Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Janusz Christa
‹Kajtek i Koko w Londynie (wydanie II)›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKajtek i Koko w Londynie (wydanie II)
Scenariusz
Data wydaniastyczeń 2011
RysunkiJanusz Christa
Wydawca Egmont
CyklKajtek i Koko
ISBN978-83-237-4672-0
Cena49,90
Gatunekhumor / satyra
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Lektura obowiązkowa
[Janusz Christa „Kajtek i Koko w Londynie (wydanie II)” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Wznowiony przez Egmont album „Kajtek i Koko w Londynie” składa się z trzech mocno różniących się między sobą części. Różnice te dotyczą zarówno formy, kreski jak i poziomu opowiadanej historii. Ale i tak jest to pozycja bardzo interesująca, zarówno dla fanów talentu Janusza Christy, jak i miłośników komiksu w ogóle.

Marcin Osuch

Lektura obowiązkowa
[Janusz Christa „Kajtek i Koko w Londynie (wydanie II)” - recenzja]

Wznowiony przez Egmont album „Kajtek i Koko w Londynie” składa się z trzech mocno różniących się między sobą części. Różnice te dotyczą zarówno formy, kreski jak i poziomu opowiadanej historii. Ale i tak jest to pozycja bardzo interesująca, zarówno dla fanów talentu Janusza Christy, jak i miłośników komiksu w ogóle.

Janusz Christa
‹Kajtek i Koko w Londynie (wydanie II)›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKajtek i Koko w Londynie (wydanie II)
Scenariusz
Data wydaniastyczeń 2011
RysunkiJanusz Christa
Wydawca Egmont
CyklKajtek i Koko
ISBN978-83-237-4672-0
Cena49,90
Gatunekhumor / satyra
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
W porównaniu z poprzednim wydaniem zmieniona została nie tylko okładka, wszystkie zawarte w nim opowieści zostały uzupełnione o dodatkowe kadry. Album rozpoczynają krótkie (po cztery obrazki) historyjki z udziałem Kajtka Majtka (jeszcze bez Koka), pod zbiorczym tytułem „Dni Gdańska”. Niektóre z nich są śmieszne, niektóre trochę mniej, takie klasyczne komiksowe paski gazetowe.
Druga część albumu to już pełnometrażowa historia „Zwariowana wyspa”. Jest już tutaj Koko, jest parowiec „Kakaryka" i, jak jednoznacznie sugeruje tytuł, jest trochę nienormalna wyspa. Rejs zaczął się zwyczajnie, „Kakaryka” wypłynął z Maracaibo w rejs po morzach południowych. Dni mijały spokojnie aż do feralnej nocy, kiedy to bosman zastąpił w czasie nocnej wachty chorego marynarza – Tykę. W trakcie służby bosman stracił przytomność, a po jej odzyskaniu nie bardzo wiedział, gdzie jest i kim są pozostali członkowie załogi. Od tego momentu zaczynają dziać się bardzo dziwne rzeczy. „Kakaryka” o mało nie została staranowana przez inny statek, wszystkie urządzenia nawigacyjne przestały działać, a z kajuty kapitana zniknęły mapy. Ale prawdziwe kłopoty są jeszcze przed załogą dzielnego trampa. Płynąca na ślepo „Kakaryka” dopływa do bezludnej, wulkanicznej wyspy. Kilku członków załogi (wśród nich oczywiście Kajtek i Koko) wyrusza w szalupie na rekonesans. Na lądzie zaczynają się dziać rzeczy rodem z „Archiwum X”. „Kakaryka”, oddalona o kilkaset metrów, znika z pola widzenia, pojawiają się halucynacje, czas w różnych miejscach wyspy zaczyna płynąć z różną prędkością. Zupełnie jakby ktoś (Obcy?) urządził sobie na wyspie wielkie laboratorium do testowania ludzkich reakcji na nienormalne sytuacje. Temat wydawałoby się wcale nie taki łatwy do ogarnięcia, ale Christa, który swoją drogą lubił tworzyć mocno pokręcone historie (zwłaszcza w czasach, gdy rysował przygody Kajtka i Koka) wychodzi z tematu obronną ręką. Czytelnik naprawdę zaczyna podzielać poczucie zagubienia bohaterów. Co ciekawe, wyjątkowo mało w tej historii jest humoru, przeważa aura tajemniczości i zagrożenia. I chociaż żadnym zaskoczeniem nie będzie fakt, że załoga „Kakaryki” z Kajtkiem i Kokiem na czele wyjdzie cało z tych wszystkich prób, to rozwiązanie zagadki samej wyspy jest… zresztą zobaczcie sami.
Całość zamyka tytułowa historia „Kajtek i Koko w Londynie”. Jest ona utrzymana w lubianej przez Christę konwencji detektywistycznej z Kajtkiem i Koko podczas pobytu „Kakaryki” w Londynie. W rezydencji lorda Chevroleta ma miejsce zuchwała kradzież - ginie brylantowy naszyjnik jego żony. Niby jest jeden podejrzany (niejaki Express), ale wokół sprawy zaczynają krążyć jeszcze inne osoby – rzekomy profesor Brown oraz jego rzekoma córka, piękna Emma. Praktycznie nikt, poza Kajtkiem i Kokiem, nie jest do końca tym, za kogo się podaje. Rola niektórych zmienia się kilkukrotnie. Po jakimś czasie może stać się to męczące dla czytelnika, który powoli gubi się w intrydze i nie może spamiętać kto jest kim. W przeciwieństwie do „Zwariowanej wyspy”, tej historii nie wyszła na zdrowie naturalna u autora tendencja do komplikowania intrygi. Można odnieść wrażenie, że Christa, tworząc ten komiks na bieżąco dla „Wieczoru Wybrzeża”, najwyraźniej nie miał zaplanowanej całej historii. Nie udało się też sutorowi oddać charakteru Londynu, chociażby w takim zakresie, jak zrobił to Chmielewski podczas podróży Tytusa i spółki wannolotem. Jedyne elementy, które przypominają, że rzecz dzieje się w Anglii, to lordowski tytuł lorda Chervroleta oraz "bobby", londyński policjant w charakterystycznym nakryciu głowy. Cała reszta wygląda jak przedmieścia dowolnego miasta. Szkoda, że nasz mistrz nie wykorzystał ogromnego potencjału, jaki niesie umieszczenie całej historii w tak charakterystycznym mieście jak stolica Wielkiej Brytanii.
Uwagi dotyczące ostatniej zamieszczonej w albumie historii nie zmieniają faktu, że „Kajtek i Koko w Londynie” to ładny kawałek historii polskiego komiksu i jako taki powinien być lekturą obowiązkową wszystkich fanów.
koniec
11 marca 2011

