Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Mike Carey, Peter Gross, Scott Hampton, Ryan Kelly, Dean Ormston, Warren Pleece, Chris Weston
‹Lucyfer #1 (wyd.zbiorcze)›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLucyfer #1 (wyd.zbiorcze)
Scenariusz
Data wydania21 kwietnia 2021
RysunkiDean Ormston, Peter Gross, Ryan Kelly, Scott Hampton, Warren Pleece, Chris Weston
PrzekładPaulina Braiter
Wydawca Egmont
CyklLucyfer
ISBN9788328160187
Format544s. 170x260cm
Cena149,99
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Wolności!
[Mike Carey, Peter Gross, Scott Hampton, Ryan Kelly, Dean Ormston, Warren Pleece, Chris Weston „Lucyfer #1 (wyd.zbiorcze)” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Wydawnictwo Egmont kontynuuje zasilanie polskiego rynku komiksowego najróżniejszymi, coraz bardziej ekskluzywnymi i „grubymi” wydaniami zbiorczymi. Jedną z najważniejszych premier kwietnia jest pierwszy z trzech tomów „Lucyfera” ze scenariuszem Mike’a Careya. Oto jedna z najpotężniejszych istot w uniwersum Detective Comics – przyobleczona w ludzką postać knuje swoje własne, przerastające nasze rozumienie, plany.

Marcin Knyszyński

Wolności!
[Mike Carey, Peter Gross, Scott Hampton, Ryan Kelly, Dean Ormston, Warren Pleece, Chris Weston „Lucyfer #1 (wyd.zbiorcze)” - recenzja]

Wydawnictwo Egmont kontynuuje zasilanie polskiego rynku komiksowego najróżniejszymi, coraz bardziej ekskluzywnymi i „grubymi” wydaniami zbiorczymi. Jedną z najważniejszych premier kwietnia jest pierwszy z trzech tomów „Lucyfera” ze scenariuszem Mike’a Careya. Oto jedna z najpotężniejszych istot w uniwersum Detective Comics – przyobleczona w ludzką postać knuje swoje własne, przerastające nasze rozumienie, plany.

