Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 4 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Z Archiwum X: Czary mary, spisek stary

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2

Borys Jagielski, Marcin Segit

Z Archiwum X: Czary mary, spisek stary

Borys: Tutaj się zgadzamy. Chociaż w tle przewijają się intrygujące koncepcje uosabiane przez wspomnianego O’Malleya, scenariusze odcinków mitologicznych wołają o pomstę do nieba. Ja nie chcę porównywać ich do takich gigantów napięcia jak „Nisei”+”731” albo „Tempus Fugit”+”Max”, ale, do licha, nawet „The Erlenmeyer Flask”, stareńki finał pierwszego sezonu wypada lepiej o cały rząd fajności. Tamten odcinek był starannie zaplanowanym thrillerem, natomiast finał dziesiątego sezonu to jakieś nieudolne kino apokaliptyczne z długimi sekwencjami dialogowymi, sceną walki à la Bourne i prymitywnym cliffhangerem. To napisał ten sam Chris Carter? Zamienił się na łeb z tasiemcem? Moje nastawienie do obu odcinków spiskowych jest najwyraźniej zdecydowanie gorsze niż twoje…
Marcin: Nie z tasiemcem, tylko z przerośniętą motylicą wątrobową z drugiego sezonu. O ile wykonanie było kiepskie, doceniam próbę dogonienia rzeczywistości przez TXF. Natomiast pozostałe cztery odcinki to stare, dobre TXF. Były współczesne problemy i lęki tego świata, był autoironiczny humor, który tobie się nie podobał, dziwne zjawiska i chwile wzruszenia.
Borys: Autoironiczny humor lubię, pod warunkiem, że nie walimy nim widza po głowie, w szczególności w serialu, który, było nie było, jest poważny. Charakterystyczna melodyjka w telefonie Muldera grała trochę za długo. Wcześniej serial nigdy też nie korzystał z estetyki porno, nawet pomimo specyficznych zainteresowań agenta Muldera.
Marcin: Może mam niskie wymagania, ale melodyjka mnie rozbawiła niesamowicie. Były już różne żarty, więc dlaczego te miałyby być gorsze? Naprawdę nie rozumiem, jak komuś mógł się nie podobać rzeczony trzeci odcinek, czyli „Mulder and Scully Meet the Were-Monster”. Ponoć jedna połowa Internetu go kocha, a druga nienawidzi.
Borys: Ja jestem dokładnie pośrodku. To mógł być jeden z najlepszych odcinków w historii TXF. Mógłby, ale nie jest. Doceniam (genialną!) metamyśl w nim zawartą, ale na poziomie realizacji coś niestety nie wyszło. Reżyseria i scenariusz nie udźwignęły ambicji, erudycja bulgocze gdzieś pod cienką powierzchnią żenady, i wybija na powierzchnię tylko w scenie rozmowy z psychiatrą. Choć to zapewne kwestia gustu i każdy fan musi ocenić ten wyjątkowy odcinek samemu.
Ja jednak zauważę – obiektywnie i statystycznie – że na sześć odcinków dziesiątego sezonu aż dwa, „Were-Monster” właśnie oraz „Babylon”, są epizodami humorystycznymi. Jedna trzecia dziesiątego sezonu jest nie na serio! Ogromny odsetek. Odcinki humorystyczne pojawiały się wielokrotnie wcześniej, lecz były to dwa, góra trzy odcinki na przynajmniej dwadzieścia.
Zwróćmy też uwagę, że twórcy strzelają sobie tutaj w stopę. W „Babylonie” pojawia się agentka Einstein, pomyślana – tak sądziłem – jako komiczna jednorazówka. Ale powraca ona w finałowym odcinku pomyślanym na serio, i w rezultacie Scully toczy długie rozmowy o „obcym DNA” z Einstein. Ręce opadają.
Marcin: „Babylon” nie jest humorystycznym odcinkiem. Jedynym lżejszym momentem jest tam tripujący Mulder…
Borys: …tylko że ten moment trwa dość długo.
Marcin: Cała reszta jest aktualna, ponura i smutna. Natomiast co do agentów Einstein i Millera, to ja ich nawet polubiłem, do tego szybciej niż agentów Reyes i Dogberta, znaczy się Doggeta. Chodzą plotki, że Einstein i Miller mogliby dostać własny serial. Natomiast długie rozmowy i monologi to faktycznie bolączka tych wszystkich odcinków. Jakby nie mogli tego pokazać, tylko musieli opowiadać. I retrospekcje – nie pamiętam, żeby w sezonach 1–9 było tyle retrospekcji. Kilka pojawiło się jako otwierające odcinki teasery, ale poza nimi wiele nie było.
Borys: Ilość szkolnych błędów popełnionych przez doświadczonych przecież scenarzystów musi niechybnie być wynikiem eksperymentów genetycznych.
Marcin: Z całą pewnością winne jest obce DNA. Pomijając jednak te mankamenty, była tam najważniejsza rzecz pod słońcem: tandem Mulder i Scully. Nie ma takiej drugiej pary w telewizji. Mogliby przeprowadzać inspekcję sanitarna hamburgerowni, a i tak bym się dobrze bawił.
Borys: Tutaj również się zgadzamy. Duchovny i Anderson grają jak z nut, jest wciąż między nimi ta niesamowita chemia, której stare sezony tak wiele zawdzięczały. Mulder sypie one-linerami jak z rękawa, Scully starzeje się jak wino. Oboje są bardzo przekonujący jako agenci FBI po przejściach. Szkoda tylko, że na tle tej pary wszyscy pozostali bohaterowie wypadają raczej blado.
