Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 14 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Peter Jackson
‹Władca Pierścieni: Powrót Króla›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWładca Pierścieni: Powrót Króla
Tytuł oryginalnyLord of the Rings: Return of the King
Dystrybutor Warner Bros, Warner Home Video
Data premiery1 stycznia 2004
ReżyseriaPeter Jackson
ZdjęciaAndrew Lesnie
Scenariusz
ObsadaViggo Mortensen, Ian McKellen, Elijah Wood, Sean Astin, Orlando Bloom, John Rhys-Davies, Dominic Monaghan, Billy Boyd, Liv Tyler, Hugo Weaving, Cate Blanchett, Miranda Otto, Bernard Hill
MuzykaHoward Shore
Rok produkcji2003
Kraj produkcjiUSA
CyklWładca pierścieni
Czas trwania200 min
ParametryDźwięk: DTS ES 6.1 - angielski, Dolby Digital EX 5.1 - angielski, polski lektor; Format: szerokoekranowy 16:9, 2.35:1
WWW
Gatunekfantasy, przygodowy
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Radość i żal
[Peter Jackson „Władca Pierścieni: Powrót Króla” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 »
Po oszołomieniu i zachwycie "Drużyną Pierścienia" i rozczarowaniu "Dwiema wieżami" na premierę "Powrotu króla" oczekiwałam z ciekawością, ale i mieszanymi uczuciami. Z góry było wiadomo, że Jackson obciął całą końcówkę dotyczącą sytuacji Shire; chodziły też plotki, że Saruman ma wypaść przez okno wieży i na coś się nadziać. 1 stycznia 2004 wreszcie zobaczyłam, jak reżyser poradził sobie z zakończeniem historii.

Agnieszka ‘Achika’ Szady

Radość i żal
[Peter Jackson „Władca Pierścieni: Powrót Króla” - recenzja]

Po oszołomieniu i zachwycie "Drużyną Pierścienia" i rozczarowaniu "Dwiema wieżami" na premierę "Powrotu króla" oczekiwałam z ciekawością, ale i mieszanymi uczuciami. Z góry było wiadomo, że Jackson obciął całą końcówkę dotyczącą sytuacji Shire; chodziły też plotki, że Saruman ma wypaść przez okno wieży i na coś się nadziać. 1 stycznia 2004 wreszcie zobaczyłam, jak reżyser poradził sobie z zakończeniem historii.

