Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Elizabeth A. Lynn
‹Wieża Czat›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWieża Czat
Tytuł oryginalnyWatchtower
Data wydaniaczerwiec 2003
Autor
Wydawca Solaris
CyklKroniki Tornoru
ISBN83-88431-75-7
Format257s. 125x195mm
Cena29,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Kanon ze smoczej jaskini: Tam i nazad po krainie a na koniec zły lord ginie

Esensja.pl
Esensja.pl
W drugiej części przeglądu kanonu fantasy sprawdzamy czy warto wracać do „Wieży Czat” Elizabeth A. Lynn i „Bramy Ivrel” C.J. Cherryh.

Beatrycze Nowicka

Kanon ze smoczej jaskini: Tam i nazad po krainie a na koniec zły lord ginie

W drugiej części przeglądu kanonu fantasy sprawdzamy czy warto wracać do „Wieży Czat” Elizabeth A. Lynn i „Bramy Ivrel” C.J. Cherryh.
Zapraszam do lektury kolejnej porcji opinii na temat książek z kanonu fantasy Andrzeja Sapkowskiego. Na wszelki wypadek ostrzegam, że wyjawiam szczegóły zakończeń obydwu powieści (nie, żeby były one trudne do przewidzenia).

Elizabeth A. Lynn
‹Wieża Czat›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWieża Czat
Tytuł oryginalnyWatchtower
Data wydaniaczerwiec 2003
Autor
Wydawca Solaris
CyklKroniki Tornoru
ISBN83-88431-75-7
Format257s. 125x195mm
Cena29,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Lesbojki i książę wygnaniec
Tak oto literówka podsunęła mi pomysł na podtytuł, a wszystko za sprawą pary wojowniczych kobiet, o czym za chwilę. Do czasu lektury „Wieży Czat” sądziłam, że moda na nagradzanie pisanych przez autorki powieści, w których pojawiają się wątki związane z mniejszościami seksualnymi to moda ostatnich lat. A jednak nie – pierwszy tom „Kronik Tornoru” został nagrodzony World Fantasy Award w 1980 roku.
W powieści tej jednymi z głównych bohaterek są kobiety, które uciekły z rodzinnych stron, by nauczyć się walczyć, wspólnie wędrować, decydować o swoim losie i zostać kochankami. Poza nimi do grona protagonistów zalicza się także książę, pozbawiony swojego dziedzictwa przez najeźdźców z Południa oraz były dowódca pałacowej straży o konserwatywnych poglądach. Jak w „Zapomnianych bestiach z Eldu” (też zresztą nagrodzonych wyżej wspomnianą nagrodą, tylko kilka lat wcześniej) irytowała mnie odmalowana tam konserwatywna wizja miejsca kobiety, tak w „Wieży Czat” dla odmiany drażniły wątki feministyczne. Włożona w usta bohaterki (w ramach nauczania eks-strażnika) krytyka tradycyjnego postrzegania roli kobiety jest nachalna. Do tego dochodzą opisy niegodziwych mężczyzn, dopuszczających się gwałtów, czy scena, w której wojowniczka kładzie na łopatki człowieka, kwestionującego jej prawo do dowodzenia. Nic tylko rączki zacierać z uciechy… Wisienką na torcie są zaś powtykane w dość losowych miejscach opisy budzących się w bohaterach żądz i uczuć. Szczególnie kuriozalny wydał mi się wtręt o tym, jak były strażnik podnieca się na widok półnagiego młodzieńca. Choć – jak śmiem przypuszczać – być może w tomach kolejnych ów tradycjonalista odkryje swoje odmienne preferencje, co zmusi go do rewizji poglądów. Krótko – pewne idee powinny wypływać z dzieła a nie być czytelnikowi wciskane. To nie publicystyka. I chociaż Jacqueline Carey bywa nazywana królową kiczu, jak do tej pory nie natknęłam się na autorkę rozrywkowej fantasy, która w kwestii seksualności, czy wątków silnych kobiet, choćby dobiła do jej poziomu.
Fabuła „Wieży Czat” jest prościutka – książę sierota ucieka z podbitych ziem, by pod koniec pomścić swego ojca i odbić rodzinną twierdzę. W tak zwanym międzyczasie młodzieniec przemierza krainę tam i z powrotem, a także przez czas pewien pomieszkuje w niewielkiej społeczności – choć odmalowanej w pozytywach – mnie przypominającej sektę. Przewodzi im charyzmatyczny mężczyzna, nauczający o równowadze świata. Członkowie grupy wspólnie pracują, jeśli coś zarobią poza komuną, oddają przywódcy, poza tym uczą się walki oraz tańca.
Styl Lynn jest poprawny; czyta się to szybko i jest to główna zaleta. Światu przedstawionemu brakuje wyrazistości – owszem, bohaterowie jadą przez jakieś góry i równiny, mijają wioski i pagórki, jednak nie ma w tym nic zasługującego na pamięć. A przepraszam, wizja sali jadalnej na zamku z okienkiem do wydawania posiłków i odbierania brudnych naczyń nieodmiennie kojarzyła mi się ze szkolną stołówką. W kwestii fabuły – dziwi to, że zdobywca darował życie dziedzicowi pokonanego rodu, a zakończenie brzmi jak jeden wielki unik – nagle wychodzi na to, że zdolny dowódca daje się łatwo pokonać, przy tym nie rozpoznaje twarzy człowieka, którego widział miesiąc temu, zaś twierdze, przez wieki służące do odpierania wrogich najazdów nie stawiają skutecznego oporu.
Jednym z nielicznych pozytywów jest to, iż autorka starała się nadać pewną niejednoznaczność moralną zarówno antagoniście, jak i ludziom odbijającym swoje ziemie z rąk najeźdźców. Niezły był także pomysł, by syn pokonanego władcy został przymuszony do pełnienia funkcji błazna. Tyle że taka koncepcja aż się prosi o pogłębienie, zastanowienie się nad przeżyciami bohatera. Tymczasem czytelnik poznaje księcia jedynie z zewnątrz, przez co potencjał tej postaci nie zostaje wykorzystany.
Nie wiem, jak wyglądała sytuacja w czasie premiery, jednak po latach, „Wieża Czat” jawi się jako ledwie poprawna powieść fantasy, która wyparowuje z pamięci wkrótce po przeczytaniu, nie zachęcając do lektury tomów kolejnych.

