Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Pete Travis
‹Dredd 3D›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDredd 3D
Dystrybutor Monolith
Data premiery28 września 2012
ReżyseriaPete Travis
ZdjęciaAnthony Dod Mantle
Scenariusz
ObsadaLena Headey, Karl Urban, Olivia Thirlby, Domhnall Gleeson, Deobia Oparei, Jason Cope, Langley Kirkwood, Rakie Ayola, Brandon Livanos
Rok produkcji2012
Kraj produkcjiWielka Brytania
Gatunekakcja, SF
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Brudny Harry przyszłości
[Pete Travis „Dredd 3D” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Dredd” to we współczesnym kinie gatunkowym film absolutnie wyjątkowy. Nie tylko przywraca wiarę w oldschoolowe, brutalne i obskurne kino akcji, które od lat wydawało się już martwe, ale też zmiata z powierzchni ziemi wszelkie wygładzone i ugrzecznione remaki i rebooty, zalewające ostatnimi laty kina na całym świecie.

Grzegorz Fortuna

Brudny Harry przyszłości
[Pete Travis „Dredd 3D” - recenzja]

„Dredd” to we współczesnym kinie gatunkowym film absolutnie wyjątkowy. Nie tylko przywraca wiarę w oldschoolowe, brutalne i obskurne kino akcji, które od lat wydawało się już martwe, ale też zmiata z powierzchni ziemi wszelkie wygładzone i ugrzecznione remaki i rebooty, zalewające ostatnimi laty kina na całym świecie.

Pete Travis
‹Dredd 3D›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDredd 3D
Dystrybutor Monolith
Data premiery28 września 2012
ReżyseriaPete Travis
ZdjęciaAnthony Dod Mantle
Scenariusz
ObsadaLena Headey, Karl Urban, Olivia Thirlby, Domhnall Gleeson, Deobia Oparei, Jason Cope, Langley Kirkwood, Rakie Ayola, Brandon Livanos
Rok produkcji2012
Kraj produkcjiWielka Brytania
Gatunekakcja, SF
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
W hollywoodzkiej ekranizacji z 1995 roku z Sylvestrem Stallonem w roli głównej sędziego Dredda rozwodniono do granic możliwości – do półtoragodzinnego filmu rozrywkowego, i tak już przepełnionego kiepskimi żartami i wszechobecną tandetą, twórcy próbowali wepchnąć nie tylko niepotrzebny wątek romansowy, ale też pobieżnie potraktowane dylematy moralne. W efekcie postać samego Josepha Dredda – bezwzględnego stróża prawa, dla którego kodeks karny jest Biblią – potulniała i umykała z pola widzenia pod naporem niechlujnie skleconych wątków pobocznych. Ekipa odpowiadająca za nową wersję, choć dysponowała znacznie niższym budżetem – „Dredd” to, wbrew pozorom, niezależna brytyjska produkcja, zrealizowana z dala od hollywoodzkich studiów – żadnego z tych błędów nie powtórzyła. Nie ma tu głupkowatego pomocnika, rozładowującego napięcie kawałami rodem z podstawówki ani skomplikowanej genezy tytułowego bohatera. Nikt też, na szczęście, nie krzyczy „I AM THE LAW!!!”.
Znajdujemy się w Mega City One, jednym z gigantycznych miast, powstałych po wojnie nuklearnej. Ludzie mieszkają w przeludnionych, betonowych slumsach, a chwilowe oderwanie od koszmaru codziennego życia znajdują dzięki specyficznemu narkotykowi o nazwie slo-mo, który spowalnia czas stukrotnie, powodując, że nawet prozaiczne czynności zdają się wyglądać pięknie. Ponieważ przestępczość szaleje na ulicach, proces karny skrócono do niezbędnego minimum: prawa strzegą Sędziowie – policjanci, przysięgli i egzekutorzy w jednym, wymierzający sprawiedliwość na własną rękę. Najlepszy z nich, tytułowy Dredd, egzaminuje właśnie młodą adeptkę, kiedy pojawia się zgłoszenie o potrójnym morderstwie, dokonanym w jednym z klockowatych, dwustupiętrowych bloków mieszkalnych. Po przybyciu na miejsce okazuje się, że za zamieszanie odpowiada bezwzględna baronowa narkotykowa o ksywce Ma-Ma, której nie podoba się, że sędziowie wkroczyli na jej teren. Zaczyna się krwawa walka o przetrwanie.
Film Pete’a Travisa ze scenariuszem Alexa Garlanda (autora tak intrygujących tytułów jak „Nie opuszczaj mnie”, „Sunshine” i „28 dni później”) nie wstydzi się swojej prostoty i już od pierwszych scen zaskakuje widza bezpośredniością. Po krótkim, mocnym wstępie, dzięki któremu poznajemy metody działania głównego bohatera, od razu trafiamy do wielkiego, betonowego molocha, gdzie – głównie ze względów budżetowych – rozegra się cały film. Fabuła przypomina prostą grę platformową – wchodzenie na kolejne piętra, zbliżające Sędziów do Ma-My, jest jak przechodzenie następnych etapów. Brak skomplikowanej historii nie stanowi jednak problemu, bo dzięki temu widz skupia się na innych, znacznie ważniejszych rzeczach – na przerażającej wizji przyszłości, pełnej brudu, syfu i brzydoty; na znakomicie zarysowanej relacji pomiędzy Dreddem, a jego podopieczną; wreszcie na samym Dreddzie, który w interpretacji Karla Urbana staje się modelowym przykładem antybohatera.
Tytułowy Sędzia to – krótko mówiąc – służbista i skurwiel, traktujący swój hełm jak ochraniacz przed ewentualnymi ludzkimi odruchami. Prawo egzekwuje bez mrugnięcia okiem, puentując swoje wyroki celnymi, pełnymi czarnego humoru odzywkami. Stanowi jednocześnie absolutne przeciwieństwo typowych bohaterów dystopijnych wizji przyszłości – zamiast obalać opresyjny ustrój, bezwzględnie strzeże jego zasad. Uzbrojony w wielofunkcyjny pistolet, dzięki któremu toruje sobie drogę przez kolejne piętra, przypomina połączenie Robocopa z Brudnym Harrym.
Przeciwwagą dla morza testosteronu, wylewającego się z ekranu za każdym razem, gdy pojawia się na nim Dredd, jest adeptka Anderson (Olivia Thirlby). To postać ciekawa i dobrze nakreślona, głównie dzięki temu, że scenarzysta nie ograniczył jej do roli błyskotki. Anderson ma swój charakter, tragiczną przeszłość i umiejętności, które pozwoliły twórcom na wzbogacenie „Dredda” o kilka ciekawych, wybijających z akcyjniakowej rutyny scen. Dziewczyna jest bowiem telepatką i na bieżąco czyta w myślach swoich przeciwników – momentami wyrasta nawet na główną bohaterkę, a sekwencja, przedstawiająca jej wycieczkę po mózgu jednego z oprychów, należy do najlepszych w filmie.
„Dredd” wydaje się być produkcją przemyślaną, świadomą i inteligentną. Brzydota świata przedstawionego kontrastuje ze wspaniale nakręconymi scenami odlotów po zażyciu slo-mo, akcja nigdy nie zaczyna nudzić, a główni bohaterowie rewelacyjnie się dopełniają. To jednak nie wszystko – „Dredd” jest przede wszystkim filmem bezkompromisowym, nadspodziewanie brutalnym i zaskakująco szczerym. Niewielu twórców współczesnego kina gatunkowego ma jaja, żeby zaproponować widzowi coś takiego – półtoragodzinną, pozbawioną społecznych komentarzy i moralnych dywagacji nawalankę, która wywołuje prawdziwe emocje i powoduje, że aż ma się ochotę na więcej.
koniec
3 października 2012

