rinoasim: Niestety, masz rację. :) W sumie wyobrażenie sobie przekształcenia filmu Kusturicy we franczyzę to duże wyzwanie. :)
Czekałem na recenzje tego akurat filmu z dużą dozą ciekawości. Widze całkiem miodny pomysł na świat. Zatem może się przełamie.
Jak tylko zapomne o połączeniu zmierchu i matrixa. Czy dystrybutor nie zdaje sobie sprawy że to głównie odstrasza? Czy też ludzie naprawde dają się na to zrobić??
\"Na pewno taka franczyza miałaby dużo większy potencjał od różnych „Zmierzchów” i „Undergroundów”.\" - podejrzewam, że chodziło o Underworld a nie film Emira Kusturicy :)
J.F. Cóż, to i tak lepsze niż \"Amerykańska odpowiedź na Lejdis\"... A prawda jest taka, że ze \"Zmierzchem\" i z \"Matrixem\" film nie ma zbyt wiele wspólnego...
ptysz: O, to mi umknęło. Ale to jakoś nie pasuje mi jednak do konwencji...
Ale ten podtytuł to polski dystrybutor mógł sobie darować. Ja wiem, że liczy się tylko kasa, ale tanie żerowanie(rym zamierzony) na popularności innego \\\"hitu\\\" to cios poniżej pasa.
Hmmm, czyli może warto zobaczyć...
Bo jak zobaczyłam reklamę filmu, brzmiącą:
"Genialne połączenie Matrixa ze Zmierzchem"
to mi się jakoś odechciało
\"Pominięto w filmie (...) brak własnego odbicia w lustrze\"
w filmie jest scena na początku, gdy w lusterku samochodu widać sam garnitur, bez Ethana Hawka, prawie jak Invisible Man ;)
Nic sobie nie obiecywałem ale zgadzam sie w stu procentach z recenzją.
TO TRZEBA ZOBACZYĆ. I to koniecznie w 3D.
Chyba wybiorę sie jeszcze raz żeby ucztą wizualną oczy i duszę nacieszyć :-)
A fabuła jak fabuła. Nie przeszkadza a i trudno oczekiwać bardziej skomplikowanej od takiego filmu. Polecam szczerze.
Z trailerem to prawda - obejrzawszy go, nabrałam przekonania, że film będzie pełen cudowności, taka wariacja na temat przygód Alicji, a tymczasem w zasadzie niewiele jest tych scen. Szczerze mówiąc mam wrażenie, jakby reżyser nie wiedział, czy chce nakręcić baśń, historię o nędznej egzystencji wędrownych aktorów, czy kompozycję surrealistycznych scenek. W efekcie \\\"rozłazi się\\\" to wszystko na różne strony.
Słaba recenzja, w której treść nijak nie odzwierciedla wystawionej oceny.
A co do samego filmu, to moim zdaniem trailer wyczerpał cały ładunek cudowności obrazu. Pierwsza godzina nudna jak flaki z olejem, później robi się ciekawiej, ale też bez rewelacji. Owszem, film nie jest głupi, niesie ważkie przesłanie i chętnie poddaje się interpretacjom, ale i tak pozostaje niezdrowym przerostem treści nad formą, co w przypadku Gilliama wyjątkowo rozczarowuje.
/www.nowahumanistyka.pl
Byłem i jestem zawiedziony. Nie dość że historia opowiedziana zupełnie do mnie nie przemawia to najgorsze jest to że \"wyobraźnia\" jest po prostu słaba. Filmowi brakuje polotu, pomysłu na wykorzystanie wymyślonych wątków. Jedna scena z Hellboya II czy labiryntu fauna przebija plastycznie cały ten film.
IMHO nie warto.
dziękuję za artykuł. bardzo ciekawy, muszę przyznać.
Za wiele sobie obiecywałam po \"Avatarze\" - spodziewałam się, że jakość fabuły będzie porównywalna do jakości efektów. Niestety, okazało się że efekty to jedyne, co warto oglądać w tym filmie. Fabuła jest banalna, co nie przeszkadzałoby mi w najmniejsztm stopniu (popadanie w schemat można zarzucić wielu świetnym produkcjom), gdyby nie to, że jest po prostu... nudna i przygłupia. Było jednak kilka scen, które dawały wyobrażenie o tym, jak wielki (niestety zmarnowany) potencjał tkwił w całej historii. A porównania do Pocahontas świadczą tylko o poziomie najnowszego dzieła Camerona i zawiedzionych nadziejach tych, którzy posiadają choć odrobinę wyobraźni.
Dolary przeciw orzechom, że za 10 lat, gdy kino 3D już spowszednieje, ludzie na widok \"Avatara\" będą się głównie uśmiechać z politowaniem. Rany, ależ ten film jest beznadziejnie głupi... Owszem, wizualnie śliczny, ale cała reszta woła o pomstę do nieba.
Jeszcze się styczeń dobrze nie zaczął, a ja rozczarowanie roku mam już chyba za sobą, ech.
no rzeczywiście, tak trochę jakby zabrakło chęci głębszego wejrzenia w film (jak coś się ocenia na maksa to wypadałoby się bardziej tym zająć), a sam film genialny
eeee tam ja też uważam, że raczej nie ma na co narzekać i wszyscy co lubią evil dead\\\'a powinni sie dobrze bawić. Pewnie fajniej byłoby, gdyby efekty nie były generowane na kompie, a jakimiś analogowymi metodami,ale cóż... takie czasy.
Oprócz efektów i animacji komputerowo był generowany scenariusz.
Filmu w filmie nie ma. Są efekty.
Kogo będzie bawić to arcydzieło za parę lat?
Zwiedzających muzeum technologii.