Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

‹XXV Międzynarodowe Spotkania Folklorystyczne im. Ignacego Wachowiaka›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Organizator ZPiT „Lublin”
MiejsceLublin
Od3 lipca 2010
Do7 lipca 2010
WWW

Hakuna matata i prysiudy

Esensja.pl
Esensja.pl
W Lublinie przez pięć dni można było oglądać taneczne występy zespołów z krajów zarówno egzotycznych (Kenia, Izrael, Paragwaj), jak i bliskich. Rosjanie i Ukraińcy dosłownie fruwali nad sceną, Bułgarzy przedstawiali rytualne przepędzanie demonów, a Litwini udawali ogiera pędzącego do klaczy. Jednym słowem, XXV Międzynarodowe Spotkania Folklorystyczne udały się nad podziw.

Agnieszka ‘Achika’ Szady

Hakuna matata i prysiudy

W Lublinie przez pięć dni można było oglądać taneczne występy zespołów z krajów zarówno egzotycznych (Kenia, Izrael, Paragwaj), jak i bliskich. Rosjanie i Ukraińcy dosłownie fruwali nad sceną, Bułgarzy przedstawiali rytualne przepędzanie demonów, a Litwini udawali ogiera pędzącego do klaczy. Jednym słowem, XXV Międzynarodowe Spotkania Folklorystyczne udały się nad podziw.

