Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »
Pradawny
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić

Krótko o komiksach: Sierpień 2003
[ - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Atlantyda: Pradawny”, „Video Girl Ai 4”, „Gwidon”, „XIII: Dochodzenie”

Sebastian Chosiński, Artur Długosz, Daniel Gizicki

Krótko o komiksach: Sierpień 2003
[ - recenzja]

„Atlantyda: Pradawny”, „Video Girl Ai 4”, „Gwidon”, „XIII: Dochodzenie”
Pradawny
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Sebastian Chosiński [30%]
Zostawcie Atlantydę!
Do tej pory francuski scenarzysta, ukrywający się po pseudonimem Froideval, dał się poznać polskim fanom komiksu z niezbyt oryginalnej serii zatytułowanej „Methraton”. Jeśli ktoś spodziewał się, że drugi podpisany przezeń cykl „Atlantyda” będzie lepszy, srodze musiał się zawieść. W pierwszym tomie, zatytułowanym „Sheba”, poznaliśmy pewnego amerykańskiego biznesmena z Hongkongu, pana Thorna, owładniętego obsesją odkrycia pozostałości po mitycznej Atlantydzie (w literaturze science fiction i fantasy temat to ograny aż do bólu!). Sponsorowana przez niego wyprawa rzeczywiście dotarła do zatopionego państwa-miasta, a jej uczestnicy – nie zważając na przekazane im przez Thorna ostrzeżenia pewnej kobiety-medium – próbowali zbadać odkrytą wśród ruin tajemniczą czarną piramidę. Oczywiście nie przyszło im do głowy, że w ten sposób zbudzą z wielowiekowego snu wyjątkowo piękną, ale zarazem paskudną (jakże często te dwie cechy chodzą ze sobą w parze) istotę czy też boginię o imieniu Sheba. Pech był tym większy, iż Sheba powszechnie uchodziła za „najstraszniejszą nieprzyjaciółkę człowieka” i już w tamtych czasach, zdobywszy w Atlantydzie wielki posłuch, uznawała ludzi za swoich niewolników. Obudzona kilkadziesiąt (a może nawet kilkaset?) wieków później, wypoczęta i wyspana za wszystkie czasy, od nowa rozpoczęła swą straszliwą krucjatę przeciwko rasie ludzkiej.
W tej nierównej walce ludzie byliby z góry skazani na porażkę, gdyby nie pomoc, która nadeszła niespodziewanie ze… świata umarłych. Jak się bowiem okazało, Sheba ma całkiem liczne grono niechętnych jej umarlaków, których przywódcą okazuje się Pradawny (imię to wskazywałoby na inspirację twórczością Lovecrafta, ale na tym czerpanie z uniwersum stworzonego przez samotnika z Providence w zasadzie się kończy) – „jeden z pierwszych, którzy przetrwali” (w domyśle: pierwsze rządy Sheby). W krótkiej retrospekcji poznajemy jego historię i genezę wrogości do pięknej bogini. Pradawny daje Thornowi nader konkretne wskazówki, jak należy postępować, aby ludzkość zdołała uniknąć kolejnej niewoli. Fabułka „Pradawnego” jest więc nieskomplikowana i w zasadzie szablonowa aż do bólu. Mniej więcej w jednej trzeciej albumu scenarzysta niemal całkowicie zrezygnował (bądź też ograniczył je do minimum) z dialogów i przerzucił się na „łopatologiczny” styl narracji, dzięki czemu mógł przemycić największą nawet bzdurę, nie siląc się na jakiekolwiek logiczne uzasadnienia. I taka właśnie jest cała ta historia – nielogiczna!
Na pochwałę zasługują jedynie rysunki i miejscami niebanalny sposób kadrowania. Jest czym sycić oko! Najlepiej ze wszystkich prezentuje się postać Pradawnego (wizualnie przywodzi na myśl Rasputina z „Hellboya”). Jego pojawienie się momentalnie wywołuje dreszczyk emocji i nastrój grozy. Niestety, gdy tylko Pradawny znika, komiks traci połowę ze swej i tak niewielkiej wartości. Szkoda! Szkoda nań kredowego papieru i twardej okładki!
Video Girl Ai #4
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Sebastian Chosiński [80%]
Subtelny erotyzm