C.J. Cherryh
‹Brama Ivrel›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBrama Ivrel
Tytuł oryginalnyGate of Ivrel
Data wydania1992
Autor
PrzekładMichał Jakuszewski
Wydawca Rebis
CyklMorgaine
ISBN83-85202-90-0
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Ona była piękna a on wierny jak pies
Ostatni akapit mogłabym równie dobrze odnieść do „Bramy Ivrel” C.J. Cherryh, pierwszego tomu cyklu „Morgaine”.
W posłowiu Andre Norton chwali koleżankę po fachu za opis zwyczajów przedstawianych ludów oraz niezwykle żywotnych bohaterów. Nie uświadczyłam ani jednego, ani drugiego. W porównaniu z pracą koncepcyjną dzisiejszych autorów cykli, wzmianki Cherryh na temat honorowego postępowania, kodeksu illina, uważania przedstawicieli pewnej rasy za nieczystych, opisy kłaniania się oraz – uwaga – pomysł, by przynależność do klanu determinowała cechy osobowości, wyglądają ubogo, a miejscami śmiesznie.
Tu również mamy krainę, przemierzaną w tę i we w tę przez parę głównych bohaterów, którzy przeważnie przed kimś uciekają. Aż dziw bierze, że koniom i ludziom (dodać należy, że ci ostatni przeważnie są ranni, wyczerpani, często męczy ich też gorączka) starcza sił – zwłaszcza, że podróż swoją odbywają podczas zimy.
Najbardziej kuriozalne zaś jest postępowanie postaci. Główny bohater, niejaki Vanye, przypadkiem spotyka kobietę z legend, którą obarcza się winą za doprowadzenie do śmierci kilku tysięcy jego rodaków. Okoliczności sprawiają, że wstępuje do niej na służbę i od tego czasu wiernie za nią podąża. Mimo tego, iż nieraz oznajmia mu ona, że gdy trzeba poświęci go bez wahania, nie chce wyjawić szczegółów swojej misji (w sumie nie wiadomo czemu), co i rusz powtarza też, że z pewnością wkrótce oboje zginą, młodzieniec nie waha się stanąć przeciwko swoim krewnym i rodakom, odrzuca możliwości ułożenia sobie życia a każdy objaw życzliwości ze strony kobiety traktuje z niemal nabożną czcią. Rozumiem, że kobieta jest zjawiskowo piękna, ale wedle lokalnych wierzeń religijnych jest czymś w rodzaju półdemona. Zapomniałabym dodać, że tajemnicza pani, choć przeskoczyła w czasie o sto lat, teraz nie chce stracić ani jednego dnia. Niestety, autorka nie pofatygowała się, by wyjaśnić czytelnikowi, dlaczego pośpiech robi różnicę. Jedynym jaśniejszym puntem jest ciekawa scena rozmowy Vanyego z przyrodnim bratem, który zdradza jakieś (choć niespecjalnie rozwinięte) predyspozycje do bycia ciekawą postacią.
Czy ktokolwiek miał wątpliwości, że dzielni bohaterowie samowtór pokonają złego czarnoksiężnika (choć tak naprawdę jest on mężczyzną władającym zaawansowaną techniką, bo wszystko dzieje się na planecie, gdzie starsza rasa pozostawiła część ze swych wynalazków; swoją drogą zamieszczony w prologu opis zgubnych skutków manipulacji czasem sprawia, że czytelnik nieledwie pragnie skowytać z rozpaczy i zażenowania)? Nic to, że ów poprzednio bez większego problemu niszczył całe armie. A jak to uczynią? Ano przyjadą i tak jakoś samo wyjdzie. Cieszmy się. Ale raczej nie z lektury.
W porównaniu z opartym na zbliżonym pomyśle, powstałym dekadę wcześniej „Świecie Rocannona” Le Guin, „Brama Ivrel” wypada po prostu biednie.
koniec
2 czerwca 2014
PS. Okładka „Wieży czat” jest jedną z najpaskudniejszych, jakie w życiu widziałam. Na sam widok pragnie się schować tę książkę za szafę.

