Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 14 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Goetel, Skiwski, Mackiewicz

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2 3 4 »

Sebastian Chosiński

Goetel, Skiwski, Mackiewicz

„Człowiek z głębszego podziemia” — biografia Jana Emila Skiwskiego
„Człowiek z głębszego podziemia” — biografia Jana Emila Skiwskiego
Prawie całą okupację spędził w Warszawie bądź w podwarszawskiej Falenicy, gdzie mieszkała jego przyjaciółka. Stolicę opuścił dopiero wiosną 1944 roku, a więc jeszcze przed powstaniem, którego był zresztą wielkim przeciwnikiem. Wraz z Goetlem organizował pomoc dla znajdujących się w trudnej sytuacji materialnej kolegów pisarzy. W działalność polityczną się nie angażował, chociaż doskonale przecież znane były jego prawicowe poglądy. Niekiedy z tego powodu spotykał się z towarzyskim ostracyzmem, ale wciąż spotykali się z nim — na warszawskich salonach — pisarze tej miary co Zofia Nałkowska, Leopold Staff, Karol Irzykowski czy Adolf Nowaczyński. Poglądy głoszone przez Skiwskiego musiały jednak drażnić.
Po wojnie wspominał o nich Tadeusz Breza:
Był on skrajnym defetystą, wierzył w wygraną Niemiec, a w wypadku przegranej straszył zapanowaniem w całej Europie żydowsko-masońsko-anglosaskiej hegemonii, gdyby zaś nie miało do tego dojść, wskazywał na absolutną niemoc polskiego społeczeństwa w zorganizowaniu się politycznie i społecznie. Te poglądy bolesne i drażniące powoli odsuwały od niego nawet najbliższych jego przyjaciół.
Jeszcze większa krytyka spotkała go, gdy niemieckie Wydawnictwo Polskie podało informację, iż niebawem opublikuje powieść Skiwskiego. Ostatecznie do tego nie doszło, ale faktem pozostaje, że przez jakiś czas pisarz najprawdopodobniej współpracował z tym wydawnictwem (jako krytyk, redaktor stylistyczny, autor aforyzmów drukowanych w kalendarzu). Książką, którą pierwotnie chciał tam wydać, była psychologiczna powieść „Czad”. Nie nawiązywała ona w ogóle do czasów wojny, jednakże poprzez swoją tematykę — zakazany kazirodczy związek seksualny — mogłaby wzbudzić wówczas spory niesmak.
Po odkryciu mogił katyńskich Niemcy zorganizowali 9 kwietnia 1943 roku zebranie informacyjne, na które zaprosili kilku Polaków. W tym gronie, poza Goetlem, znalazł się również Skiwski. Obaj pisarze też następnego dnia polecieli do Smoleńska. O ile jednak Goetel zyskał wcześniej na tę wyprawę zgodę AK, o tyle Skiwski leciał na własną odpowiedzialność. Po powrocie do kraju pisarz udzielił wywiadu, który ukazał się w prasie „gadzinowej”; opisał w nim dokładnie, co widział w Katyniu; nie miał też najmniejszych wątpliwości, że zbrodni dokonali Sowieci. Niestety, w jego wypowiedziach znajdowały się także elementy antysemickie, co było bardzo na rękę propagandzie hitlerowskiej — tym bardziej że w tym samym czasie Niemcy rozprawiali się m.in. z warszawskim gettem.
Po Katyniu zaczął narastać towarzyski bojkot Skiwskiego. Całkiem prawdopodobne bowiem jest (choć nie ma na to jasno przekonujących dowodów), że brał on także udział w przygotowanej przez Niemców akcji propagandowej: jeździł po obozach jenieckich i opowiadał znajdującym się tam polskim żołnierzom prawdę o zbrodni katyńskiej. Ostatecznie uległ też namowom władz Generalnego Gubernatorstwa i wyraził zgodę na ściślejszą współpracę z Niemcami. Stało się to (dokładnie w kwietniu) 1944 roku, kiedy to wraz z Feliksem Burdeckim zaczął wydawać dwutygodnik polityczny „Przełom”. Przede wszystkim nawoływał on do zaprzestania akcji terrorystycznych skierowanych przeciwko Niemcom; sugerował również podjęcie współpracy militarnej z hitlerowcami, która skierowana byłaby przeciwko nadciągającej ku polskim granicom Armii Czerwonej. Prasa podziemna autorów „Przełomu” od razu okrzyknęła mianem „zdrajców i kolaborantów”, dowodząc, że robią to dla pieniędzy. Ten argument nie wytrzymuje jednak krytyki, albowiem Skiwski związał się z Niemcami w momencie, gdy klęska III Rzeszy była już przesądzona — w rachubę wchodzą więc tylko względy ideologiczne.
W styczniu 1945 roku, tuż przed zajęciem Krakowa przez Armię Czerwoną, Skiwski i Burdecki wyjechali pociągiem do Wrocławia, a stamtąd do południowych Niemiec, gdzie trafili do siedziby byłego gubernatora Hansa Franka nieopodal Monachium. Po klęsce Niemiec Burdecki wyjechał do Republiki Południowej Afryki (gdzie żył pod własnym nazwiskiem do lat osiemdziesiątych XX wieku), natomiast Skiwski przeniósł się kolejno do Austrii i Włoch. Tam trafił do obozu jenieckiego, gdzie zdecydował się zmienić nazwisko na „Rogalski”. Po wyjściu z obozu w 1948 roku otrzymał wizę wjazdową do Wenezueli i tam właśnie wyemigrował. Zamieszkał z rodziną w Caracas, utrzymywał się zaś — z trudem — z doskonale mu już znanej sprzed wojny pracy bibliotekarza. I pisał. Po wojnie jednak — poza kilkoma artykułami, które pojawiły się (pod pseudonimem zresztą) w paryskiej „Kulturze” — nie publikował. A pozostawił po sobie kilka interesujących dzieł: napisaną jeszcze w czasie okupacji powieść „Czad”, dramat z życia obozowego „Droga mleczna”, opowiadania wojenne „Dzień życia”, „Paweł”, „Umierające miasto”, „Wolność”, „Scena”…