Komentarze

1 2 3 4 »
11 III 2011   15:27:27

Bardzo lubię uwagi typu: "Szkoda, że nasz mistrz nie wykorzystał ogromnego potencjału, jaki niesie umieszczenie całej historii w tak charakterystycznym mieście jak stolica Wielkiej Brytanii."

To był rok 1967. Jakimż to cudem Christa mógł wtedy znać Londyn i jego "ogromny potencjał"? Zastanówmy się... Mógł ściągnąć sobie z internetu filmy i zdjęcia. Albo lepiej pojechać do Anglii i samemu zrobić dokumentację fotograficzną - oczywiście zakładając, że dostałby od kogoś zaproszenie i na tej podstawie paszport od UB-eków, a potem sprzedałby meble, żeby mieć na bilet.

Pamiętajmy, że w czasach Żelaznej Kurtyny wyobrażenia Polaków o Zachodzie były dość naiwne i stereotypowe, podobnie zresztą jak wyobrażenia Zachodu o PRL-u i ZSRR. Wystarczy obejrzeć amerykańskie filmy szpiegowskie z tamtych lat, a ubaw można mieć po pachy.

13 III 2011   15:47:03

Tak jak napisałem powyżej - Chmielewskiemu się udało. Bez internetu i innych takich.

13 III 2011   20:08:30

Jasne, bo udało mu się wyjechać na Zachód w 1966. Nie wiedzieć czemu, nie każdemu się udawało.

13 III 2011   21:57:20

Cóż, nie zmienia to faktu, że Londyn Christy ma w sobie mało z Londynu, nawet takiego o jakim można było sobie poczytać w PRL. Co jest o tyle dziwne, że w historiach o Gucku i Rochu już egzotyczne kraje mają swój charakter.