Komentarze

04 VI 2014   10:41:46

„Włożona w usta bohaterki (w ramach nauczania eks-strażnika) krytyka tradycyjnego postrzegania roli kobiety jest nachalna. Do tego dochodzą opisy niegodziwych mężczyzn, dopuszczających się gwałtów, czy scena, w której wojowniczka kładzie na łopatki człowieka, kwestionującego jej prawo do dowodzenia.”

Mogło być gorzej:

„W opowieściach fantasy feministycznej kobiety wyłamują się z conanowsko-gorowskiego schematu. Same potrafią walnąć nachała mieczem lub zaklęciem, a jeśli nawet ktoś je zgwałci, to biada mu. Zapłaci za to drogo, najpóźniej w piątym tomie sagi. Niektóre autorki doszły tu już do pewnej przesady. Bohaterki cyklu "Vows and Honor" Mercedes Lackey, wojowniczkę Tarmę i czarodziejkę Kethry gwałci się na okrągło, często-gęsto zbiorowo, a one się otrząsają i mszczą. Parę stron o niczym i da capo. Kilka dalszych stron i mamy Tarmę i Kethry siedzące przy ognisku i opowiadające o dawnych gwałtach. Banalny opis przyrody i mamy trzecią, całkiem przypadkową zgwałconą kobietę i Tarmę z Kethry, mszczące się przez solidarność. Jezus Maria.”

04 VI 2014   11:11:32

Hehe, pamiętam ten fragment. Też z "Rękopisu..."
Szczególnie lubię też rozdział o typach kobiecych w literaturze fantasy. Teraz może nieco zdezaktualizowany, bo nowsza fantasy jednak mniej schematycznie podchodzi do bohaterów i stara się przydzielać im bardziej nietypowe role.

18 VIII 2014   17:14:49

Wyjątkowo lekceważąca, tak że aż kuriozalna recenzja Cherryh : )

"Najbardziej kuriozalne zaś jest postępowanie postaci."

