Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

‹Falkon 2003›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
CyklFalkon
MiejsceLublin
Od21 listopada 2003
Do23 listopada 2003
WWW

Tarantule i samurajowie

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 »
Zjawiwszy się o 17.05 złapałam w garść informator z trzema opowiadaniami w środku i obrazkiem z nowego tomu przygód Wędrowycza na okładce i popędziłam do sali na I piętrze, w której zaczęła się już prelekcja Karola Paszka. Siedział za biurkiem, ubrany w białe kimono w czarne wzorki, na blacie miał bokken w charakterze modelu katany i opowiadał bardzo ciekawie życiu codziennym samurajów. O tym, skąd się wzięli, co robili i że kompletnie zginęliby bez swoich żon, bo taki samuraj jeden z drugim to miał tylko trenować od rana do wieczora, a kobieta zajmowała się prowadzeniem domu i rachunkami, do tego stopnia, że to ona zarządzała pieniędzmi i wydzielała mężowi „kieszonkowe”.

Agnieszka ‘Achika’ Szady

Tarantule i samurajowie

Zjawiwszy się o 17.05 złapałam w garść informator z trzema opowiadaniami w środku i obrazkiem z nowego tomu przygód Wędrowycza na okładce i popędziłam do sali na I piętrze, w której zaczęła się już prelekcja Karola Paszka. Siedział za biurkiem, ubrany w białe kimono w czarne wzorki, na blacie miał bokken w charakterze modelu katany i opowiadał bardzo ciekawie życiu codziennym samurajów. O tym, skąd się wzięli, co robili i że kompletnie zginęliby bez swoich żon, bo taki samuraj jeden z drugim to miał tylko trenować od rana do wieczora, a kobieta zajmowała się prowadzeniem domu i rachunkami, do tego stopnia, że to ona zarządzała pieniędzmi i wydzielała mężowi „kieszonkowe”.

‹Falkon 2003›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
CyklFalkon
MiejsceLublin
Od21 listopada 2003
Do23 listopada 2003
WWW
Na Falkon 2003 pędziliśmy w rozpiętych kurtkach i z wiatrem we włosach – pogoda okazała się wyjątkowo łaskawa. Przybyło aż 820 osób, co prawdopodobnie pozwala uznać Falkon za najliczniejszy tegoroczny konwent.
Zjawiwszy się o 17.05 złapałam w garść informator z trzema opowiadaniami w środku i obrazkiem z nowego tomu przygód Wędrowycza na okładce i popędziłam do sali na I piętrze, w której zaczęła się już prelekcja Karola Paszka. Siedział za biurkiem, ubrany w białe kimono w czarne wzorki, na blacie miał bokken w charakterze modelu katany i opowiadał bardzo ciekawie życiu codziennym samurajów. O tym, skąd się wzięli, co robili i że kompletnie zginęliby bez swoich żon, bo taki samuraj jeden z drugim to miał tylko trenować od rana do wieczora, a kobieta zajmowała się prowadzeniem domu i rachunkami, do tego stopnia, że to ona zarządzała pieniędzmi i wydzielała mężowi „kieszonkowe”.
Potem Karol poprowadził drugą prelekcję, tym razem o mieczach japońskich, z których, jak się dowiedzieliśmy, katany to tylko jeden rodzaj. Poza tym było o takich subtelnościach jak hinozukuri i shinogizukuri albo shinogane i kawangane. Te dziwne słowa odnoszą się do tego, jaki kształt ma ostrze miecza w przekroju: trójkątnego klina, czy klina, który w górnej części jest kwadratowy. Ważne jest też, czy linia, od której zaczyna się trójkątność, jest wyżej czy niżej.
Karol pokazał nam też dwa sposoby wręczania komuś miecza: zwykły, z trzymaniem poziomo (jeżeli chce się obejrzeć ostrze, należy je wysunąć z saya, czyli pochwy, do połowy albo od razu całe, jednym ruchem) oraz bardziej ceremonialny, gdzie się trzyma miecz pionowo, ostrzem do siebie, podtrzymując rękojeść od dołu drugą dłonią. Oczywiście nie wolno za nic w świecie dotykać ostrza inaczej niż w rękawiczkach albo przez papierek ryżowy. Nie wolno też chuchać na ostrze, więc podnosząc miecz do twarzy trzeba go trzymać mniej więcej na wysokości oczu. Jeżeli chodzi o rzeczy zakazane, to nie wolno też przestąpić nad leżącym mieczem ani go potrącić, ani wyciągać ostrza bez potrzeby. To ostatnie podyktowane było względami praktycznymi: idealnie wyostrzona katana ocierając się o brzegi saya mogłaby się stępić. Dlatego też samurajowie nosili miecz ostrzem do góry i dlatego ozdobne rysunki na tsubie są do góry nogami.
Poza tym było jeszcze nieco o produkcji mieczy i o tym, na co należy zwracać uwagę przy ich oglądaniu – linia hartowania i tak dalej. Na koniec, odpowiadając na pytania publiczności, Karol napomknął o innych rodzajach broni: łukach, dwumetrowych dai-katanach oraz włóczniach naginata (ulubiona broń kobiet).
Karol Paszek – najprzystojniejszy polski samuraj opowiada o mieczach
Karol Paszek – najprzystojniejszy polski samuraj opowiada o mieczach
Trzecia prelekcja w tym bloku była prowadzona przez Krzysztofa Kozłowskiego, w klubie bardziej znanego jako Azrael – poetę, mangowca i założyciela sekcji teatralnej. Opowiadał o życiu gejsz i dotyczących ich stereotypach. Dowiedzieliśmy się, że za jedno kimono można było czasami kupić całą wieś, że biała maść do twarzy robiona była ze słowiczych odchodów, że kolory wstążek we włosach zależały od tego, czy gejsza była dziewicą (tylko dziewice mogły nosić czerwone wstążki) i że opinię prostytutek zrobili im zazdrośni Amerykanie.
Ostatnim punktem programu był niecierpliwie wyczekiwany konkurs pokazywanek, na który zgłosiło się aż 12 drużyn. Wybierało się sposób ekspresji (pokazywanie czy rysowanie) i czas – z adekwatną ilością punktów. Naszej drużynie, w składzie: Sławek Graczyk, Jacek „Spider” Strzyż i ja, udało się odgadnąć wszystkie hasła. Nazywaliśmy się oczywiście „Rebelianci”, przeciwko czemu z początku próbował protestować imperialista Sławek, ale mu wyjaśniłam, że ta nazwa zawsze przynosi nam szczęście. Byliśmy idealnie dobrani: Jacek świetnie pokazuje, ja jestem niezła w zgadywaniu, a Sławek ma obcykane tytuły książek. Niektóre drużyny z tym ostatnim mają problem, co niekiedy boleśnie widać: np. jedna z nich odgadła wszystkie słowa w „Płyńcie łzy moje, rzekł policjant” i usiłowała przeforsować hipotezę, że chodzi o „Pływanie łez moich w rzece policjanta”.

