Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 6 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Sowiogórskie Śródziemie

Esensja.pl
Esensja.pl
W tym roku Tolk Folk znowu trwał dwa dni (10-11 lipca 2004, Bielawa), ale odbył się w zmienionej wersji. Sobota była Dniem Fanowskim i atrakcje odbywały się na polu namiotowym (chętni z miasta mogli bez przeszkód tam wejść, ale musieli pokonać w tym celu spory kawał drogi). W niedzielę zaś impreza przeniosła się do parku miejskiego w Bielawie, jak to bywało na wszystkich Tolk Folkach z wyjątkiem ubiegłorocznego.

Agnieszka ‘Achika’ Szady

Sowiogórskie Śródziemie

W tym roku Tolk Folk znowu trwał dwa dni (10-11 lipca 2004, Bielawa), ale odbył się w zmienionej wersji. Sobota była Dniem Fanowskim i atrakcje odbywały się na polu namiotowym (chętni z miasta mogli bez przeszkód tam wejść, ale musieli pokonać w tym celu spory kawał drogi). W niedzielę zaś impreza przeniosła się do parku miejskiego w Bielawie, jak to bywało na wszystkich Tolk Folkach z wyjątkiem ubiegłorocznego.
Logo imprezy
Logo imprezy
Naprzód, wesoło niech popłynie gromki śpiew,
bo dziś na łące Tolk Folk wśród szumiących drzew.
Żeby się dobrze bawić starczy tylko chcieć,
a więc do Bielawy jedź!*)
Pole namiotowe tak naprawdę było wykoszoną łąką leśniczego, z drewnianą wygódką i wbitą w ziemię tyczką, na której zawieszona była żarówka i kontakt elektryczny. Myliśmy się w strumieniu lub w łazience gospodarzy. Spaliśmy we własnych namiotach lub w ośmioosobowych namiotach typu harcerskiego, dostarczonych przez miłego leśniczego. Okolica była niezwykle piękna: łąkę z trzech stron otaczały ogromne drzewa, a z jednej Góry Sowie. Oprócz strumienia znajdował się przy niej śliczny, porośnięty rzęsą stawek, natychmiast ochrzczony Bajorkiem Golluma (wszyscy przybywający robili sobie zdjęcia na pomoście), a z drogi do wsi roztaczała się cudowna panorama na górę Ślężę. Po raz pierwszy przekonałam się, że Ślęża chyba naprawdę jest magiczną górą – przyciąga wszystkie chmury burzowe z okolicy i to w jej szczyt najczęściej uderzają pioruny.
Obozowisko; fot. Elek
Obozowisko; fot. Elek
Jednym słowem – miejsce było absolutnie cudowne, idealnie wręcz wybrane na wakacyjny pobyt gromadki tolkienowskich zapaleńców. Tym bardziej, że oprócz fanów na kempingu nie było żadnych innych osób.
Wraz z dziewczynami z poprzednich tolkienowskich plenerów – Ewą, Baśką, Karoliną „Melinir” i Bożenką – przybyłam na łąkę już w czwartek. Honory domu czynił Brak, prawa ręka Elka. Brak zaproponował, aby każdy z dużych namiotów jakoś nazwać, więc entuzjastycznie ochrzciłam swój (swój, bo chwilowo byłam w nim jedyną lokatorką) Bagnem, na cześć namiotu bohaterów serialu „M.A.S.H.” Niestety, nikt z mieszkańców pozostałych namiotów nie podchwycił pomysłu, natomiast dzieci Ewy i Baśki nazwały nasze obozowisko „Obozem uchodźców z Amanu”, co natychmiast zostało upamiętnione odpowiednią tabliczką.
Beleg ma piękny łuk, Aragorn lśniący miecz
– sprawność bojowa to jest podstawowa rzecz.
Indil z Achiką też trenują z całych sił,
aż z palcatów idzie pył.
Pajęczyna; fot. Elek
Pajęczyna; fot. Elek
W sobotę od rana zjeżdżali się uczestnicy ze wszystkich stron Polski. Przybywali uzbrojeni po zęby rycerze z Bractwa Złotego Drzewa i Kompanii Boromira, czeski zespół folkowy oraz fani z rozmaitych tolkienowskich forów dyskusyjnych. Cicha dotychczas łąka nagle zaroiła się od młodzieży wydającej powitalne okrzyki, padającej sobie w ramiona, rozlokowującej się w namiotach, zapisującej na LARPa, strzelającej z łuków i pojedynkującej na miecze. Łącznie zjawiło się ponad 100 osób. Około południa nieoceniony Elek spowodował przyjazd przenośnej kuchni z gorącymi pierogami i grochówką. Natychmiast ustawiła się do niej kilometrowa kolejka.
W Biegu Hobbickim Sam zwyciężył, proszę was:
w zadaniach sprawnościowych miał najlepszy czas.
Niektórzy zawodnicy nie wiedzieli, że
Smaug nie pija Nescafé!