Marcin: Skinner pojawia się na chwilę, Samotni Strzelcy na chwilę (choć tym akurat można wybaczyć), Reyes na chwilę. Za mało było czasu, zdecydowanie za mało. Nikt nie miał okazji się popisać. Zauważyłeś jednak, jak dużo udało się zrobić w tych sześciu odcinkach? Nadgoniono mitologię, zaktualizowano świat, rozegrano istotny wątek osobisty matki i brata Scully, wrócił CSM, a O’Malley został nowym sojusznikiem Muldera (choć pewnie wykręci jakiś numer, jestem tego pewien). Poruszono też wątek syna Muldera i Scully, Williama. I tego boję się najbardziej. Nie niskiego humoru, melodyjek i „obcego DNA”, tylko złego rozwiązania chyba największej po uprowadzeniu traumy w życiu Scully. Jeśli będą kolejne odcinki, William zapewne zostanie odnaleziony i ten moment w „The Truth”. kiedy załamana Dana przytula się do Foxa ze łzami w oczach, mówiąc, że oddała ich dziecko i że Mulder jej nigdy nie wybaczy, straci swoją moc.
Borys: Cóż, dobrze, że twórcy zmierzyli się z tym tematem, bo przecież nie mogli udawać, że William nigdy się nie urodził. Owszem, podobało mi się, że do odcinków typu „potwór tygodnia” są przemycane wątki mitologiczne, chociaż nie zapominajmy, że swojego czasu TXF zdobyło popularność za zabieg dokładnie odwrotny, czyli za wyraźne oddzielenie kryminalno-paranormalnych fabuł od pełnej rozmachu opowieści o Obcych i Spisku. Rozczarowało mnie, że w dziesiątym sezonie nie ma ani jednego odcinka, który byłbym takim zwyczajnym, nieżartobliwym „potworem tygodnia”. Każdy z nowych epizodów próbuje robić dwie rzeczy naraz i chyba właśnie to uważam za główną wadę nowych TXF.
Marcin: Za duży bagaż, za mało czasu. No dobra, dośc tego narzekania. Popuśćmy teraz wodze fantazji i zastanówmy się, co mogłoby sie pojawić w 11. sezonie, jeśli takowy powstanie.
Borys: Zabluźnię: Nie chcę, żeby powstawał. Po stokroć wolałbym, żeby ONI wymyślili nowy, dobry serial dla Davida Duchovny’ego, inny nowy, dobry serial dla Gillian Anderson, oraz, niezależnie od tych aktorów, wykoncypowali zupełnie nową produkcję telewizyjną poświęconą paranormalnym zagadkom i teoriom spisku.
Marcin: Wiesz, co powiem, prawda? Czekam na kolejny sezon. Po prostu potrzebuję Muldera i Scully. Dawno, naprawdę dawno nie czułem takich emocji, zasiadając do kolejnych odcinków, mimo że nie do końca spełniły moje oczekiwania. To nadal jest jeden z paru seriali, które mogę oglądać na okrągło. W zalewie nastoletnich wampirów i wojowników z sianem w głowie potrzebny jest ktoś, kto ich wszystkich zakołkuje i rozbroi. Tego może dokonać tylko mój ulubiony duet. Tu nie poradzi nikt inny, nawet agenci Einstein i Miller. Poza tym Duchovny jakoś moim zdaniem nie ma szczęścia do własnych seriali, nic z jego udziałem mi nie podeszło. Co do Gillian, polecam „The Fall”.
Borys: Gdyby jednak jedenasty sezon rzeczywiście powstał, powinien mieć więcej niż sześć odcinków, powiedzmy 10–15. Mulder i Scully muszą oczywiście grać pierwsze skrzypce, bo bez nich całe przedsięwzięcie nie ma najmniejszego sensu. Motywem przewodnim niech będą poszukiwania Williama. Wśród „potworów tygodnia” z wielką przyjemnością ujrzałbym kontynuacje klasyków. Najciekawszymi kandydatami wydają mi się tutaj wspomniana motylica wątrobowa z „The Host”, Zło z „The Calusari” (pamiętamy przecież przestrogę, jakiej egzorcysta udzielił wtedy Mulderowi!) oraz rodzina Peacocków z „Home”.
Marcin: A co ja chciałbym zobaczyć w 11 sezonie? Oczywiście kolejną warstwę konspiracyjnego kłamstwa (bo to nie może być nic innego), powrót czarnego oleju i starych, dobrych, szarych ufoków. No i Samotnych Strzelców – jeśli nie zmartwychwstałych, niech chociaż będzie to wizja po grzybach, byle wrócili. Z „potworami tygodnia” mam problem, bo chyba większośc moich ulubionych postaci nie żyje, np. Robert Patrick Modell i Eugene Tooms. Powrót do „Home” i „The Host” byłby faktycznie mile widziany, podobnie jak coś w stylu „The Post-Modern Prometheus”. A skoro twórcy tak ochoczo korzystają z retrospekcji, może znalazłoby się trochę miejsca na odcinki o perypetiach naszych ulubionych bohaterów podczas tych 14 „zaginionych lat”? Takie „Unusual Suspects” z Mulderem, Scully i Skinnerem. I zapewne ucieszy cię wiadomość, że sam Carter stwierdził, że na pełne, długie sezony nie ma już siły, ale na cos krótkiego – bardzo chętnie.
Borys: Więc ty czekaj cierpliwie, a ja w międzyczasie odświeżę sobie stare sezony. Uwierzę, żeby zrozumieć.
Marcin: A jak już uwierzysz i zrozumiesz, to zaprzeczysz wszystkiemu?
koniec
« 1 2
14 marca 2016

