Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Vince Giarrano, Alan Grant, Kelley Jones, Barry Kitson, Doug Moench, Dennis O’Neil
‹Batman. Epidemia›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBatman. Epidemia
Scenariusz
Data wydania26 lipca 2023
RysunkiKelley Jones, Vince Giarrano, Barry Kitson
PrzekładTomasz Sidorkiewicz
Wydawca Egmont
ISBN9788328165076
Format552s. 170x260 mm
Cena199,99
Gatuneksuperhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Niewidzialny wróg
[Vince Giarrano, Alan Grant, Kelley Jones, Barry Kitson, Doug Moench, Dennis O’Neil „Batman. Epidemia” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Superbohater walczy zazwyczaj z superłotrem. Może być też tak, że łapie bandytów, porywaczy albo złodziei. A co, jeśli stawić musi czoła wirusowi? Jeśli jego ukochane miasto sparaliżuje epidemia i zacznie się ono chylić ku upadkowi? Batman, już dwa lata po swoim powrocie do Gotham, zmierzył się właśnie z takim zagrożeniem.

Marcin Knyszyński

Niewidzialny wróg
[Vince Giarrano, Alan Grant, Kelley Jones, Barry Kitson, Doug Moench, Dennis O’Neil „Batman. Epidemia” - recenzja]

Superbohater walczy zazwyczaj z superłotrem. Może być też tak, że łapie bandytów, porywaczy albo złodziei. A co, jeśli stawić musi czoła wirusowi? Jeśli jego ukochane miasto sparaliżuje epidemia i zacznie się ono chylić ku upadkowi? Batman, już dwa lata po swoim powrocie do Gotham, zmierzył się właśnie z takim zagrożeniem.