Z kapowniczka Achiki:

W czasie prelekcji Karola jakiś dzieciak zagląda do sali i krzyczy przez ramię w głąb korytarza: „Jakiś Jedi tu występuje!”

Achika fotografuje Azraela.
Azrael: Ale wiesz… ja jestem La Sombra, więc zapomnij o tym zdjęciu.
Achika: A ja jestem Jedi i nas jest więcej!
(oklaski)

Pokazywanki skończyły się o 1.30 w nocy, więc w piątek do szkoły na Czwartku dotarłam dopiero na 11.00. Prosto na spotkanie autorskie z Anią Brzezińską, która pokrótce opowiedziała o planowanych nowych opowiadaniach, a potem, odpowiadając na pytania słuchaczy, właściwie kontynuowała prelekcję z poprzedniego dnia – „Sztuka kochania w średniowieczu”. Można się było dowiedzieć, że w średniowieczu popularnym miejscem uprawiania nierządu były cmentarze (pytałam, czy ówcześni przesądni ludzie się nie bali, ale Ania twierdziła, że nie), jakie były „kasty” prostytutek i jakie kariery zawodowe mogły te panie zrobić – po prelekcji Ania z lekkim rozgoryczeniem stwierdziła, że chyba sobie zrobi na czole napis „Mówię o dziwkach”. Wypłynęła też, jak to często bywa, kwestia higieny codziennej, bo na liście sf-f był ostatnio taki wątek i jeden z obecnych słuchaczy od razu postanowił tę kwestię wyjaśnić. Zacytowałam stwierdzenie Ani z któregoś Polconu, że do łaźni szło się przed każdym świętem kościelnym, co zważywszy na częstotliwość występowania świat daje nam standard higieniczny porównywalny z życiem konwentowym :-)))
Księżna wampirów
Księżna wampirów
Potem brałam udział w niezwykle elitarnej – zważywszy na liczebność słuchaczy – prelekcji-dyskusji Michała „Idrila” Studniarka, noszącej w informatorze ciut mylącą nazwę „Warsztaty pisarskie”. Idril czytał na głos krótkie i dość bezsensowne opowiadanie, na którego przykładzie objaśniał nam najczęściej przez początkujących popełniane błędy. Wyjaśnił, że opowiadanie przetłumaczyli wraz z Delilah z angielskiego – nie chcieli brać nic z polskich, żeby nie ryzykować, że autor lub jakiś jego znajomy znajdzie się akurat na prelekcji ;-)
Opowiadanie było dość typowym przykładem „grania duszy” młodego pisarza, tzn. bohater (podmiot liryczny?) jest nie wiadomo kim, znajduje się nie wiadomo gdzie (raz jest mowa o czarnej pustce, to znów o ścianach łez, to znów, o maszynie, którą pokonał, to znów, że ktoś dał mu jakąś bliżej niesprecyzowaną władzę nad duszami) i snuje sobie ogólnofilozoficzne myśli nie bardzo wiadomo o czym. Generalnie chyba o tym, że jego los jest ciężki, a ludzie powinni być dobrzy dla siebie nawzajem, bo stanie się z nimi coś strasznego. Komentarze Idrila i słuchaczy były ciekawe i zabawne, ale pod koniec stwierdziłam, że to nie tyle były warsztaty pisarskie, ile warsztaty z poprawnej polszczyzny, bo do tego się sprowadzała większość komentarzy.
Następnie poszłam na prelekcję księdza Wargackiego (sala jak zwykle nabita po brzegi). Tym razem nie była tak bulwersująca, jak ubiegłoroczna, bo ksiądz mówił o tym, czy mózg jest hologramem. W sumie niezbyt może dokładnie zrozumiałam, o co mu chodzi, ale zapamiętałam teorię, że szyszka na lasce trzymanej przez Bachusa był może symbolizuje szyszynkę na szczycie kręgosłupa, i że Dionizos jest kolejnym etapem ewolucji Sziwy. Zdaje się, że główną myślą było to, że każdy ludzki mózg jest poniekąd odwzorowaniem galaktyki, a wszystkie stanowią samodzielne cząstki większej całości – jak hologram podzielony na wiele kawałków.