Mike Carey, Peter Gross, Scott Hampton, Ryan Kelly, Dean Ormston, Warren Pleece, Chris Weston
‹Lucyfer #1 (wyd.zbiorcze)›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLucyfer #1 (wyd.zbiorcze)
Scenariusz
Data wydania21 kwietnia 2021
RysunkiDean Ormston, Peter Gross, Ryan Kelly, Scott Hampton, Warren Pleece, Chris Weston
PrzekładPaulina Braiter
Wydawca Egmont
CyklLucyfer
ISBN9788328160187
Format544s. 170x260cm
Cena149,99
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
„Lucyfer zrzekł się tytułu Króla Zaświatów i zamieszkał na Ziemi, a konkretnie w Los Angeles, gdzie prowadzi świetnie prosperujący bar i szykuje się na długą, spokojną emeryturę. Taką historię opowiedział Neil Gaiman w sadze „Pora mgieł” w ramach serii „Sandman”. To streszczenie wystarczy, żeby ze zrozumieniem przeczytać niniejszą książkę” – pisze Mike Carey w przedmowie do pierwszego tomu „Lucyfera”.
Teoretycznie ma rację, jednak płynne podążanie za fabułą jest wówczas dość trudne. Kim jest Lucyfer? Jego dawne imię to Samael – jest on jednym z aniołów, „synów” Boga w Uniwersum DC (nazywanego w komiksach „Obecnością”). Przyjął imię „Lucyfer”, czyli „niosący światło”, zbuntował się przeciwko poddaństwu wobec Stwórcy, wszczął rebelię w niebiosach i po przegranej wojnie zesłany został na dno piekielnych czeluści. Rządził tam całe eony i w końcu zwyczajnie mu się znudziło. Nie chciał być więcej utożsamiany z źródłem wszelkiego zła (ludzie chętnie definiują zło jako siłę pochodzącą z zewnątrz a nie nich samych) i miał już dość krzywdzącego stereotypu. W „Porze mgieł”, czwartym tomie „Sandmana”, oddał Morfeuszowi klucze do Piekła, pozwolił odciąć sobie skrzydła i udał się na Ziemię, aby tam podjąć próbę ucieczki z „więzienia predestynacji” w jakim lubi zamykać swą kreację Bóg Stwórca. Razem z inną uciekinierką, jedną z córek Lilith o imieniu Mazikeen, prowadzi ekskluzywną knajpę „Lux”, gdzie przygrywa czasem na pianinie.
Neil Gaiman już od momentu pierwszego pojawienia się Lucyfera w „Sandmanie” chciał dla niego własnej opowieści. Wielu twórców odmawiało wzięcia się za tę postać – diabeł głównym bohaterem?! Dopiero Mike Carey stanął na wysokości zadania. Natchniony i rozgorączkowany napisał trzyodcinkową miniserię w ramach inicjatywy „The Sandman Presents”. Jego „Diabelska alternatywa” ukazała się w pierwszej połowie 1999 roku i szybko przerodziła się w regularną serię. W czerwcu 2000 roku wychodzi pierwszy numer „Lucyfera” i z miejsca zyskuje ogromną popularność. Pierwszy tom Egmontu zawiera wspomniane trzy odcinki miniserii plus dwadzieścia pierwszych regularnej serii. Potężna cegła, jakich coraz więcej na rynku.
„Diabelska alternatywa” jest opowieścią mocno „gaimanowską”, pozostająca w ścisłym związku z estetyką, założeniami i stylem „Sandmana”. Narysowana w charakterystyczny, bardzo surowy sposób przez Scotta Hamptona, opowiada o pierwszym poważnym starciu Lucyfera z prehistorycznymi bóstwami ludzi pierwotnych. Nie najgorsza, nie najlepsza – stanowiąca po prostu wprowadzenie postaci do uniwersum i ustanowienie pewnych ideowych założeń. Gdy zaczyna się właściwa już seria „Lucyfer” jest już tylko lepiej. Nasz bohater rozpoczyna wdrażanie swojego szeroko zakrojonego planu, a my powoli poznajemy jego szczegóły. Udajemy się do Hamburga, gdzie poszukujemy magicznych kart „Basanos”, poznajemy dwunastoletnią Elaine Belloc, która odegra niebagatelną rolę w przyszłości, ruszamy po utracone skrzydła do świata japońskich bóstw i legend, otwieramy „Bramę do Nicości” przez którą pragną przejść do naszego świata najróżniejsze demony, szykujemy się na wojnę z niebiańskimi zastępami Cherubinów, Serafinów i Archaniołów, by wreszcie odwiedzić jedną z piekielnych prowincji, w której sytuacja wymaga naszej interwencji.
Mniej więcej do piętnastego odcinka Mike Carey konsekwentnie robi trzy rzeczy. Odsłania stopniowo „Wielki plan Lucyfera”, obudowuje czytelnika światem przedstawionym i – co najważniejsze – snuje magiczne opowieści, powiązane co prawda wspólnym wątkiem fabularnym, ale równocześnie zdolne do utrzymania się na własnych nogach. W trzech czwartych tomu wiele rzeczy wskakuje w końcu na swoje miejsce, a my jesteśmy w stanie ujrzeć tak zwany „większy obrazek”. A ten jest naprawdę imponujący.
Lucyfer jest bardzo specyficznym głównym bohaterem. To manipulant w stylu Johna Constantine’a, tylko że podniesiony do kwadratu. Działa on na nieco „wyższym poziomie egzystencji” i pozbawiony jest wszelkich człowieczych słabości protagonisty „Hellblazera”. Lucyfer jest nieludzki, wszystko co robi, robi tylko dla siebie, jest absolutnie skoncentrowany na sobie i własnych celach. Gdyby pomogło to w ich realizacji spaliłby cały świat. I niczego nie widzi w kategoriach dobra i zła, nie ma kodeksu moralnego i dąży tylko do jednego – osiągnięcia absolutnej wolności. Lucyfer pragnie autonomii, możliwości samookreślenia, całkowitej wolnej woli i ucieczki od tyranii boskiej wizji świata.
Carey podkreślał, że jego komiks opowiada przede wszystkim „o ojcu i synu, którzy nie potrafią się porozumieć”. Syn dorósł i chce być samodzielny – do ojca to nie dociera. „Lucyfer” w tym układzie jest czymś w rodzaju rodzinnego dramatu, w którym rodzic na siłę obsadza dorosłe dziecko w scenariuszu bez możliwości ucieczki. Dziecko chce iść na swoje i ze wszystkich sił walczy o przełamanie uwarunkowań. Trzeba stawić czoła ojcu – cała siedemdziesięciopięcioodcinkowa seria mówi dokładnie o tej batalii. Tom pierwszy to napinanie muskułów, czyszczenie broni, przygotowywanie przedpola bitwy i umacnianie się na z góry upatrzonych pozycjach.
Omawiany dziś album kończy się wyzwaniem, rękawicą rzuconą samemu Bogu. Zobaczymy czy Wszechmocny ją podejmie ¬– w tym roku czeka nas jeszcze drugi tom „Lucyfera”.
koniec
6 maja 2021

