Jestem fanem pantomimy i starego kinaEsensja.pl Esensja.pl Maciej Kur
Maciej KurJestem fanem pantomimy i starego kinaSławomir Kiełbus, Maciej Kur ‹Kajko i Kokosz: Nowe Przygody #4: Zaćmienie o zmierzchu› MK: Mam dziwne wrażenie, że przygotowywałem się do tego „Kajka” całe życie. Zawsze chciałem robić komiksy à la „Asteriks”, „Lucky Luke” czy, no właśnie, „Kajko i Kokosz”. Ten typ humoru, przygód, barwnych postaci itd. Z takim duchem pisałem serię „Lil i Put” (choć ta miała też inne wpływy) i chyba zostało to dostrzeżone, bo na jej bazie zostałem zaangażowany do „Kajkowego” projektu. Z racji, że znam dobrze komiksy Christy, jakoś łatwo odnajduję się w tym świecie. Nawet nie widzę „kanonu serii” jako ograniczeń, bo sam jestem fanem i właśnie to bym chciał w niej zobaczyć. Oczywiście obiektywnie porównując, to przy „Emilce” czy „Lilu” mam znacznie więcej swobody i „róbta, co chceta”, ale nie widzę niż złego, że mam projekt, który narzuca mi pewne ramy. Przeciwnie, sam lubię wymyślać poprzeczki. Dla przykładu w „Lilu i Pucie” przewija się postać Utopca, z którym Lil jest zwaśniony, ale zrobiliśmy sobie z Piotrkiem Bednarczykiem (rysownikiem serii) zasadę, że NIGDY owego Utopca nie widzimy. Zawsze jest pod wodą i nie ma dialogu, ale czujemy jego obecność. Siłą rzeczy mobilizuje mnie do szukania pomysłowych gagów, które zaskakują, w taki sposób, że pozornie ograniczająca sytuacja, okazuje się… no właśnie nieograniczonych możliwości. W rezultacie mamy jedne z najlepszych odcinków w serii. W „Emilce” takich zasad miałem ze czterdzieści. Także trzymanie się kanonu w „Kajku i Kokoszu” tylko wymusiło na mnie dyscyplinę, dzięki której nie odpłynąłem w swoje widzimisię. Musiałem szukać rozwiązań, które będą pasować do świata Christy i zarazem utrzymają pewien poziom. I dobrze! Fani czekali na te nowe komiksy bardzo długo. Jestem jednym z nich i szukam tego, co by ich zadowoliło. MO: Myślę, że każdy czytelnik ma swoje własne postrzeganie serii „Kajko i Kokosz”. Co dla Ciebie jest tym kanonem, poza który jako scenarzysta starasz się nie wykraczać? Możesz podać kilka przykładów? MK: To naprawdę kwestia wyczucia. Jedną rzeczą jest pokazać dziadka Mirmiła (bo każdy z nas miał dziadka, więc, że taki jest, nikogo nie dziwi), ale jakbym nagle zrobił, że kasztelan wraz z Lubawą ten cały czas mieli syna, tylko akurat nie było o nim słowa… to już by było oszukiwanie czytelnika. Ba! Wszyscy tak dobrze znają tych bohaterów, że fakt, że tak istotna informacja wcześniej nie padła, to nawet nie oszukiwanie, a robienie z nich idiotów. Z zasady nie jestem fanem nagłego dodawania czegoś, co jakoś fundamentalnie zmienia to, co wiemy o postaciach. Np. nagle ujawnić, że Oferma i Kapral są braćmi, tylko o tym nie mówią, bo to tajemnica, albo, że ten pierwszy jest geniuszem, ale tylko udaje… Po pierwsze teraz trzeba z tym faktem żyć, po drugie jak super śmieszny by scenariusz nie był, część fanów zwyczajnie to odrzuci, bo zmienia diametralnie to, kim ci bohaterowie są. Na swój sposób będą czuli się zdradzeni i ja ich zrozumiem, a nawet będę z nimi. Za to wydaje mi się ok, dodawanie faktów by uzasadnić jakąś nieścisłość. W „Zaćmieniu o Zmierzchu” chciałem dać dla żartu ojca Placyda. Ten zakonnik mieszkał w Mirmiłowie w pierwszym tomie, ale później był przemilczany resztę serii. Nie mogłem ot, tak udawać, że ciągle sobie żyje w grodzie. Gdzieś chowali tak dostojną osobistość na wszystkie uroczystości? Dałem więc wzmiankę, że jest „z pobliskiej wsi”. To czy zawsze tam mieszkał, a do Mirmiłowa tylko