Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Posłyszałem szum w ciemności

Esensja.pl
Esensja.pl
Dotknąłem świata. Ale nie zrobiłem tego w stricte fizyczny sposób. Dotknąłem świata całym sobą, poczułem go w samym korzeniu centralnego ośrodka nerwowego. Pomógł mi w tym odbiornik radiowy.

Łukasz Kustrzyński

Posłyszałem szum w ciemności

Dotknąłem świata. Ale nie zrobiłem tego w stricte fizyczny sposób. Dotknąłem świata całym sobą, poczułem go w samym korzeniu centralnego ośrodka nerwowego. Pomógł mi w tym odbiornik radiowy.
Dla odbiorcy fala dźwiękowa nie ma konkretnego źródła. Możemy schować odbiornik radiowy w szafie, przykryć go poduszką, odwrócić się do niego tyłem, a dźwięk i tak ogarnie nas ze wszystkich stron, zatańczy wokół nas, zapragnie się z nami połączyć. I zaprawdę nie będzie od tego ucieczki. Medium operujące li tylko dźwiękiem staje się automatycznie bezprzedmiotowe, ulotne, a więc niezwykłe, niosące ze sobą tajemnicę. Bo to, co niewidzialne pociąga, to, co niezrozumiałe, czego nie można dotknąć – nieodmiennie intryguje.
Telewizja czy gazeta zawsze będą konkretnym przedmiotem, w który trzeba się wpatrywać by odebrać informację, by zrozumieć przekaz. A radio, jako przedmiot, nie istnieje. Jest jakby trochę z innego świata. Z innej rzeczywistości. Jest przedłużeniem naszego centralnego ośrodka nerwowego. Przedłużeniem prawie dosłownym.
Radio w ciemności
Radio operuje żywym słowem - w przeciwieństwie do słowa pisanego, nie jest ono odarte z emocjonalnej czy artykulacyjnej otoczki. Ma swoją barwę zależną od nadawcy, ma swój emocjonalny ładunek zależny od treści. Słowo mówione jest przystępniejsze w odbiorze od słowa pisanego, łatwiej je zrozumieć, łatwiej odebrać idący wespół z nim przekaz. Radio błyskawicznie i bez komplikacji omija strefy analfabetyzmu (wtórnego również), zadziwia łatwością recepcji, jest niezastąpionym przekaźnikiem muzyki (marketingowa polityka firm fonograficznych w dużej mierze opiera się na radiu właśnie), zaspokaja głód informacji. W ogóle wszelkie radiowe komunikaty aż kipią od nasączenia ich informacją. Wedle klasyfikacji mediów stworzonej przez McLuhana radio jest przez to medium gorącym (ang. hot), w przeciwieństwie do telewizji, która klasyfikowana jest jako medium zimne (ang. cool).
Wzorcowe medium gorące oddziałuje na odbiorcę tylko poprzez jeden zmysł. Treści radiowe dochodzą do adresata niezależnie od tego, co robi, gdzie się znajduje, nie wymagają od niego uwagi i zaangażowania. Słowem – wpływają na sferę emocjonalną i nie uruchamiają analitycznego myślenia odbiorcy. Natomiast medium zimne (telewizja) angażuje adresata wiadomości na kilku poziomach. Przekazuje mu treści w formie wizualnej i fonicznej. Połączenie ich w jedną całość a następnie wysnucie z tego połączenia wniosków zależy już tylko i wyłącznie od samego odbiorcy. Przy odbiorze telewizyjnego komunikatu zimnego odbiorca musi w pewnym stopniu go współtworzyć.

