Kadr, który…: Nazywam się Karl!Dawno, dawno temu, w czasach, gdy na naszym rynku nie ukazywało się kilkadziesiąt komiksów miesięcznie, w pewnej harcerskiej gazecie można było przeczytać mrożącą krew w dziecięcych żyłach postapokaliptyczną opowieść o dwóch przyjaciołach, którzy… stali się wrogami.
Paweł CiołkiewiczKadr, który…: Nazywam się Karl!Dawno, dawno temu, w czasach, gdy na naszym rynku nie ukazywało się kilkadziesiąt komiksów miesięcznie, w pewnej harcerskiej gazecie można było przeczytać mrożącą krew w dziecięcych żyłach postapokaliptyczną opowieść o dwóch przyjaciołach, którzy… stali się wrogami. W roku 1986 na łamach „Świata Młodych” publikowany był komiks Tajemnica Kamiennego Lasu. Ta postapokaliptyczna opowieść została napisana przez Piotra Ponaczewnego a zilustrował ją Tadeusz Raczkiewicz. Dwadzieścia sześć plansz ukazało się w numerach od 12 do 37. Kiedy czytałem ten komiks po raz pierwszy, miałem dziewięć lat. Lektura kolejnych plansz co dwa dni była przeżyciem, które trudno dziś opisać i wytłumaczyć. Wyprawa do kiosku, zakup kolejnego wydania gazety, łapczywa lektura jeszcze w drodze do domu, a następnie długie oczekiwanie na kolejne odcinki wypełnione szczegółowym studiowaniem i przerysowywaniem posiadanych już plansz, wyznaczały specyficzny sposób obcowania z komiksami i sprawiły, że niektóre kadry na trwałe wryły się w pamięć. Tak było z ostatnim panelem trzynastego odcinka, przedstawiającym konfrontację dwóch mężczyzn. Jak do niej doszło? Oto dwaj młodzi ludzie – Loni i Robi – zostali za nieposłuszeństwo wyrzuceni ze swojej wioski i postanowili udać się do niebezpiecznego Kamiennego Lasu. Chcieli zdobyć tam jakieś artefakty, które pozwoliłyby im ponownie wkupić się w łaski czarownika sprawującego władzę we wiosce. Kamienny Las okazał się… tajemniczą bazą, w której naszych bohaterów szybko schwytano, a jednego z nich poddano praniu mózgu. Kiedy przyjaciele mijają się później na korytarzu, Loni – już w uniformie strażnika – nie poznaje swojego przyjaciela Robiego i patrząc na niego spode łba, zdecydowanym głosem mówi: „Nazywam się Karl”. Nie ma co ukrywać, ten kadr zrobił na mnie wstrząsające wrażenie. Wyraz twarzy Loniego…, to znaczy Karla, mówi sam za siebie. To już nie jest ten sam człowiek, na swojego przyjaciela patrzy niemal z odrazą. A zatem Loni faktycznie stał się kimś innym? Został „przerobiony” na strażnika i już nie ma szans na ich wspólny powrót do wioski? Czy teraz to samo czeka Robiego? Czyżby rzeczywiście tak miała skończyć się ich przygoda? Czekanie na kolejny odcinek tym razem dłużyło się jak nigdy, a dalsze losy bohaterów były nie mniej dramatyczne. Kiedy po latach wróciłem do tego komiksu, czytając go w wydanym przez Ongrysa tomie zawierającym różne utwory Raczkiewicza, ten kadr nadal robił na mnie ogromne wrażenie. Choć nie można wykluczyć, że był to rezultat gwałtownie wracających wspomnień z dawnej lektury. 29 marca 2018 |
Dla mnie komiks kultowy. Tak samo jak "Zagadka układu C-2", "Afera Bradleya" oraz piracko przedrukowane przez Świat Młodych fragmenty Yansa, Valeriana i Luca Orienta. To dzięki tym komiksom jako dziecko stałem się fanem SF i jestem nim do dzisiaj.
Może się mylę, ale wydaje mi się, że Hans jednak był publikowany za zgodą Rosińskiego. Tylko imię zmieniono mu z Hansa na Jana. Poza tym w "Świecie Młodych" z Orchidei zrobiono Annę...
Hans został Yansem dopiero, gdy został wydany w wersji albumowej przez "Komiks Fantastykę". A wszystko po to, żeby nie kojarzył się z Klossem i Niemcami.
Z kolei w owym czasie rysunki Raczkiewicza wydawały mi się nieporadne, a fabuły mocno naciągane (np. samuraj z mieczem na obcej planecie, w dodatku imieniem Sato ściągniętym z komiksu "Najdłuższa podróż"). Ale i tak czytałem i czekałem na następny odcinek.