Komentarze

14 III 2016   16:06:09

Zgadzam się z zarzutami co do serii 10, ale ogólnie moja opinia jest taka jak pana Marcina czyli na plus mimo wad 10 serii. Odcinków powstało tyle a nie np. 10 ile chciała stacja, bo Anderson na więcej czasu nie miała - musiała wracać do Anglii na plan m.in. Fall. Najlepszym przykładem jest Home again, który Glen Morgan chciał nakręcić jako 2parter, ale że mieli 6 odcinków (nie było standalona 2 partera) upakował całą fabułę do 40 minut przez co odcinki są przepakowane, za dużo wątków, co najlepiej widać w finale, który byłby o wiele lepszy jakby powstał jako 2x45 minut a nie 45 minut. I z jednej strony przepakowany jest sezon, ale z drugiej właśnie podoba mi się, że poruszają w standalonach też ważne wątki dla bohaterów co raczej nie robiono w seriach 1-9 - poza wyjątkami jak np. choroba Scully w 4 serii czy porwanie Foxa, których to wątków nie dało się omijać w standalonach.

Oglądalność najwyższą miał 10x01 bo leciał po jakimś meczu, a od 10x02 spadała, ale też unormowała się oglądalność na poziomie 7 milionów, a mało który obecnie serial fox ma taką oglądalność jak 10 sezon xf. Ciekawe że podobną oglądalność miał 9 sezon i wtedy to dla stacji było za mało.

Jeśli powstanie 11 seria to góra 10 odcinków, ale szybko do tego nie dojdzie, bo Anderson lata z jednego planu na drugi, jest najbardziej zajętą aktorką - przysłużył jej się powrót do Anglii po zakończeniu serialu w 2002 roku. Skończyła 3 sezon Fall kręcić dopiero co, a teraz 3 m-ce spędzi w teatrze w sztuce Tramwaj zwany pożądaniem, za którą została nagrodzona w 2014 roku. Jak będzie 8 odcinków to będzie dobrze, a jeśli 10 to prawdziwy cud, choć na pewno lepiej nawet jak 6.

Nie zgadzam się z tym że za dużo odcinków komediowych, parodystycznych, a w serialu były góra 2-4 na sezon. Było tak do 5 serii, ale przecież w 6 i 7 serii na 22 odcinki to takich specyficznych, komediowych odcinków jest z 10, 11 na sezon czyli połowa.