Po obiedzie rozpoczęły się atrakcje. Pierwszym punktem programu był Bieg Hobbicki – uczestnicy tradycyjnie musieli startować na bosaka. Dookoła ścierniska rozstawione były kolejne przeszkody do pokonania na czas: należało przeczołgać się pod pajęczyną tak, aby nie potrącić żadnego z wiszących pająków, trafić burakiem kukłę Nazgula, wyłowić Pierścień z wiaderka pełnego mułu (po wierzchu pływał palantir w postaci sporej plastikowej piłki), przejść po kamieniach bród na Brandywinie oraz wykraść jeden przedmiot ze skarbu Smauga nie budząc go, czyli nie potrącając dzwoneczków. Dwa zadania miały ukryte „haczyki”: palantiru nie wolno było wziąć obiema rękami, a ze skarbu smoka nie należało zabierać słoika z kawą rozpuszczalną, który kusząco stał na samym wierzchu. O ile na haczyk z palantirem nikt się nie nadział, bowiem nikt jakoś nie odczuwał potrzeby wydobywania go z wiaderka, o tyle zabierając smokowi kawę wiele osób straciło punkty.
Bieg - Palantir; fot. Elek
Bieg - Palantir; fot. Elek
Po pomyślnym przebyciu danej przeszkody uczestnicy otrzymywali po jednej linijce z rozmaitych wierszy tolkienowskich, które na koniec musieli połączyć w całość i odśpiewać na dowolnie wybraną melodię przed jury złożonym z najbardziej znanych poetów i pieśniarzy z forów tolkienowskich. Zwycięzcą został Sam Gamgee – między innymi dzięki zręcznemu przejściu przez strumień-Brandywinę, na której to przeszkodzie ponad połowa uczestników nie zdobyła żadnego punktu, gdyż kamienie były mokre, śliskie i chybotliwe.
Następnie na scenie zaimprowizowanej w ogródku gospodarzy odbył się konkurs strojów. Mimo, że wśród uczestników Tolk Folku znaczna część paradowała w elfich szatach, pięknych sukniach lub umundurowaniu Strażników Gondoru, w konkursie wzięła udział niewielka grupka. Każdy uczestnik musiał powiedzieć kilka słów na swój temat. Najwięcej było elfek i rohańskich księżniczek (jednej wystawały spod sukni gustowne, białe adidasy). Wystąpili też: przedstawiciel związku zawodowego Balrogów, dwóch hobbitów, Beleg Łucznik, ork, oraz mały Boromirek – Kacper Leśniewski, który zajął I miejsce.
Bieg; fot. Achika
Bieg; fot. Achika
Koncert Hobbitów Trzeźwych to był wielki hit,
mONA ma piękny głos, to nie jest żaden mit.
Na koniec popłynęła z Adiemusa ust
nowa pieśń – „Boromir blues”.
Po konkursie dowieziono kolejny gorący posiłek, a potem odbył się koncert piosenki tolkienowskiej w wykonaniu Drużyny Trzeźwych Hobbitów (Monika „mONA” Machała, Jarosław „Elek” Florczak, Jacek Wanszewicz). Gościnnie wystąpili również autorzy najbardziej popularnych piosenek: Preciousss oraz Adiemus, który zaprezentował nam swój najnowszy utwór „Boromir Blues”. Przez kolejne dni wszyscy tolkfolkowicze niemal bez przerwy nucili pod nosem: „Ach, gdybym ja miał pierścień taki / poszłyby za mną wszystkie chłopaki / Sauronowi spalić chałupę / i tatę mógłbym kopnąć w…”
Konkurs strojow; fot. Achika
Konkurs strojow; fot. Achika
Później można było posłuchać piosenek folkowych i poezji śpiewanej w wykonaniu Tolkienowskiego Towarzystwa Poetyckiego z Czech. Nie wiem dokładnie, co śpiewali (ale zapewne bardzo pięknie, sądząc po ich późniejszym koncercie przy ognisku), ponieważ w tym czasie w odległym zakątku pola urządziłam sobie z koleżanką Indil pojedynek na drewniane miecze wypożyczone od Bractwa Złotego Drzewa. Była to najdłuższa szermiercza walka w moim życiu: przerwał nam dopiero drobny deszczyk, od którego ściernisko zrobiło się śliskie. Zakończyłyśmy akurat w dobrym momencie, by zdążyć na inscenizację śmierci ostatniego króla Gondoru w wykonaniu Bractwa. Widziałam sporo inscenizowanych walk na różnych turniejach rycerskich, ale ta była zdecydowanie najlepsza. Występował w niej król Earnur, jego wierny giermek oraz wódz Nazguli w towarzystwie krwiożerczego orka, a ich dramatyczna potyczka była ilustrowana dyskretnym komentarzem narratorki odczytującej oparty na „Silmarillionie” tekst napisany specjalnie na tę okazję.
Potem na telebimie wyświetlono film wideo nakręcony na wystawionym w Miejskim Ośrodku Kultury i Sztuki w Bielawie przedstawieniu „Rozbrykane stworzenie Ardy, kradzieżą Silmarili zakończone”. Doskonała sztuka. Do gustu szczególnie przypadła wszystkim spontaniczna interwencja sprzątaczki, która weszła do sali teatralnej i srodze ochrzaniła za zaśmiecanie Yavannę, rozsiewającą drzewa i kwiaty za pomocą symbolicznego plucia pestkami słonecznika. Sztuka, autorstwa Adiemusa i Aiwelosse napisana była wierszem, w związku z czym występowały tam tak urocze fragmenty jak „Nie, no to już jest przegięcie / takie Silmarili wzięcie!…”. Bardzo fajna była też ogromna, ruchoma Ungolianta.
