W Stanach Zjednoczonych jednym z hitów tegorocznego sezonu okazała się komedia „Ostrza chwały” Willa Specka i Josha Gordona. W Polsce film, jak to często bywa w przypadku propozycji z udziałem amerykańskich komików, przeszedł bez echa. A szkoda, gdyż obraz zasługuje na to, aby chwilę się nad nim zatrzymać.
Chwała dystrybutorom
[Josh Gordon, Will Speck „Ostrza chwały” - recenzja]
W Stanach Zjednoczonych jednym z hitów tegorocznego sezonu okazała się komedia „Ostrza chwały” Willa Specka i Josha Gordona. W Polsce film, jak to często bywa w przypadku propozycji z udziałem amerykańskich komików, przeszedł bez echa. A szkoda, gdyż obraz zasługuje na to, aby chwilę się nad nim zatrzymać.
Josh Gordon, Will Speck
‹Ostrza chwały›
EKSTRAKT: | 70% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Ostrza chwały |
Tytuł oryginalny | Blades of Glory |
Dystrybutor | UIP |
Data premiery | 20 lipca 2007 |
Reżyseria | Josh Gordon, Will Speck |
Zdjęcia | Stefan Czapsky |
Scenariusz | Busy Philipps, John Altschuler, Dave Krinsky, Craig Cox, Jeff Cox |
Obsada | Will Ferrell, Jon Heder, Will Arnett, Amy Poehler, Jenna Fischer, William Fichtner, Craig T. Nelson, Romany Malco, Nick Swardson, Andy Richter, Rémy Girard, Smalls, Luke Wilson |
Muzyka | Theodore Shapiro |
Rok produkcji | 2007 |
Kraj produkcji | USA |
Czas trwania | 93 min |
WWW | Strona |
Gatunek | komedia |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Treścią opowiedzianej na ekranie historii jest rywalizacja łyżwiarzy figurowych: Chazza Michaela Michaelsa (Will Ferrell) i Jimmy’ego MacElroya (Jon Heder). Panowie się nie cierpią, a że prezentują podobny poziom umiejętności jazdy na łyżwach, podczas kolejnych zawodów wciąż zajmują na przemian najwyższe miejsca na podium. Aż w końcu nie wytrzymują. Gdy obaj zwyciężają ex aequo, dochodzi między nimi do bójki. Powoduje to odebranie złotych medali, a także dożywotnią dyskwalifikację bohaterów. Po kilku latach obsesyjny fan Jimmy’ego znajduje lukę w regulaminie, z której wynika, że może on wystartować, ale w zawodach dla par. Czas nagli, więc zrządzeniem losu MacElroy ląduje w parze z Chazzem Michaelsem. I choć obaj mężczyźni do pomysłu podchodzą sceptycznie, decydują się na start w mistrzostwach par.
Od razu trzeba zaznaczyć, że jazda figurowa na lodzie z amerykańskiego filmu mało przypomina tę znaną z ekranów telewizyjnych. Wymyślne stroje bohaterów i bogata aranżacja numerów to zdecydowanie nie jest to, co znamy z zimowych igrzysk olimpijskich. Przejazdom bohaterów bliżej do kończących wszelkiego rodzaju zawody łyżwiarskie pokazów mistrzów czy rewii na lodzie. I tutaj pojawia się pierwszy malutki zarzucik – czy nie można było tej historii rozegrać w środowisku łyżwiarzy rewiowych?
Ale to tylko taki naprawdę delikatny przytyk, bo przyjemność, jaką mamy z obserwowania zabawnych pląsów Ferrella po lodzie w rytm muzyki rockowej czy odegrania na lodowej tafli romansu Marylin Monroe i JFK przez innych łyżwiarzy, pozwala wybaczyć twórcom odbieganie od realiów. Ważniejsza jest dobra zabawa, a tej zapewniono mnóstwo. Przede wszystkim niesłychanie zabawne są początkowe przejazdy Michaelsa i MacElroya, pełniące – dzięki uzupełnieniu ich fragmentami biografii bohaterów – funkcję ekspozycji postaci. Śmieszy też zapity Ferrell grający Złego Czarnoksiężnika w przedstawieniu dla dzieci i ciągłe przedrzeźnianie się Chazza i Jimmy’ego. Plusem jest także dobór pierwszoplanowych aktorów – między oboma panami czuć „chemię”, a to w tym filmie jest niezmiernie ważne. Właśnie dzięki dwójce głównych bohaterów w „Ostrzach chwały” kupujemy gagi, które w innym filmie mogłyby nas irytować niskim poziomem, jak chociażby ślizganie się topless po lodzie, czego próbuje Heder.
