Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 1 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Leo
‹Betelgeza (wyd.II)›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBetelgeza (wyd.II)
Scenariusz
Data wydania15 kwietnia 2020
RysunkiLeo
PrzekładWojciech Birek
Wydawca Egmont
CyklPlansze Europy
ISBN9788328197893
Format248s. 216x285mm
Cena119,99
GatunekSF
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Jeszcze bardziej typowy Leo
[Leo „Betelgeza (wyd.II)” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Gdy poznawaliśmy ostatnio tajemnice Aldebarana 4 powiedzieliśmy sobie, że to dopiero pierwszy przystanek na trasie po planetach krążących wokół czerwonych gigantów. Dziś czeka nas kolejna podróż – autor komiksu, Luiz Eduardo de Oliveira, znany jako „Leo”, w typowy dla siebie sposób zaprasza nas na przygodę w dzikich ostępach planety Betel-6.

Marcin Knyszyński

Jeszcze bardziej typowy Leo
[Leo „Betelgeza (wyd.II)” - recenzja]

Gdy poznawaliśmy ostatnio tajemnice Aldebarana 4 powiedzieliśmy sobie, że to dopiero pierwszy przystanek na trasie po planetach krążących wokół czerwonych gigantów. Dziś czeka nas kolejna podróż – autor komiksu, Luiz Eduardo de Oliveira, znany jako „Leo”, w typowy dla siebie sposób zaprasza nas na przygodę w dzikich ostępach planety Betel-6.

Leo
‹Betelgeza (wyd.II)›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBetelgeza (wyd.II)
Scenariusz
Data wydania15 kwietnia 2020
RysunkiLeo
PrzekładWojciech Birek
Wydawca Egmont
CyklPlansze Europy
ISBN9788328197893
Format248s. 216x285mm
Cena119,99
GatunekSF
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Betel-6, zwana potocznie „Betelgezą”, jest zbudowana zupełnie inaczej niż Aldebaran. Podczas gdy tam morza i oceany zajmowały dziewięćdziesiąt procent powierzchni, tak tutaj pokrywają około dziesięć. Większość lądu Betelgezy to gigantyczne pustynie i mocno z nimi kontrastujące kaniony, gdzie kwitnie wybujała zielona przyroda oraz roi się od „zwierząt” i „ptaków”. Mamy wiek dwudziesty drugi. Planeta rokowała bardzo dobrze, jeśli chodzi o jej przyszłą kolonizację – trzeba było się jednak upewnić, czy nie żyją na niej inteligentne istoty. Jeśli tak – nic z tego. Program kolonizacyjny zostanie anulowany – nie możemy przecież ot tak wpakować się komuś do domu. Gdy na miejsce przybywa statek z ekspedycją z Ziemi (o dźwięcznie brzmiącej nazwie „Konstantin Ciołkowski”) załoga dzieli się na dwa, zwalczające się obozy. Przedmiotem konfliktu są „yumi” ¬– dziwna rasa istot, które jedni biorą za zwierzęta, a drudzy za inteligentne istoty.
Gdy kontakt z „Ciołkowskim” zostaje zerwany, Aldebaran wysyła na Betelgezę ekipę rozpoznawczą. W jej skład wchodzi dobrze nam znana z poprzedniego komiksu Kim Keller, która już po przylocie na miejsce wplątuje się w rzeczony konflikt, poznaje nowych przyjaciół i rusza wraz z doborową ekipą w głąb planety po odpowiedzi. I jak to u Leo bywa jest trochę naiwnie, infantylnie, oldschoolowo i jednocześnie całkiem przyjemnie.
Myślę, że miłośnicy gatunku science fiction raczej nie mają tu czego szukać. To przygodówka, której akcję z powodzeniem można byłoby umieścić gdzieś w Amazonii i rozwiązywać zagadki zaginionych indiańskich plemion lub nieznanych gatunków. Leo skupia się przede wszystkim na kreśleniu wyraźnej granicy między ludźmi a resztą świata przyrody. Nasz gatunek to w większości przypadków samolubni chciwcy, którzy, umieszczeni w nieco trudniejszych warunkach niż zwykle, wprowadzają od razu dyktaturę i prawo silniejszego. Gdziekolwiek by nie polecieli, przywiozą z sobą swoje wady – taka jest „cała prawda o planecie Betel-6”, parafrazując Janusza A. Zajdla. Strona konfliktu dążąca do kolonizacji i odmawiająca „yumim” inteligencji to dokładnie tacy sami, patriarchalnie skrzywieni kolesie, jak wojskowa junta z „Aldebarana”. Na Betelgezie rozwinęło się „społeczeństwo strukturalne z regułami i hierarchiami”, sprowadzające kobiety to roli żywych inkubatorów. Z drugiej strony mamy tę „dobrą” stronę, sprzeciwiającą się takiemu podejściu do świata – to naukowcy wierzących w równość, racjonalny ogląd świata i proekologiczne przesłania. Romantycy.
Leo jest tak samo romantyczny jak jego „dobrzy” bohaterowie. Reprezentanci grupy sprzeciwiającej się kolonizacji kreowani są trochę na takich niepoprawnych marzycieli oderwanych od rzeczywistości. Akademickie rozważania o szacunku dla obcej przyrody i szukanie w niej oznak inteligencji za wszelką cenę sprawdzają się może podczas wykładów na uczelni i sympozjach naukowych – gdy pędzi na ciebie trzysta kilo mięśni, poprzetykanych zębami ostrymi jak brzytwy, nie wchodzisz z nimi w dialog. Ludzie wrzuceni do wrogiego środowiska nie mogą być ciągle idealistami – Leo pisze fantastykę socjologiczną trochę zbyt mocno spolaryzowaną ideologicznie. Nic nie jest przecież tak naprawdę czarne lub białe.
Niestety jest trochę tak, jakby Leo o tym zapominał. Zresztą wiarygodna kreacja ludzi i ich zachowań była zawsze jego słabością – to samo dotyczy również rysunku. No cóż, Leo nadal nie potrafi rysować ludzi. No nie umie i tyle. A same postacie są ponadto stereotypowe, szablonowe, płaskie, papierowe, pozbawione jakiejkolwiek charakterologicznej głębi. Takie nakręcane manekiny, popychane przez autora bez ustanku do przodu. No tak, to „typowy Leo”, jak pisaliśmy przy okazji „Aldebarana” – tylko, że teraz jest typowy jeszcze bardziej. Leo nie byłby też sobą, gdyby nie wcisnął golizny, romansów i dziecinnych zalotów. Wszyscy mężczyźni zakochują się w Kim Keller – bez wyjątku. Walczą ze swoim „niekontrolowanym pragnieniem”, łkają w poduszki, prawią pompatyczne, niekończące się tyrady na temat urody Kim i ledwo się powstrzymują przed „głaskaniem jej piersi”. A piersi znowu oglądamy sporo i to nie tylko u głównej bohaterki. Jednak to co w poprzednich komiksach zbywałem pobłażliwym uśmiechem, tutaj irytuje jednak bardzo mocno. Aż dziw bierze jak doświadczony twórca komiksów, facet ponad pięćdziesięcioletni (w czasach, gdy pisał „Betelgezę”), może mieć tak infantylne, głupiutkie i wręcz absurdalne pojęcie o sprawach damsko-męskich – i co gorsza, myśli, że wnosi to jakąkolwiek wartość do komiksu.
„Betelgeza” broni się jednak całkiem dobrze wizją przyrody i intrygą skupioną wokół tajemnicy „iumich” i całej planety. Wszystko to jest poprowadzone bardzo dobrze i naprawdę ciekawie. Fauna i flora narysowane są świetnie, z pomysłem, lekkością i fantazją. Innymi słowy – im mniej człowieka u Leo, tym lepiej. Wydaje mi się, że nie o to mu jednak chodziło w całej tej historii. No a to jeszcze nie koniec – czeka nas jeszcze „Antares”. Trochę się boję.
koniec
27 kwietnia 2020