‹XXV Międzynarodowe Spotkania Folklorystyczne im. Ignacego Wachowiaka›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Organizator ZPiT „Lublin”
MiejsceLublin
Od3 lipca 2010
Do7 lipca 2010
WWW
Na jubileuszowych XXV Międzynarodowych Spotkaniach Folklorystycznych im. Ignacego Wachowiaka wystąpiło w tym roku dziesięć zespołów zagranicznych. Nie dotarły grupy z Indii i Nepalu, lecz mimo tego atrakcji było w bród. Występy odbywały się w muszli koncertowej w Ogrodzie Saskim w Lublinie, na rynku Starego Miasta, a także w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Lublinie i w Ośrodku Kultury w Nałęczowie. Głównym miejscem była muszla koncertowa, której amfiteatr co wieczór zapełniał się do ostatniego miejsca. Estrada na rynku była malutka, tylko dla kapeli, więc tancerze pląsali wprost po bruku, otoczeni kręgiem widzów, których niekiedy wciągali do zabawy.
Kenijski zespół Pith of Africa na bosaka wykonywał przepełnione energią tańce przy akompaniamencie bębnów. Roześmiane dziewczyny podrygiwały biodrami błyskawicznie jak w tańcu brzucha, młodzieńcy przytupywali szeroko rozstawionymi nogami, podskakiwali, wykonywali wysokie wymachy nóg i szerokie gesty ramion. Afrykańskiego klimatu dopełniały spódniczki z trawy, włosy w cieniutkich warkoczykach i koraliki na szyi. Publiczność nagradzała tancerzy entuzjastycznymi oklaskami i wyciem i wraz z nimi śpiewała kenijską piosenkę:
Jambo, jambo bwana!
Habari gani? Msuri sana!
Wageni wakiaribishiwa
Kenya yetu,
Hakuna matata!
Gorące kenijskie rytmy<br/> © Agnieszka Szady
Gorące kenijskie rytmy
© Agnieszka Szady
Pan konferansjer sumiennie wymieniał nazwy tańców, więc mogliśmy się dowiedzieć, że patrzymy na taniec nyatiti fetujący urodzenie dziecka (po urodzeniu syna ojciec musi tańczyć przez osiem dni, po urodzeniu córki – cztery), louma – taniec pokoju i douye – żniwny. Były też pląsy do wtóru pieśni miłosnej „Malaika”, której nieco inną aranżację pamiętałam jako przebój z lat siedemdziesiątych.
Queixumes dos Pinos, zespół z Hiszpanii, był bardzo skromnie poubierany, w szare lub brązowo-czarne stroje zupełnie się z Półwyspem Iberyjskim niekojarzące, ale najwyraźniej taki właśnie jest ludowy ubiór w ich ojczystym regionie, czyli w Galicji. Do wtóru piskliwej muzyki na kobzach wykonywali tańce z efektownym podnoszeniem nóg jak w pląsach celtyckich, kolejny z parasolami (!) oraz jeszcze inny, z trzymanymi w dłoniach biało-niebieskimi łukowato wygiętymi drążkami, który – o ile dobrze zapamiętałam – jest religijnym tańcem wykonywanym na święto Matki Boskiej. Był także taniec z kastanietami, lecz mało efektowny, składający się głównie z przytupywania i biegania po okręgu.
Hakuna matata<br/> © Agnieszka Szady
Hakuna matata
© Agnieszka Szady
Paragwajki wystąpiły w pięknych falbaniastych sukniach, białych i kolorowych. Największy entuzjazm publiczności wzbudził taniec damy z butelkami na głowie: od jednej doszła do aż czterech. Wydaje mi się, że trzy ostatnie były zrobione z plastiku (podejrzanie matowo wyglądały), ale i tak nie umniejsza to jej zręczności. Paragwajczycy natomiast odtańczyli układ z trzaskaniem po cholewach długimi skórzanymi pochwami na sztylety. Na zakończenie wykonali pieśń „Viva Bravo Paraguay”, zachęcając publiczność do wtórowania „aj-jaj-jaj-jaj” w refrenie.
Hiszpański taniec z parasolami<br/> © Agnieszka Szady
Hiszpański taniec z parasolami
© Agnieszka Szady
Niezwykle efektowny był występ Rosjan, połączony z elementami akrobacji. Zespół Marzenie z Omska tańczył zaiste jak marzenie. Młodzieńcy w czerwonych koszulach ze złotym haftem u szyi robili gwiazdy, szpagaty, prysiudy i hołubce, klepali się po kostkach, łydkach, kolanach i ramionach – niekiedy tak szybko, że oko ledwie nadążało. Dziewczęta w czerwonych sukieneczkach i kokosznikach (tradycyjne rosyjskie przybranie głowy) akompaniowały sobie, grając na drewnianych łyżkach, oraz wirowały po całej scenie w niesamowity sposób: głowa obracała się z opóźnieniem w stosunku do reszty ciała, przez co wyglądały niemal jak androidki.
Butelki na Paragwajce<br/> © Doris
Butelki na Paragwajce
© Doris
Jeden z tańców był spokojny i romantyczny: korowód zimowy w pięknych zimowych strojach z rękawicami włącznie. Był żywy i efektowny taniec z bałałajkami (udawanymi, z kawałków pomalowanej dykty) i taniec-przedstawienie, w którym grupka apaszów podrywała piękne panny, ofiarowując im kwieciste chusty, potem się między sobą pobili, a opuszczeni przez wybranki – pogodzili i wyszli przyjacielsko objęci.
Czeski zespół Demizon z Moraw śpiewał piosenki i pokazywał niezbyt efektowne, ale sympatyczne tańce ludowe. Najbardziej spodobał mi się taniec z szablami (drewnianymi), przy pomocy których młodzieńcy robili skomplikowane przeplatanki oraz przestępowali nad nimi.
Rosja – korowód zimowy<br/> © Agnieszka Szady
Rosja – korowód zimowy
© Agnieszka Szady
Graovska Mladost, czyli Bułgarzy w futrzanych czapach i Bułgarki w czarno-złotych strojach, tańczyli przy wtórze tapanu (bębna), kozy i gadułki (instrument szarpany). Prezentowali tradycyjne szopskie pląsy z szybkim przebieraniem nogami, zaś najciekawszym numerem był taniec w wielkich futrzanych maskach, który jest tradycyjnym obrzędem przepędzania demonów na święto przesilenia zimowego.