Więcej na temat podziału na media gorące i zimne można znaleźć: tutaj lub tutaj.
Można pokusić się o stwierdzenie, że „przegrzane” komunikaty radiowe ograniczają wysiłek intelektualny i twórczą inicjatywę tego, do kogo skierowana jest wiadomość. Ale jednocześnie, poprzez oddziaływanie w dużej mierze na emocjonalną sferę człowieka, bardziej zapadają w pamięć. Wiedział o tym Hitler, mistrz w manipulowaniu tłumem - radio było jego ulubionym środkiem oddziaływania propagandowego na społeczeństwo.
Ale nie o informację jedynie tu chodzi, nie o muzykę. Ma bowiem radio inne jeszcze cele, mniej uchwytne, ale kto wie czy nie ważniejsze – bo wychodzące z podświadomości, z pobudek, z których często sam odbiorca nie zdaje sobie sprawy.
Jest radio medium niezwykłym – jak żadne inne daje poczucie bezpośredniości, spontaniczności, w końcu - intymności. Dzięki radiu znalazło się w naszej rzeczywistości miejsce na świat relaksu, odpoczynku, świat samotności. Radio to ucieczka od rzeczywistych, namacalnych ludzi, od ich problemów, i od własnych również.
Ze wszystkich mediów tylko radio pozwala na to, by korzystając z niego, siąść samotnie w ciemności. Tylko ono daje nam ten luksus. A ciemność, dla człowieka, to wszak substytut początku wszechrzeczy. Ciemność to oślepłe wspomnienie, w którym nasłuchujemy okrzyków sfory polującej na naszych przodków w tak zamierzchłej przeszłości, że pamiętają ją tylko najprymitywniejsze komórki naszego ciała. Ciemność to siostra nicości i próżni. I choć dźwięk w próżni nijak nie może się rozchodzić, cóż z tego? Nam ta pseudo-próżnia, wypełniona tak pożądanym szumem, i tak odpowiada. Jesteśmy jakby sami, choć ktoś do nas mówi. Nie ma pretensji, gdy przestajemy go słuchać, jest przecież bezosobowy. Jest tylko jego głos. Jest tylko szum. Nic ponad to.
Kontakt poprzez szum
Odbiornik radiowy jest tani. Ale i nadawca może śmiało powiedzieć, że rozpowszechnianie radiowych programów nie wymaga gigantycznych nakładów finansowych. Jest tedy radio, medium, które rzadko rozbija się o ekonomiczną barierę.
Dobrym przykładem jest poprawnie funkcjonujące radio „Maryja”. Mająca rzesze słuchaczy rozgłośnia nie narzeka na brak pieniędzy, jest nasycona nowoczesnym sprzętem, ma w swoim gronie grupę wykwalifikowanych fachowców odpowiedzialnych za jej działanie. Problemy zaczęły się w momencie, gdy światło dzienne ujrzała telewizja „Trwam” (będąca faktyczną częścią jednego i tego samego medialnego „imperium”). Brak środków na profesjonalną obsługę telewizji (środków o niebo większych niż tych przeznaczanych na rozgłośnię) skazał ją na medialny niebyt i szczątkową oglądalność. Trudno zrozumieć decyzję ojca Rydzyka o utworzeniu kolejnego, tak przecież ryzykownego, podmiotu w swoim „imperium”. Dlaczego?
Radio ma o niebo lepszy kontakt z odbiorcą od TV czy prasy. Jest tuż, na wyciągnięcie telefonicznej (ostatnio również internetowej) ręki. Cały szereg radiowych programów opiera się li na bezpośrednim kontakcie z odbiorcą właśnie. Bez tego kontaktu, bez możliwości dyskusji na żywo ze słuchaczem, wspomniane programy zatraciłyby swoją rację bytu. Doskonałym przykładem choćby "Za, a nawet przeciw" (prowadzący – Kuba Strzyczkowski) emitowany w radiowej Trójce. Podobnego związku między nadawcą a odbiorcą próżno szukać w programach telewizyjnych. A jeśli już, okazuje się, że związek to bardzo ograniczony.
