Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Anna Kękuś-Poks, Stefan Żeromski
‹Dzieje grzechu›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDzieje grzechu
Teatr Teatr Muzyczny „Capitol”
AutorAnna Kękuś-Poks, Stefan Żeromski
ReżyseriaAnna Kękuś-Poks
MuzykaKrzesimir Dębski
ScenografiaGrzegorz Policiński, Anna Kękuś-Poks
ChoreografiaJacek Gębura
KostiumyMarek Lewandowski
ObsadaKonrad Imiela, Justyna Szafran, Marek Bałata
Data premiery16 stycznia 2009

Grzech nie zobaczyć
[Anna Kękuś-Poks, Stefan Żeromski „Dzieje grzechu” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Dzieje grzechu” we wrocławskim Teatrze Muzycznym „Capitol” to prawdziwy majstersztyk. Anna Kękuś-Poks znalazła idealny klucz do przełożenia powieści Stefana Żeromskiego na język teatralnego dramatu muzycznego.

Michał Hernes

Grzech nie zobaczyć
[Anna Kękuś-Poks, Stefan Żeromski „Dzieje grzechu” - recenzja]

„Dzieje grzechu” we wrocławskim Teatrze Muzycznym „Capitol” to prawdziwy majstersztyk. Anna Kękuś-Poks znalazła idealny klucz do przełożenia powieści Stefana Żeromskiego na język teatralnego dramatu muzycznego.

Anna Kękuś-Poks, Stefan Żeromski
‹Dzieje grzechu›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDzieje grzechu
Teatr Teatr Muzyczny „Capitol”
AutorAnna Kękuś-Poks, Stefan Żeromski
ReżyseriaAnna Kękuś-Poks
MuzykaKrzesimir Dębski
ScenografiaGrzegorz Policiński, Anna Kękuś-Poks
ChoreografiaJacek Gębura
KostiumyMarek Lewandowski
ObsadaKonrad Imiela, Justyna Szafran, Marek Bałata
Data premiery16 stycznia 2009
Po raz pierwszy w teatrze muzycznym wystawiono sztukę według „Dziejów grzechu”, które wywołały swego czasu wielkie kontrowersje i oburzenie. Historia nierozpieszczanej przez los kobiety i jej nieszczęśliwej miłości do walczącego o rozwód mężczyzny co prawda w warstwie obyczajowo-prawnej trochę straciła na swojej aktualności, ale wciąż porusza i zmusza do refleksji. Oś dramatu zbudowano wokół problemów z otrzymaniem rozwodu i ostracyzmu z powodu życia w mezaliansie z potencjalnym rozwodnikiem.
W „Dziejach grzechu” poza przejmującą warstwą fabularną godna podziwu jest przede wszystkim scenografia. Postawiono w niej na multimedialną różnorodność, chwilami rozgrywającą się w trójwymiarze. Nie muszę chyba dodawać, że był to strzał w dziesiątkę. Przeniesienie na deski teatru powieści, której akcja ma miejsce w wielu przestrzeniach i jest rozłożona w czasie, nie należało do rzeczy łatwych, aczkolwiek twórcy wzorcowo wywiązali się z tego zadania. Imponująco wygląda nie tylko gra świateł, ale też zmiany miejsc akcji – od pomieszczeń zamkniętych począwszy, a na parku i morzu kończąc. Nie ukrywam, że tak właśnie moim zdaniem powinien wyglądać teatr na miarę XXI wieku.
Sztuce blisko bowiem do doskonałości, w czym duża zasługa wcielającej się w główną rolę Justyny Szafran. Choć nie miała łatwego zdania, to kapitalnie oddała dwuznaczność, tragizm i dynamizm granej przez nią femme fatale. Przerażająca przemiana głównej bohaterki, Ewy Pobratańskiej, na długo zapada w pamięć. Kiedy w jednej z pierwszych scen zaczęła skakać po łóżku, przypomniał mi się spektakl „Rzecze Budda Chinaski” według Charlesa Bukowskiego, w którym ta sama aktorka zagrała nieszczęśliwą kobietę porzuconą przez jakiegoś faceta, prawdopodobnie narkomana i alkoholika. Obie postaci nie mają szczęścia w miłości, ale za to ich śpiew jest prawdziwą ucztą.
Równie dobrze zaprezentowali się dwaj adoratorzy: Wojciech Medyński i Konrad Imiela. Pierwszy zagrał Łukasza Niepołomskiego, a drugi Zygmunta Szczerbica. Intrygująco wypadł również Marek Bałata w roli Grzechu, przywodzącego trochę na myśl „Dekalog” Krzysztofa Kieślowskiego. Z drugiej strony Grzech jest przeciwieństwem Anioła Stróża, granego przez Artura Barcisia – obu łączy to, że stoją gdzieś z boku, pozostając biernymi obserwatorami. Nie zmienia to faktu, że najlepiej spisała się Szafran, której aktorski instynkt sprawił, że autentycznie przejąłem się tragicznym losem jej bohaterki. Nie wiem jak innych, ale mnie to w pełni usatysfakcjonowało.
Jeśli już miałbym się czegoś przyczepić, to uważam, że kilka wątków można było sobie spokojnie darować. „Dzieje grzechu” nie mają zbyt wielu dłużyzn, jednakże kilka scen trochę obniża poziom i aż dziwne, że z nich nie zrezygnowano. Gdyby tak postąpiono, sztuka automatycznie nabrałaby niezbędnego dynamizmu. Przy tylu scenach opartych na dialogu, nawet równie dramatycznym, nie sposób uniknąć chwil znużenia. Dodatkowo parę osób z widowni chyba nie miało pojęcia, że czeka ich aż czterogodzinny spektakl, bo na koniec zamiast standing ovation niektórzy z nich zaprezentowali standing evacuation. W przerwie kilku panów bez ceregieli powiedziało zaś, że pora stamtąd uciekać.
Mimo wszystko „Dzieje grzechu” są bliskie ideału i życzyłbym sobie częściej oglądać w teatrze równie udane przedsięwzięcia. Dobrze wiedzieć, że pewni reżyserzy zdają sobie sprawę z tego, iż musical niekoniecznie musi być kiczowaty i warto czasem postawić na niebanalną opowieść uzupełnianą przepięknymi piosenkami, niepróbującymi się za wszelką cenę przebić na pierwszy plan. W tym wypadku kluczem jest fabuła i poplątane losy kobiety, która chciała tylko być ze swoim ukochanym.
Jeszcze na koniec mała dygresja osobista: marzy mi się, żeby książkę zekranizował lub wystawił Andrzej Żuławski. Coś czuję, że to byłyby jego klimaty, natomiast Sophie Marceau w roli głównej mogłaby dokonać czegoś naprawdę wielkiego. No ale póki co trzeba się cieszyć z faktu, że Anna Kękuś-Poks pokazała wszystkim, iż kontrowersyjną powieść Żeromskiego da się wystawić tak, żeby nie towarzyszyły jej kontrowersje.
koniec
23 stycznia 2009

