Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Danis Tanović
‹Ziemia niczyja›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułZiemia niczyja
Tytuł oryginalnyNo Man's Land
Dystrybutor Gutek Film
Data premiery30 sierpnia 2002
ReżyseriaDanis Tanović
ZdjęciaWalther van den Ende
Scenariusz
ObsadaBranko Djuric, Rene Bitorajac, Filip Sovagovic
MuzykaDanis Tanović
Rok produkcji2001
Kraj produkcjiBelgia, Bośnia i Hercegowina, Francja, Słowenia, Wielka Brytania, Włochy
Czas trwania98 min
WWW
Gatunekdramat, komedia
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Labirynt bez happy endu
[Danis Tanović „Ziemia niczyja” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Gubię się w tym konflikcie, przyznaję. Podejrzewam, a podejrzenie to niemal graniczy z pewnością, że nie tylko ja mam problemy z pełnym ogarnięciem Bałkańskiego Kotła.

Łukasz Kustrzyński

Labirynt bez happy endu
[Danis Tanović „Ziemia niczyja” - recenzja]

Gubię się w tym konflikcie, przyznaję. Podejrzewam, a podejrzenie to niemal graniczy z pewnością, że nie tylko ja mam problemy z pełnym ogarnięciem Bałkańskiego Kotła.

Danis Tanović
‹Ziemia niczyja›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułZiemia niczyja
Tytuł oryginalnyNo Man's Land
Dystrybutor Gutek Film
Data premiery30 sierpnia 2002
ReżyseriaDanis Tanović
ZdjęciaWalther van den Ende
Scenariusz
ObsadaBranko Djuric, Rene Bitorajac, Filip Sovagovic
MuzykaDanis Tanović
Rok produkcji2001
Kraj produkcjiBelgia, Bośnia i Hercegowina, Francja, Słowenia, Wielka Brytania, Włochy
Czas trwania98 min
WWW
Gatunekdramat, komedia
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
I tak, w labiryncie jednego z bardziej tragicznych konfliktów ostatnich czasów, chorobliwie naiwnie próbuję szukać agresorów i obrońców, prześladowców i prześladowanych. A tu nie sposób, nie da się, kalejdoskop wojennej rzeczywistości zgrabnie to wszystko zaciemnił, przemieszał, przetasował. I wypluł w postaci niestrawnej prawdy, prawdy o wojnie na Bałkanach. Prawdy, której ni pojąć, ni zrozumieć nie potrafię.
To chyba było punktem wyjścia do nakręcenia „Ziemi niczyjej”, to stwierdzenie faktu, że tam bardzo trudno o łatwe wyjaśnienia i rozgraniczenia – na tych złych i tych dobrych. Jest za to galimatias racji poszczególnych stron, przy czym każda z tych racji ma swoje uzasadnienie, każda, na swój sposób, z odpowiedniej perspektywy, jest słuszna. Nawet jeśli kłóci się z inną racją, na swój sposób również słuszną. Tanovic udowadnia, że nie sposób rozsądzić kto jest mniej winien, a na kim ciąży tej winy więcej. Nie próbując nikogo oskarżać ni tłumaczyć, staje wysoko ponad konfliktem. Nie karmi widza prostym podziałem na dobrych i złych, patrzy za to z góry jak uważny obserwator. Nawet w jednostkach ONZ, które de facto zawodzą w filmie na całej linii, znajduje się w końcu człowiek z prawdziwie ludzką twarzą.
Do okopu na tytułowej ziemi niczyjej, czyli pasie znajdującym się pomiędzy liniami frontu, dostają się dwaj ranni żołnierze, Bośniak i Serb. Teren jest pod ciągłym obstrzałem, a więc wydostać się z niego nie sposób. Na domiar złego przyjaciel Bośniaka leży na uzbrojonej minie, jeśli się poruszy, wybuch zabije wszystkich w okopie. Jedyne wyjście to czekać. Czekać, rozmawiać i roztrząsać wszystkie dawne urazy, gdy tymczasem, za sprawą reportażu amerykańskiej dziennikarki, do akcji wkraczają siły pokojowe UNPROFOR. Działają jednak nieskutecznie, początkowo opóźniają akcję, później zaś próbują tuszować swoją nieudolność.
– Patrzcie na siebie, czy nie widzicie jacy jesteście komiczni z tymi karabinami i granatami? – zdaje się zza kadru wrzeszczeć reżyser. Po czym bez żadnej taryfy ulgowej tą komiczność wywleka na wierzch i demaskuje. Sama sytuacja wokół której kręci się fabuła, gdyby nie była tragiczna, byłaby jak nic zabawna. W filmie zresztą gęsto od podobnych tragiczno-komediowych wstawek. Oto dwaj bohaterowie kłócą się kto rozpętał wojnę, a porozumienie odnajdują tylko gdy jeden trzyma drugiego na muszce. I choć wychowali się w podobnej kulturze, w podobnym otoczeniu, nić partnerstwa, która gdzieś tam kiełkuje i wzrasta, szczególnie w momencie gdy obaj odkrywają, że za młodu znali tę samą dziewczynę, w pełni rozwinąć się nie może. W tragicznej końcówce można nawet zapomnieć, że kiedykolwiek istniała. Bo tu, w tym okopie wszystko zostało przewartościowane. Nawet zwykły, na wskroś normalny gest jednego z żołnierzy – przyjacielskie wyciągnięcie ręki by się przedstawić – tu razi niestosownością jak najgorsza obelga. W tej irracjonalnej sytuacji wszystko co jest przejawem normalności wydaje się dziwnie nie na miejscu.
Albo Love Parade traci popularność, albo panowie trafili w nieodpowiednie miejsce.
Albo Love Parade traci popularność, albo panowie trafili w nieodpowiednie miejsce.
Nieszablonowy to film i równie nieszablonowe jego przesłanie. Raz, to antywojenna historia, sugestywna i wzorowo nakręcona. Dwa, to przypowieść o prawdziwej ludzkiej naturze. Nie o tej z bohaterskiego sztandaru na którym dumnie wypisane jest „Bóg, Honor, Ojczyzna”, a o tej naturze sąsiada z naprzeciwka, przyjaciela ze szkolnej ławy, mojej własnej w końcu. Bo to film o ludziach. Nie o żołnierzach, nie o zbrodniarzach i ofiarach, nie o bohaterach i tchórzach. A o ludziach z krwi i kości, którym nieobca nienawiść, taka typowo ludzka nienawiść. Nieobca i głupota, i zaślepienie, i wszystko to co ludzkiej naturze przynależne. Dlatego obraz Tanovicia ogląda się z zaciekawieniem, trochę z rozgoryczeniem. Przyzwyczaiło nas kino, wojenne w szczególności, do uwypuklania ludzkich przymiotów. Bo i jeśli jest ktoś w filmie bohaterem, to takim pełną gębą, jeśli draniem – to samo. A kim jest Bośniak leżący na odbezpieczonej minie?
Oglądając „Ziemię niczyją” widz powinien budować mur obronny. Taki mur, który pozwoli mu po projekcji powiedzieć – to nie moja rzeczywistość, nie moje problemy, a nawet jeśli postawiono by mnie w tożsamej sytuacji ja zachowałbym się inaczej, bardziej po ludzku. Chyba każdy będzie próbował taki mur zbudować, ba, może z powodzeniem. Ale niestety, wszystkie nadzieje pokładane w reżyserze, że na koniec wyciągnie do widza rękę i poklepie chwaląc za stworzoną konstrukcję, wszystkie te nadzieje, że twórca choć szczęśliwym zakończeniem filmu poprze widza, ulatują. Nie dano nam satysfakcji z happy end’u, nie uściśnięto dłoni i nie odprawiono do domu z tym miłym odczuciem, że w sumie to wszystko jest w porządku bo człowieczeństwo i dobro zawsze zwyciężają. Czy można mieć za to żal do reżysera? Raczej nie, Tanovic odczuł na własnej skórze to o czym opowiada. I nie wątpię, że ma trochę inne podejście i do dobra, i do człowieczeństwa.
Złoty Glob, Oscar za najlepszy film zagraniczny, Cezar za najlepszy debiut reżyserski – sporo tego. Ale chyba dobrze, że o takim filmie jest głośno. Bo to szumna przestroga na przyszłość. A patrząc na to co dzieje się wokół nas, może i trochę na teraźniejszość.
koniec
1 października 2002