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Krótko o komiksach: Zimno i do Wrót Baldura daleko
Miłosz Cybowski

1 V 2024

Kolejna zmiana rysownika przy zachowaniu scenarzysty nie wychodzi temu cyklowi na dobre. Netho Diaz sprawdza się świetnie, ale strona graficzna „Furii lodowego giganta” nie przystaje za bardzo do fabuły stworzonej przez Jima Zuba.

więcej »

Włoski Kurosawa
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

30 IV 2024

W latach 90. tryumfy święciły seriale anime z włoskim dubbingiem prezentowane w stacji Polonia 1. Jednak połączenie kultur ojczyzny sushi oraz ojczyzny pizzy nie zawsze musi wypadać tak kuriozalnie, czego dowodzi szósty tom antologii „Toppi. Kolekcja” pod tytułem „Japonia”.

więcej »

Kraina bez gwiazd
Marcin Osuch

29 IV 2024

Wydana nakładem oficyny Lost in Time „Arka” to udany miks twardego SF z elementami horroru i socjologicznego thrillera. Początek jest bardzo dobry i na szczęście nie najgorsze jest zakończenie.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Inne recenzje

Brak umiaru szkodzi
— Dagmara Trembicka-Brzozowska

Esensja czyta dymki: Reaktywacja
— Daniel Gizicki, Wojciech Gołąbowski, Marcin Osuch, Paweł Sasko, Konrad Wągrowski

Komiksowy mini-Avatar
— Marcin Osuch

Tegoż twórcy

Na pograniczu
— Marcin Knyszyński

Leo Lego
— Marcin Knyszyński

Leo constans
— Marcin Knyszyński

Leo do kwadratu
— Marcin Knyszyński

Typowy Leo
— Marcin Knyszyński

Krótko o komiksach: Nagich piersi dla młodzieży ciąg dalszy
— Marcin Osuch

Safari z dinozaurami
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Esensja czyta dymki: Wrzesień 2016
— Marcin Mroziuk, Marcin Osuch

Esensja czyta dymki: Reaktywacja
— Daniel Gizicki, Wojciech Gołąbowski, Marcin Osuch, Paweł Sasko, Konrad Wągrowski

Komiksowy mini-Avatar
— Marcin Osuch

Tegoż autora

Beznadziejna piątka
— Marcin Knyszyński

Oto koniec znanego nam świata
— Marcin Knyszyński

Miecze i sandały
— Marcin Knyszyński

Z rodzynkami, czy bez?
— Marcin Knyszyński

Hola, hola, panie Straczynski!
— Marcin Knyszyński

Żadna dziura nie jest dość głęboka
— Marcin Knyszyński

Uczta ekstremalna
— Marcin Knyszyński

Straczynski Odnowiciel
— Marcin Knyszyński

Cztery wywiady, coś tam pomiędzy i pogrzeb
— Marcin Knyszyński

Bez emocji
— Marcin Knyszyński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.