W pewnym okrojonym sensie fala radiowa jest ucieleśnieniem, obok internetu czy telewizji, szalonej wizji McLuhana. Ten wizjoner na wiele lat wstecz głosił teorie o wolnym i niczym nieskrępowanym przepływie wiedzy, informacji, idei. Miał racje – jakie znaczenie ma granica dla radiowej fali? Czy graniczny parkan jest w stanie ją powstrzymać? Czy strażnik strzegący jakiejś demarkacyjnej linii zażąda od niej dokumentów? Oczywiście, że nie. Wykorzystywano więc radio do przenoszenia treści ponad żelazną granicą oddzielającą zachód od wschodu - cel ten złożono na barki Radia Wolna Europa. Do podobnych celów wykorzystuje się je i dzisiaj - fale Wolnej Europy docierają choćby do Iranu, za nic mając restrykcyjne prawo szariatu. Zaś na terenie Polski z powodzeniem funkcjonują rozgłośnie niezależnych stacji białoruskich.
Radio nie absorbuje uwagi w taki sposób jak telewizja czy prasa. Może być gdzieś na uboczu, na granicy postrzegania świata (dźwięków przez ten świat generowanych) i rzeczywistości. Jeśli nawet słuchacz nie jest w pełni zaangażowany w odbiór wychodzących z radia treści, to i tak pewnym zda się, że treści te w jakiś sposób, podświadomie, do tego słuchacza dotrą. Zagnieżdżą się w jego świadomości, pozostaną. Przy tym, w procesie technologicznego rozwoju, stał się odbiornik radiowy urządzeniem dostępnym praktycznie wszędzie. Czy to w domu, w sklepie, w samochodzie, czy też w czasie porannego joggingu radio cały czas może być w tle aktualnie wykonywanej czynności. Czynności tej nie wadzi, nie jest dla niej przeszkodą, jest za to częścią wszechogarniającego nas szumu. Szumu, od którego jesteśmy uzależnieni.
Radiowa teoria Darwina
Każde medium masowe, niezależnie czy posługuje się słowem pisanym czy mówionym, czy ma w swoim repertuarze obraz, czy opiera się li tylko na dźwięku, przechodzi swoistą ewolucję. Początkowym etapem jest elitarność – kiedy dostęp do niego ma wąska grupa ludzi. Po nim następuje etap umasowienia, końcowym zaś szczeblem ewolucyjnego rozwoju jest specjalizacja.
Wydaje się, że radio jest dzisiaj na rozdrożu. Na pewno przestało mieć ono charakter elitarny. Zatraciło go na tyle dawno, by w świadomości ludzkiej zapisać się jako coś chorobliwie normalnego, coś, do czego dostęp ma każdy. Przemija chyba etap masowości. Bo oto powszechnym staje się wspomniana specjalizacja. Na czym polega? W większości krajów programy radia publicznego odpowiadają różnym poziomom kultury odbiorców. I tak, pierwszy program radia publicznego zazwyczaj przeznaczony jest dla masowego słuchacza. Treści tam zawarte to głównie informacje i rozrywka. W programach: drugim (dobrym przykładem 2 Program Polskiego Radia), trzecim (tu warto wspomnieć o trzecim programie BBC) czy czwartym zawartość jest bardziej wysmakowana i skierowana do wąskiej grupy odbiorców.
Łatwość manipulacji
30 listopada 1938 r. Stany Zjednoczone stały się celem ataku pozaziemskiej cywilizacji. Brzmi nieprawdopodobnie? Być może, ale na litość - taka informacja została podana w radiu! A jakże tu nie wierzyć w słowa wydobywające się z drewnianej skrzyni? Jakże im zaprzeczyć? Nie sposób!
Oczywiście ten znany kuriozalny wypadek można tłumaczyć tym, że rzecz działa się blisko 70 lat temu! Kudy tamtym słuchaczom do dzisiejszych odbiorców radiowych, którzy na co dzień obcują z tak zaawansowanymi technicznie cackami jak telewizja satelitarna czy podłączone do internetu komputery.