No i nie wiem jak można nie lubić zwłaszcza Doggetta, nawet jeśli nie przepada się za 8 i 9 serią (choć ja akurat uwielbiam 8 sezon, 9 jest średni ale nie przez Patricka bo on jest plusem sezonu).

Wiadomo też co potwierdził showrunner, że wątek Williama będzie wiodący w 11 serii, to na jego poszukiwaniach się skupią w mitologii co mnie z jednego powodu cieszy bo może zakończą ten wątek i uwolnią Scully od tej traumy scenarzyści - dzięki temu będzie ta postać choć trochę szczęśliwa.

A co do sequeli to może lepiej nie, zwłaszcza że mało który sequel w serialu się udał. Zresztą powstały sequele np. Home i Host, ale w komiksowym 10 sezonie.

A co do angielskich seriali Anderson to oprócz Fall polecam miniseriale Bleak House z 2005 roku i Great Expectations z 2011 roku.

14 III 2016   19:02:16

Muszę przyznać, ciężko się to czytało, ale staram się podchodzić do jakichkolwiek recenzji tego sezonu z dystansem, bo odnoszę wrażenie, że najwięcej mają do powiedzenia (i krytykowania) osoby, które tak naprawdę mało z serialu rozumieją, jego idei, i nawet jeśli obejrzeli wszystkie odcinki, to znawcami serialu się nie mogą nazywać. Taką osobą jest tu pan Borys, który, niezależnie co by w tym sezonie nie zrobili i tak by narzekał. A komentujący wyżej już zwrócił uwagę na ilość odcinków komediowych w serialu, chyba pan wiele pominął z odcinków z lat 90.
Błędem jest, i głupotą, porównywanie serialu do tego z tamtych lat. Zmieniły się czasy i zmieniła się widownia, zmieniły sie także oczekiwania i odbieranie teorii spiskowych. Aczkolwiek, narzekanie, że pojawił się temat szczepionki? Temat szczepionek w serialu przewija sie bodajże jak dobrze pamiętam od trylogii Anasazi i moim zdaniem świetnie ten wątek wpasowali w realia XXI wieku, i chyba dobrze, ze kontynuują wątek, któremu tak wiele miejsca poświęcono w przeszłości i który nie zastał rozwiązny? Dlaczego mają tworzyć nową mitologię, skoro obecna nigdy nie została do końca rozwiazana? Było w niej tyle wątków, że można by zbudować na ich podstawie pare sezonów. Za dużo UFO? Doprawdy? Mulderowi w 3 sezonie było dane zobaczyć jedynie światła. Od trzeciego sezonu wiele sie wydarzyło, chyba byłoby największę durnotą wrócić do tej koncepcji sprzed lat, kiedy agneci mało widzieli i mało wiedzieli, kiedy nawet Scully juz nie wypada być sceptyczką we wszystkim! Serial ma się rozwijać pod tym względem, nie cofać!

Ja w ogóle jestem sezonem zachwycony, miał swoje wady (choć naprawdę niewiele), ale nadal nie ma drugiego takiego serialu i nawet najgorszy odcinek X-Files jest lepszy od najlepszego g***a jakie nam serwuje obecna tv. Wyraźnie w tym sezonie było widać, że serial skierowano do jego starych fanów ale także do nowej widowni a to nigdy nie jest proste a i tak świetnie się im udało. Poza tym, nigdy nikogo nie zadowolisz, serial akurat miał to do siebie, że był bardzo różnorodny, dlatego twórcy postanowili w tych 6 odcinkach dać widzom wszystkiego po trochu, by każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Gdyby to ode mnie zależało, z przyjemnością zobaczyłbym samą mitologię, bo ona mnie w tym serialu najbardziej nakręca, ale z drugiej strony nie zobaczyć takich odcinków jak Were Monster (arcydzieło) czy Home Again i nawet Babylon, do którego przekonałem się niedawno, to byłaby strata. Dlatego nie narzekam a cieszę się tym co powstało. Cieszę się, niemal jak dziecko, choć tez juz dość stary jestem, gdy moge na ekranie znowu oglądac Muldera i Scully. Przecież o to tu chodzi, nieprawdaż? Cud w ogóle, ze odcinki powstały, że udało im się po tylu latach powrócić.

11 sezon ma powstać (poczekamy rok może dwa lata pewnie), chyba wszyscy wyrazili chęci, łącznie z telewizją, ale powstanie znowu ok. 6-8 odcinków, na więcej nie ma co liczyć, bo aktorzy jak powiedzieli, są za starzy na maraton 20 odcinkowy i nie ma się im co dziwić.

