Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 17 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Józef Mackiewicz

ImięJózef
NazwiskoMackiewicz

Trzy okupacje Józefa Mackiewicza (1939 – 1944): Okupacja niemiecka (VI 1941 – V 1944)

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 3 8 »
Bezpośrednio z zachowaniem się dziennikarza „Słowa” pod okupacją niemiecką powiązana jest tzw. „sprawa Mackiewicza”, czyli oskarżenie go o „kolaborację z okupantem” – której jawnym dowodem miało być drukowanie artykułów w niemieckiej „gadzinówce” „Gońcu Codziennym” – oraz wydanie na niego przez Armię Krajową wyroku śmierci. Czy autor „Kontry” rzeczywiście zasłużył na brzemię kolaboranta? I jakim cudem udało mu się uniknąć wykonania wyroku?

Sebastian Chosiński

Trzy okupacje Józefa Mackiewicza (1939 – 1944): Okupacja niemiecka (VI 1941 – V 1944)

Bezpośrednio z zachowaniem się dziennikarza „Słowa” pod okupacją niemiecką powiązana jest tzw. „sprawa Mackiewicza”, czyli oskarżenie go o „kolaborację z okupantem” – której jawnym dowodem miało być drukowanie artykułów w niemieckiej „gadzinówce” „Gońcu Codziennym” – oraz wydanie na niego przez Armię Krajową wyroku śmierci. Czy autor „Kontry” rzeczywiście zasłużył na brzemię kolaboranta? I jakim cudem udało mu się uniknąć wykonania wyroku?

Józef Mackiewicz

ImięJózef
NazwiskoMackiewicz
W poniższym tekście poświęcę miejsce jedynie bezspornym faktom – trzeba jednak zaznaczyć, że nawet te „bezsporne fakty” mogą wzbudzać wątpliwości i kontrowersje. Pamiętać należy bowiem o tym, że akt pierwszy dramatu zatytułowanego „sprawa Mackiewicza” rozegrał się w czasie wojny, w konspiracji, z tego też powodu wiele dokumentów – niezwykle pomocnych w rozwikłaniu tej zagadki – od samego początku było utajnionych, niedostępnych dla osób postronnych. Jeżeli nawet istniały, zaginęły gdzieś w zawierusze wojennej. To wszystko skutecznie utrudnia rozplątanie tego „gordyjskiego węzła” niedomówień, niejasności i dwuznaczności.
Po zajęciu Wileńszczyzny, w końcu czerwca 1941 roku, podobnie jak na innych terenach II Rzeczypospolitej podbitych we wrześniu 1939, władze hitlerowskie przystąpiły od razu do tworzenia koncesjonowanej przez siebie prasy w języku polskim. Tradycje w tym względzie już istniały. Jesienią 1939 roku – dokładnie 26 października – ukazało się rozporządzenie w sprawach publikacji, które praktycznie zamykało wszelkie możliwości wydawania czegokolwiek, co nie uzyskałoby aprobaty Wydziału Oświaty Ludowej i Propagandy Urzędu Generalnego Gubernatora. Dwa kolejne rozporządzenia gubernatora Hansa Franka, wydane 31 października 1939 i 21 marca 1940 roku, uzależniały wszelkie publikacje od zezwolenia władz okupacyjnych. Prasę polską w całości zlikwidowano, do życia powołano natomiast hitlerowskie pisma informacyjne, wydawane w języku polskim. Pełniły one rolę instrumentu oddziaływania propagandowego.
Prasa „gadzinowa” pod okupacją niemiecką
W sumie na ziemiach polskich, okupowanych przez hitlerowców w latach 1939-1945 (jak sądzę, wlicza się tutaj również Kresy Wschodnie II Rzeczypospolitej), ukazywało się blisko 50 tytułów, w tym osiem dzienników, sześć tygodników, dwa miesięczniki; pozostałe to pisma fachowe o różnej częstotliwości ukazywania się. Spośród dzienników najbardziej głośne były: „Nowy Kurier Warszawski” (pierwszy numer ukazał się 11 października 1939 roku, nakład był bardzo wysoki, w szczytowym momencie osiągnął 200 tysięcy egzemplarzy), „Goniec Krakowski” (ukazujący się od 27 października 1939 w nakładzie 60 tysięcy egzemplarzy), „Dziennik Radomski” (usamodzielniony od 2 grudnia 1941) oraz „Kurier Częstochowski”. Spośród czasopism natomiast: krakowski „Ilustrowany Kurier Polski” (dwutygodnik ukazujący się od 25 lutego 1940 roku w nakładzie 50 tysięcy egzemplarzy; od początku roku 1945 wychodził jako tygodnik) i warszawskie „7 Dni” (dwutygodnik, pierwszy numer: 11 maja 1940, nakład 40 tysięcy egzemplarzy). Wydawano też pisma dla dzieci i młodzieży: „Mały Ster” (przeznaczony dla uczniów szkół powszechnych z klas 1-2), „Ster” (dla klas 3-7) oraz „Zawód i Życie” (dla uczniów szkół zawodowych). Jako redaktorzy tych pism „zasłynęli” między innymi Feliks Burdecki i Jan Emil Skiwski, twórcy późniejszego „Przełomu”, z którymi Mackiewicz zetknął się w Krakowie w styczniu roku 1945. Wszystkie te pisma przez społeczeństwo polskie określane były mianem „gadzinówek”, pozostających na usługach władz okupacyjnych.
W lipcu 1941 roku Niemcy przystąpili do tworzenia takiej „gadzinówki” na terenie Wilna. Redagowanie pisma powierzyć chcieli Józefowi Mackiewiczowi oraz przedwojennemu archiwariuszowi, współpracownikowi „Gazety Codziennej” w latach 1939-40, Wacławowi Studnickiemu. Obu panów wezwano do lokalu Propaganda-Staffel Baltikum III w Wilnie i złożono odpowiednią propozycję. Mackiewicz stanowczo odmówił (odpowiedź jego brzmiała: „Leider, nicht”), za co został brutalnie wyrzucony za drzwi. Świadkiem tej sceny był między innymi Studnicki. Aby nie było wątpliwości, w roku 1949 – już na Zachodzie – Studnicki złożył zeznanie o jej przebiegu. Jedna z jego kopii trafiła do Instytutu Piłsudskiego w Nowym Jorku, a stamtąd do noszącego to samo imię instytutu w Londynie. Rzecz nie podlega więc dyskusji – w lipcu 1941 roku Mackiewicz odmówił Niemcom „objęcia pisma w języku polskim”. Wówczas redaktorem „Gońca Codziennego” został dziennikarz z Białegostoku Czesław Ancerewicz. Pierwszy numer „gadzinówki” wileńskiej ukazał się w sobotę 26 lipca 1941 roku w nakładzie 34 tysięcy egzemplarzy.
Kto redagował „Gońca”?
O samym „Gońcu” po wojnie niewiele pisano. Autorzy dzieła „Prasa polska 1939-1945” wzmiankują tylko, że pismo takie się ukazywało, że była to – podobnie jak utworzona we Lwowie „Gazeta Lwowska” (pierwszy numer: 9 sierpnia 1941) – niemiecka „gadzinówka”. O jej redaktorze naczelnym – Ancerewiczu, a tym bardziej Józefie Mackiewiczu nie ma ani słowa. Podobnie w pracy „Dzieje prasy polskiej”. Tutaj omawiając gazety „gadzinowe” o „Gońcu” nie wspomina się wcale, a Józef Mackiewicz wymieniany jest jedynie jako reportażysta „Słowa”. Być może autorzy tych monografii nie chcieli wchodzić w konflikty z PRL-owską cenzurą, omawiając dzieje prasy polskiej (także tej konspiracyjnej) na dawnych Kresach Wschodnich, czyli ziemiach wcielonych po roku 1944 do ZSRR.