Peter Jackson
‹Władca Pierścieni: Powrót Króla›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWładca Pierścieni: Powrót Króla
Tytuł oryginalnyLord of the Rings: Return of the King
Dystrybutor Warner Bros, Warner Home Video
Data premiery1 stycznia 2004
ReżyseriaPeter Jackson
ZdjęciaAndrew Lesnie
Scenariusz
ObsadaViggo Mortensen, Ian McKellen, Elijah Wood, Sean Astin, Orlando Bloom, John Rhys-Davies, Dominic Monaghan, Billy Boyd, Liv Tyler, Hugo Weaving, Cate Blanchett, Miranda Otto, Bernard Hill
MuzykaHoward Shore
Rok produkcji2003
Kraj produkcjiUSA
CyklWładca pierścieni
Czas trwania200 min
ParametryDźwięk: DTS ES 6.1 - angielski, Dolby Digital EX 5.1 - angielski, polski lektor; Format: szerokoekranowy 16:9, 2.35:1
WWW
Gatunekfantasy, przygodowy
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Po oszołomieniu i zachwycie "Drużyną Pierścienia" i rozczarowaniu "Dwiema wieżami" na premierę "Powrotu króla" oczekiwałam z ciekawością, ale i mieszanymi uczuciami. Z góry było wiadomo, że Jackson obciął całą końcówkę dotyczącą sytuacji Shire; chodziły też plotki, że Saruman ma wypaść przez okno wieży i na coś się nadziać. 1 stycznia 2004 wreszcie zobaczyłam, jak reżyser poradził sobie z zakończeniem historii.
Jako dzieło filmowe "Powrót króla" jest w zasadzie dobry: wciągający, monumentalny, kiedy trzeba smutny lub wesoły. Podoba się aktorstwo, dynamika, reżyserowi udało się nawet zręcznie wykorzystać niektóre oferowane przez oryginał zawieszenia i zwroty akcji (flota Umbaru, Pierścień zabrany przez Sama, itp). Ale właśnie jako dzieło filmowe zawiera też dość rażące błędy.
Przede wszystkim, Peter Jakcson drastycznie poobcinał wątki, i nie mam tu bynajmniej na myśli wątków książkowych, lecz takie, które pojawiały się w poprzednich częściach filmu. Jeżeli rozpatrujemy ekranizację jako całość - a inaczej przecież nie można - to wielkim błędem jest fakt, że Saruman w trzeciej części jest zupełnie nieobecny i tylko jakby mimochodem Gandalf o nim raz wspomina. Czarodziej był ważną postacią, mającą wielki wpływ na akcję, więc nie może nagle zniknąć niczym aktor trzeciorzędnego serialu obyczajowego, który nagle zażądał podwyżki. Również wątek miłości Eowiny do Aragorna domaga się logiczniejszego zakończenia niż scena koronacji, w której dama ta czule spogląda na Faramira (w filmie nie widzieli się przedtem nawet na sekundę!), a następnie bije brawo swojemu ukochanemu, całującemu się z inną. Już pomijam fakt, że Aragorn na oczach poddanych wpija się w usta Arweny niczym podniecony szesnastolatek - zaiste, bardzo królewskie zachowanie.
Reżyser pominął też fakt posiadania przez Denethora palantiru - szaleństwo i załamanie namiestnika zdaje się wynikać wyłącznie z faktu śmierci Boromira, ale jak w takim razie wytłumaczyć jego zadziwiającą wiedzę na temat tożsamości Aragorna? Nie ma też, niestety, dramatycznej i świetnie nadającej się do sfilmowania sceny z wysłannikiem Saurona pokazującym u wrót Mordoru mithrilową kolczugę Froda jako dowód złapania "szpiegów". Nawet ujęcie z Nazgulem na murach i stającym dęba Cienistogrzywym z Gandalfem i Pippinem na grzbiecie, reprodukowane we wszystkich materiałach przedfilmowych, nie zostało wykorzystane. Prawdopodobnie większość wymienionych przeze mnie wątków i postaci pojawi się w rozszerzonej edycji - ale, na litość boską, cóż to za argument???
Niestety, zbytnie przywiązanie do efektów specjalnych spowodowało, że kilka scen, które w powieści są opisane w klimatyczny, aż proszący się o sfilmowanie sposób, zostało zmarnowanych. Być może na naszych oczach dokonuje się właśnie zmiana "środków artystycznego wyrazu" w filmach i to, co dałoby się pięknie i nastrojowo zrobić oświetleniem, muzyką i aktorstwem, obecnie załatwiają programy komputerowe. Przykład: Pippin zaglądający w palantir. Aż dziw, że reżyser o horrorowej, bądź co bądź, przeszłości, nie zrobił z tego ujęcia perełki grozy. A takie byłoby to łatwe: ciemność (niebieskie "księżycowe" oświetlenie planu mogłoby w tym momencie nienaturalnie przygasnąć), pełna coraz większej grozy twarz hobbita oświetlona padającym z kuli blaskiem, który zmienia natężenie, sugerując, że coś się tam porusza. Do tego przerażające, narastające tło dźwiękowe - i, a niech tam, mogłaby być nawet ta tania sztuczka z sekundową przebitką na płonące Oko. Zamiast tego co dostajemy? Rzucającego się w drgawkach na podłodze Pippina, zupełnie, jakby palantir znajdował się pod napięciem. Pierwszym moim skojarzeniem było: "Dlaczego Merry nie weźmie jakiegoś kawałka drewna i ostrożnie nie oderwie mu rąk? A potem uziemić to cholerstwo!"
Chyba jeszcze bardziej żałośnie wygląda zagłada Saurona po zniszczeniu Pierścienia. W powieści wyglądało to tak:
"A kiedy patrzyli na południe [...] wydało się im, że widzą, jak na tle bladego obłoku wznosi się ogromny kształt ciemny, nieprzenikniony, [...] wypełniający całe niebo. Zawisł nad światem olbrzymi i potworny, wyciągnął ku nim długą rękę, jakby grożąc, złowrogi, ale bezsilny; w chwili bowiem, gdy się nad nimi zniżył, silny podmuch wiatru porwał go i uniósł gdzieś w dal." (tłum. M. Skibniewska).
W kinie tymczasem otrzymujemy łypiące rozpaczliwie na wszystkie strony Oko na walącej się wieży, które w końcu wyłącza się i kurczy do jednego punktu niczym obraz telewizyjny. Zamiast powiewu lęku, że mimo wszystko cień ostatkiem sił zdoła coś zrobić bohaterom, mamy groteskę.