Vince Giarrano, Alan Grant, Kelley Jones, Barry Kitson, Doug Moench, Dennis O’Neil
‹Batman. Epidemia›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBatman. Epidemia
Scenariusz
Data wydania26 lipca 2023
RysunkiKelley Jones, Vince Giarrano, Barry Kitson
PrzekładTomasz Sidorkiewicz
Wydawca Egmont
ISBN9788328165076
Format552s. 170x260 mm
Cena199,99
Gatuneksuperhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Latem 1994 roku Batman przywdział charakterystyczny, czarny strój i znów zaczął pilnować porządku w mrocznym mieście. Echa „Knightfall” zaczęły cichnąć. Do marca 1996 roku w świecie Batmana nie było jakichś wielkich, rewolucyjnych wydarzeń. Kelley Jones, rysownik charakterystyczny, zadomowił się już na dobre w serii „Batman” i powoli przyzwyczajał czytelników do swego ekscentrycznego stylu. W „Detective Comics” rysownicy zmieniali się co kilka numerów, ale pisał zawsze Chuck Dixon, stary wyga. Pod koniec 1995 roku serie Batmana zostały wciągnięte w krótki, ale obejmujący całość uniwersum, crossover „Underworld Unleashed”, a wiosną 1996 roku doszło do epidemii w Gotham City. I właśnie to wydarzenie stanowi oś fabuły najnowszego komiksu z Batmanem od Egmontu.
„Batman. Contagion” miało miejsce w marcu i kwietniu 1996 roku w takich okołonietoperzowych tytułach jak „Shadow of the Bat”, „Robin”, „Catwoman”, „Batman”, „Detective Comics” i… „Azrael”. I tu krótkie wyjaśnienie. W lutym 1995 roku DC postanowiło zrehabilitować Jeana Paula-Valleya – Dennis O’Neill i Barry Kitson rozpoczęli zupełnie nową serię DC Comics z Azraelem w roli głównej. Gdy zaraza opanowała Gotham, Jean-Paul dostał szansę odkupienia swych win. Wydanie Egmontu zawiera dwa razy więcej zeszytów – nie tylko tytułowy „Contagion” ale i sporo odcinków przed i po. Czytacie wstępy? Jeśli nie, to zaznaczam, że ten zamieszczony w „Batmanie. Epidemii” jest wyjątkowo istotny. Dowiecie się z niego, co działo się z naszymi bohaterami od czasów „Knightfall” i gdzie ich zastaniemy na początku tego albumu. Zatem – nie pomińcie go przypadkiem.
„Epidemia” rozpoczyna się dwoma odcinkami „Azraela”, stanowiącymi wstęp do całej opowieści. Azrael nosi swój stary kostium, ten sprzed chwilowego objęcia przez niego „posady” Batmana. Wprowadzenie to przypomina czytelnikom, czym jest działający nadal Zakon Świętego Dumasa oraz bardzo wyraźnie wskazuje jakie zagrożenie dla Gotham stanowi ta organizacja. Zakon wysyła do mrocznego miasta Filowirusa Apokalipsy – koniem trojańskim jest pewien wysoko postawiony biznesmen, członek gothamskiej elity zamieszkującej kompleks gigantycznych wieżowców, zwanych Wieżami Babilonu. Wirus ten jest nowym szczepem eboli, mutującym w niewiarygodnym tempie i zabijającym ponad dziewięćdziesiąt procent zakażonych. Azrael ostrzega Batmana o zagrożeniu, a ten podejmuje rozpaczliwe próby uratowania miasta. Ma przeciwko sobie nie tylko wroga, z jakim nigdy do tej pory się nie mierzył, ale również władze miasta i policję (komisarz Gordon, zdyskredytowany przez nieuczciwego konkurenta i od czasu awantury z Azraelem nieufający za grosz Batmanowi, odszedł na wcześniejszą emeryturę). Gotham zaczyna przypominać późnośredniowieczne miasto rażone dżumą, a bogaci ludzie, dekadenci ekstremalni i lubieżnicy, urządzają sobie orgie w Wieżach Babilonu – „Maska śmierci szkarłatnej” Poego ma tu swoją kolejną reinterpretację.
„Batman. Contagion” jest pierwszym crossoverem od czasów „Knightfall”. Oprócz Batmana, Robina, Alfreda i Nightwinga bardzo duże role do odegrania otrzymują również wspomniany Jim Gordon, Azrael, Oracle, Catwoman i Huntress, znana nam chociażby z nieco późniejszych „Ptaków nocy”. Ta nieformalna „Bat-rodzina”, wyjątkowo liczna w tym okresie, dwoi się i troi, aby znaleźć lekarstwo. Nie brakuje tu oczywiście typowo superbohaterskiej akcji – nikczemni ludzie próbują szukać lekarstwa na własną rękę, aby ugrać na epidemii coś dla siebie, a Gotham pogrąża się w chaosie. Płonące samochody, wybite szyby, trupy na ulicach, tłumy szabrowników, a ku miastu zmierza Gwardia Narodowa – taki standardowy popkulturowo przebieg wydarzeń. Włodarze DC Comics postanowili zakończyć „Epidemię” chyba znienacka, rujnując trochę plany scenarzystów – finał tego eventu jest jednym z najbardziej prostackich i nachalnych objawień boga z maszyny, jakiego kiedykolwiek doświadczyłem w komiksach DC. Ale nie zepsuło ono ogólnego wrażenia – to jest porządnie napisany, choć nierówno narysowany crossover lat dziewięćdziesiątych.
Na koniec dostajemy jeszcze trzy krótsze opowieści. Pierwsza z nich pochodzi z serii „Robin” i opowiada o wydarzeniach bezpośrednio następujących po „Epidemii”. Tim Drake mierzy się z niejakim Maxie Zeusem (pamiętamy go z czasów TM-Semic) w swojej solowej przygodzie i próbuje przy okazji ogarnąć jakoś swoje sprawy sercowe. Ostatnie dwie trzyodcinkowe historie wyszły w seriach „Batman” i „Shadow of the Bat”, również zaraz po zakończeniu „Contagion”. Bardzo dobry wybór – jakby na potwierdzenie, że po „Knightfall” estetyka przygód Batmana dryfowała mocno w stronę dziwnej psychodelii i grozy. Bruce Wayne najpierw rusza z Deadmanem (duchem umiejącym opętać ludzkie ciało – może być martwe lub żywe, nie ma to znaczenia) do Ameryki Południowej, gdzie konfrontują się z inkaską magią i demonami, a potem ocalić musi Gotham przed sennymi koszmarami.
I tu warto się na chwilę zatrzymać, nawiązując przy okazji do warstwy graficznej. Takie serie jak „Catwoman” i „Robin” rysowane były wtedy dość średnio, co widać zresztą gołym okiem podczas lektury. „Detective Comics” i „Shadow of the Bat”, jakby próbując nadążyć za „Batmanem”, rysowane są w bardziej mrocznym i odchodzącym od realizmu stylu – trochę inaczej niż jeszcze dwa, trzy lata wcześniej. No a „Batman” przejęty po „Knightfall” przez Kelleya Jonesa (rysownika BARDZO charakterystycznego) i Douga Moencha (bardzo doświadczonego scenarzystę) idzie w mrok jeszcze bardziej, co było zresztą przedmiotem wielu kontrowersji w tamtych czasach. Wystarczy, że skupimy się na tej przedostatniej opowieści z Deadmanem. Artefakty starożytnych Inków, czarna magia, opętania, duchy – a narysowane to wszystko w surrealistyczny sposób. Batman w czasach Kelleya Jonesa nosił gigantyczną, niepraktyczną, taką niepokojąco kreskówkową pelerynę, miał absurdalnie długaśne nietoperzowe uszy i przyjmował nienaturalne, zwierzęce i urągające anatomii, pozy. Pełno wszędzie mroku, wszystko jest skryte przynajmniej częściowo w cieniu i surrealistycznie zdeformowane. Ja uwielbiam ten skrajnie gotycki, przestylizowany sposób na komiks, ale rozumiem zarzuty miłośników bardziej standardowego stylu rysowania.
W 1995 roku wybuchła jedna z epidemii eboli w Afryce. W kinach grano „12 małp” i „Epidemię” – historia zarazy w Gotham była swego rodzaju twórczą reakcją na aktualne wydarzenia. Batman jest bezsilny, nie może pokonać niewidzialnego wroga, nie może go wsadzić za kratki ani mu uciec. Wszystkie wypracowane przez lata metody walki z najróżniejszymi zagrożeniami stają się bezużyteczne. Taki był cel twórców „Epidemii” – postawienie człowieka-nietoperza w beznadziejnej sytuacji, na którą nie był i nigdy nie będzie przygotowany. „Będziemy patrzeć, jak wszystko płonie. Czasami można być tylko świadkiem wydarzeń” – jak możemy przeczytać w komiksie. Wszystko „dzieje się” po prostu siłą inercji, a cała „rodzina” Batmana tylko się temu przygląda – reaguje na wydarzenia, ale nie wpływa na nie. No, ale przynajmniej została w pewien sposób scementowana na jakiś czas – do końca dwudziestego wieku (a nawet dłużej) Batman nie był już tak bardzo osamotniony, gdy dochodziło do wielkich crossoverów.
Co jeszcze ważnego się tu wydarzyło? Ano w DC pojawił się już na stałe Tommy „Hitman” Monaghan! Jedną z opowieści tego tomu napisał Garth Ennis, a narysował John McCrea. Dokładnie tę samą historię znajdziemy w pierwszym tomie „Hitmana”, wydanym ponad trzy lata temu nakładem Egmontu – była to zapowiedź solowej serii z przygodami tego irlandzkiego najemnika. Fajne uczucie – przypominamy sobie, jak w 2020 roku czytaliśmy w „Hitmanie” o jakiejś zarazie toczącej Gotham, a teraz możemy doświadczyć jej bezpośrednio.
W sierpniu 1996, właściwie tuż po ostatnim zeszycie omawianego dziś albumu, wyszedł jubileuszowy, siedemsetny odcinek „Detective Comics”. To wtedy zaczął się kolejny wielki crossover – „Batman. Dziedzictwo” (w oryginale „Legacy”). Już w październiku w Polsce – każdy fan Batmana już zapewne czeka na premierę. Ja też!
koniec
9 sierpnia 2023