Jak zaznacza na okładce wydawca, seria „Video Girl Ai” polecana jest dla czytelników od lat 15. To jedna z ciekawszych mang, jakie pojawiły się w ostatnim czasie na polskim rynku. Trudno uznać ją za fantastyczną, chociaż nie jest ona pozbawiona elementów science fiction. „Nie z tej ziemi” jest przede wszystkim podstawowe założenie scenariusza: istnienie „dziewczyn z wideo”. Okazuje się to znakomitym rozwiązaniem zwłaszcza dla młodych i nieśmiałych chłopców, którzy nie mają w sobie tyle odwagi, aby swoim szkolnym koleżankom powiedzieć prosto w oczy, że to właśnie do nich wzdychają całymi dniami i nocami. Wszedłszy w posiadanie kasety wideo z wypożyczalni Gokuraku (co samo w sobie nie jest rzeczą prostą), można sobie wybrankę serca… wymarzyć. Wystarczy jedynie siąść przed magnetowidem, gapić się w ekran i wierzyć, cholernie mocno wierzyć, że jest to w ogóle możliwe. Tym oto sposobem co jakiś czas powiększa się populacja Japończyków. Nie muszę chyba dodawać, że jedynie o bardzo młode i piękne dziewczęta…
Akcja całej serii rozgrywa się w środowisku licealistów i jednocześnie doskonale je portretuje. Bohaterowie przeżywają typowe dla wieku dorastania przygody: zakochują się w sobie (czasami ze wzajemnością, znacznie częściej jednak bez); umawiają na randki, podczas których dochodzi do pierwszych zbliżeń; za wszelką cenę starają się zwrócić na siebie uwagę płci przeciwnej, co odbywa się niekiedy w sposób zabawny, ale bywa także, że i wyjątkowo dramatyczny. Chciałoby się powiedzieć: samo życie! I tak jest w rzeczywistości. Pomimo „fantastycznego” zawiązania akcji, jest to bowiem komiks na wskroś realistyczny.
W tomie czwartym tytułową bohaterkę, dziewczynę o imieniu Ai (jedną z tych, które zostały właśnie „zrodzone” z kasety wideo) zastajemy w bardzo dramatycznej sytuacji. Po okazanej swemu stwórcy (pojawiającemu się pod postacią nieco demonicznego „mężczyzny w płaszczu”) niesubordynacji, kiedy to wbrew dyrektywom zakochała się w przystojnym koledze z klasy, Ai została poddana operacji skasowania pamięci. Momentami przypomina sobie jednak pewne wydarzenia z przeszłości. Zdaje sobie sprawę z tego, że Yota Moteuchi był jej kiedyś bardzo bliski, ale nie ma pojęcia, co ich łączyło. Nie wie również, kim naprawdę jest. Niepewność ta rodzi wiele konfliktów, tym bardziej że w międzyczasie porzucony Yota związał się z nie mniej piękną Nobuko Nizaki…
Akcja „Video Girl Ai” poprowadzona jest w sposób mistrzowski. Zmienność nastrojów – Masakazu z niezwykłą łatwością i lekkością przechodzi od fragmentów humorystycznych, poprzez liryczne, aż po bliskie thrillerom science fiction (ostatnich pięć stron) – i dynamika, nie pozwalają się nudzić ani przez chwilę. Na dodatek autor okazuje się być ogromnym wielbicielem dziewczęcych (właśnie tak: dziewczęcych, nie kobiecych) wdzięków, dzięki czemu co rusz podziwiać możemy niezwykle zgrabne… uda i tyłeczki. Erotyzm, pojawiający się na kartach „Video Girl Ai”, nie ma jednak w sobie nic z wulgarności – jest subtelny i niewinny, jak wszyscy nastoletni bohaterowie komiksu. Co zapewne jest bardzo istotną informacją dla rodziców, którzy chcieliby tę mangę kupić swoim pociechom.
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Daniel Gizicki [90%]
Człowiek o wielkiej nienawiści do matematyki
Nakładem wydawnictwa Westa-Druk ukazał się zbiór pasków Sławomira Kiełbusa „Gwidon”. Komiksy te znane są z wcześniejszych publikacji na łamach tygodnika „Angorza” i magazynu „Krakers”.
Tytułowy bohater komiksu to nastolatek, który boryka się z licznymi problemami charakterystycznymi dla swojego wieku. Nie przepada za szkołą, a matematyka to główny temat jego sennych koszmarów. Na wielu paskach możemy obserwować zmagania Gwidona z tym przedmiotem, a także liczne próby wykręcenia się od szkolnych obowiązków – klasówek, zadań domowych, czy długich lektur. Jak wielu nastolatków, Gwidon jest zakochany. Jego wybranką jest Paulina, która raczej chłodno reaguje na jego uczucia. Dziewczyna nie omieszkała nawet rzucić w adoratora żelazkiem… Gwidon ma towarzysza – jamnika Fuksa, który wielką sympatią darzy książki. Najbardziej lubi je jeść! Pies podziela nienawiść właściciela do matematyki. Próba zjedzenia podręcznika do tego przedmiotu kończy się tragicznie. Życie Gwidona urozmaicają także nauczyciele, rodzice i koledzy…