Jedną z wielu zalet "Drużyny Pierścienia" i "Dwóch wież" były wspaniałe, prawdziwe krajobrazy. W Shire każdy chciałby zamieszkać od zaraz, a przestrzenie Rohanu zapierały dech. Niestety, Gondor i Mordor zostały w większości wykreowane komputerowo lub makietowo i to widać. Minas Tirith jest klaustrofobiczne, składa się głównie z placyku i ciasnej uliczki i jak okiem sięgnąć otoczone jest pustym, jałowym stepem - zagadka, skąd jego mieszkańcy brali żywność. Bardzo nienaturalnie wygląda skala odległości: Orodruina widoczna hen, za górami, wydaje się jednocześnie leżeć zaledwie kilka kilometrów od stolicy Gondoru, Gorgoroth jest niewielką dolinką, a od Czarnej Bramy do Barad Dur jest na moje oko nie dalej niż z Placu Trzech Krzyży do Pałacu Kultury. W związku z tym to, co w książce było morderczą wędrówką wyczerpanych hobbitów, tutaj staje się zaledwie dłuższym spacerem. Szkoda, bo dla mnie osobiście opis tego rozpaczliwego przedzierania się przez wrogi kraj, w trudnym terenie i o głodowych racjach chleba i wody jest bodaj najmocniejszą stroną całej powieści. Peter Jackson pogania Froda i Sama naprzód w pośpiechu, nie pozwalając nam się dokładniej wczuć w grozę ich sytuacji - znacznie więcej miejsca poświęca na zabawę w chowanego z Szelobą niż jednej z najdramatyczniejszych scen, kiedy to przestraszony, niezaprawiony w walce ogrodnik idzie szukać swego przyjaciela w warowni pełnej orków.
Za to Elijah Wood i Sean Astin grają bez zarzutu: na wszystkie sceny z ich udziałem patrzę z przyjemnością. Przejmujący był moment, kiedy wlokący się resztkami sił Frodo nieskładnymi gestami odgania od siebie jakieś wizje (niestety, w chwilę później pokazany został reflektor przeciwlotniczy generowany przez Oko i atmosferę diabli wzięli); piękny był pocieszający monolog Sama na zboczach płonącej Orodruiny, a ciepłe spojrzenie, jakie wracający do zdrowia Frodo wymienia ze stojącym w drzwiach przyjacielem, jest jednym z najlepszych momentów całej trylogii. Wzruszający jest też przejmująco smutny Frodo w Bag End, no i jeszcze piękna, oniryczna scena, w której Galadriela "pomaga" mu wstać.
Podobał mi się też Gollum, na którego w "Dwóch wieżach" niemal nie mogłam patrzeć, może dlatego, że było go zbyt dużo, a piękny raczej nie jest, choć mimika twarzy stworzona jest naprawdę świetnie. Interesująco - i, jak dla mnie, nawet lepiej niż poprzednio - została rozwiązana jego kolejna rozmowa z samym sobą. Nie przeszkadzała mi też wymyślona przez Jacksona intryga, w której oczernia Sama przed Frodem.
Zadziwiająco sympatyczni są w "Powrocie króla" Merry i Pippin, którzy w pierwszej części przypominali drobnych cwaniaczków, a w drugiej niemal nie występowali. Zarówno uroczo podchmielone powitanie wjeżdżającej do Isengardu ekipy, jak i przygnębiające, wzruszające rozstanie, kiedy czarodziej zabiera Pippina, są świetnymi scenami. Bardzo piękna jest rozmowa Gandalfa z Pippinem na balkonie Minas Tirith, kiedy wyjaśnia mu, dlaczego nie trzeba bać się śmierci, a potem opiekuńczym gestem kładzie mu dłoń na ramieniu na widok zbliżających się wojsk Mordoru. Bardzo przypadła mi też do gustu scena w gospodzie po powrocie do Shire, gdzie czterej przyjaciele piją piwo przy stoliku - niby zwyczajni i dopasowani do otoczenia, a jednak w jakiś sposób "osobni", inni od reszty.
Nie jest bynajmniej odkrywczym stwierdzenie, że po prostu sceny z aktorami są lepsze, piękniejsze i bardziej przejmujące, niż najwymyślniejsze choćby szarże komputerowo rozmnożonych wojsk. Szkoda tylko, że Jackson zdaje się o tym nie wiedzieć - bitwa na polach Pelennoru podobała mi się daleko bardziej, niż bitwa o Helmowy Jar, ale i tak skróciłabym ją chyba o połowę. W dodatku w wielu scenach moje poczucie realizmu i znajomość elementarnych praw fizyki wyły rozgłośnie i skręcały się niczym dżdżownica nabijana przez Deagola na haczyk. Płomienie pochodni orków ani drgną, kiedy tuż nad nimi przelatuje machająca wielkimi skrzydłami bestia. Mury Minas Tirith są zrobione chyba z kredy do tablicy - po uderzeniu średniej wielkości kamieniem walą się niczym klocki. Olifant jest wielki jak stodoła, biegnąc rozdeptuje konie wraz z jeźdźcami (i ma potem zupełnie czyste nogi) - a mimo to pada jak ścięty po ciosie Eowiny, który w zamierzeniu scenarzysty miał chyba podciąć mu ścięgna, a który zwierzęciu tej wielkości mógłby jedynie nieco zadrapać skórę. Drewniany pomost wieży oblężniczej opadając na blanki rozbija je w pył - nawet, gdyby był okuty żelazem, efekt nie ma prawa być taki. Wiele zastrzeżeń techniczno-militarnych można też mieć do pokazanych w filmie katapult.
Nota bene, szturm olifantów przypomina - nie wiadomo, czy w zamierzony sposób, czy tylko widzom wszystko się ze wszystkim kojarzy - bitwę Rebeliantów ze śnieżnymi łazikami na Hoth, z Legolasem w roli Luke′a i Eowiną jako Wedgem Antillesem. Nawet sztywny, nienaturalny sposób, w jaki przewracają się zabite olifanty, dopasowuje się do konwencji: tylko czekałam, kiedy któryś padając eksploduje. Również śmierć Theodena na rękach Eowiny przypomina scenę z innego filmu na tyle, że oczekiwałam, że na koniec król wyszepcze: "Powiedz swojej siostrze... [w tym wypadku raczej bratu] że miałaś rację...".
1 2 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fallout: Odc. 8. Optymizm też bywa zabójczy
Marcin Mroziuk

