dzisiaj: 1 maja 2024
w Esensji w Google

Komentarze

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

muzyczne

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

growe (wybrane)

więcej »

Komentarze


Komentarze do: Wszystkie Obiektów Tekstów
z działu: Wszystkie Twórczość Książki Film Komiksy Gry Varia Muzyka
« 1 192 193 194 195 196 203 »

Ja jestem w trakcie cyklu saksonskiego tego autora - i powiem krotko, kopie tylek. Swietnie napisane (nie wiem jak polskie tlumaczenie, czytam w oryginale), akcja pedzi do przodu a opisy bitew to prawdziwe mistrzostwo (walka w murze tarcz - cos jak sredniowieczne ladowanie na Omaha Beach). Co do el. magicznych - taka licencia poetica, w cyklu saksonskim glowny bohater wiaze sie z (nomen omen) celtycka czarownica zdolna przepowiadac przyszlosc. Mozna to interpretowac dwojako - jako prawdziwa magie/samospelniajace sie przepowiednie polaczone z gleboka wiara tamtych ludzi w nadprzyrodzone zjawiska.
Czytac Cornwell\'a bo jest o niebo lepszy i ciekawszy niz te wszystkie dlugie i nudne jak flaki z olejem sagi fantasy (ja siegnelm po ksiazki tego autora po tym jak poleglem gdzies w polowie 3 tomu Gry o tron...)
BTW krol Alfred Wielki zastawia sie w jednej z ksiazek cyklu saksonskiego czy najazd wikingow nie jest przypadkiem kara boza za odebranie przez Saksonow ziem Celtow:-)


Spriggana, 21-07-2010 12:45:
Co do PS. to mam wrażenie że po prostu skasowali serię „Kryminał z klasą” – w „Dobrym złodzieju…” w niej wychodzącym też ostatni tom poszedł w miękkiej okładce i innej oprawie graficznej. Przyznam sie że tego drugiego nie rozumiem, pierwsze może być podyktowane oszczędnościami.


Paszczaczek, 20-07-2010 10:16:
To Achaja bez postmodernistycznego zacięcia. Powieść czyta się świetnie; mam nadzieję, że zakończenie będzie o niebo lepsze od tego, które wymyślił pan Ziemiański.


Karminowa, 19-07-2010 13:30:
Jeśli szukasz książki niebanalnej, źle trafiłeś, bo Miasto Kości to połączenie ogranej akcji i mało ludzkich bohaterów. Ogólnie mówiąc zlepek kiepskich (i zużytych na maxa) pomysłów autorki. Przeczytałam tę książkę z uczuciem narastającej bezsilności. Poza tym nie wiem czy miałabym ochotę na pocałunki, gdyby porwano moją mamę ;) a ten numer pod koniec jest naprawdę dość mało pomysłowy i TROCHĘ głupi... Operka mydlana.


szymek, 19-07-2010 10:44:
Mi bardziej do gustu przypadła druga część historii, ta mroczniejsza, bogatsza i chyba też mniej naiwna(kluczowy moment rozmowy na pustyni między głównym bohaterem, a hainsem i koncepcję \'minority\' zjadłem ze smakiem). Nie zmienia to faktu, że większość spostrzeżeń autora recenzji jest trafna - w powieści czuć dziury fabularne(szczególnie klamra spinająca oby dwie historie wydaje się być bardzo luźna; jej brak trudno byłoby zauważyć),świat nie rzuca na kolana rozmachem(i nie chodzi tu o rozmiar całej książki, dodatkowe strony prawdopodobnie komplikowałyby tylko i tak niezbyt jasną sytuacji bohaterów).Konkluzja więc podobna, książka potrafi wciągnąć, być chwilami przyjemna. Nie można jej jednak porównać chociażby z dylogią solarną Kołodziejczaka


AntyJace, 19-07-2010 09:12:
Teoretycznie pojawiło się coś nowego, czyli tzw. Nocni Łowcy. Szkoda tylko, że cała książka to czytadło o fabule tak banalnej i ogranej jak pierwszy lepszy Harlequin. Poza tym zaskakująco duża dawka nastoletnich uczuć plus tradycyjnie
wampiry i wilkołaki. W ten sposób powstaje połączenie urban fantasy i ckliwego do granic, mało oryginalnego romansu (to dotyczy też kolejnych tomów trylogii). A szkoda, bo czas najwyższy na coś oryginalnego... PS. Okładka pozostawia dość dużo do życzenia, delikatnie powiedziawszy.