Teraz oceniam te komiksy mniej surowo - miały swojski klimat. Akurat scenarzystą "Tajemnicy kamiennego lasu" wyjątkowo nie był Raczkiewicz. SPOILER: na końcu szaman okazuje się agentem bazy, a ten z jasnymi włosami zabija go laserem i sam zostaje szamanem, po czym oddaje mu hołd. Ten czarnowłosy chyba też zginął... Jak na peerelowską, harcerską gazetkę to była niezła postapokaliptyczna rzeźnia.
Jeśli mnie pamięć nie myli to Hans był Yansem już gdy "Fantastyka' drukowała w odcinkach czarno-białego "Więźnia wieczności", chyba w 1986 roku.
Pewnie, że przy takim Polchu Raczkiewicz wypada nieporadnie, ale ja wtedy Polcha nie znałem. Poza tym, jak masz 5-8 lat to na takie drobiazgi nie zwracasz uwagi - samuraj na obcej planecie? - suuuuper!, chcę więcej. Albo przecinanie planety na pół, żeby rozdzielić dwóch zwaśnionych kolesi. Niby głupota, ale dla dzieciaka coś fantastycznego, dosłownie i w przenośni.
Tak jasne, zapomniałem, że Yans wychodził w "Fantastyce" w odcinkach.
Akurat Polcha już wtedy znałem z serii wg Danikena, z "Relaxu", pierwszego Funky'ego w "Fantastyce", a nawet (nie wiedząc kto jest ich autorem) z niektórych Żbików.
Przecinanie planety... zapomniałem o tym. No to było niezłe :)
O ile pamiętam to w Świecie Młodych Yans był Janem. A odnośnie Żbików to sam się mocno zdziwiłem gdy się dowiedziałem, że rysowali je Rosiński i Polch. Ja się załapałem już na Żbiki Wróblewskiego i kilka Polcha, ale do głowy mi nie przyszło, że to ten sam Polch od Lądowania w Andach.
Większość komiksów Alejandro Jodorowsky’ego to całkowita fikcja i niczym nieskrępowana, rozbuchana fantastyka. Tym razem jednak zajmiemy się jednym z jego komiksów historycznych albo może „historycznych” – fabuła czteroczęściowej serii „Borgia” oparta jest bowiem na faktycznych postaciach i wydarzeniach, ale potraktowanych z dość dużą dezynwolturą.
więcej »W 24 zestawieniu najlepiej sprzedających się komiksów, opracowanym we współpracy z księgarnią Centrum Komiksu, czas się cofnął. Na liście znalazły się bowiem całkiem nowe przygody pewnych walecznych wojów z Mirmiłowa i ich smoka… Ale, o dziwo, nie na pierwszym miejscu.
więcej »Wiosna w pełni także na rynku komiksowym. Jest z czego wybierać i aż strach pomyśleć, co będzie się działo w maju.
więcej »Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński
Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński
Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński
Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński
Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński
„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński
Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński
Nowe status quo
— Marcin Knyszyński
Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński
Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński
Głowa astronauty czy ufoludka?
— Wojciech Gołąbowski
W świetle i bez niego
— Wojciech Gołąbowski
Właściwy człowiek na właściwym grzbiecie
— Konrad Wągrowski
Trójwymiarowość
— Wojciech Gołąbowski
Sakai i Andreas
— Wojciech Gołąbowski
Pośród cieni
— Wojciech Gołąbowski
Co to to, kto to tak pcha
— Marcin Mroziuk
Ho, ho… kurde bele… ho!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
No wiesz ty co…?
— Wojciech Gołąbowski
Kto wrobił G.H. Fretwella?
— Paweł Ciołkiewicz
Dyskretny urok showbiznesu
— Paweł Ciołkiewicz
Piękny umysł
— Paweł Ciołkiewicz
Po komiks marsz: Kwiecień 2024
— Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch
Mieć chaos w sobie
— Paweł Ciołkiewicz
Blask z innej przestrzeni
— Paweł Ciołkiewicz
Między prawdą a kłamstwem
— Paweł Ciołkiewicz
Nosferatu ponad wszystko
— Paweł Ciołkiewicz
Obrzęd przejścia
— Paweł Ciołkiewicz
Szklane domy
— Paweł Ciołkiewicz
Miejska pułapka
— Paweł Ciołkiewicz
Kurde, pamiętam ten komiks, a jakże. Niesamowicie intrygujący, tyle że już dawno mi wyleciało z pamięci, czym była ta baza i czy w końcu Loniemu wróciła poprzednia osobowość...