Ja mam z tym "Batmanem" taki problem, że raczej nie będę do niego wracał. Tak, jak do "Jokera" chciałem zasiąść zaraz po zakończonym seansie, to tutaj nie czułem się porwany przez historię. Wątek Catwoman mnie całkiem nie ruszył. Nie czułem chemii jak między Keatonem i Pfeiffer, czy Bale'em i Hathaway. Riddler ze swoją antyglobalistyczną filozofią powinien być niejednoznaczny w ocenie, tymczasem został ściśle zepchnięty do grona tych złych. I wreszcie Pattinson... przyznaję, że w "Lighthouse" rozwalił system i udowodnił, że potrafi. Tymczasem tu był za mało mroczny na Batmana i zbyt depresyjny na Bruce'a Wayne'a. Generalnie sam film był ok, takie 70%, a mam wrażenie, że twórcy celowali w setkę i stąd lekkie rozczarowanie.
problemem nie jest długość filmu, tylko to, że fabuła nie trzyma się kupy
A chmury zsuwające się ze wzgórz są? Bo bez tego intelektualnego odniesienia to już nie ten sam film :)
O dziękuję, bo już się bałem że tak "fantastyczny" pomysł został wygumkowany - może podąży drogą wątku kubłogowego? :D Pierwszy sezon właściwie cały był utkany ze słabych pomysłów i dość konsekwentnie się staczał, aż w finale przebił dno (i to na wielu poziomach ;) ) Cóż, drugi raz jakoś mnie nie kusi aby sprawdzać co odcinek jakież to twórcom jeszcze przypełzały do głowy myśli nieuczesane by zabełtać widzom w głowie :) Ale jeśli chcieli konkurować sami z sobą w wykopkach to może II sezon będzie aż tak zły, że aż ciekawy jako swego rodzaju zjawisko?
Waż będzie - ale dopiero w drugim odcinku :)
Inna sprawa, że ten stwór to wciąż jeden ze słabszych pomysłów w tym serialu
Ale no jak to? Gdzie się podział Megawensz 9 ja się pytam? :D Czyżby tyle było totalnych odlotów w fabule I sezonu, że ten szczytowy ich okaz wyniosło poza scenariusz II sezonu? ;)
Najważniejsze, co umknęło w tej recenzji, to fakt, że powieści Perssona tworzą multiwersum ;) Obaj policjanci pojawiają się później, już jako doświadczeni śledczy. Wszak Johansson, to nikt inny jak późniejszy "Umierający detektyw". Z kolei Hedberg, który napada na bank, to późniejszy... morderca Palmego ;-)
W kategorii recenzja filmowa, to szorowanie po dnie.
To jest recenzja z cyklu "Krótko o filmach". Krótki wiersz nie przestaje być wierszem, krótkie opowiadanie nie przestaje być opowiadaniem, krótka recenzja nie przestaje być recenzją.
Zgadzam się z przedpiścami, klimat jest, są fajne sceny akcji, a i jest za długi film.
Jednak quasi-realizm nie klei się z komiksową pelerynką. Jest nawet scena [SPOILER]jak źli ludzie ciągną bezradnego Batmana po ziemi za płachtę.
Albo komiksowa umowność, albo realizm - a reżyser chciał chyba mieć ciastko i zjeść ciastko.Film niezły, to i tak dobrze bo mógł być żenujący (albo znakomity).
Tego w ogóle nie da się nazwać recenzją, zaledwie kilka chaotycznych uwag na temat filmu i tyle. Ale że film przeciętny, to akurat prawda.
Jeżu kolczasty kto to pisał? TO jest recenzja czy notka na jakimś blogasku ucznia z podstawówki?
"Ajtmatow, jak można zmieniać, zaakceptował zmiany."- przypuszczam, że miało być "mniemać"?
Mój luby oglądał - klimat mu się podobał, ale potem stwierdził, że film był przegadany.
Trwający 2 i pół godziny (czyli o 30 minut krócej niż Batman) ostatni Bond wymęczył mnie niemiłosiernie, ciekawe jak będzie z "nietopyrzem". Przeważają recenzje pozytywne, ale za stary jestem żeby wierzyć tzw. krytykom. :)
Bardzo ciekawa recenzja, serdecznie dziękuję autorowi za nią.
SPOILER
Nie rozumiem, czemu qilin nie przyklęknął przed Newtem. W kategoriach czystości serca ta postać jest na czele. W dodatku jakie piękne miny wszyscy by mieli!
Do załadowania czegokolwiek stanowiącego jako taką całość (czy to będzie kobieta z krzesłem, worek cementu, czy też prezes) na taczkę potrzeba trzech ruchów, trwających kilka sekund. A mamy dodatkową zaletę- towar transportowany nie utrudnia nam ruchu ;-P
PS- "przepiękna" Sandra B? Kiedyś, tak ze dwadzieścia lat temu, ale nie teraz, gdy toczy ją zaawansowana botoksoza twarzy.
Hm jeśli katolicyzm to smuta i uparte trzymanie się schematów to czym jest protestantyzm? przecież tam nie ma żadnej nadziei i radości
Belgowie zwyczajnie się nie rozliczyli ze swoich "dokonań". Ale mówi się trudno, to było 100 lat temu. rosjanie są niebezpieczni tu i teraz, pomimo wszystkich doświadczeń obydwu wojen światowych, holokaustu...