Na początku 1956 roku począł czynić starania o zgodę na wyjazd do USA. Nie zdążył jednak opuścić Wenezueli — zmarł na (kolejny już) zawał serca 2 marca 1956 roku. Pochowano go w Caracas jako Jana Rogalskiego.
Józef Mackiewicz
Przed II wojną światową Mackiewicz — w przeciwieństwie do Goetla i Skiwskiego — nie był postacią wielkiego formatu. Po części z racji wieku (był młodszy od nich o kilka dobrych lat), jak i miejsca zamieszkania (miast stolicy, prowincjonalne Wilno). Jego gwiazda miała rozbłysnąć dopiero na emigracji.
Urodził się w Sankt-Petersburgu 1 kwietnia 1902 roku w rodzinie szlacheckiej (jego starszym bratem był Stanisław Cat-Mackiewicz — publicysta, polityk, w połowie lat pięćdziesiątych nawet premier emigracyjnego rządu polskiego w Londynie). Gdy miał pięć lat, rodzina przeniosła się do Wilna. Tam Józef uczył się w elitarnym rosyjskim gimnazjum Winogradowa, a następnie w polskim Gimnazjum Stowarzyszenia Nauczycieli Polskich. Kiedy był uczniem VI klasy, wybuchła wojna polsko-bolszewicka. Mackiewicz na ochotnika zaciągnął się do armii i przez dwa lata służył w 13. pułku ułanów. Brał udział w odwrocie wojsk polskich przed ofensywą Gaj-chana i bronił Warszawy. Po zakończeniu wojny i opuszczeniu szpitala, w którym leczył tyfus, zaczął studiować filozofię na Uniwersytecie Warszawskim. Z przyczyn finansowych studia jednak przerwał i wrócił w rodzinne strony, gdzie zaczął studiować ornitologię. Jego przyszłością okazało się jednak… dziennikarstwo.
Pomógł mu w tym zdecydowanie fakt, iż starszy brat został redaktorem naczelnym, potem także wydawcą, poczytnego w całym kraju wileńskiego dziennika „Słowo”. Tam Józef był najpierw korektorem, potem jednym z redaktorów, wreszcie — po kilku latach — stał się jedną z największych dziennikarskich gwiazd pisma. Mniej więcej od roku 1928 miał już w piśmie ugruntowaną pozycję. Dziennikarstwo nie zaspokajało jednak wszystkich jego ambicji literackich, dlatego zainteresował się dramatem i prozą. W 1931 roku napisał (wspólnie z Kazimierzem Leczyckim) sztukę „Pan poseł i Julia” (która była m.in. wystawiana w Grodnie), a pięć lat później wydał tom opowiadań „16-tego między trzecią a siódmą”. Cała Polska usłyszała o nim jednak w 1938 roku, kiedy to wydał tom reportaży o Kresach — wcześniej publikowanych w „Słowie” — pt. „Bunt rojstów”. Książka zyskała znakomite recenzje; zachwycali się nią m.in. Ferdynand Antoni Ossendowski (człowiek-instytucja w dwudziestoleciu!) i — po latach — Czesław Miłosz (w tamtym czasie także współpracownik wileńskiego dziennika).
Od roku 1938 coraz większe znaczenie w artykułach Mackiewicza zyskiwała jednak polityka, a przede wszystkim — jego niechęć do komunizmu. Jak uważnym był obserwatorem, jaką obdarzony wiedzą i intuicją, świadczy chociażby artykuł opublikowany w „Słowie” 13 sierpnia 1939 roku (a więc na kilkanaście dni przed podpisaniem paktu Ribbentrop-Mołotow), w którym stwierdził:
Tak, państwa bałtyckie obawiają się porozumienia anglo-sowieckiego, ale jest jeszcze coś groźniejszego, co ich straszy i spędza sen z powiek, groźniejszego od hegemonii bolszewickiej nad Bałtykiem i od agresji niemieckiej. Mianowicie: widmo porozumienia sowiecko…niemieckiego. Podział wpływów, rozbiór terytoriów.
Wtedy już koniec.
Ten koniec nadszedł niedługo potem. Po agresji 17 września Mackiewicz uciekł do stolicy Litwy — Kowna. Tam 14 października w litewskiej gazecie opublikował artykuł pt. „My, wilnianie…”, w którym poddał krytyce rządy przedwrześniowe. Od tego momentu datują się też oskarżenia pisarza o kolaborację — wtedy jeszcze z „okupantami” litewskimi, później także z niemieckimi. 28 października Sowieci oddali Wilno Litwie; Mackiewicz wrócił do stolicy dawnego Wielkiego Księstwa i wkrótce zaczął wydawać, koncesjonowaną przez Litwinów, „Gazetę Codzienną”. W swoich artykułach nawiązywał do bardzo popularnej na Kresach na początku XX wieku „idei krajowej”, która nawiązywała do Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Tragedia Mackiewicza polegała jednak na tym, że poza nim samym i kilkoma jeszcze zapaleńcami, nikt już nie był zainteresowany wskrzeszaniem tej idei. Litwini odnosili się do niego — jako Polaka — z nieufnością; Polacy natomiast oskarżali go o „kolaborację” z Litwinami. On natomiast cieszył się przede wszystkim z tego, że Wilno nie jest sowieckie.
« 1 2 3 4 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Do księgarni marsz: Czerwiec 2024
Miłosz Cybowski, Sara Krawczyk