Holenderski zespół Paloina pokazywał tańce bogatszych i biedniejszych warstw społecznych, niekiedy z elementami inscenizacji, jak udawane bójki czy podrywy. W jednym numerze panie miały dziwny element stroju: przymocowane do ramion jakby epolety z czegoś przypominającego bardzo sztywną ceratę w kwiatki. Generalnie holenderskie pląsy były skromne – jak przystało na protestancki kraj.
Rosja – taniec z łyżkami<br/> © Agnieszka Szady
Rosja – taniec z łyżkami
© Agnieszka Szady
Grupa arabska z Izraela nazywa się Galilee Dabka – konferansjer objaśnił, że dabka to taniec „będący dla Palestyńczyków tym, czym dla nas polonez”. Zaprezentowali go, a potem jeszcze taniec góralski i ślubny, z rytualnym odkrywaniem twarzy panny młodej zasłoniętej arafatką. Izraelski zespół jako jedyny oprócz zespołu ukraińskiego występował przy muzyce z playbacku, a nie granej na żywo. Muzyka była niesamowita, hipnotyzująca: dzikie, pustynne, egzotyczne rytmy, sugerujące wężowe ruchy omdlewających z rozkoszy haremowych piękności… a tymczasem pląsy były mało efektowne, składające się głównie z podskoków w miejscu, klaskania, przebierania nogami i przechylania się do tyłu. Ubrania mieli nieco dziwne: młodzieńcy byli w czarnych workowatych spodniach ze złotym paskiem, nieodparcie kojarzących mi się z… dresem z ortalionu. Ładne za to mieli kamizelki ze złocistego, wyszywanego materiału. Dziewczyny były ubrane w długie czarne szaty (beduińskie, jak wyjaśnił prowadzący: czarny kolor ma ułatwić wypatrzenie kogoś, kto padł na pustyni z pragnienia), pod którymi miały spodnie. Za to zażywny kierownik grupy wyglądał wypisz, wymaluj jak Ali Baba.
Bułgaria – taniec odstraszający demony<br/> © Agnieszka Szady
Bułgaria – taniec odstraszający demony
© Agnieszka Szady
Zespół litewski nazywa się Vingis, co oznacza zakręt albo coś krętego. Charakterystycznym motywem ludowego stroju na Litwie jest krata, więc panie miały kraciaste spódnice, a panowie – kamizelki. Tańce litewskie były raczej spokojne, podobne do kadryla, choć trafiały się i polki. Najbardziej efektowny był męski taniec mający, według słów konferansjera, przedstawiać konia pędzącego do klaczy. Składał się głównie z podskoków z wysokim podnoszeniem nóg oraz – faktycznie bardzo końskiego – grzebania jedną nogą. Na zmianę z pląsami mogliśmy podziwiać występy samej kapeli – szefem jest sympatyczny starszy brodacz grający na klarneto-flecie birbine. Mieli też bęben, akordeon i basetlę, zaś uroczy młody chłopak grał na skrabele – oryginalnym instrumencie wyglądającym jak drewniane pudełeczka umieszczone w rządkach na pionowym stelażu. Uderzane pałeczkami wydawały przyjemny dźwięk, a solista stroił zabawne miny.
Bułgaria – taniec szopski<br/> © Agnieszka Szady
Bułgaria – taniec szopski
© Agnieszka Szady
Na imprezie nie zabrakło również polskich zespołów – wystąpiły grupy z lubelskich uczelni: Akademii Rolniczej, UMCS, Politechniki Lubelskiej, Uniwersytetu Przyrodniczego i Uniwersytetu Medycznego, oraz słynny w Lublinie Zespół Pieśni i Tańca im. Wandy Kaniorowej. Prezentowano głównie tańce krakowskie. Szczególnie spodobał mi się obłędnie dynamiczny krakowiak z efektownymi figurami i pozorowaną bójką oraz taniec-piosenka o lajkoniku.
Zespół Politechniki Lubelskiej wtórował sobie przyśpiewkami:
Sześć, sześć, dwadzieścia cztery,
Sześć, sześć, dwadzieścia cztery,
Kochajcie mnie, panny,
Bom ja chłopak szczery.
Sześć, sześć, półtora sta,
Sześć, sześć, półtora sta,
Kochajcie mnie, panny,
Bom ja chłopak z miasta!
Holandia<br/> © Agnieszka Szady
Holandia
© Agnieszka Szady
Wszystkich zakasował jednak zespół Słoneczko z Ukrainy. Uczniowie i uczennice szkoły baletowej przedstawili tańce w różnych stylach: był taniec marynarski, z dużą liczbą wysokich wymachów nóg w wykonaniu dziewcząt w krótkich spódniczkach, balet, ognisty rock and roll, a na koniec monumentalny układ choreograficzny „Ukraina” w wykonaniu całego zespołu, ubranego w stroje inspirowane ludowymi. Dziewczęta wystąpiły w bajecznie kolorowych spódniczkach, gorsecikach i kokosznikach, chłopcy w kozackich szarawarach i bufiastych koszulach. Wręcz trudno opisać, co w tańcu wyprawiali! Salta do tyłu, szpagaty w powietrzu, gwiazdy zwyczajne, gwiazdy bez rąk, wysokie kopnięcia i wyskoki na wysokość dwóch metrów, których nie powstydziłby się najlepszy taekwondoka. Były też najprawdziwsze kozackie prysiudy (dopiero patrząc na nich, zdałam sobie sprawę, że to znane mi od dawna słowo oznacza po prostu przysiady): młodzieńcy w przykucniętej pozycji fikali nogami, wirowali i przerzucali się błyskawicznie z jednej nogi na drugą, co publiczność nagradzała entuzjastycznymi okrzykami.
Izraelski taniec pod wodzą Ali Baby<br/> © Agnieszka Szady
Izraelski taniec pod wodzą Ali Baby
© Agnieszka Szady
Ostatniego dnia Międzynarodowych Spotkań na koncercie galowym zaprezentowały się wszystkie zespoły, wykonując swoje najlepsze numery. Organizatorzy wręczyli im pamiątkowe medale i zdjęcia, a na koniec miała miejsce niespodzianka dla publiczności: wszyscy tancerze wykonali taniec ludowy (fragment „Suity lubelskiej”) w parach mieszanych narodowościowo, co wyglądało niczym wielki, ożywiony plakat propagujący pokój na świecie.
Litwin gra na skrabele<br/> © Agnieszka Szady
Litwin gra na skrabele
© Agnieszka Szady