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

East Side Story: Ucz się (nieistniejących) języków!
Sebastian Chosiński

28 IV 2024

W czasie eksterminacji Żydów w czasie drugiej wojny światowej zdarzały się niezwykłe epizody, dzięki którym ludzie przeznaczeni na śmierć przeżywali. Czasami decydował o tym zwykły przypadek, niekiedy świadoma pomoc innych, to znów spryt i inteligencja ofiary. W przypadku „Poufnych lekcji perskiego” mamy do czynienia z każdym z tych elementów. Nie bez znaczenia jest fakt, że reżyserem filmu jest pochodzący z Ukrainy Żyd Wadim Perelman.

więcej »

Fallout: Odc. 4. Tajemnica goni tajemnicę
Marcin Mroziuk

26 IV 2024

Możemy się przekonać, że dla Lucy wędrówka w towarzystwie Ghoula nie jest niczym przyjemnym, ale jej kres oznacza dla bohaterki jeszcze większe kłopoty. Co ciekawe, jeszcze większych emocji dostarczają nam wydarzenia w Kryptach 33 i 32.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Said – kochanek i zdrajca
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

W trzeciej części tadżyckiego miniserialu „Człowiek zmienia skórę” Bension Kimiagarow na krótko rezygnuje z socrealistycznej formuły opowieści i przywołuje dobre wzorce środkowoazjatyckich easternów. Na ekranie pojawiają się bowiem basmacze, których celem jest zakłócenie budowy kanału. Ten wątek służy również scenarzystom do tego, by ściągnąć kłopoty na głowę głównego inżyniera Saida Urtabajewa.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż autora

Prawie magia w prawie świecie
— Łukasz Kustrzyński

Tego ciemny lud nie kupi
— Łukasz Kustrzyński

Sztuka wybaczania
— Łukasz Kustrzyński

Niewidoczny POPiS reżysera
— Łukasz Kustrzyński

Bigos z zepsutą kiełbasa i morze słowackiej wódki
— Łukasz Kustrzyński

Ci wspaniali mężczyźni w swych latających strojach Batmana
— Łukasz Kustrzyński

Obcy jest w nas
— Łukasz Kustrzyński

Posłyszałem szum w ciemności
— Łukasz Kustrzyński

A co by było gdyby…
— Łukasz Kustrzyński

Prowincjonalne ciasteczko, czyli bracia Coen trzymają poziom
— Łukasz Kustrzyński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.