Czy jest coś nowego do czytania...?Historia literatury żydowskiej pisanej w jidysz sięga jeszcze średniowiecza, ale największy jej rozwój nastąpił dopiero w drugiej połowie XIX wieku. Stało się to możliwe przede wszystkim dzięki twórczości pisarzy, którzy urodzili się bądź z wyboru żyli przynajmniej przez jakiś czas na ziemiach polskich. Wielu klasyków literatury jidysz wywodzi się bowiem właśnie z polskich miast zaboru rosyjskiego — zarówno z tych największych: Warszawy, Wilna, Lublina czy Lwowa, jak i z mniejszych ośrodków, które po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku znalazły się na dawnych wschodnio-południowych Kresach II Rzeczypospolitej.
Sebastian ChosińskiCzy jest coś nowego do czytania...?Historia literatury żydowskiej pisanej w jidysz sięga jeszcze średniowiecza, ale największy jej rozwój nastąpił dopiero w drugiej połowie XIX wieku. Stało się to możliwe przede wszystkim dzięki twórczości pisarzy, którzy urodzili się bądź z wyboru żyli przynajmniej przez jakiś czas na ziemiach polskich. Wielu klasyków literatury jidysz wywodzi się bowiem właśnie z polskich miast zaboru rosyjskiego — zarówno z tych największych: Warszawy, Wilna, Lublina czy Lwowa, jak i z mniejszych ośrodków, które po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku znalazły się na dawnych wschodnio-południowych Kresach II Rzeczypospolitej. Mendele Mojcher Sforim Polska — oazą (s)pokoju Pierwsi Żydzi przybyli na polskie ziemie głównie z terenów niemieckich we wczesnym średniowieczu, około X wieku, a więc w czasie, kiedy dopiero kształtowało się młode państwo polskie. Zdecydowaną falą napłynęli później — od XIV do XVII wieku szukali w Polsce, państwie wówczas jeszcze tolerancyjnym, schronienia przed pogromami i prześladowaniami religijnymi, do których dochodziło na zachodzie Europy i w Czechach. Wtedy właśnie zaczęły powstawać we Włoszech pierwsze getta, początkowo będące jeszcze dobrowolnymi skupiskami mieszkańców narodowości żydowskiej. Dopiero od czasu nieszczęsnego rozkazu papieża Pawła VI, wydanego w połowie XVI wieku, zaczęto osiedlać w nich Żydów pod przymusem. Za język narodowy Żydów bardzo długo uważany był hebrajski, jednakże we wczesnym średniowieczu wśród Żydów niemieckich powstał jidysz. Zrodził się on na bazie języka niemieckiego, ale zawierał również elementy aramejsko-hebrajskie, romańskie i słowiańskie. Zapisywano go alfabetem łacińskim. Ze wszystkich języków źródłowych jidysz najbardziej przypomina niemiecki — wiele wyrazów jest żywcem zeń zapożyczonych (tyle że zapisuje się je fonetycznie). Język ten bardzo szybko rozpowszechnił się wśród Żydów mieszkających w zachodniej i środkowej części Europy. W roku 1908 podczas słynnego kongresu judaistycznego w Czerniowcach (Besarabia, dzisiejsza Rumunia) żydowscy intelektualiści ogłosili jidysz — dotychczas uważany za żargon biedoty — drugim po hebrajskim językiem narodowym Żydów. W zasadzie jedynie usankcjonowali to, co było oczywiste od dawna. Jidysz doczekał się własnej kultury i wspaniałej literatury. Przed II wojną światową językiem tym posługiwało się około dwunastu milionów europejskich Żydów, czyli zdecydowana ich większość. Kres jego istnieniu położył Holokaust, który pociągnął za sobą również zniszczenie niemal całej kultury powstałej w tym języku w Europie. Ci, którym udało się wyemigrować ze Starego Kontynentu jeszcze przed wybuchem „Drugiej Apokalipsy”, albo cudem przeżyć Zagładę, zabierali jidysz ze sobą — wkrótce jednak tracili go na rzecz języka narodowego kraju, do którego przybyli. Niewielu bowiem pielęgnowało coraz bardziej zapominaną tradycję. W ostatnich latach można jednak zaobserwować pewien renesans tego języka. W samym Izraelu jidysz wprowadzony został do szkół jako drugi wybieralny język obcy, a na Uniwersytecie Hebrajskim podjęto badania nad jego historią i historią jego literatury. W 1987 roku z kolei język i kultura jidysz zostały włączone