Paski z przygodami Gwidona to ogromna porcja humoru. Zarówno pomysły, jak i zachowanie bohatera są przekomiczne. Często zwraca się on wprost do czytelnika, tłumacząc na swój pokrętny sposób różne aspekty codzienności. Równie zabawną postacią jest Fuks, który często opatrznie rozumie polecenia swego pana, czy po prostu pada ofiarą własnej głupoty. Bardzo często Gwidon przemawia do Fuksa, próbuje wpłynąć na jego zachowanie, ale uparty pies kieruje się własnym rozsądkiem.
Styl rysowania Kiełbusa to charakterystyczna europejska, humorystyczna kreska, o dużej ekspresji. Rysownik z dużą wprawą oddaje mimikę bohaterów, która pełni bardzo ważną rolę w narracji. Bo często właśnie grymas twarzy danej postaci oddaje sens przedstawionego żartu. „Gwidona” wyróżnia także pionowy układ pasków, co w komiksie prasowym należy raczej do rzadkości.
W przeciwieństwie do publikacji prasowych, w wydaniu albumowym „Gwidon” jest kolorowy. Nałożeniem barw zajęła się Katarzyna Zalepa. Spokojne kolory bardzo dobrze współgrają z historiami o leniwym blondynie.
Album ten można polecić każdemu, kto lubi się pośmiać. Humor Kiełbusa nie dotyka spraw drażliwych, dlatego jest bardzo uniwersalny. Czytając „Gwidona”, praktycznie każdy czytelnik będzie się świetnie bawił. Jest to komiks dla wszystkich zwolenników dobrej rozrywki.
Dochodzenie
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Artur Długosz [90%]
Dekonstrukcja trzynastki
Znając pomysłowość Van Hamme′a, można było oczekiwać, że trzynasty tom cyklu „XIII” uczyni absolutnie wyjątkowym. Album zatytułowany „Dochodzenie” zaskoczy każdego, kto tylko go przekartkuje. Nie dość, że jest tutaj więcej stron z tekstem niż planszami komiksu, to jego objętość jest dwa razy większa niż tradycyjnego albumu. Wymieniany jako tom wydany poza serią, stanowi oryginalne podsumowanie całej sprawy Trzynastki.
„Dochodzenie” stanowi zbiór materiałów zebranych przez dwóch dziennikarzy badających sprawę głównego bohatera. Do prezentacji materiałów posłużyła autorom sensacyjna fabuła, dopisana zgodnie z konwencją serii. Podzielone na 12 teczek akta, przedstawiają sylwetki 128 osób uwikłanych w historię. Każda z nich została precyzyjnie opisana, z dokładnym określeniem połączenia ze sprawą oraz podobizną stylizowaną zgodnie z techniką dostępną w epoce, w której żyła. Poza fiszkami ludzi, strony zdobią zdjęcia autentycznych miejsc, gdzie rozgrywała się akcja komiksu, czy też sprzętu, jaki pojawił się na jego stronach. Wszystko to sprawia wrażenie bardzo zmyślnie dobranej oprawy graficznej, mającej nadal podtrzymywać wiarygodność opowieści. Odwoływanie się w opisach do autentycznych wydarzeń, czy wręcz narzucanie im pewnej nierealności kosztem wydarzeń z komiksów, jest również pomysłowym sposobem urealnienia historii. Na przykład zdaniem twórców albumu, powieść Mario Puzo „Ojciec chrzestny” jest tak naprawdę opowieścią o losach mafijnej rodziny Giordano, która odgrywa w „XIII” niezwykle ważna rolę. Podobnie film „Na linii ognia” z Clintem Eastwoodem powstał jako zapis wspomnień jednego z występujących w „XIII” ochroniarzy. Klimat komiksu podtrzymują też wstawki, umiejscowione na końcu każdej z teczek, przedstawiające domniemany przebieg wydarzeń poruszonych w konkretnej teczce.
Jak się wydaje, autorom tego tomu przyświecały dwa cele. Pierwszy to zestawienie wszystkich wątków, postaci i wydarzeń, poruszonych na przestrzeni dwunastu poprzednich albumów. Zestawienie, które jednoznacznie udowadnia, że wszystko, co zostało do tej pory opowiedziane, ma sens, że autorzy nie zgubili się w gąszczu tożsamości tytułowego bohatera, ani jego rodziny. Wreszcie zestawienie przydatne dla czytelników, którzy zgubili się gdzieś w międzyczasie, o co nietrudno, biorąc pod uwagę skalę stworzonej przez Van Hamme′a intrygi. Po drugie, „Dochodzenie” wiele faktów dopowiada. Pozostawione poprzednio bez komentarza sprawy, znajdują tutaj swoje racjonalne i przekonywujące wytłumaczenie.
„Dochodzenie” do lektura obowiązkowa dla każdego miłośnika cyklu „XIII”. Może nie czyta się go tak, jak dobrego albumu tej serii, ale wzbudza on jeszcze większy podziw dla autorów i ich umiejętności.
koniec
10 sierpnia 2003

