonej mu misji, Adrian nie był w stanie pozbyć się wrażenia, że postanowili go wystawić. Albo jedynie wprowadzając go do gry, odwrócić czyjąś uwagę od własnych działań. W każdym razie, nie łudził się – został przeznaczony na odstrzał! Miał odegrać rolę przynęty, kozła ofiarnego czy jak to tam jeszcze nazwać. Kogóż bowiem miał szukać? I gdzie? Na obcej planecie, w zupełnie nie znanym mu środowisku…
Policjant, który mu towarzyszył, nie odezwał się doń ani razu. Inna sprawa, że i Adrian nie próbował nawiązać z nim kontaktu. Patrzył na gliniarza spode łba, próbując jedynie odczytać z jego tępej twarzy, czy posiada on jakiekolwiek informacje, które okazałyby się mu przydatne. Szybko doszedł do wniosku – który to wniosek okazał się zresztą zbawienny dla nic niepodejrzewającego mężczyzny – że nie. Kiedy dotarli na miejsce, Ponury (tak zdążył go już Adrian określić) zerwał plomby z drzwi wejściowych, umożliwiając obu wejście do środka.
« 1 3 4 5 6 7 22 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 7
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

17 XI 2012

Lady Sith nie potrzebowała widzieć Twi’lekanki, żeby całą sobą czuć efekt działania Mocy. Dziewczyna żyła jeszcze, właściwie Beyre bawiła się nią dopiero, nie czyniąc przy tym poważniejszej krzywdy. Na to przyjdzie czas.

więcej »

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 6
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

3 X 2012

Sala tronowa w pałacu imperatorskim i ona sama leżąca na podłodze, z trudem łapiąca haustami powietrze. Niebieskie błyskawice zgasły sekundę wcześniej, a Lord Sidious podszedł nieśpiesznie i najwyraźniej nie mogąc darować sobie ostatniego akcentu, kopnął Beyre w żołądek.

więcej »

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 5
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

18 VIII 2012

Człowiek szedł powoli, prowadząc przed sobą Windu, czy Beyre, czy jak jej tam. Domniemana lady Sith miała ramiona wykręcone do tyłu, a nadgarstki zapewne skute kajdankami. Fett zasłaniał się nią w taki sposób, że Bossk nie widział jego dłoni.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Hot 31
— Aleksander Krukowski

Honorowy obywatel
— Sebastian Chosiński

Tryptyk wojenny: Nocą umówioną, nocą ociemniałą
— Sebastian Chosiński

Tryptyk wojenny: Niech ogarnie cię lęk
— Sebastian Chosiński

Wielki Guslar: Gdzie woda czysta i trawa zielona
— Sebastian Chosiński

Tryptyk wojenny: Nic już nie słychać
— Sebastian Chosiński

Metanoia
— Sebastian Chosiński

Ktoś mnie zawołał: Sebastian!
— Sebastian Chosiński

Kidusz Haszem
— Sebastian Chosiński

Bóg jest czystą nicością
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.