Mackiewicz, choć odmówił redagowania „Gońca”, jednak doń pisał. W numerze drugim zamieścił artykuł pt. „Przeżyliśmy upiorną rzeczywistość”; w numerach 6-9 (z datami: 31 VII, 1 VIII, 2 VIII i 3 VIII 1941) opublikował cztery odcinki zbeletryzowanego wspomnienia pt. „Moja dyskusja z NKWD” (które po latach włączył do powieści „Droga donikąd”, 1955). W numerze 16 (z datą: niedziela, 10 sierpnia 1941) opublikował komentarz polityczny do porozumienia angielsko-sowieckiego pt. „To dopiero byłaby klęska…”, a w numerach 68-70 (z 7-10 października 1941 roku) zamieścił zbeletryzowany reportaż o „cudzie” we wsi Popiszki – zatytułowany „Prorok z Popiszek” – który dokładnie odpowiada zakończeniu „Drogi donikąd”. W dalszych numerach „Gońca” z roku 1941 nie ma już tekstów podpisanych „J.M.”, czyli będących autorstwem Józefa Mackiewicza. Podobnie w roczniku 1942. W roku 1943 (w numerze 577 z 3 czerwca) wyjątkowo ukazał się wywiad z Mackiewiczem (zatytułowany „Widziałem na własne oczy”), w którym pisarz zrelacjonował dziennikarzowi „Gońca” wrażenia z podróży do Katynia, dokąd zaproszony został przez władze niemieckie.
Co ciekawe i poniekąd bardzo niezrozumiałe: Mackiewicz nigdy otwarcie nie przyznał się do publikacji tych tekstów, a nawet ich istnieniu zaprzeczał, co wydaje się być absurdem, gdyż wątpliwości przecież nigdy – a tym bardziej wówczas, pod okupacją hitlerowską – nie miano, kto ukrywa się pod inicjałami „J.M.”. Zaś fragmenty drukowane w „Gońcu”, a zamieszczone potem w „Drodze donikąd” tylko przekonanie to umacniały. Dlaczego zatem Mackiewicz tak postępował? Tego już chyba nie dowiemy się nigdy.
Wróćmy teraz do faktów, które wydają się bezsporne. Jerzy Malewski napisał: „Na podstawie lektury Gońca nie sposób orzec, czy Mackiewicz był, czy nie był redaktorem tego pisma [podkr. – J.M.]. W żadnym numerze Gońca nie ma po prostu żadnych informacji na ten temat. A wobec braku sprawdzalnych materiałów, zarzut ten trzeba uznać za nie udowodniony [podkr. – J.M.]. (…) Nie mniej, nie ulega dla mnie wątpliwości, że przez pierwsze miesiące istnienia Gońca Codziennego Józef Mackiewicz należał do jego bliskich współpracowników. Świadczy o tym chociażby ilość zamieszczonych tekstów oraz komentarz polityczny z 10 sierpnia 1941 r. (To dopiero byłaby klęska…), pokrywający się w całości z polityczną linią redakcji. A poza tym fakt zamieszczania już w drugim numerze artykułu oraz propozycja złożona mu wcześniej przez Niemców są bezspornymi dowodami bardzo bliskich kontaktów z redakcją gadzinówki niemieckiej u samego jej zarania”. Można zatem za Malewskim ustalić, że nie był Mackiewicz redaktorem, a tylko współpracownikiem „Gońca”. Za pismo zaś całkowicie zarówno przed Niemcami, jak i Polakami odpowiadał Czesław Ancerewicz.
O czym pisano, co przemilczano…
Co skłoniło Ancerewicza do współpracy z okupantem hitlerowskim, to już zupełnie inna, jakże jednak tragiczna, sprawa. Wystarczy wspomnieć, że podczas sowieckiej okupacji Wilna był aresztowany i więziony przez NKWD (uwolnił go dopiero wybuch wojny niemiecko-radzieckiej), a jego czternastoletni syn wywieziony został w czerwcu 1941 roku na Syberię. Ale to Ancerewicza nie tłumaczy; wielu było poszkodowanych przez bolszewików, którzy jednak na czynną współpracę z Niemcami nie zdecydowali się .
Z jednej strony był więc „Goniec” typową „gadzinówką” niemiecką, z drugiej wszakże większość drukowanych w nim materiałów poświęcona była analizie niedawno zakończonej sowieckiej okupacji Litwy (przykładem pierwszy tekst Mackiewicza). Opublikował „Goniec” sporo relacji, wspomnień i dokumentów dotyczących losów Polaków więzionych, deportowanych i mordowanych przez władze radzieckie. Pisano dużo o okrucieństwie NKWD wobec Polaków, podkreślano fakty mordowania więźniów po rozpoczęciu wojny niemiecko-radzieckiej i masowe wywózki Polaków do Kazachstanu. Opisywano farsy wyborcze w republikach bałtyckich oraz warunki panujące w radzieckich więzieniach i obozach koncentracyjnych. Nie brakowało jednak również artykułów propagandowych, wychwalających hitlerowskie Niemcy. Stałym tematem „Gońca” był także obsesyjny antysemityzm, charakteryzujący ZSRR jako władzę „żydo-komuny”, a państwa zachodnie – wchodzące z Sowietami w koalicję – jako narzędzia żydowskiego spisku.
1 2 3 8 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (25)
Andreas „Zoltar” Boegner

8 V 2024

Pora przedstawić książkę, która okazała się najlepiej przyjętą przez czytelników powieścią SF 2021 roku. Nie zaniedbam również krótkiej formy i spojrzę na kolejną antologię opowiadań wielokrotnie nominowanego do nagród wydawnictwa Modern Phantastic.

więcej »
Okładka <i>Amazing Stories Quarterly</i> z wiosny 1929 r. to portret jednego z Małogłowych.<br/>© wikipedia

Stare wspaniałe światy: Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
Andreas „Zoltar” Boegner

11 IV 2024

Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (24)
Andreas „Zoltar” Boegner

7 IV 2024

Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.