Antywampir, 19-07-2010 08:18:
Wampiryczne opowiastki typu Zmierzch przyciągają liczne grono czytelników, a może raczej czytelniczek złaknionych ckliwego romansidła całkiem przypominającego owiane złą sławą Harlequiny. Widocznie opisy pocałunków zajmujące parę stron mają działanie magnetyczne... Autorki tych powieści usiłują powielić kasowy sukces Zmierzchu. Nie da się nawet ukryć, że takie paranormalne romanse są tworzone (masowo) dla pieniędzy właśnie.
Jeśli chcesz przeczytać streszczenie telenoweli z wampirem w tle i bohaterką ulegającą fatalnemu zauroczeniu, biegnij do księgarni. Tam takich bajek pod dostatkiem, niestety.

Cieszę się z wielkiego powrotu książek do łask, ale raczej nie jest to powrót w dobrym stylu. Przykre, że zamiast przeczytać coś o sensownej i oryginalnej fabule, nastolatki wybierają tak mało ambitne lekturki. Papka stworzona z romansu i fantasy należy do tych bardziej sprzedażnych gatunków, z czego korzystają autorzy pragnący zarobku, nie przekazu. Podobne, ograne sytuacje, rozterki tragicznych bohaterów oraz ograny motyw miłości zakazanej co niektórym chyba nigdy się nie znudzą.

Zgadzam się z poprzednikami, a co do świętego mikołaja czy domu dziecka to takie rzeczy sprawiają tylko że książka jest świetniejsza i śmieszniejsza, jak dla mnie oczywiście, a jednocześnie rozwija wyobraźnie.


Beatrycze, 13-07-2010 11:01:
Przeczytałam artykuł, nawet ciekawy. Cóż, przyznam się, że przeczytałam tom pierwszy \"Zmierzchu\" i zgodzę się odnośnie tego, że pomimo braku \"scenek\" jest tam dość spore erotyczne napięcie pomiędzy bohaterami (gdybym czytając tę książkę miała lat 14 pewnie pochłaniałabym ją z zapartym tchem i myślami \"kiedy oni wreszcie\").
Co jeszcze bym dorzuciła: ano sądzę, że Meyer wpasowała się doskonale w coś, co określiłabym jako \"uśrednioną wizję miłości idealnej\" (przynajmniej dla pewnej grupy kobiet). I nie jest do końca prawdą, że z takiej wizji się wyrasta. Sądzę, że ona gdzieś pokutuje,czy się człowiek chce do tego przyznać, czy nie. Np. gdyby jakiś facet zaprosił mnie do domu i grał na pianinie coś, co sam skomponował, mówiąc, że to specjalnie dla mnie, to podejrzewam, że popadłabym w stan błogiego ogłupienia tudzież ekstazy nieledwie i tkwiła w nim co najmniej przez najbliższy miesiąc.
Wreszcie kolejny składnik: mam wrażenie, że w książce opisany jest stan największego zadurzenia, taki z samego początku związku, kiedy myśl o tym, że wieczorem zobaczy się nowo zdobytą drugą połówkę sprawia, że przez cały dzień nie da rady myśleć o niczym innym, człowiek chodzi po ulicy wyszczerzony aż go obcy ludzie zaczepiają a największym zmartwieniem jest to, czemu on jeszcze nie napisał SMSa. Niestety, mózg szybko się uodparnia na takie uniesienia i euforia mija. Tymczasem w książce jest po pierwsze przypomnienie owej euforii a po drugie - jest to tak przedstawione, że tam będzie ona trwać wiecznie: bohaterowie nie zestarzeją się, nie muszą martwić się o pieniądze, pozostaną na zawsze zanurzeni w owym błogostanie.

Mieszko, 13-07-2010 00:12:
Ciekawie o fenomenie \"Zmierzchu\" m.in. wśród starszych czytelniczek pisał ostatnio Twardoch: http://www.polityka.pl/kultura/aktualnoscikulturalne/1507024,1,fenomen-mamuski-po-zmierzchu.read
To pani Szczuka et consortes pewnie niezbyt zadowolone ze stanu literatury w świecie :D