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Zagubiony w samym sobie
Andrzej Goryl

25 IV 2024

„Czarny Młot” to seria, która miała bardzo intrygujący początek, ciekawie się rozwijała, ale jej zakończenie było co najmniej rozczarowujące. Po drodze ukazało się też kilka komiksów pobocznych, które w większości nie prezentowały zbyt wysokiego poziomu. Podobnie sprawa się ma z najnowszą publikacją z tego uniwersum – albumem „Pułkownik Weird. Zagubiony w kosmosie”.

więcej »

Dyskretny urok showbiznesu
Paweł Ciołkiewicz

24 IV 2024

Nestor Burma to prywatny detektyw, który ma skłonność, naturalną chyba u prywatnych detektywów, do wpadania w tarapaty. Po „Mgle na moście Tolbiac”, „Ulicy Dworcowej 120” oraz „Awanturze na Nation” dostajemy kolejny album z jego przygodami. „Chciałeś mnie widzieć martwą?” to opowieść o intrydze rozgrywającej się w świecie musicali.

więcej »

Przygody małych króliczków
Maciej Jasiński

23 IV 2024

„Opowieści z Bukowego Lasu” to kolejna już seria dla dzieci, którą od roku 2021 publikuje wydawnictwo Egmont. Tym razem mamy do czynienia z cyklem przeznaczonym dla najmłodszych czytelników, którzy dopiero stawiają pierwsze kroki w świecie komiksu.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Z tego cyklu

Sielanka nigdy nie trwa wiecznie
— Marcin Mroziuk

Zły wampir i nierozgarnięci bohaterowie
— Miłosz Cybowski

NieZjawiskowy spadek formy
— Wojciech Gołąbowski

Bohaterowie, jakich potrzebujemy
— Dagmara Trembicka-Brzozowska

W pięknym lesie
— Maciej Jasiński

Dlaczego dziupla
— Wojciech Gołąbowski

Legendy miejskie
— Dagmara Trembicka-Brzozowska

Conan jakich wielu
— Miłosz Cybowski

Machlojki w zimowej wiosce
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Coś tu nie wyszło
— Dagmara Trembicka-Brzozowska

Tegoż twórcy

Cztery wesela i zadyma
— Maciej Jasiński

Serce Hegemona
— Marcin Osuch

Wszyscy ludzie Vance’a
— Marcin Osuch

My name is Brazil. Bruno Brazil
— Paweł Ciołkiewicz

Jeszcze więcej Blueberry’ego
— Michał Misztal

Poszukiwani nowi zbójcerze
— Marcin Osuch

Miasteczko jak Rio Klawo
— Marcin Osuch

Jak za starych, dobrych czasów
— Paweł Ciołkiewicz

Esensja czyta dymki: Sierpień 2017
— Marcin Mroziuk, Marcin Osuch

Historia w obrazkach: „Alek” versus III Rzesza
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.