Kuriozalne jest takie postrzeganie decyzji Vanye'go przez Recenzentkę : ) Być może niezbyt uważne zapoznanie się z obyczajowością wymyśloną przez Cherryh, pospieszne przebieganie wzrokiem nad uwagami o bezwzględnym kodeksie moralnym obowiązującym społeczności jej świata, nie pozwolił na wyciągnięcie wniosku, że w danych okolicznościach Vanye nie miał dużego wyboru i kierował się ścieżkami postępowania jasno wytyczonymi przez panujące zwyczaje. I najmniej chodziło tu o urodę Morgaine ; ) Jego, niby nierealistyczna, niewzruszoność jest oczywista na gruncie wychowania w tak surowo urządzonym świecie.

Dziwne przeoczenie jak na koneserkę podobno daleko bardziej zaawansowanej "pracy koncepcyjnej" innych pisarzy.

Niczym innym, jak celem pisarki (na pewno nie niedoróbką) było stworzenie postaci o psychice dla nas egzotycznej, ale naturalnie umocowanej w opisanej rzeczywistości.

Mało czytałem tak przemyślanych cykli, również stylistycznie, gdzie każde zdanie stoi na swoim miejscu.

Cherryh wie co robi nie odsłaniając od razu wielu kart, zaburzając perspektywę wszystkowiedzącego narratora, który sypałby detalami co akapit. W zamian za to mamy oszczędne naświetlanie fragmentów ginącego świata.

Na koniec jeszcze szanowna Recenzentka stwierdza wyższość Rocannona - więc ja, porażony, pozwolę sobie na lekkie porno i powiem coś o moim gołym oku. Mianowicie, widzę nim wyraźnie, że to Morgaine jest dojrzałym rozwinięciem idei, które dopiero zakiełkowały w cyklu Le Guin, najczęściej w formie dosyć naiwnej.

Kłaniam się i dzięki za impuls do paru przemyśleń ; )

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Okładka <i>Amazing Stories Quarterly</i> z wiosny 1929 r. to portret jednego z Małogłowych.<br/>© wikipedia

Stare wspaniałe światy: Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
Andreas „Zoltar” Boegner

11 IV 2024

Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (24)
Andreas „Zoltar” Boegner

7 IV 2024

Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (23)
Andreas „Zoltar” Boegner

14 III 2024

Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Z tego cyklu

Wspomnienia
— Beatrycze Nowicka

Moja własna lista. Część II
— Beatrycze Nowicka

Moja własna lista. Część I
— Beatrycze Nowicka

Przeciwko nicości
— Beatrycze Nowicka

Nic specjalnego
— Beatrycze Nowicka

Magiczne USA
— Beatrycze Nowicka

Dobry i zły lord
— Beatrycze Nowicka

Rycerze i detektyw
— Beatrycze Nowicka

Dla nieco młodszych czytelników
— Beatrycze Nowicka

Zdecydowanie nie zachwyca
— Beatrycze Nowicka

Tegoż twórcy

Cudzego nie znacie: Przyczajony Fremen, ukryty Harkonnen
— Michał Kubalski

Z trzech stron zgniatany
— Eryk Remiezowicz

Szerokie spojrzenie
— Eryk Remiezowicz

Krótko o książkach: Październik 2002
— Wojciech Gołąbowski, Jarosław Loretz, Joanna Słupek, Konrad Wągrowski

Pustynia wciąga nas
— Joanna Słupek

Piekło kiepskiego przekładu
— Eryk Remiezowicz

Ciężkie czasy, lekka lektura
— Eryk Remiezowicz

W fortecach dusze duszą
— Eryk Remiezowicz

Tegoż autora

Tryby historii
— Beatrycze Nowicka

Imperium zwane pamięcią
— Beatrycze Nowicka

Gorzka czekolada
— Beatrycze Nowicka

Krótko o książkach: Kąpiel w letniej wodzie
— Beatrycze Nowicka

Kosiarz wyłącznie na okładce
— Beatrycze Nowicka

Bitwy nieoczywiste
— Beatrycze Nowicka

Morderstwa z tego i nie z tego świata
— Beatrycze Nowicka

Z tarczą
— Beatrycze Nowicka

Rodzinna sielanka
— Beatrycze Nowicka

Wiła wianki i to by było na tyle
— Beatrycze Nowicka

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.