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fot. za zygmunthubner.pl

Ulisses: Everyman, czyli rzecz o inscenizacji Zygmunta Hübnera
Paweł Kozłowski

30 VIII 2015

„Ulisses”, monumentalna powieść Jamesa Joyce’a, w 1970 roku została wyreżyserowana przez Zygmunta Hübnera i wystawiona na deskach gdańskiego Teatru Wybrzeże.

więcej »

Scena za ciasna na Lód
Karolina „Nem” Cisowska

3 V 2014

Wystawienie „Lodu” Jacka Dukaja na scenie wydawało się pomysłem tak szalonym, trudnym w realizacji i niezrozumiałym, że oczywiste było, iż sama ciekawość przyciągnie do teatru na Woli w Warszawie widzów zarówno z obozu fantastycznego, jak i mainstreamowego. I sama ciekawość została zaspokojona.

więcej »

O monologach romantyków
Miłosz Cybowski

13 IV 2014

Jak dowodzą „Towiańczycy. Królowie chmur” Jolanty Janiczak, na temat polskiego romantyzmu, polskich wieszczów i ich życia można powiedzieć bardzo dużo. Szkoda tylko, że wystawiony na deskach Teatru Starego w Krakowie spektakl w reżyserii Wiktora Rubina wygląda raczej jak nieskoordynowany monolog.

więcej »

Polecamy

Zobacz też

Tegoż autora

„Interstellar” jak marmolada pomarańczowa
— Michał Hernes

Tina, królowa talk show
— Michał Hernes

„Operetka” jest naga
— Michał Hernes

Klęska „Baala”
— Michał Hernes

Bluesowa trylogia
— Michał Hernes

Masz talent?
— Michał Hernes

Politycznie poprawne poprawianie
— Michał Hernes

Sens życia według Cohena
— Michał Hernes

Tysiące pojedynczych słów
— Michał Hernes

Kur…, to nie ten koncert!
— Michał Hernes

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.