13 III 2011   22:57:05

To rzeczywiście bardzo dziwne... Zwłaszcza, że "Gucek i Roch" powstał kilkanaście lat później (1978-1981). No, ale jeżeli pan recenzent nie widzi żadnej różnicy między PRL-em Gomułki, PRL-em Gierka i PRL-em Jaruzelskiego, to ja przepraszam.

14 III 2011   09:31:27

A co ma piernik do wiatraka? To nie jest analiza pt."Komiks w różnych okresach PRL" tylko recenzja albumu.

14 III 2011   10:26:06

Tak jest, to jest właśnie recenzja komiksu narysowanego przez nikogo z nigdylandii. Gratuluję dobrego samopoczucia i zawsze ostatniego słowa.

14 III 2011   10:39:06

Zapraszam do napisania polemiki

14 III 2011   12:33:20

Polemika jest w pierwszym komentarzu, lepszej nie będzie. Zapraszam do odniesienia się do niej czymś dłuższym niż kolejny jednolinijkowiec.

14 III 2011   14:30:13

Wydaje mi się, że te "za mało Londynu w Londynie" ma znikomy wpływ na lekturę i odbiór tego komiksu. To przecież nie miał być przewodnik po Londynie. Sama lokalizacja jest tu jedynie tłem a autor skupia się na bohaterach i intrydze w jaką zostali wplątani. Porównując do Tytusa, trzeba zaznaczyć, że komiksy Papcia pełniły w dużej mierze role edukacyjną: bawiąc uczy, ucząc bawi- u Christy jest sama zabawa.

1 2 3 4 »

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Zupełnie jak nie trykoty
Dagmara Trembicka-Brzozowska

28 IV 2024

Ten album to taka „przejściówka” – rozpoczyna się sceną z „Wojen nieskończoności”, a akcja znajduje się najwyraźniej gdzieś przed albumem „King In Black”, w Polsce jak na razie nie wydanym, oraz późniejszymi komiksami m.in. z cyklu „Wojna światów” czy z Thorem w roli głównej. I jakkolwiek fabuła jest dość przeciętna, to jednak jest w „Czarnym” parę rzeczy wartych zobaczenia.

więcej »

Palec z artretyzmem na cynglu
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

27 IV 2024

„Torpedo 1972” to powrót po latach Luca Torelliego, niegdyś twardziela i zabijaki, a dziś… w sumie też zabijaki, ale o wiele bardziej zramolałego.

więcej »

Holmes w tunelu czasoprzestrzennym
Maciej Jasiński

26 IV 2024

„Sherlock Holmes Society” to popkulturowy miszmasz, w którym mieliśmy w jednej historii zombie, Kubę Rozpruwacza, pana Hyde’a i wiele różnych innych motywów. Czwarty album serii domykał większość wątków, dlatego ostatnie dwa albumy to jakby nowe otwarcie. A skoro tak, to autorzy postanowili przebić to, co już było. Nic więc dziwnego, że piąta część rozpoczyna się od wybuchu bomby atomowej w samym centrum Birmingham.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

Komiksowe pożegnanie
— Marcin Osuch

Kajko i Kokosz dla zaawansowanych i nie tylko
— Marcin Osuch

Jak to z tym Relaxem było
— Marcin Osuch

Finał najdłuższej przygody w historii polskiego komiksu
— Maciej Jasiński

Materiał na film
— Marcin Osuch

Czysta przyjemność
— Marcin Osuch

Znacie? Tak się Wam tylko wydaje
— Marcin Osuch

Prawie jak w Mirmiłowie
— Maciej Jasiński

Czas wrócić do domu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Baśń dla dużych i małych
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tegoż autora

Uczmy się języków!
— Marcin Osuch

„Szalony Kojot” przez dwie chmury?
— Marcin Osuch

Aparat, góry, człowiek
— Marcin Osuch

Niech prezydent się tym zajmie
— Marcin Osuch

Ratunek czy porwanie?
— Marcin Osuch

Zatrzymane w słowach
— Marcin Osuch

Broń i pieniądze
— Marcin Osuch

Tylko wkrętacza brakuje
— Marcin Osuch

Pożegnanie
— Marcin Osuch

Ten komiks nieco więcej obiecuje niż daje
— Marcin Osuch

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.