dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Google

Komentarze

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

książkowe (wybrane)

więcej »

komiksowe

więcej »

muzyczne

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

growe (wybrane)

więcej »

Komentarze


Komentarze do: Wszystkie Obiektów Tekstów
z działu: Wszystkie Twórczość Książki Film Komiksy Gry Varia Muzyka
« 1 2 3 4 5 8 »


stefan, 08-05-2012 16:24:
Kiedy ta książka się ukaże, wie ktoś?


Alicja, 06-05-2012 15:20:
No to chyba poczekamy kolejne 7 lat. Szkoda!
Ksiazki fajne, tylko pycha ich autorow wybija dach. Fajne ale na razie przynajmniej nie dorastaja np. LOTR. Kiedy doczekamy sie pisarza na miare pokory prof. Tolkiena?


Rany_Julek, 03-04-2012 08:54:
"...na pewno w mieście zdarzy się jakieś potworne morderstwo albo okropna kradzież, które z bardzo ważnych powodów – choćby w celu podtrzymania morale, jeśli już nic innego – wymagać będą obecności komendanta straży."
Mam nadzieje, że jest to wersja sprzed redakcji tekstu... Bo angielska składnia bije z tego zdania po oczach.

Podobno tych książek, które po przeczytaniu zostawiamy na półce, żeby do nich wracać, nie pisze się pół roku. Różnica jak pomiędzy antykiem a meblem ze sklejki. Miejmy nadzieję, że było warto czekać. Poza tym autorka w międzyczasie robi fajne tłumaczenia.


Agaata, 03-03-2012 23:13:
Spodziewalam sie czegos sredniego, bo na ksiazke trafilam przypadkiem w bibliotece i od niechcenia wzielam w rece, z powodu braku konkretnego tytulu. Ale okazala sie powalajaca. Polecam jak najbardziej.


Joanna, 12-02-2012 20:47:
Kocham tę książkę :) Absolutnie genialna, trzyma w napięciu, do tego wspomnę jeszcze świetny klimat, język, świat i w ogóle wszystko. Polecam wszystkim.


Draikannen, 12-02-2012 00:38:
Profanacja...


michal, 30-01-2012 10:05:
bardzo fajna ksiazka strasznie lekko sie czyta i strasznie pochlania serdecznie polecamszkoda tylko ze nikt nie zdecydowal sie na wydanie kolejnej czesci w jezyku polskim:(


Beatrycze, 18-01-2012 18:09:
Ja tylko mam nadzieję, że to nie jest kolejny przykład "polecanki" pisanej przez ludzi z wydawnictwa...

Łędina, 18-01-2012 04:31:
"Dzieci Demonów" to naprawdę świetna książka. Powieść jest przygnębiająca, nie ukazuje w sobie nic, co by bawiło podczas jej czytania, szczególnie, ze jest historią o nieszczęśliwej miłości. Autor bardzo chciał pokazać swoich bohaterów w świetle osób bez wyjścia i udało mu się to. Jeżeli chodzi o mnie, to dawno nie czytałam książki, przy której nie nudziłabym się, ani razu. Mimo małych obaw co do "Dzieci Demonów" podczas ich czytania bawiłam się wyśmienicie, nawet jeżeli to smutna historia i pozostawia po sobie wiele niedokończonych spraw. Z tego wszystkiego żałuję jedynie, że książka jest taka cienka. Fabuła pierwszego tomu "Trylogii Psia Ziemia" kończy się nagle, przez co książka jest ucięta w najmniej odpowiednim momencie, ale będzie jeszcze kontynuacja w następnych dwóch tomach.

Teks jest doskonałym przykładem, że dobra redakcja w Polsce jeszcze nie istnieje.

Veannea, 04-01-2012 20:15:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Imiesłów_przysłówkowy_współczesny


bibliotekarz, 02-01-2012 15:26:
Prosiłbym o dodanie jeszcze kilku rozdzałów ;) Ale rzeczywiście, dobre i to :D


Łędina, 30-12-2011 19:32:
Michael J. Sullivan na pierwszy rzut oka nie stworzył niczego oryginalnego. Złodzieje na planie głównym, jako przebojowi bohaterowie, to już powszechny wzór w książkach fantastycznych, a jednak. Wchodząc głębiej w powieść czytelnik może się przekonać, że pozory często mylą, a to, co może się wydawać już przeżytkiem, zawsze przez kogoś o świeżym pomyśle zostanie wybite na wyższy poziom. Royce i Hadrian należą właśnie do takich postaci, które mimo powszechnego fachu są całkowicie oryginalne i mogą dla wielu być wzorem cnót. Dwaj bohaterowie zaskakują na każdym kroku swoją pomysłowością, dowcipem oraz inteligentnymi, przemyślanymi dialogami.