Ale czy rzeczywiście ten zaskakujący swoim rozmachem rozwój technologiczny zmienił gruntownie naszą mentalność? Jeśli tak, to czy zrobił to w takim stopniu by zapewnić nam ochronę przed podobnymi manipulacjami? Zaryzykuje odpowiedź negatywną - nie, nie zmienił nas na tyle, byśmy obojętnie przeszli obok udokumentowanej dźwiękiem informacji o katastrofie, wojnie, inwazji obcej cywilizacji. Radio charakteryzuje się wysokim stopniem sugestywności, większym aniżeli prasa czy, paradoksalnie, telewizja.
Program telewizyjny, by stać się wiarygodnym, musi operować nie tylko dźwiękiem, ale również obrazem. Trudniej zaś zafałszować obraz niż dźwięk, trudniej nieprawdziwe treści wtopić w materie telewizji niż radia.
Prasa zaś wpływa na czytelnika jedynie słowem pisanym, nijak nie udokumentowanym, zupełnie jak fantastyczna powieść czy wyssane z palca opowiadanie.
Tak to radio znalazło swoją niszę pomiędzy iluzoryczną prasą mającą trudności z udowodnieniem swoich racji, a skrajnie dosłowną telewizją, która sama wpada w sidła tejże dosłowności.
Oto w prasie pojawiają się doniesienia o badaniach nad radiowymi reklamami działającymi na podświadomość. Czy można podobne doniesienia traktować jedynie z przymrużeniem oka, jak niewiele znaczącą ciekawostkę? Mając w pamięci eksperyment z 1938 r., mając w świadomości sugestywność radia, chyba lepiej poważnie się nad nimi zastanowić. Myśląc nad tym, równolegle tworzyć prawno - moralne obostrzenia, które działania tychże będą ograniczać i kontrolować. Lepiej, a na pewno bezpieczniej.
Szum
„Radio daje tak obfitą rozmaitość treści, o której marzyć nie mógł najkapryśniejszy despota władzy czy pieniądza” - pisze Tadeusz Peiper w swoim felietonie „Radio adwokat”. I zapewne ma rację. Wtóruje mu McLuhan nazywając radio „medium rozgrzanym do czerwoności od natłoku informacji i treści”. Lecz po prawdzie fenomen radia na czym innym polega. Po prawdzie to jedynie o szum tu chodzi. Ten kochany szum, od którego wszyscy, jak jeden mąż, jesteśmy uzależnieni. I z takim zapałem coraz bardziej w to uzależnienie brniemy.
koniec
13 lipca 2004

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
Agnieszka ‘Achika’ Szady

1 XII 2023

Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.

więcej »

Razem: Odcinek 3: Inspirująca Praktyczna Pani
Radosław Owczarek

16 XI 2023

Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.

więcej »

Transformersy w krainie kucyków?
Agnieszka ‘Achika’ Szady

5 XI 2023

34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.

więcej »

Polecamy

Zobacz też

Tegoż autora

Prawie magia w prawie świecie
— Łukasz Kustrzyński

Tego ciemny lud nie kupi
— Łukasz Kustrzyński

Sztuka wybaczania
— Łukasz Kustrzyński

Niewidoczny POPiS reżysera
— Łukasz Kustrzyński

Bigos z zepsutą kiełbasa i morze słowackiej wódki
— Łukasz Kustrzyński

Ci wspaniali mężczyźni w swych latających strojach Batmana
— Łukasz Kustrzyński

Obcy jest w nas
— Łukasz Kustrzyński

A co by było gdyby…
— Łukasz Kustrzyński

Prowincjonalne ciasteczko, czyli bracia Coen trzymają poziom
— Łukasz Kustrzyński

U Rodrigueza (prawie) bez zmian
— Łukasz Kustrzyński

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.