13 V 2024

Z zainteresowaniem obserwujemy, jak rodzeństwo MacLeanów niezależnie od siebie poznaje prawdę o Krypcie 31. A choć obecna sytuacja Lucy i Norma wygląda zupełnie inaczej, to każde z nich staje przed trudną decyzją. Kolejnych cennych wyjaśnień dotyczących działalności Vault-Tec dostarczają zaś widzom wspomnienia Coopera Howarda.

więcej »

East Side Story: Zeus = Zero. Wielki Zero!
Sebastian Chosiński

12 V 2024

Gdy rozpoczęły się prace nad „Numerami”, autor literackiego pierwowzoru i jeden z dwóch reżyserów filmu (obok Achtema Seitabłajewa) siedział jeszcze w rosyjskim więzieniu. Kiedy wreszcie udało się doprowadzić do jego uwolnienia, Ukrainiec Ołeh Sencow dokończył pracę nad filmem, będącym wielkim oskarżeniem systemu totalitarnego i – osobiście – Władimira Putina.

więcej »

Fallout: Odc. 7. Zbrodnie, zdrady i podstępy
Marcin Mroziuk

10 V 2024

Doskonale rozumiemy przerażenie schwytanej Lucy, dlatego podobnie jak ona możemy być zaskoczeni wyjaśnieniami mieszkańców Krypty 4 oraz konsekwencjami, jakie za swe czyny musi ponieść młoda kobieta. W efekcie przed trudną decyzją staje również Maximus.

więcej »

Polecamy

Latająca rybka

Z filmu wyjęte:

Latająca rybka
— Jarosław Loretz

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

Przygoda dobiegła końca
— Tomasz Kujawski

Tegoż twórcy

Wojna, która zakończy wszystkie wojny
— Konrad Wągrowski

Karuzela wrażeń
— Gabriel Krawczyk

Jak dobrze wyglądać na łosiu, czyli bitwa w Śródziemiu
— Anna Kańtoch

Esensja ogląda: Styczeń 2014 (3)
— Krystian Fred, Michał Kubalski, Daniel Markiewicz, Agnieszka Szady

Esensja ogląda: Grudzień 2013 (6)
— Sebastian Chosiński, Gabriel Krawczyk, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski

Śródziemski rollercoaster
— Gabriel Krawczyk

Przygoda trwa
— Anna Kańtoch

Esensja ogląda: Kwiecień 2013
— Sebastian Chosiński, Miłosz Cybowski, Tomasz Kujawski, Małgorzata Steciak, Agnieszka Szady, Konrad Wągrowski

Esensja ogląda: Styczeń 2013 (Kino)
— Sebastian Chosiński, Miłosz Cybowski, Piotr Dobry, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Alicja Kuciel, Beatrycze Nowicka, Agnieszka Szady, Konrad Wągrowski

Udana podróż
— Tomasz Markiewka

Tegoż autora

I gwiazdka z nieba nie pomoże, kiedy brak natchnienia
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Tajemnica beczki z solą
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Serializacja MCU
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Półelfi łotrzyk w kanale burzowym
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Zwariowane studentki znów atakują
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Transformersy w krainie kucyków?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Płomykówki i gadzinówki
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Jedyna nadzieja w lisiczce?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Ken odkrywa patriarchat, czyli bunt postaci drugoplanowych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.