Komentarze

03 X 2012   14:32:04

"I AM THE LAW!" wywrzeszczane przez Stallone'a w wersji z 1995 roku było dla mnie jej najlepszym elementem. ;)

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fallout: Odc. 4. Tajemnica goni tajemnicę
Marcin Mroziuk

26 IV 2024

Możemy się przekonać, że dla Lucy wędrówka w towarzystwie Ghoula nie jest niczym przyjemnym, ale jej kres oznacza dla bohaterki jeszcze większe kłopoty. Co ciekawe, jeszcze większych emocji dostarczają nam wydarzenia w Kryptach 33 i 32.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Said – kochanek i zdrajca
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

W trzeciej części tadżyckiego miniserialu „Człowiek zmienia skórę” Bension Kimiagarow na krótko rezygnuje z socrealistycznej formuły opowieści i przywołuje dobre wzorce środkowoazjatyckich easternów. Na ekranie pojawiają się bowiem basmacze, których celem jest zakłócenie budowy kanału. Ten wątek służy również scenarzystom do tego, by ściągnąć kłopoty na głowę głównego inżyniera Saida Urtabajewa.

więcej »

Fallout: Odc. 3. Oko w oko z potworem
Marcin Mroziuk

22 IV 2024

Nie da się ukryć, że pozbawione głowy ciało Wilziga nie prezentuje się najlepiej, jednak ważne okazuje się to, że wciąż można zidentyfikować poszukiwanego zbiega z Enklawy. Obserwując rozwój wydarzeń, możemy zaś dojść do wniosku, że przynajmniej chwilowo szczęście opuszcza Lucy, natomiast Maximus ląduje raz na wozie, raz pod wozem.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

Esensja ogląda: Styczeń 2013 (DVD i Blu-Ray)
— Sebastian Chosiński, Miłosz Cybowski, Jakub Gałka, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski

Tegoż autora

Remanent filmowy 2017
— Sebastian Chosiński, Miłosz Cybowski, Grzegorz Fortuna, Adam Kordaś, Marcin Osuch, Jarosław Robak, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Lisy w krainie wilków
— Grzegorz Fortuna

Nic już nie gra
— Grzegorz Fortuna

Głupota jako śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową
— Grzegorz Fortuna

Porażki i sukcesy 2014
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Piotr Dobry, Jarosław Robak, Grzegorz Fortuna, Jacek Walewski, Konrad Wągrowski, Krystian Fred, Kamil Witek, Miłosz Cybowski, Adam Kordaś

Źródła
— Grzegorz Fortuna

Llewyn Davis jest palantem
— Piotr Dobry, Ewa Drab, Grzegorz Fortuna

Oswajanie melancholii
— Grzegorz Fortuna

Apokalipsa według Guillermo del Toro
— Grzegorz Fortuna

Zakleszczeni w postkomunie
— Grzegorz Fortuna

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.