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Palec z artretyzmem na cynglu
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

27 IV 2024

„Torpedo 1972” to powrót po latach Luca Torelliego, niegdyś twardziela i zabijaki, a dziś… w sumie też zabijaki, ale o wiele bardziej zramolałego.

więcej »

Holmes w tunelu czasoprzestrzennym
Maciej Jasiński

26 IV 2024

„Sherlock Holmes Society” to popkulturowy miszmasz, w którym mieliśmy w jednej historii zombie, Kubę Rozpruwacza, pana Hyde’a i wiele różnych innych motywów. Czwarty album serii domykał większość wątków, dlatego ostatnie dwa albumy to jakby nowe otwarcie. A skoro tak, to autorzy postanowili przebić to, co już było. Nic więc dziwnego, że piąta część rozpoczyna się od wybuchu bomby atomowej w samym centrum Birmingham.

więcej »

Zagubiony w samym sobie
Andrzej Goryl

25 IV 2024

„Czarny Młot” to seria, która miała bardzo intrygujący początek, ciekawie się rozwijała, ale jej zakończenie było co najmniej rozczarowujące. Po drodze ukazało się też kilka komiksów pobocznych, które w większości nie prezentowały zbyt wysokiego poziomu. Podobnie sprawa się ma z najnowszą publikacją z tego uniwersum – albumem „Pułkownik Weird. Zagubiony w kosmosie”.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

Czy Galactus jest magiczny, czy wysoki?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Neil Gaiman byłby dumny
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Dziwowiska część druga
— Marcin Knyszyński

Wstęp do armagedonu?
— Sebastian Chosiński

Tegoż autora

Beznadziejna piątka
— Marcin Knyszyński

Oto koniec znanego nam świata
— Marcin Knyszyński

Miecze i sandały
— Marcin Knyszyński

Z rodzynkami, czy bez?
— Marcin Knyszyński

Hola, hola, panie Straczynski!
— Marcin Knyszyński

Żadna dziura nie jest dość głęboka
— Marcin Knyszyński

Uczta ekstremalna
— Marcin Knyszyński

Straczynski Odnowiciel
— Marcin Knyszyński

Cztery wywiady, coś tam pomiędzy i pogrzeb
— Marcin Knyszyński

Bez emocji
— Marcin Knyszyński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.