Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 16 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe (wybrane)

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

różni autorzy
‹Star Wars Komiks, Wydanie Specjalne, Nr 01/09›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułStar Wars Komiks, Wydanie Specjalne, Nr 01/09
Scenariusz
Data wydaniaczerwiec 2009
Rysunkiróżni autorzy
Wydawca Egmont
CyklStar Wars
Cena9,99
GatunekSF
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk

Rzeź młodych Jedi, czyli o krok od dobrego komiksu
[różni autorzy „Star Wars Komiks, Wydanie Specjalne, Nr 01/09” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Bitwa o Jabiim” jest dowodem na to, że nawet gwiezdnowojenny komiks mógłby być udanym, niezależnym dziełem, czymś więcej niż prostym odcinaniem kuponów od popularności sagi. Niestety – mógłby – ale nadal nie jest. A przynajmniej nie do końca.

Konrad Wągrowski

Rzeź młodych Jedi, czyli o krok od dobrego komiksu
[różni autorzy „Star Wars Komiks, Wydanie Specjalne, Nr 01/09” - recenzja]

„Bitwa o Jabiim” jest dowodem na to, że nawet gwiezdnowojenny komiks mógłby być udanym, niezależnym dziełem, czymś więcej niż prostym odcinaniem kuponów od popularności sagi. Niestety – mógłby – ale nadal nie jest. A przynajmniej nie do końca.

różni autorzy
‹Star Wars Komiks, Wydanie Specjalne, Nr 01/09›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułStar Wars Komiks, Wydanie Specjalne, Nr 01/09
Scenariusz
Data wydaniaczerwiec 2009
Rysunkiróżni autorzy
Wydawca Egmont
CyklStar Wars
Cena9,99
GatunekSF
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
„Bitwa o Jabiim”, album wydany w cyklu „Star Wars Komiks” (tym razem jako wydanie specjalne – jedna pełna historia zamiast zwyczajowych trzech krótkich historyjek) opowiada o jednym z epizodów Wojen Klonów, konfliktu, który niegdyś rozpalał wyobraźnie fanów, a który Lucas zbył ostatecznie serialem animowanym i niezbyt udanym filmem. Wielka szkoda, że zamiast opowiadać nieciekawą historię porwania syna Jabby, nie sięgnął po coś bardziej złożonego, bardziej „dorosłego”, bardziej emocjonującego. Jak choćby historia opisana w recenzowanym komiksie.
„Bitwa o Jabiim” ma bowiem fabularnie swój niemały potencjał. Potencjał, który ma zawsze wojenna opowieść o osamotnionym oddziale. W tym przypadku – oddziale armii klonów, dowodzonych przez młodych, niedoświadczonych padawanów Jedi. Jabiim jest planetą kluczową ze strategicznego punktu widzenia dla konfliktu, który ogarnął całą galaktykę. Od dawna trwa na niej konflikt wewnętrzny, ale ostatnie obie strony zostały wsparte posiłkami ze strony Republiki oraz Separatystów, co bardzo zaogniło konflikt. Nieprzyjazne warunki atmosferyczne planety (to znak rozpoznawczy świata „Gwiezdnych wojen”) uniemożliwiają stałe dostawy, więc strony przez wiele dni skazane są same na siebie. Siły rebelianckie wobec Republiki pod dowództwem niejakiego Alto Stratusa, mającego osobiste powody, by nienawidzić Jedi, wspierane przez federacyjne roboty, zyskują przewagę. Dla oddziałów Republiki, wśród których walczą Obi-wan Kenobi i Anakin Skywalker, jedyną nadzieją jest ewakuacja. Aby mieć na nią czas trzeba powstrzymać siły Stratusa. Młodzi Jedi gotowi są zapłacić najwyższą cenę, by tego dokonać.
Ma „Bitwa o Jabiim” niezaprzeczalne zalety. Przede wszystkim pokazuje siły Separatystów jako groźne i śmiercionośne, czym bije na głowę filmy, w których zastanawialiśmy się, dlaczego Jedi po prostu nie wezmą się do roboty i wytną w pień tych wszystkich robotów, skoro tak łatwo owo wycinanie im przychodzi. W tym komiksie śmierć głównych bohaterów nie jest jakimś ewenementem, ale nader częstym przypadkiem. A o ile bardziej emocjonalnie absorbuje historia, w której mamy zagrożenie, osaczenie i poświęcenie. Młodzi, sympatyczni Jedi, jeden po drugim oddają swe życie dla większego dobra.
Dobra, które zresztą nie jest wcale tak oczywiste. Twórcy odchodzą tu od moralnej jednoznaczności i przedstawiają pokrótce racje obu stron. Stratus, w swym mniemaniu, walczy o wolność i niezależność. Jego bliscy ginęli, często na jego oczach. Dla niego Jedi i wojska Republiki to okupanci i mordercy i właściwie trudno dziwić się takiemu spojrzeniu. Z kolei Republika patrzy na wszystko też z punku widzenia konfliktu globalnego – wojny w galaktyce – i gdy przyjdzie co do czego, nie zawaha się poświęcić swych lojalnych lokalnych sprzymierzeńców, by ratować niedobitki armii klonów.
Emocje, autentyczne zagrożenie, moralna niejednoznaczność – czego więcej można oczekiwać w komiksie gwiezdnowojennym. Cóż, ciekawszego wykonania. Choć treść jest zadziwiająco „dorosła”, to już rysunki skrojone są pod młodego odbiorcę. Mnóstwo tu walk, strzelanin, pojedynków, eksplozji – czegoś, co świetnie wypada w filmach, a słabo w komiksach, zwłaszcza, gdy twórcy nie są jakimiś tytanami sztuk graficznych i po prostu wciąż przerysowują powszechne znane elementy technologii „Gwiezdnych wojen”. Ciekawostką jest udział znanych z „Imperium kontratakuje” machin kroczących AT-AT, ale eksponowanie ich w komiksie każe postawić sobie pewne pytania. Skąd wzięły się 25 lat przed bitwą na Hoth, skoro tam wyglądały jak technologiczna nowość? A jeśli nawet nią nie były – to jaki był sens używać przestarzałej broni na Hoth? Broni, która na dodatek już ćwierć wieku wcześniej udowodniła swą niezdarność i słabą odporność na proste metody ataku. Tak, czy inaczej, nie zawadziłoby, gdyby część stron poświęconych na niebudzące większych emocji eksplozje, przeznaczyć na rozbudowę charakterów głównych bohaterów komiksu (młodych Jedi, Alto Stratusa, kapitana Gillmuna, czyli przywódcy lojalistów). Wtedy „Bitwa o Jabiim” mogła być komiksem naprawdę dobrym, nawet w oderwaniu od gwiezdnowojnnego uniwersum.
Graficznie otrzymujemy tu natomiast starwarsowy standard – przyzwoicie, przejrzyście w kadrach, ale nie do końca w narracji, z większą atencją dla szczegółów technologicznych niż twarzy bohaterów, bez krzty inwencji, oryginalności, o artyzmie już nie wspominając.
koniec
23 lipca 2009

Komentarze

06 XII 2009   11:51:24

A mnie sie podobało..kha...kha....kha

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Conan + Belit = wielka miłość
Maciej Jasiński

15 V 2024

Piękna Belit – królowa Czarnego Wybrzeża – pojawiła się już pod koniec piątego tomu tej serii. Krótki epizod z jej udziałem był całkiem ciekawy, ale niestety kiepsko narysowany. Jednak zapowiedź kolejnego albumu dawała nadzieję, że kolejne kilkaset stron przyniesie wiele znacznie lepszych komiksów, których autorzy będą w stanie wykorzystać potencjał postaci Belit.

więcej »

Wielki (nie)zły chaos
Dagmara Trembicka-Brzozowska

14 V 2024

Po ciepłym przyjęciu przez czytelników „Wielkiego złego lisa”, nie dziwi kolejny tytuł autora, Benjamina Rennera, na księgarnianych półkach. I to nie byle jaki, bo świąteczny, w teorii dla dzieciaków, zabawny, lekki, ale i przewrotnie pełen groteskowej przemocy - jak kreskówki o Tomie i Jerrym.

więcej »

Wiosna, wiosna wkoło, zabłysły kły
Marcin Knyszyński

13 V 2024

Prawie dwa lata czekaliśmy na kolejny tom „Zamku zwierzęcego” Delepa i Dorisona. Na szczęście jest to komiks, na który warto czekać i którego lektura spełnia wszystkie oczekiwania z nawiązką. Skończyła się już koszmarna i wyczerpująca zima. Czy wraz z nadchodzącą wiosną sytuacja zniewolonych zwierzaków ulegnie poprawie?

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Inne recenzje

Esensja czyta dymki: Lato 2009
— Jakub Gałka, Marcin Osuch, Mateusz Osuch, Konrad Wągrowski

Tegoż twórcy

Cztery wywiady, coś tam pomiędzy i pogrzeb
— Marcin Knyszyński

Ku pokrzepieniu serc
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Do trzech razy sztuka?
— Marcin Osuch

Złe, kolorowe wieści
— Wojciech Gołąbowski

Stał sowchoz koło kołchozu…
— Wojciech Gołąbowski

Esensja czyta dymki: Reaktywacja
— Daniel Gizicki, Wojciech Gołąbowski, Marcin Osuch, Paweł Sasko, Konrad Wągrowski

Esensja czyta dymki: Lato 2009
— Jakub Gałka, Marcin Osuch, Mateusz Osuch, Konrad Wągrowski

Wielkie roboty w ruinach Warszawy
— Konrad Wągrowski

Festiwal obrzydliwości
— Jakub Gałka

Luke, I am your mother!
— Daniel Gizicki

Tegoż autora

Kosmiczny redaktor
— Konrad Wągrowski

Statek szalony
— Konrad Wągrowski

Kobieta na szczycie
— Konrad Wągrowski

Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski

Potwór i cudowna istota
— Konrad Wągrowski

Migające światła
— Konrad Wągrowski

Śladami Hitchcocka
— Konrad Wągrowski

Miliony sześć stóp pod ziemią
— Konrad Wągrowski

Tak bardzo chciałbym (po)zostać kumplem twym
— Konrad Wągrowski

Kac Vegas w Zakopanem
— Konrad Wągrowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.