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Palec z artretyzmem na cynglu
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

27 IV 2024

„Torpedo 1972” to powrót po latach Luca Torelliego, niegdyś twardziela i zabijaki, a dziś… w sumie też zabijaki, ale o wiele bardziej zramolałego.

więcej »

Holmes w tunelu czasoprzestrzennym
Maciej Jasiński

26 IV 2024

„Sherlock Holmes Society” to popkulturowy miszmasz, w którym mieliśmy w jednej historii zombie, Kubę Rozpruwacza, pana Hyde’a i wiele różnych innych motywów. Czwarty album serii domykał większość wątków, dlatego ostatnie dwa albumy to jakby nowe otwarcie. A skoro tak, to autorzy postanowili przebić to, co już było. Nic więc dziwnego, że piąta część rozpoczyna się od wybuchu bomby atomowej w samym centrum Birmingham.

więcej »

Zagubiony w samym sobie
Andrzej Goryl

25 IV 2024

„Czarny Młot” to seria, która miała bardzo intrygujący początek, ciekawie się rozwijała, ale jej zakończenie było co najmniej rozczarowujące. Po drodze ukazało się też kilka komiksów pobocznych, które w większości nie prezentowały zbyt wysokiego poziomu. Podobnie sprawa się ma z najnowszą publikacją z tego uniwersum – albumem „Pułkownik Weird. Zagubiony w kosmosie”.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Inne recenzje

Nie przegap: Maj 2021
— Esensja

Tegoż twórcy

Oto koniec znanego nam świata
— Marcin Knyszyński

Narracja jak wino
— Dagmara Trembicka-Brzozowska

Saga Młota dobiega końca
— Andrzej Goryl

Zamknięta w opowieści
— Agata Włodarczyk

Coś kontra nic
— Marcin Knyszyński

Dwunastoletni czarodziej w okularach
— Sławomir Grabowski

Na właściwych torach
— Marcin Knyszyński

Krótko o komiksach: Ostry zakręt
— Marcin Knyszyński

Po krawędzi monety
— Marcin Knyszyński

Kto jest godzien?
— Marcin Knyszyński

Tegoż autora

Beznadziejna piątka
— Marcin Knyszyński

Oto koniec znanego nam świata
— Marcin Knyszyński

Miecze i sandały
— Marcin Knyszyński

Z rodzynkami, czy bez?
— Marcin Knyszyński

Hola, hola, panie Straczynski!
— Marcin Knyszyński

Żadna dziura nie jest dość głęboka
— Marcin Knyszyński

Uczta ekstremalna
— Marcin Knyszyński

Straczynski Odnowiciel
— Marcin Knyszyński

Cztery wywiady, coś tam pomiędzy i pogrzeb
— Marcin Knyszyński

Bez emocji
— Marcin Knyszyński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.