6 VI 2024

Ponieważ lud domagał się chleba, igrzysk i DKM-ów, po miesiącach posuchy wracamy z naszym comiesięcznym (oby!) cyklem książkowych polecanek.

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (25)
Andreas „Zoltar” Boegner

8 V 2024

Pora przedstawić książkę, która okazała się najlepiej przyjętą przez czytelników powieścią SF 2021 roku. Nie zaniedbam również krótkiej formy i spojrzę na kolejną antologię opowiadań wielokrotnie nominowanego do nagród wydawnictwa Modern Phantastic.

więcej »
Okładka <i>Amazing Stories Quarterly</i> z wiosny 1929 r. to portret jednego z Małogłowych.<br/>© wikipedia

Stare wspaniałe światy: Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
Andreas „Zoltar” Boegner

11 IV 2024

Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż autora

My mieliśmy Miliana, Szwedzi mają Ståhla
— Sebastian Chosiński

Wszystkie drogi prowadzą do Bazylei
— Sebastian Chosiński

Przez ciernie na… Manhattan
— Sebastian Chosiński

Z Izraela – via Maroko i Senegal – do Nowego Jorku
— Sebastian Chosiński

Zabić… cóż może być prostszego?!
— Sebastian Chosiński

Nad piękną i modrą Odrą
— Sebastian Chosiński

Braterski hołd
— Sebastian Chosiński

Jazzowe oblicze noise’u i post-rocka
— Sebastian Chosiński

Kto nie ryzykuje, ten… w spokoju nie żyje
— Sebastian Chosiński

W starym domu nie straszy
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.