przez UNESCO do programu ochrony kultur zagrożonych. Po Holokauście jedynie nieliczni żydowscy pisarze kontynuowali swoją twórczość w jidysz. Stało się tak z jednego podstawowego powodu — z mapy świata zniknął niemal cały naród posługujący się tym językiem, nie było więc dla kogo pisać. Ale jednak było warto — jeden z nich, Isaac Bashevis Singer, otrzymał w 1978 roku literacką nagrodę Nobla jako pierwszy i jedyny, jak dotychczas, autor tworzący w „języku umarłych”. Icchak Lejb Perec „Ojcowie chrzestni” Za ojców nowoczesnej literatury żydowskiej w jidysz uważa się trzech pisarzy urodzonych w XIX wieku, którzy zmarli w czasie trwania I wojny światowej; są to Mendele Mojcher Sforim, Icchak Lejb Perec oraz Szołem Alejchem. MENDELE MOJCHER SFORIM Mendele Mojcher Sforim to pseudonim Szolema Jakuba Abramowicza oznaczający „Mendele handlarz książek”. Urodził się on na Białorusi w 1835 roku. Początkowo pisał po hebrajsku; zaczynał od poezji, później zajął się prozą. Przez wiele lat pracował jako nauczyciel w szkole żydowskiej. Zaczął pisać w jidysz, aby jego książki trafiły do szerokich rzesz odbiorców, gdyż większość z nich posługiwała się właśnie tym językiem. Mieszkał w Berdyczowie, Żytomierzu, a w ostatnich latach życia był jednym z najbardziej szanowanych obywateli Odessy. Doświadczony w młodości przez los, doskonale znający niedole biedoty, starał się opisywać życie tej właśnie części żydowskiego społeczeństwa. Był pedagogiem i wiele jego prac nosiło wyraźne „skrzywienie” dydaktyczne — a to pouczał, że bogactwo nie daje szczęścia, a to w innym znów miejscu wyliczał zalety wykształcenia. Czytano go bardzo chętnie i to nie tylko pośród tych, za którymi ujmował się w swoich dziełach, czyli najbiedniejszych, ale również w środowiskach bardziej światłych arystokratów. Jednym z entuzjastów twórczości Abramowicza był znany z działalności charytatywnej baron Horacy Ginsburg, który nawet wypłacał pisarzowi niewielkie comiesięczne stypendium. Dzisiaj za najbardziej wartościowe książki Sforima uznać należy: „Pierścionek zaręczynowy”, „Kulawy Fiszke”, „Podróże Beniamina Trzeciego”, „Klacz” oraz autobiografię „Szlojme, syn reb Chaima”. Pisarz zmarł w roku 1917, zmożony ciężką chorobą i zgnębiony toczącą się właśnie światową wojną. Szolem Alejchem ICCHAK LEJB PEREC Icchak Lejb Perec urodził się w roku 1852 w Zamościu. Był samoukiem, świetnie posługującym się polskim, hebrajskim, niemieckim, rosyjskim i jidysz. Mieszkał na przemian to w Zamościu, to w Warszawie; zajmował się prowadzeniem własnej firmy, a gdy zbankrutował, został prawnikiem. Kiedy odebrano mu prawo do wykonywania zawodu (za domniemane poglądy socjalistyczne), przerzucił się całkowicie na pisarstwo. W tej roli zadebiutował na łamach pisma literackiego wydawanego przez Szolema Alejchema. I chociaż ten, ceniąc wiersze młodego poety, chętnie je drukował, nigdy nie zostali przyjaciółmi; więcej nawet — w późniejszych latach obaj pisarze niezbyt przyjaźnie odnosili się do swojej twórczości. Gdy w 1890 roku Perec popadł w poważne tarapaty finansowe, dał się namówić na współpracę znanemu warszawskiemu filantropowi Janowi Blochowi. Miał jeździć na prowincję, aby poznać życie i obyczaje biednych Żydów, potem zaś wygłaszać na ten temat odczyty i pisać książki. Ze swego zadania pisarz wywiązywał się znakomicie, a opublikowane przezeń „Obrazki z podróży po prowincji” wstrząsnęły Żydami mieszkającymi w dużych miastach i niezbyt zdającymi sobie sprawę z niedoli swoich rodaków rozsianych po miasteczkach i wsiach Królestwa Polskiego. Sam Perec tak bardzo przejął się ich losem, że gdy stanął na nogach, przystąpił do kontrofensywy — skupił wokół siebie nader liczne grono młodych żydowskich intelektualistów, którzy od tej pory mieli działać na rzecz oświecenia swego narodu. I pisał. Niemal bez przerwy pisał. W artykułach prasowych podejmował przede wszystkim tematykę współczesną; w prozie i poezji starał