Beleg łucznik; fot. Elek
Beleg łucznik; fot. Elek
Tutaj Adiemus pięknie na gitarze gra,
Bożka kiełbasę piecze, Randir rąbie drwa.
Achika razem z Brakiem tak fałszują, że
Tobisiowi wyć się chce!
Wieczorem wszyscy zgromadzili się przy ognisku, piekąc kiełbaski, rozmawiając i śpiewając. Jak się okazało, część naszych czeskich przyjaciół bardzo dobrze zna język polski – nauczyli się go w celu przeczytania „Władcy pierścieni”, który u nas ukazał się wiele lat wcześniej, niż u nich. Śpiewy przy gitarze w wykonaniu Czechów, Adiemusa i Baśki trwały do późna w nocy.
Mithrandir robi LARPa, zapisujcie się!
Cztery drużyny będą zmagać się w tej grze.
Pędź do zielarki, gdy napadnie cię zły smok
lub gdy dasz w bagienko krok.
Adiemus śpiewa; fot. Elek
Adiemus śpiewa; fot. Elek
W niedzielę rano odbył się słynny, długo oczekiwany LARP, organizowany przez Mithrandira i jego ekipę „Strażnicy Północy”. W okolicach południa mniejszymi i większymi grupkami przemieszczaliśmy się z pola namiotowego do parku miejskiego – samochodami lub pieszo – wzbudzając naszymi strojami sensację wśród przechodniów (padały komentarze: „O, Harry Potter!” albo „Patrzcie, Grunwald!”). W parku była już zmontowana profesjonalna estrada, stały też kramiki z goframi, kiełbaskami i odpustowymi zabawkami. Pod wodzą miłych nauczycieli (lub instruktorów) ze szkoły tańca Comhlan, specjalizującej się w tańcach szkockich i celtyckich, zabraliśmy się za ustanawianie rekordu w ilości osób tańczących równocześnie taniec hobbicki. Taniec, ułożony specjalnie na tę okazję przez Comhlan, składał się z niezbyt skomplikowanych figur wykonywanych w ośmioosobowych grupach. Brak obuwia nie był tym razem wymagany ;-), za to wszyscy uczestnicy zostali imiennie wpisani na listę, zamieszczoną następnie na oficjalnej stronie Tolk Folku.
W tańcach celtyckich zespół Comhlan wiedzie prym,
nas też nauczy, więc się bawmy razem z nim.
Dzisiaj potrzebna będzie każda para nóg,
aby rekord paść nam mógł!
Dość szybko – z niepokojem obserwując gromadzące się nad parkiem czarnofioletowe chmury – nauczyliśmy się kolejności figur, i po próbie generalnej rekord został ustanowiony: 80 osób. Dokładnie w minutę po zakończeniu tańca spadł dość rzęsisty deszcz. Na szczęście szybko minął i można było przystąpić do turnieju łuczniczego o Czarną Strzałę Barda.
Taniec hobbicki; fot. Elek
Taniec hobbicki; fot. Elek
Do smoka strzelać chcą Nifrodel, Beleg, Jok,
Haletha od zwycięstwa była już o krok.
Lecz wszystkich pobił nasz z Północnych Równin brat,
choć ma tylko dziesięć lat!
Jak zwykle należało trafić w czuły punkt smoka, a warunkiem udziału w turnieju było posiadanie mniej więcej tolkienowskiego przebrania. Turniej został rozstrzygnięty wyjątkowo szybko: już w drugiej kolejce smoka zabił dziesięcioletni Artur Wojdak z Gdańska.
Następną atrakcją, która przyciągnęła również wielu widzów spośród mieszkańców Bielawy, były pokazy broni białej w wykonaniu Bractwa Złotego Drzewa i Kompanii Boromira. Tym razem nie prezentowali oni walk, lecz podstawowe postawy szermiercze, ciosy, bloki i kilka bardziej skomplikowanych technik w zwarciu: Valhalla w kolczudze była konferansjerką, a ork Tarbenethil podawał jej mikrofon, co wyglądało bardzo zabawnie. Trójka ochotników dostała do ręki palcaty i mogli ćwiczyć ciosy i bloki. Pokaz był bardzo interesujący, ale zdecydowanie za krótki.
Zwycięzcy z nagrodami; fot. Achika
Zwycięzcy z nagrodami; fot. Achika
Na koniec burmistrz Bielawy wręczył nagrody zwycięzcom wszystkich konkursów, a po krótkiej przerwie technicznej rozpoczął się koncert zespołów: Kwartet Jorgi oraz Guichen Quartet z Bretanii. Ja z chłopakami z Forum Tolkienowskiego tańczyłam tańce mniej więcej celtyckie (na podstawie układów zapamiętanych z warsztatów tańca celtyckiego na ubiegłorocznym Tolk Folku) oraz pojedynkowałam się z różnymi osobami na drewniane miecze, patyki i puste plastikowe butelki. Późnym wieczorem wróciliśmy na kemping, na kolejne ognisko ze śpiewami.
Następnego dnia tolkfolkowicze rozjechali się do domów. Została tylko ekipa Joka, która zabrała się za kręcenie polskiej ekranizacji „Władcy pierścieni”. Ale to już zupełnie inna historia…