Młodsza część zespołu ukraińskiego<br/> © Agnieszka Szady
Młodsza część zespołu ukraińskiego
© Agnieszka Szady

Prysiudy<br/> © Doris
Prysiudy
© Doris

Bułgarzy odpoczywają<br/> © Agnieszka Szady
Bułgarzy odpoczywają
© Agnieszka Szady

Koński taniec Litwinów<br/> © Agnieszka Szady
Koński taniec Litwinów
© Agnieszka Szady


koniec
16 lipca 2010

Komentarze

16 VII 2010   13:55:39

"Do wtóru piskliwej muzyki na kobzach" - piskliwa muzyka na strunowych instrumentach szarpanych? No, nie spodziewałem się. :/

Ciekawa impreza, oby takich więcej. Zawsze przyjemnie jest zobaczyć choć fragment innej kultury.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
Agnieszka ‘Achika’ Szady

1 XII 2023

Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.

więcej »

Razem: Odcinek 3: Inspirująca Praktyczna Pani
Radosław Owczarek

16 XI 2023

Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.

więcej »

Transformersy w krainie kucyków?
Agnieszka ‘Achika’ Szady

5 XI 2023

34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.

więcej »

Polecamy

Zobacz też

Tegoż autora

I gwiazdka z nieba nie pomoże, kiedy brak natchnienia
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Tajemnica beczki z solą
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Serializacja MCU
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Półelfi łotrzyk w kanale burzowym
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Zwariowane studentki znów atakują
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Transformersy w krainie kucyków?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Płomykówki i gadzinówki
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Jedyna nadzieja w lisiczce?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Ken odkrywa patriarchat, czyli bunt postaci drugoplanowych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Wkrótce

zobacz na mapie »

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.