się nawiązywać do tradycji chasydów, choć również nie stronił od aktualnych tematów. Po wybuchu wojny przekuwał swoje ideały w czyn — ile starczyło mu sił i pieniędzy, pomagał swoim rodakom przetrwać najcięższe chwile. Zmarł w 1915 roku, kiedy to posłuszeństwa odmówiło mu sterane nielekkim przecież życiem serce. Pogrzeb Pereca stał się wielką manifestacją warszawskich Żydów i hołdem złożonym jednemu z najbardziej zasłużonych pisarzy i społeczników. Napisał m.in.: „Opowiadania ludowe”, „Upadek dworu cadykowego”, „W nocy na starym rynku” oraz uznany za arcydzieło dramat „Złoty łańcuch”. SZOLEM ALEJCHEM Szalom Asz Szolem Alejchem to pseudonim urodzonego w 1859 roku Szołema Rabinowicza, trzeciego z klasyków literatury jidysz, który pozostawił po sobie spuściznę składającą się z czterdziestu tomów. Twórczość ta, niezwykle bogata i różnorodna, obejmuje powieści, zbiory opowiadań, dramaty, komedie, nowele, humoreski, felietony, książki dla dzieci. Utwór najbardziej znany to „Dzieje Tewjego Mleczarza”, na podstawie którego powstał głośny musical „Skrzypek na dachu”. Rabinowicz urodził się na Ukrainie, a dorastał w miejscowości Woronkowo, które stało się wzorem dla jego Kasrylewki — miasteczka często obecnego na kartach książek Alejchema. Stał się człowiekiem bogatym, kiedy odziedziczył majątek teścia. Wtedy też zaczął wydawać pismo literackie i... grać na giełdzie. To ostatnie skończyło się dla niego fatalnie, bo stracił niemal wszystko i musiał uciekać z Rosji. Wrócił dopiero po kilku latach, kiedy teściowa spłaciła jego długi. Pisał dużo i cieszył się ogromną popularnością w świecie żydowskim. Na bieżąco drukowały go najważniejsze żydowskie pisma w Warszawie i Petersburgu, z racji czego stał się niemal człowiekiem-instytucją, ludowym bohaterem Żydów. W 1905 roku po pogromach żydowskich w Kijowie opuścił Rosję, wrócił jednak kilka lat później, gdy nie udało mu się zrobić kariery teatralnej w zachodniej Europie. W ojczyźnie mógł wciąż liczyć na wiernych czytelników i... słuchaczy. Tak, słuchaczy również, albowiem często i chętnie podróżował po Rosji, wygłaszając odczyty i recytując swoje utwory. Ciężko pracował na sławę i popularność. Zmarł w 1916 roku w Stanach Zjednoczonych, dokąd wyemigrował tuż po wybuchu wojny. Po śmierci Alejchema jego twórczość nie odeszła w zapomnienie. Do czasu wielkiej kariery Izaaka Bashevisa Singera był najchętniej wydawanym żydowskim pisarzem tworzącym w jidysz, a i dziś jeszcze każdy, kto choć trochę interesuje się literaturą i filmem, zna nazwisko autora „Skrzypka na dachu”. Talent miał Alejchem, zaiste, nieprzeciętny. Nikt piękniej i prawdziwiej od niego nie sportretował małomiasteczkowego środowiska ukraińskich Żydów na przełomie wieków XIX i XX. Do najważniejszych dzieł Alejchema należy zaliczyć: „Dzieje Tewjego Mleczarza”, „Krwawy żart”, zbiór opowiadań „Kasrylewka” i autobiograficzną powieść „Z jarmarku”. |
Pora przedstawić książkę, która okazała się najlepiej przyjętą przez czytelników powieścią SF 2021 roku. Nie zaniedbam również krótkiej formy i spojrzę na kolejną antologię opowiadań wielokrotnie nominowanego do nagród wydawnictwa Modern Phantastic.
więcej »Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?
więcej »Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.
więcej »Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jazzowe oblicze noise’u i post-rocka
— Sebastian Chosiński
Kto nie ryzykuje, ten… w spokoju nie żyje
— Sebastian Chosiński
W starym domu nie straszy
— Sebastian Chosiński
Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński
Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński
Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński
„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński
Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński
W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński
Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński