Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Maciej Kur

ImięMaciej
NazwiskoKur

Jestem fanem pantomimy i starego kina

Esensja.pl
Esensja.pl
Maciej Kur
1 2 »
Rozmawiamy z Maciejem Kurem, scenarzystą „Emilki Sza”, „Nowych przygód Kajka i Kokosza” oraz… „Delisiów”.

Maciej Kur

Jestem fanem pantomimy i starego kina

Rozmawiamy z Maciejem Kurem, scenarzystą „Emilki Sza”, „Nowych przygód Kajka i Kokosza” oraz… „Delisiów”.

Maciej Kur

ImięMaciej
NazwiskoKur
Marcin Osuch: Maćku, z nieukrywaną przyjemnością przeczytałem „Emilkę Sza”, komiks z Twoim scenariuszem, narysowany przez Magdalenę Kanię.
Maciej Kur: Dziękuję! Bardzo miło słyszeć, że się podobało! :)
MO: Skąd pomysł na takich bohaterów, a właściwie bohaterki? Niewidoma Natalia, Emilka będąca mimem?
MK: Te postacie miałem w głowie już od bardzo dawna i ciężko mi wytknąć teraz konkretną genezę. Mam wrażenie, że przyszły sobie po prostu pewnego dnia, usiadły w mojej wyobraźni i czekały cierpliwie, aż opowiem ich historię. Oczywiście na ukształtowanie ich miały wpływ różne czynniki przez lata, w przypadku Emilki na pewno była to osoba Harpo Marksa – mojego ulubionego niemego komika, mierzącego się z mówiącym światem – Emilka ma tę figlarność co on, czy Tramp Chaplina. Ogólnie jestem fanem pantomimy i starego kina, które Emilka na swój sposób personifikuje. Ma tę elastyczność postaci z kreskówek braci Fleischer, które miłuję. Pewnie podświadomie wpłynęła też na nią Gelsomina, którą grała Giulietta Masina w „La Stradzie” choć to bardziej smutna postać. Na ostateczny obraz wpłynęła Magda, która nadała jej bardzo unikatowy wygląd. Ciężej mi powiedzieć jak było z Natalią, ale zawsze imponowały mi osoby niepełnosprawne, takie jak ona – z dystansem, charyzmą i tętniące radością życia. Mimo ułomności inni uważają, że jest cool i ją podziwiają. To bardzo budujące.
Natomiast na samą historię ogromny wpływ miał okres, gdy pracowałem w zakładzie dla niewidomych w Laskach. Byłem świadkiem, jak osoby niewidome komunikują się z niemówiącymi i było to ogromną inspiracją by „sparować” te dwie postacie, choć długi czas żyły sobie w mojej głowie osobno, nie wiedząc o sobie nawzajem. Dało to ogromny napęd dla wyobraźni i inspiracji, który zakończył się tym scenariuszem.
MO: Czy od razu wiedziałeś, jaka będzie „konstrukcja” tych postaci, czy też był to raczej długi proces „dojrzewania”?
MK: Te postacie od pewnego momentu były tak dobrze zdefiniowane, że przysłowiowo pisały się same. I nie chodzi tylko o ich charaktery, co jakby podświadomie czułem, czego one „potrzebują” i w jaką stronę mam poprowadzić je w historii. Maja to najlepszy przykład – to postać, która ma się za „dorosłą”, ale jest w wielu kwestiach kompletnie niedojrzała i zwyczajnie wiedziałem jakie emocje muszą się wydarzyć w jej wątku.
MO: Zaintrygowałeś mnie. Skąd taka pewność co do „potrzeb” poszczególnych postaci? Czy intuicja, o której mówisz, była czymś podparta? Jakimiś obserwacjami, doświadczeniami?
MK: One żyją prawie jak osobne byty w mojej głowie. Widzę jakie są „powierzchowne” ale też co im w duszy gra i czego im brakuje. Można powiedzieć, że to intuicja ale idzie w nią wiele życiowych doświadczeń.
MO: „Emilka Sza” pokazuje, jak pojemnym medium jest komiks. Napisanie podobnej książki byłoby bardzo trudne, chodzi mi głównie o „niewidzialność” świata Emilki. Ale i stworzenie historyjki obrazkowej chyba nie było łatwe. Co sprawiało Wam, Tobie i Magdzie, największą trudność i dlaczego?
MK: Tak, książka byłaby wyzwaniem, ale Emilka to bardzo wizualna postać, więc medium wizualne oddaje jej sprawiedliwość i pozwala zaszaleć, a jej surrealna natura naturalnie wpłynęła na zabawę formą. Co do trudności to nie mogę mówić za Magdę. Były pewne sceny, które musiałem po 16 razy przemyśleć i przeanalizować by były przysłowiowo w punkt. Czytelne, ale nie mówiące o słowo za dużo, a zarazem sprawiały wrażenie naturalnych dla Emilki. Ale chyba to właśnie dla tego działa, bo na pierwszym miejscu jest osobowość Panny Sza i widzimy ją jako bohaterkę z wyrazistym charakterem, nie jako mima.

Magdalena Kania, Maciej Kur
‹Emilka Sza - Jak wiele to „nic”?›

WASZ EKSTRAKT:
100,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułEmilka Sza - Jak wiele to „nic”?
Scenariusz
Data wydania13 października 2021
RysunkiMagdalena Kania
Wydawca Egmont
ISBN9788328160989
Format64s. 216x285 mm
Cena34,99
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
MO: W trakcie wywiadów nie ukrywam, że bardzo mnie interesuje sam proces tworzenia komiksu. Legendą obrosły nasiadówki autorów „Funky’ego Kovala” z drinkami serwowanymi przez Polcha. Z drugiej strony Marek Szyszko po prostu odbierał w redakcji Sportu i Turystyki scenariusz i siadał do rysowania, w większości wypadków nie poznawszy scenarzysty. Jak to wyglądało w przypadku Twoim i Magdy?
MK: Z Magdą mamy dwa wspólne projekty – „Emilkę”, (która wyszła ode mnie) i „Delisie”, (które wyszły od Magdy). Dużo o nich gadaliśmy, analizowaliśmy i zarzucaliśmy się pomysłami. Na szczęście mamy podobne poczucie humoru i wrażliwość, więc burze mózgów są owocne i się nie mijamy w wizjach. Z „Emilką” było o tyle specyficznie, bo komiks powstawał powoli (Magda robiła go w przerwach od pracy), ale dzięki temu mogłem kilkakrotnie spojrzeć na scenariusz z dystansem i porobić modyfikacje w dalszej historii (tu coś wyciąłem, tu dodałem scenę, tu przekonstruowałem). Plus skończone plansze tylko wpływały na wenę. Mam wrażenie, że ta fabuła była szlifowana, do samego końca produkcji i dzięki czemu scenariusz był wiecznie żywy i świeży. Przy „Delsiach” często wygląda to tak, że podrzucam Magdzie jakiś pomysł na historyjkę, jak się podoba, pokombinujemy „co by tu jeszcze można” i po chwili siadam do scenariusza. Tu jednak wpierw musi zaakceptować go wydawnictwo, ale mam wrażenie, że oni są równie zafascynowani „Delisiami” co my i chcemy tego samego. Gdy wszystkie osoby zaangażowane się jarają projektem, odzwierciedla się to w efekcie końcowym.
MO: „Delisie”? Muszę przyznać, że nie kojarzę tego komiksu. Możesz podać trochę szczegółów na jego temat?
MK: „Delisie” (po angielsku i francusku „Dollicious”) to seria naszego autorstwa, która ukazała się w Kanadzie. Opowiada o krainie, gdzie każde jedzenie, jakie znamy istnieje spersonifikowane jako mała dziewczynka. Mamy więc wyspę, gdzie żyją wszystkie owoce, farmę warzyw, dżunglę ziół, krainę między chmurami, gdzie mamy słodycze i miasto Alakart, gdzie mieszkają w sumie wszystkie potrawy, które nie zakwalifikowały się do powyższych kategorii. Seria koncentruje się na rodzinie Makaronów, która prowadzi małą restaurację. Główną bohaterką jest młoda kucharka Ramen, która marzy, by być jak jej idolki – legendarne mistrzynie kuchni – Mąka, Mleko i Cukier. Co jakiś czas akcja schodzi na inne postacie jak Truskawka w czekoladzie (rebeliantka, która zakłada zespół rockowy), Mysi Melon (która prowadzi butik) czy Tiramisu, która ma obsesję na punkcie oryginalności. To przyjemne, zabawne historie. Sporo tu o frajdzie w jedzeniu i gotowaniu, ale nie tylko. Podobnie jak w „Emilce” starałem się, by historie były kreatywne, zaskakujące i z sercem. Mamy też kilka odcinków (jeden np. na 8 stron) opowiedziane w całości bez dialogu, co było fajnym wyzwaniem. Będziemy także poruszać temat niepełnosprawności ale to nie będzie główny motyw, a bardziej element świata. Polska premiera pierwszego tomu pt. „Życie ma smak” jest planowana na marzec. Drugi tom jest obecnie rysowany przez Magdę. Liczymy, że będzie gotowy na wiosnę.
MO: W Kanadzie? Nie zdarza się często, aby polscy autorzy mieli okazje zaistnieć za granicą i to od razu w Ameryce Północnej. Jak do tego doszło?
MK: Za radą Tomka Kołodziejczaka nim wydaliśmy „Delisie” w Polsce, poszukaliśmy wpierw za granicą. Jego zdaniem komiks ten miał potężny potencjał na markę międzynarodową. Zrobiliśmy własnym sumptem tłumaczenie angielskie i francuskie i próbowaliśmy po różnych wydawnictwach. Gdy byłem na targach filmowych Mifa, w Annecy, poznałem producentów z kanadyjskiego studia K6, którzy zakochali się w Delisiach od pierwszego rzutu oka. A tak się złożyło, że są też wydawnictwem. Dostaliśmy więc nie tylko propozycję wydania komiksu, ale też serialu animowanego na jego podstawie. Początkowo chciałem wstrzymać się z tym drugim, by zobaczyć jak komiks będzie odebrany etc. Ale prawda jest taka, że nim animacja powstanie minie kilka lat, więc pewnie do tego czasu wydamy ze cztery tomy, a mamy z Magdą pieczę nad jednym i drugim, więc nie ma mowy o rozbieżnościach. Liczymy stworzyć niemałą franczyzę.
MO: Pytałem o wyzwania przy tworzeniu „Emilki…”. Jak porównałbyś pracę przy tym komiksie z pracą nad „Nowymi przygodami Kajka i Kokosza”? W tym drugim przypadku trzeba się wpasować w istniejący już świat, stworzony przez kogoś innego. Wydaje mi się, że nie zawsze jest to łatwe zadanie, wystarczy spojrzeć na perypetie scenarzystów „Thorgala”.
1 2 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Koledzy od komiksów to już by cię gonili z widłami
Tomasz Kołodziejczak

21 III 2024

O albumie "Historia science fiction", polskiej fantastyce i całej reszcie, z Tomaszem Kołodziejczakiem rozmawia Marcin Osuch

więcej »
Jordi Bayarri<br/>Fot. Irene Marsilla, lasprovincias.es

Staram się, żeby to nie były suche, biograficzne fakty
Jordi Bayarri

7 VIII 2023

O pracy nad serią „Najwybitniejsi naukowcy” z Jordim Bayarrim rozmawia Marcin Osuch.

więcej »

Postanowiłem „brać czas”
Zbigniew Kasprzak

29 I 2023

Rozmowa o komiksach i nie tylko, przeprowadzona przez Marcina Osucha i Konrada Wągrowskiego ze Zbigniewem Kasprzakiem. Spotkanie z artystą odbyło się na jesieni zeszłego roku dzięki uprzejmości wydawnictwa Egmont.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Inne recenzje

Ileż tu się dzieje!
— Dagmara Trembicka-Brzozowska

Cztery wesela i zadyma
— Maciej Jasiński

Piękne „nic”
— Marcin Osuch

Serce Hegemona
— Marcin Osuch

Tegoż twórcy

To jedzenie robi jedzenie!
— Dagmara Trembicka-Brzozowska

Poszukiwani nowi zbójcerze
— Marcin Osuch

Jak za starych, dobrych czasów
— Paweł Ciołkiewicz

Esensja czyta dymki: Sierpień 2017
— Marcin Mroziuk, Marcin Osuch

Historia w obrazkach: „Alek” versus III Rzesza
— Sebastian Chosiński

Komiks to nie tylko ładne rysunki…
— Daniel Gizicki

Historyczny półkomiks praktyczny
— Sebastian Chosiński

Krótko o komiksach: Sierpień 2003
— Sebastian Chosiński, Artur Długosz, Daniel Gizicki

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.