"Geralt zadrżał wewnętrznie"? Przeczytałem, i aż zadrżałem zewnętrznie.
Styl tak udatnie podrobiony, że dałabym się nabrac, że Sapkowski sam to napisał jako odprysk od twórczości głównej (taki, jakim było słynne "Coś się kończy, coś się zaczyna").
Całkiem przyjemne opowiadanie, choć mam wrażenie, że dobrze by mu zrobiła rozbudowa - teraz, gdy skacze się ze sceny na scenę, jest to momentami irytujące. Będzie więcej?
Bardzo przyjemnie napisane i zaskakujące. Czyta się z uśmiechem na ustach. ^^
Interesujący, klimatyczny tekst, podoba mi się.
Odniosę się tutaj tylko do samego pojedynku z końca opowiadania, o części innych aspektów tego opowiadania było już w innym poście.
Ile tak naprawdę ważyła jeżeli postać potrafi nią kręcić młyńce, zastawiać się i markować ataki jednocześnie „była o wiele szybsza” jak ją straciła ?
Rzucanie bronią która nie jest do tego przystosowana (jak filmowe rzucanie mieczem tak aby nadbiegający przeciwnik nadział się na ostrze).
Rzucanie połową broni – ze środkiem ciężkości umieszczonym na przedzie tak aby się nie obrócił w powietrzu ?
Jaszczur to miał pancerz tylko od parady.
Ataki z wyskoku na uzbrojonego przeciwnika. No tak szybkość jedi. To po co walka halabardą przecież bez było by dla bohaterki o wiele skuteczniej ?
„Lądując na ziemi, zdążyła jeszcze podnieść swoją broń, jednak nie zdążyła się zasłonić i dostała w udo okutym końcem. Na szczęście jaszczur nie zdążył nabrać pełnego zamachu i kolce zamiast wbić się w mięśnie, rozszarpały tylko nogawkę spodni i skórę. Płytko, ale dosyć boleśnie.” – Walczyli na tępą broń ? To było trafienie w udo czy tylko w spodnie na nodze ?
Jedna noc treningu i już mistrzyni we władaniu całkowicie obcą bronią ? A może w akademii jedi uczą się walczyć na każdą możliwą broń ? Uczyć się walczyć, a walczyć przeciwko komuś co całe życie walczy na śmierć i życie daną bronią to dwie różne rzeczy.
Pojedynek to nie jest seria nieskoordynowanych działań w szczególności w starciu z kimś kto potrafi walczyć.
A jakieś konkrety?
"Bez szału, ale daje rade."
Przepraszam, ale w którym momencie to opowiadanie „daje radę”? Tekst nawet nie przeczytany po raz drugi przez autora. Zamieszczenie tego opowiadania nie tylko źle świadczy o autorze ale także o braku filtru redakcyjnego (ewentualnie o jego złym działaniu). Konstrukcja scen walk jest z gatunku jak nie powinno się ich pisać i nawet rycerze jedi nie są w tej konkretnej sprawie żadnym wytłumaczeniem.
Nie przesadzajmy już z brakiem cyfr na studiach matematycznych, przecież strony w książkach i zadania są numerowane :)
Bez szału, ale daje rade.
Tak. Nie rozumiecie, że Bóg jest. Bardzo Mądrzy Fizycy, którzy posługują się Wyższą Matematyką, wyliczyli.
Albo przynajmniej wyliczą, kiedy już będą dość mądrzy. Póki co, to nie są.
Litości.
Ciekawy styl, plastyczny, oszczędny i w pewnym sensie elegancki.
Nastrój też jest, w dodatku konsekwentnie budowany i podtrzymywany. Tak trzymać, Macieju Włodzimierzowiczu.
Na studiach matematycznych studenci nie widuja cyferek w zasadzie w ogole, widuja glownie literki, niektore nawet z pewnego Starozytnego i Szacownego Alfabetu ;)))
A niby czemu maja nie umiec pisac? Matematyka, dziecko drogie, to nie cyferki- to zdolnosc M Y S L E N I A.
Tekst jak zwykle rewelacyjny.
pozdr!
Parafrazując fragment zacytowany przez Mariana,jeśli ktoś krytykuje twoje opowiadanie,to znaczy,że je czytał;)Ale niestety,to znaczy również,że mu się nie spodobało;)
Tekst jest super, czytałam z przyjemnością!
Całkiem ciekawe, ale ja odniosłam wrażenie, że ten tekst jest niedokończony. Ogólnie zgadzam się z przedmówcą - otoczka ładna, treści brak.
Fajny klimat: przegrana kampania, maruderzy, uchodźcy...
Ładna otoczka, ale prawie żadnej treści.
hmm,pisać każdy może...;)