Łędina, 02-12-2011 02:27:
W ”Złodzieju magii” stosunki Conna i jego mistrza były zimne, a nawet można by je określić oschłymi. Teraz trochę się to zmieniło. Starzec, który uczył Conna magii, ale nie zważał na niego i nie poświęcał mu zbyt wielkie uwagi, nauczył się lepiej postrzegać chłopca, ufać mu. Między tą dwójką można dostrzec pewnego rodzaju uczucie, które jeszcze w przyszłości najprawdopodobniej da o sobie znak. Drugi tom daje nam też możliwość zobaczenia, jak Nevery i Conn dają sobie radę osobno. Mistrz i uczeń są cały czas w kontakcie listownym i to przez te wiadomości, można dostrzec najwięcej uczuć płynących z obu stron. Pokazanie przypływów przyjaźni drogą listową, to niebywały wyczyn. Autorka pod ty względem radzi sobie wyśmienicie. Drugi tom może być również dobrą okazją do poznania starych bohaterów, a szczególnie przeszłości tej dwójki.


aniula, 30-11-2011 20:27:
niezbyt ciekawe. myślałam że mi się przyda


SirCaptain, 30-11-2011 03:43:
Jestem mniej więcej w połowie książki. Naprawdę świetna. Od początku wiedziałem, że to będzie bardzo dobra książka, ale okazało się, iż jest jeszcze lepsza niż myślałem!
Gorąco polecam :)


