świetna recenzja, świetnego filmu. Naprawdę polecam \"THE WRESTLER\"
Może to właśnie fakt, że to animacja, i fakt, że o zabawkach, tak mocno wbiły ten film w kategorię bajki dla dzieci (po której i tak rzadko kiedy spodziewa się przełomu technicznego), nie pozwalając mu przy tym zająć w ogólnej świadomości widzów właśnie szufladki z etykietką \\\"poważny film, zmieniający kino od strony technicznej\\\", że właśnie - paradoksalnie - łatwiej było docenić historię, kreację postaci itd.? Może ludzie zanim nastawili się na podziwianie animacji, nastawili się na film dla dzieci? Łatwiej przeskoczyć przekonanie pt. \\\"to film dla dzieci\\\" i dostrzec przeczące temu serio dobre aspekty, niż przekonanie pt. \\\"to masterpis\\\" - ba, w tym drugim przypadku chyba podświadomie się szuka różnych \\\"ale\\\" (przypadek Avatara?).
Zgaduję, że przez \"The Final Fantasy\" mamy rozumieć \"Final Fantasy: The Spirits Within\"?
szkoda tylko, ze ksiazka jest w dwoch tomach, a jakosc wydania i cena to zwykly skandal. pazernosc \"maga\" zaczyna przekraczac granice dobrego smaku
Jestem wcale świeżo po seansie i również uważam, że było warto. Faktycznie, klimat jak w produkcjach z lat 80, ale w tym przypadku jest to raczej zaleta, niż wada. Poza tym w trakcie i po filmie nasunęło mi się kilka ciekawych refleksji na temat wiary.
Myślówka. Już poprawione.
W recenzji filmy Guya Ritchiego wkradł się błąd. Kelly Reilly grała narzeczoną Watsona, a nie Holmesa...
Trochę nie zgodzę się z recenzja. Jest mniej sztampowo, a cały film jest dość dobry i zaskakuje mimo wszystko. Zgodzę się, że jest to powrót do lat 80, jednak jest to powrót całkiem udany. Moja ocena 85%.
Niestety, racja. Nasz błąd. Poprawiliśmy.
Ten tego, na marginesie: nie coehlizm ale coelhizm, bo czlek zwie sie Coelho a nie Coehlo...moze poprawic, bo tak troche glupio wyglada ;)
Widać Doyle nie mógł się uwolnić od tego zegarka.
Z tego epizodu Nick Rennison w wydanej u nas niedawno \"biografii\" Sherlocka Holmesa wysnuł całą alkoholową historię brata Watsona. :)
Witam
Niemal identyczny epizod z zegarkiem występuję także w drugim opowiadaniu sir Artura Conan Doyle\'a którego bohaterem jest Sherlock Holmes - \"The sign of four\" (Znak czterech). Wnioski i podstwy do ich wyciągnięcia są prawie takie same, tylko że zegarek z tego opowiadania należał niegdyś do brata doktora Watsona. Zdumienie Watsona, bezcenne ;)
Pozdrawiam
Ciekawie, dobrze napisana recenzja. Właściwe podejście oraz ekspolaracja tematu. Gratuluję.
Sam film - podobnie jak autor - polecam. Przyjemność w najczystszej postaci. Zarówno dla znawców tematu (jak choćby Pan Marcin) jak i \"niezaangażowanych\" miłośników dobrego filmu (jak ja).
W mojej skromnej opinii ta próba zaadaptowania motywów znanych z wojennej kinematografii radzieckiej do norm anime jest bezsprzeczną klęską. O ile styl i elegancja animacji to sprawa naturalnie wspaniała za sprawą rzemieślników ze Studia 4 C, to już koncept całości tytułu nie pozostawia wątpliwości, że mamy do czynienia z tworem nieokreślonym. Może dla widzów, którzy z głębokim, globalnym już zagadnieniem fenomenu japońskiej animacji mieli niewiele do czynienia, film mógł wydać się swego rodzaju świeży, jednak w rzeczywistości Studio 4 C stworzyło multum produkcji inspirowanych zarówno europejską (w tym także rosyjską) jak amerykańską animacją, ze znacznie ciekawszym skutkiem.
Dla mnie sytuacja jest tu jasna. Twórcy decydują się na uderzenie w masowe, rozpoznawalne znaki i z założenia próbują przyjąć na tej kanwie jakieś zasady popkulturowej zabawy. Moim zdaniem jednak efekt jest zupełnie niezadowalający. Ani to przyjemne w obejściu, ani to przełomowe czy interesujące. Na kolejne produkcje zdecydowanie się nie skuszę.
Pozdrawiam
Obejrzałam sobie 3 zwiastuny i mam wrażenie że między 2 a 3 zmienili koncepcję wizyty Holmesa w pokoju hotelowym Irene. W pierwszych dwóch była w gorsecie i bardziej agresywne, w trzecim już widzimy ją w szlafroczku i podającą kieliszek wina, jak w filmie.
Innych braków nie zauważyłam.
A czy ktoś wie, czemu co najmniej kilku scen z trailerów nie ma w filmie? Po seansie w kinie można się poczuć lekko oszukanym:)
Czytałem, oczywiście, acz ładne paręnaście lat temu. Holmes oczywiście robił sobie żarty z Watsona, ale wydaje mi się, że tendencja filmowców do robienia z tego drugiego takiego śmiesznego tępego grubaska była grubą przesadą. W każdym razie podoba mi się koncepcja Jude\'a Lawa - wyraźnie mniej bystrego od Holmesa, ale na pewno nie głupiego.
\"Z bliżej niewiadomych powodów przyjęło się ukazywać w filmach i serialach (z nielicznymi wyjątkami) Watsona jako niezbyt rozgarniętego, tęgawego safandułę.\"
Z bliżej niewiadomych powodów? Hm, no nie wiem, nie wiem. :) Czytałeś Conan Doyla? Najśmieszniejsze momenty opowiadań to te, w których Holmes wysyła gdzieś Watsona, żeby doktor zebrał potrzebne w śledztwie informacje, a potem, gdy detektyw wypytuje Watsona, co ten zauważył, okazuje się, że Watson w zasadzie nic nie zauważył i Holmes może tylko załamywać ręce nad, hm, ograniczoną bystrością przyjaciela. :)
\"Watson Lawa jest wysportowany (choć kulejący)\"
O, fajnie, że o tym pamiętali, chociaż w pierwowzorze jest \"continuity error\", bo raz autor pisze, że Watson był zraniony w Afganistanie w nogę, a innym razem -- że w rękę.
\"Michał Walkiewicz w swojej notce tetrycznej pisze o tym, że „Sherlock Holmes” to tegorocznym „Star Trek”.\"
Oj, to porównanie mi się akurat nie podoba, bo \"Star Trek\" mnie rozczarował i zażenował. Czy po \"Sherlocku Holmesie\" też należy oczekiwać infantylnych żartów a\'la Kirk biegający ze spuchniętą ręką po statku lub Scotty telepiący się w rurach?
Ogólnie, jakjabymchciał żeby ekranizacja \"Sherlocka\" była mrocznym, eastendowym thrillerem z serią zagadkowych morderstw, coś a\'la \"Sie7em\", tyle że w realiach dziewiętnastowiecznego Londynu. Może wersja z Boratem spełni moje oczekiwania. :)
ten film szalenie mi sie podobal, zamierzam jeszcze nie raz go obejrzec, nie planowalam jego kupna, ale przypadkowo natrafilam na recenzje i kupilam przez sms\'a w one step