wpada czynić posługę, czy, że mieszkał kiedyś w grodzie, ale ciągłe trygławowanie i zbójcerskie ataki go zmotywowały do przesunięcia działalności w bezpieczniejsze obszary? To już zostawiam do interpretacji czytelnika. MO: A nie jest tak, że Christa początkowo umieścił swój świat gdzieś w chrześcijańskim średniowieczu, ale jednak później zmienił koncept i cofnął całość do czasów pogańskich? MK: Wiem, że jest wywiad, w którym Christa podkreśla, że akcja Kajka i Kokosza dzieje się przed Chrześcijaństwem… i jakby nie ten cytat bym nigdy tak nie pomyślał. Czasem się zastanawiam czy tego nie powiedział z jakiejś bojaźliwości, by uniknąć kontrowersji, bo komiksy zwyczajnie temu przeczą. Nawet jeśli potraktujemy jako odrębną serię pierwsze trzy historie (w których poza Placydem, mamy biskupa, pielgrzyma, aluzje do tępienia pogaństwa i wzmianki o diabłach), to jednak i w „Wielkim Turnieju” pojawia się jakiś mnich u boku Chrobry-podobnego władcy krainy. Z kolei z „Mirmiła w Opałach” jasno wynika, że to, że kasztelan wyznaje Swaroga i Trygława jest przez władze niemile widziane. Nie jest może tego wiele, ale są to poszlaki, że epoka się nagle nie cofnęła. Prawda jest też taka, że zaliczam się do fanów, którzy patrzą na serię jako całość i jeśli mam być konsekwentny, to jak jeszcze mogę wyjaśnić, jak Mirmił z księcia stał się Kasztelanem, to jak uzasadnić, że Chrześcijaństwo nagle wyparowało? Idąc tym tropem, równie dobrze można zignorować wszystko przed „Szkołą latania”, a nie wiem jak Ty, ale ja nie chcę żyć w świecie, gdzie „Szranki i Konkury” nigdy nie miały miejsca. Ale to trochę jak z Czarnymi Trójkątami. Część czytelników uważa, że to po prostu Zbójcerze pod inną nazwą, czy jak głoszą fanowskie teorie, Zbójcerze to jakiś odłam, który powstał z niedobitków Trójkątów po upadku Wielkiego Kompana… A ja na serio, nie mam problemu z tym, by sobie osobno istnieli i Trójkąty i Zbójcerze. To, że takich pseudo-Krzyżackich zakonów jest wiele tylko ubogaca świat, podobnie jak to, że Mirmił ciągle ma swój ukochany złoty puchar i kontakt z bratem Wojmiłem. Także tak, moim zdaniem Chrześcijaństwo w świecie Kajka i Kokosza sobie istnieje, po prostu jeszcze nie jest main-streamowie w obszarze, w którym Mirmiłowo się znajduje. Nie jest to aspekt, na którym chcę się skupiać, bo to nie o tym seria, ale jak gdzieś padnie aluzja, to tylko ubarwi świat. MO: Jako Twórca komiksowy osiągnąłeś już bardzo dużo. Czy masz jeszcze jakieś marzenia związane z tym medium? Jakiś cel do zrealizowania? MK: Mam trochę scenariuszy i pomysłów na serie, które chciałbym zrealizować, ale wszystko w swoim czasie i na spokojnie. Cichutko liczę, że może się, gdy udało mi się już nieco wyjść za granicę Polski, to będzie okazja popisać do zagranicznych projektów. Dałbym wiele za szansę stworzenia komiksu z Kaczkami Disneya, ale napisać dla superbohaterek DC też bym nie pogardził (z Kajkiem wyszło, więc to nie tak absurdalniejsze marzenie). Pięknie byłoby zobaczyć „Lila i Puta” czy „Emilkę Sza” w animacji, choć widzę też w obydwu przypadkach potencjał na grę komputerową. Tak poza komiksowo i animacyjnie, to właśnie pisanie do gier to dziedzina, w której chciałbym się sprawdzić, acz jestem raczej fanem Przygodówek Point and Click, a te nie są tak popularne, jak dawniej. Szansa napisania filmu aktorskiego byłaby także spełnieniem marzeń i nie mówię koniecznie o adaptacji swoim komiksów, co tak ogólnie o czymś autorskim. MO: Życzę realizacji planów i marzeń. Dziękuję za rozmowę. MK: Nawzajem. Było sympatycznie!
|