Z kapowniczka Achiki

Napis na zakładzie usługowym w Bielawie:
PRAL MAG
NIA IEL

Achika: Mógłby tu mieszkać jakiś mag o imieniu Iel.

Kaja i Ewka poszły do namiotu Mithrandira i chłopaków i Ewka usiadła im niechcący na całej kostce masła.
Baśka: Mam nadzieję, że LARP wam pójdzie jak po maśle!
Achika: Właśnie! Dla was to przecież bułka z masłem.

Konkurs strojów:
Ork: Aaaargh!!!
Elek: On mówi, że Bielawa mu się bardzo podoba i że tu jest fajnie. Tylko trzeba uważać, czy to jest bardziej „aaaargh” czy bardziej „arrrrgh”. Sześć lat się orkowego uczyłem, ale same pały miałem.

W autobusie do Wrocławia rozpamiętujemy Tolk Folk:
Baśka: Świetny był ten mały Boromir.
Ewka: Jaki Boromir?
M.L: Mój synek. Co czyni ze mnie Denethora – dajcie tę pochodnię, spadam stąd.

Achika (opowiada o Tolk Folku): Był Bieg Hobbicki…
Włodek: Kto ostatni przy stole, ten dostaje pół porcji śniadania?

koniec
26 września 2004
*) Hymn Tolk Folku’04 autorstwa Achiki; na melodię „Glory glory hallelujah”

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
Agnieszka ‘Achika’ Szady

1 XII 2023

Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.

więcej »

Razem: Odcinek 3: Inspirująca Praktyczna Pani
Radosław Owczarek

16 XI 2023

Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.

więcej »

Transformersy w krainie kucyków?
Agnieszka ‘Achika’ Szady

5 XI 2023

34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.

więcej »

Polecamy

Zobacz też

Tegoż autora

I gwiazdka z nieba nie pomoże, kiedy brak natchnienia
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Tajemnica beczki z solą
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Serializacja MCU
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Półelfi łotrzyk w kanale burzowym
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Zwariowane studentki znów atakują
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Transformersy w krainie kucyków?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Płomykówki i gadzinówki
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Jedyna nadzieja w lisiczce?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Ken odkrywa patriarchat, czyli bunt postaci drugoplanowych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Wkrótce

zobacz na mapie »

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.