A jak pan Borys nie chce 11 serii, rany, nikt mu nie karze jej oglądać! Prosze się nie łudzić, że za rok czy dwa obejrzy pan Archiwum w kilmacie z lat 90!


I jeszcze mała uwaga, co do oglądalności, to akurat była ona świetna, a w Ameryce w 90% pierwsze odcinki zawsze mają wyższą oglądalność, a średnia oglądalności to jest 7-11 milionów. To co było 15 lat temu... to były inne czasy, słaby dostęp do internetu, a dodatkowo FOX ma teraz kilka platform (jak mało jaka inna telewizja), na których serial jest dostępny i po zliczeniu wszystkich danych co tydzień zliczano widownię średnio 14 milionową. Plus jeszcze mają filie FOXa w kilkunastu krajach, w tym Polsce, i w niemalze w każdy nich ich xfiles pobijało rekordy oglądalności, nie tylko z 1 odcinka.
Dodatkowo w USA nie najważniejsze są liczby oglądalności w milionach a współczynnik demo (czego do końca sam nie rozumiem) na co wpływają m.in. godzina emisji, dzień. I pod tym względem X-Files było absolutnym liderem. FOX był zachwycony oglądalnością, podobno nawet się jej na takim poziomie nie spodziewali.

14 III 2016   21:05:01

Co tu dużo mówić, pomimo wad była stara magia i to mi wystarczyło!

15 III 2016   00:02:18

Powiem tak, bardziej podobała mi się seria niż dyskusja panów. Poza tym traktuje sezon jako prezent, a za prezenty się mówi dziękuję a nie narzeka i krytykuje. A tak przynajmniej mnie mam uczyła ;)

A tak na poważnie, nie miałem wielu oczekiwań bo i myślałem, że już wyrosłem z tego serialu. A tu boom, pierwszy odcinek i wsiąkłem, ciarki miałem gdy usłyszałem muzykę intro, odleciałem i na nowo pokochałem serial. Ktoś kiedyś napisał, ze X-Files to jest stan świadomości. To jest nadal aktualne! A Mulder i Scully wiecznie żywi!

19 III 2016   20:04:18

Odcinki 'glowne' czyli 1 i 6 byly kiepskie ale za to przy 2-5 bawilem sie doskonale!

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Rosjan – nawet zdrajców – zabijać nie można
Sebastian Chosiński

30 IV 2024

Opowiadanie Jerzego Gierałtowskiego „Wakacje kata” ukazało się w 1970 roku. Niemal natychmiast sięgnął po nie Zygmunt Hübner, pisząc na jego podstawie scenariusz i realizując spektakl telewizyjny dla „Sceny Współczesnej”. Spektakl, który – mimo świetnych kreacji Daniela Olbrychskiego, Romana Wilhelmiego i Aleksandra Sewruka – natychmiast po nagraniu trafił do archiwum i przeleżał w nim ponad dwie dekady, do lipca 1991 roku.

więcej »

Z filmu wyjęte: Android starszej daty
Jarosław Loretz

29 IV 2024

Kości pamięci, silikonowe powłoki, sztuczna krew – już dawno temu twórcy filmowi przyzwyczaili nas do takiego wizerunku androida. Początki jednak były dość siermiężne.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Za rok, za dzień, za chwilę…
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.

więcej »

Polecamy

Android starszej daty

Z filmu wyjęte:

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Z tego cyklu

Extremalnie długi odcinek
— Michał Kubalski

Droga ważniejsza od celu
— Jakub Gałka

Implant znaleziony w wannie, czyli co każdy spiskowiec wiedzieć powinien
— Michał Kubalski

10 najsłynniejszych teorii spiskowych
— Konrad Wągrowski

Kto jest kim w globalnej konspiracji
— Michał Kubalski

Spisek, mumbo-jumbo i potwory tygodnia
— Urszula Baluta, Michał Chaciński, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Michał Kubalski, Konrad Wągrowski

Tegoż autora

Niedojechanie
— Borys Jagielski

Ziemia obiecana
— Borys Jagielski

Głos miał nieprzyjemny
— Borys Jagielski

A gdy się zejdą, raz i drugi...
— Borys Jagielski

Medjugorje
— Borys Jagielski

Ojciec Rosemary
— Borys Jagielski

Kres górny
— Borys Jagielski

Gorąca gra
— Borys Jagielski

Portrety nietoty
— Borys Jagielski

Hollywoodzkie emerytury
— Borys Jagielski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.