Łędina, 29-11-2011 02:46:
Pamiętacie lektury z podstawówki lub gimnazjum, które nauczycielki języka polskiego próbowały w nas wmusić? A może jesteście jeszcze w tym wieku i nadal musicie zmagać się z czarną, nudną stroną naszego szkolnictwa? Tamte książki, które czytaliśmy z czystego obowiązku dłużyły się niezmiernie. Wielu nawet nie potrafiło przejść przez nie do końca. I ja też wiele razy poległam przy lekturach szkolnych. A choć ”Złodziej magii” należy do dzieł współczesnej lektorki i wyszedł w naszym kraju niemalże rok temu, nie można porównać go do ciekawszych pozycji, niż właśnie te z półek szkolnej biblioteki.
Conn jest sierotą, ulicznikiem i na dodatek drobnym złodziejaszkiem. Chłopiec kradnie,aby przeżyć. W mrocznej rzeczywistości, dzień, który nie różni się od wielu innych jest jednak dla niego tym, w którym zmienia się jego całe życie.Wyjmując z kieszeni Nevery’ego – potężnego maga, jego artefakt, któremu ten zawdzięcza moc, nawet nie wie, na jakie niebezpieczeństwo się pisał. Starzec w zasadzie jest zadziwiony, że jego locus magi calicus go nie zabił. Od tej chwili mag postanawia przyjrzeć się bliżej chłopcu, a widząc u niego potencjał i chęci, wziąć go na ucznia. W drodze do nowej przyszłości jest jednak jeden haczyk. Conn ma miesiąc, aby znaleźć swój kamień mocy. Wszyscy mistrzowie pomagają swoim protegowanym, jednak nauczyciel chłopca stawia go w tej trudnej sytuacji, że nie ma czasu, aby mu pomóc. W Wellmet dochodzi do spadku magii. Mężczyzna wrócił do miasta po dwudziestu latach banicji, aby dowiedzieć się co jest tego przyczyną.
Mogło by się wydawać, że dwa lata po wydaniu ostatniego tomu fenomenalnego cyklu o Hardym Porterze, to wystarczający czas, aby wejść na rynek z czymś podobnym, co mogłoby go zastąpić, przynajmniej młodszym czytelnikom. Niestety, ale choć w ”Złodzieju magii” mamy również powiązania uczeń – starszy mistrz, tak jak we wcześniej wspomnianej pozycji, do rewelacji J. K Rowling, Sarah Prineas daleko. Książka, owszem, otwiera przed nami swój własny wymyślony świat, pełen magicznych artefaktów i sympatycznego chłopca, jako postać główną, ale jest to tylko kilka zalet, pośród wielkiej gamy wad tej pozycji.
Przenieśmy się może do samego początku tytułu i tego, jak autorka postanowiła rozpocząć pierwszy tom serii. Conna poznajemy w momencie, kiedy szykuje się do spenetrowania zawartości kieszeni Nevery’ego. Chłopak znajduje magiczny artefakt,jest świadkiem tego, jak ten pulsuje magią w jego rękach, a potem zanim zdążymy nacieszyć się chwilą, oddaje go. Nie taki rozwój akcji sobie wyobrażałam. Spodziewałam się również, że potem cała książka będzie tętnić od tajemnic i dynamicznych chwil, jednak Sarah Prineas, jak mało kto, brnie grubą linią oporu, przed tym co najlepsze. Cała książka, choć ciężko to przyznać, jest gładka i (co jest wielkim zaskoczeniem dla mnie) nudna.
Conna i Nevery’ego można porównać do Harry’ego Pottera i Albusa Dumbledore’a, jednak jest to tylko powierzchowne porównanie. Sam Conn to ciekawski, inteligentny chłopiec, który chce zmienić swoje życie. Postać jest wielką tajemnicą, bo nie wiadomo, jaką przyszłość zgotowała dla niej twórczyni fabuły. Inaczej sprawy się mają, jeżeli chodzi o jego mistrza. Mężczyzna w cylindrze, o lasce, z długą brodą i krzaczastymi brwiami nie jest taki sympatycznym, jak byśmy chcieli. Z wszystkich postaci, to właśnie ten bohater denerwował mnie najbardziej i powodował, że mam o książce takie zdanie, a nie inne. Moja wizja mistrza i mentora jest taka, starszy pan - jeżeli już nim musi być – z wiedzą do przekazania i opiekuńczy. W tym staruszku tego nie znalazłam. Magowi nie zależało na swoim uczniu i nic nie wskazuje, aby to miało się zmienić. Jak sam czarodziej mówił, jego uczeń go denerwował pytaniami i wścibskim charakterem. Przez całą książkę miałam wrażenie, że ten człowiek nie ma szlachetnych zamiarów względem swoje ucznia, to sugerowało jego zachowanie.
Drugą rzeczą, która może nie być czytelnikowi w smak, to świat książki. Miasto Wellmet, aż do bólu przypomina Londyn, za dawnych czasów. Widzimy to w opisach,nazwach ulic oraz ilustracjach książki. Nie można, więc mówić o całkowitym tworzeniu świata powieści, jeżeli przypomina on już coś, co widzieliśmy. Ponadto nazwy zaklęć i artefaktów magicznych były do siebie niesamowicie podobne. Wszystkie niemal kończyły się na tą samą sylabę.
W tym wszystkim największą zaletę pełni fakt, że Conn uważał się za ucznia Nevery’ego, zanim ten w ogóle go nim mianował. Taka sytuacja, była bardzo ciekawa.Czytelnik wiedział, co jest grane, a główna postać nie. Wszystkie uczucia,których Conn nie mógł doznać na ulicy, a poznał je teraz również były sympatycznym zjawiskiem. Ze strony Nevery’ego oryginalna jest też przeszłość,którą zapewne potencjalny odbiorca będzie chciał poznać. To może popychać do dalszego brnięcia przez książkę.
Pod wspaniałą oprawą okładki, jak i ilustracjami, kryje się naprawdę mała oryginalna fabuła. Sarah Prineas nie doceniła chyba dzieci, dla których jest książka, co spowodowało, ze nie dała z siebie wszystkiego. Książce przydałoby się ostrzejszych pazurków, więcej szczegółów oraz postaci, bo tych jest naprawdę mało. Mimo wszystko wierzę, że tytuł znajdzie swoich adoratorów, szczególnie u młodszych czytelników. Dla osób szukających coś bardziej uniwersalnego proponuje serię ”Zwiadowcy”, tego samego wydawnictwa. Zbiór, chodź liczący sobie już kilka tomów, nadal jest oryginalny. Poza tym wierzę, że wydawnictwo Jaguar posiada w swoich archiwach lepsze pozycje, a ”Złodziej magii” to jedynie jedna czarna owca, na sto białych.


JackFisher, 04-11-2011 15:41:
jeszcze nie czytałem, ale juz widze że to odgrzewane flaki w oleju. Ja tam wole jednak komiks i obrazki Rosińskiego

« 1 2 3 4 5 8 »

Polecamy

Śrubełek? Głowadzik?

Niedzielny krytyk komiksów:

Śrubełek? Głowadzik?
— Marcin Osuch

Można się nią ogolić!
— Marcin Osuch

Z których Jolskych?
— Marcin Osuch

Odbiło mi się trzy razy
— Marcin Osuch

Coś łysego bym ozłocił
— Marcin Osuch

Copyright © 2000-2024 – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.