Beatrycze, 12-07-2010 13:04:
Powiem tak, z czystej ciekawości wpisałam sobie \"książki o wampirach\" - niektóre polskie księgarnie internetowe mają osobne działy poświęcone romansom z udziałem nadnaturalnych istot. Ostatnio, jak byłam w Galerii Kazimierz, pół okna wystawy Empiku zajmowały książki tego typu. Schemat jest jeden: ona + wampir (takich jest najwięcej, lekko licząc co najmniej jakieś pięć cykli teraz wychodzi), wilkołak, duch, mag... Rzadziej pojawia się sytuacja, w której to on jest zwykłym człowiekiem. Nawet okładki i tytuły są podobne. Za granicą wręczają już osobne nagrody dla autorów (raczej autorek) tegoż gatunku (ciekawe, jakie są kryteria oceny?). W każdym razie musi się to chyba dobrze sprzedawać.
Tak, czy owak \"Zmierzch\" stanowi swoisty fenomen: u mojej matki w pracy czyta go bardzo wiele nauczycielek - od stażystek w wieku lat dwudziestu paru po panie w wieku przedemerytalnym. Niektóre moje koleżanki doktorantki też sobie wzajemnie pożyczają. Czytałam kiedyś całkiem ciekawy artykuł na temat popularności książek Meyer, zdaje się jakaś psycholożka to pisała i moim zdaniem miało to sens. Generalnie chodziło tam o to, że pomimo lansowania feminizmu oraz typu \"kobiety sukcesu\", co to piękna, zaradna, ma własny biznes i dużo zarabia, prowadzi zdrowy styl życia i nie martwi się, jeśli jest sama, gdzieś w kobietach tkwi pragnienie, żeby jakiś facet się zaopiekował, chronił, martwił o wszystko i wszystko załatwiał i dla którego wybranka stanowiłaby centrum wszechświata. Zważywszy na słowa wspomnianej wyżej jednej z koleżanek mojej matki \"bo ten Edward to tak się o tę Bellę troszczy\", sądzę, że coś jest na rzeczy.

Ja na początek przygody z beletrystyczną twórczością autora poleciłbym \"Koniec Świata i Hard-Boiled Wonderland\" - jedną z jego wczesnych powieści. Niby prostsza konstrukcyjnie i bardziej przystępna niż, dajmy na to, \"Kroniki ptaka-nakręcacza\" - ale jest w niej wszystko, co u Murakamiego najlepsze.

Ja nie wiem jak można nie odróżnić Felixa od Neta! Przecież to widać \"gołym okiem\". No ale w sumie niektórzy DZIWNI dorośli mogą tego nie zauważyć- chociaż nieprawdopodobne ze recnezent nie widzi tak rzucającej sie w oczy różnicy...


Spriggana, 10-07-2010 17:22:
Żadne „już”, raczej „już dawno”. U nas sprawia to wrażenie nawały, bo po „Zmierzchu” wszyscy się rzucili i wydają na wyścigi mając do dyspozycji tak na oko plon ostatnich 10 lat…

Miłosz, 10-07-2010 16:45:
Biorąc pod uwagę, że nastolatki właśnie na takich powieściach dorastają, to całkiem możliwe, że podoba fascynacja wampirzymi romansami im nigdy nie przechodzi. Swoją drogą słyszałem, że w angielskich księgarniach ten gatunek zdobył już osobne miejsca na półkach pod szyldem \"Paranormal romance\".

bladerunner, 10-07-2010 13:16:
Niestety nie tylko nastolatki czytają \"paranormale\", znam też kilka kobiet po studiach, które chwalą sobie tego typu lektury. Bądź co bądź, romansidła zawsze miały stałe grono niedojrzałych emocjonalnie i czytelniczo odbiorców.

inheracil, 10-07-2010 12:41:
Gratuluję autorce recenzji wytrwałości i siły do przeczytania kolejnej książki o wampirach. Nie rozumiem kto kupuje takie książki. Nikt nawet nie ukrywa, że są pisane tylko dla pieniędzy. Ciekawy jestem czy nastolatki to naprawdę tak dobry target by wydawać kolejne gnioty?

Mi książka się bardzo podobała, chociaż nie czytałem wcześniej nic tego autora - książkę polecił mi znajomy. Polecał też Norwegian Wood, ale wybrałem tą, bo akurat sam zacząłem biegać i biegam do dzisiaj, ale to inna historia :) Bardzo inspirująca i ciekawa, szczególnie dla biegaczy, chociaż na pewno nie tylko, bo tak jak w recenzji jest napisane, bieganie tutaj jawi się też jako metafora życia, pracy.

« 1 192 193 194 195 196 203 »

Polecamy

Śrubełek? Głowadzik?

Niedzielny krytyk komiksów:

Śrubełek? Głowadzik?
— Marcin Osuch

Można się nią ogolić!
— Marcin Osuch

Z których Jolskych?
— Marcin Osuch

Odbiło mi się trzy razy
— Marcin Osuch

Coś łysego bym ozłocił
— Marcin Osuch

Copyright © 2000-2024 – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.