Kolejną prelekcją, którą zaliczyłam, był wykład dr Ewy Głażewskiej o androgynizmie. Platon podobno twierdził, że kiedyś dawno były trzy płcie, z których jedna wyglądała jak dwie pozostałe zrośnięte plecami, ale za obrażanie bogów człowiek został rozcięty na pół (i mogą go rozciąć jeszcze raz, jak się dalej będzie źle zachowywał, z tym, że wtedy nie wiadomo, do czego dojdzie ^__*). Osoby androgyniczne są mniej podatne na stereotypy płciowe. Androgynizm jest oczywiście pojęciem psychologicznym i nie należy go mylić z hermafrodytyzmem, czyli posiadaniem biologicznych cech obu płci. Na koniec pani doktor zrobiła nam uproszczony test Sandry Lipszyc-Bem na osobowość androgyniczną. Czytała kolejno różne przymiotniki lub opisy cech, a my mieliśmy je przypisywać sobie w skali 1-7. Myślę, że jest to raczej test na to, jak człowiek sam siebie postrzega, a nie jaki naprawdę jest, ale i tak było fajnie. Mnie wyszło 85 : 58 na korzyść osobowości męskiej, więc postanowiłam, że w ramach obiadu wyskoczę do miasta na golonkę i jakieś piwko ;-). Ostatecznie stanęło jednak na kebabie na wynos, który złapałam i szybko wróciłam na konwent, żeby zdążyć na konkurs „Fantastyczne komedie polskie”. Ponieważ komedii polskich stricte fantastycznych jest sztuk dwie, więc wszyscy się zastanawiali, jak bardzo dosłownie należy ten przymiotnik rozumieć.
Achika przy swoim ulubionym zajęciu
Achika przy swoim ulubionym zajęciu
Po odczekaniu, aż w sali konkursowej skończy się egzamin ze znajomości dzieł Tolkiena, dobraliśmy się z Jackiem i Sławkiem w nasz rebeliancki skład (tym razem Sławek już nie protestował przeciwko nazwie drużyny) i wystartowaliśmy. Filmy, z których były pytania, to, oprócz „Seksmisji” i „Kingsajza”, „Miś”, „Rozmowy kontrolowane” oraz „Brunner…”, przepraszam, „Brunet wieczorową porą”. Nie przepadam za Bareją i nawet nie jestem pewna, czy te trzy ostatnie filmy, oprócz „Rozmów”, w ogóle widziałam. Na szczęście chłopcy byli z nich nieźli.
1 2 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
Agnieszka ‘Achika’ Szady

1 XII 2023

Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.

więcej »

Razem: Odcinek 3: Inspirująca Praktyczna Pani
Radosław Owczarek

16 XI 2023

Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.

więcej »

Transformersy w krainie kucyków?
Agnieszka ‘Achika’ Szady

5 XI 2023

34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.

więcej »

Polecamy

Zobacz też

Tegoż autora

I gwiazdka z nieba nie pomoże, kiedy brak natchnienia
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Tajemnica beczki z solą
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Serializacja MCU
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Półelfi łotrzyk w kanale burzowym
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Zwariowane studentki znów atakują
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Transformersy w krainie kucyków?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Płomykówki i gadzinówki
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Jedyna nadzieja w lisiczce?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Ken odkrywa patriarchat, czyli bunt postaci drugoplanowych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Wkrótce

zobacz na mapie »

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.