Odtwórcy głównych ról nie gwarantują w naszym kraju sukcesu kasowego filmu. Dotychczas większość tytułów z udziałem Ferrella i Hedera trafiała w Polsce bezpośrednio na DVD. Ferrell znany jest polskiej publiczności głównie z ról dla niego nietypowych – w poważniejszym repertuarze („Melindzie i Melindzie” Woody’ego Allena czy „Przypadku Harolda Cricka” Marca Forstera), a także z kilku występów drugoplanowych lub epizodycznych (między innymi w „Czarownicy” i „Polowaniu na druhny”). Produkcje, których lokomotywą był eks-gwiazdor programu „Saturday Night Live”, w Polsce kierowano prosto na rynek DVD, że wspomnimy tylko „Legendę telewizji” czy „Tygrysy murawy”. Sztandarowy hit z udziałem Jona Hedera – „Napoleona Wybuchowca”, nietypową komedię młodzieżową – spotkał podobny los. Podobnie jak inną propozycję aktora – „Grzanie ławy” – gdzie partnerują mu Rob Schneider i David Spade. Jedyny film Hedera znany z naszych ekranów to komedia romantyczna „Jak w niebie”, ale tam zagrał jedynie drugoplanową rolę gościa obdarzonego darem wyczuwania obecności duchów. W takiej sytuacji trudno oczekiwać, aby nazwiska aktorów były wabikiem ściągającym do rodzimych kin hordy widzów.
Na szczęście łyżwiarze figurowi noszą ochraniacze.
„Ostrza chwały” nie powstałyby, gdyby nie gigantyczny sukces „Tajemnicy Brokeback Mountain” oraz pomniejsze sukcesiki kilku innych produkcji podejmujących w kinowym mainstreamie temat homoseksualizmu (między innymi „Kissing Jessica Stein”). Bo wprawdzie w filmie duetu Speck – Gordon nie pada ani słówko o gejach, ale znakomita część gagów dyskretnie odwołuje się do tej tematyki. Przykładów nie trzeba daleko szukać – sama idea połączenia w parę dwóch mężczyzn, w dodatku o przeciwstawnych cechach charakteru, powoduje skojarzenia z wiadomym tematem. Trafne zestawienie aktorów – hardego macho, „samotnego wilka” Willa Ferrella, i delikatnego, bardzo kobiecego Jona Hedera – daje okazję do naprawdę wielu żartów na polu zabarwionych erotycznie relacji męsko-męskich. Wystarczy tutaj przywołać pierwszy publiczny występ pary – w eliminacjach do mistrzostw świata. Widzimy pierwszorzędnie ukazaną przez aktorów niechęć do wykonywania figur budzących skojarzenia erotyczne czy będących wprost kopią ekstremalnych pozycji seksualnych.
Za interpretacją obrazu jako dyskretnej promocji homoseksualizmu przemawia również schemat komedii romantycznej, w jaki wtłoczona została cała opowieść. Bohaterowie początkowo reagują na siebie alergicznie, można wręcz rzec, że się nienawidzą. Stopniowo jednak pokonują obopólną niechęć, nawet się zaprzyjaźniają. Co prawda doklejony jakby na siłę wątek romansu Hedera z siostrą ich największych rywali zdaje się rozwiewać snute przeze mnie przypuszczenia, pozostaje jednak finalna scena. Ferrell i Heder ulatują w niej pod niebiosa, napędzeni niezbadaną siłą. Może to moc miłości?
Jakkolwiek tego nie interpretować, „Ostrza chwały” są naprawdę zabawnym filmem, a o to przecież w komediach chodzi. Dobrze, że twórcy uciekli od dosłowności i ograniczyli się do wygrywania homoerotyzmu sytuacji dowcipem – tylko z rzadka nazbyt rubasznym. Dzięki temu obraz nie zmienił się w progejowską agitkę. Pozostał zgrabną komedią z dobrymi kreacjami odtwórców pierwszoplanowych ról, dotykającą gdzieś na poboczu fabuły również sprawy ważkiej społecznie. Jakaż to przyjemna odmiana po żenujących wygłupach bohaterów „Wielkiego kina” czy mało śmiesznym „Pracowniku miesiąca”.
Nie mogę rozgryźć czy jest to pro-gejowska recenzja czy homofobiczna ;)