Czapki z głów przed Zygmuntem Miłoszewskim! Po dobrym horrorowym „Domofonie”, po dwóch świetnych kryminałach, „Uwikłaniu” i „Ziarnie prawdy” przyszedł znakomity thriller „Bezcenny”. Czytając te opowieść, miałem wrażenie, jakbym przeniósł się w czasy młodzieńczych fascynacji dziełami McLeana czy Ludluma.
Konrad Wągrowski
Na tropie Młodzieńca
[Zygmunt Miłoszewski „Bezcenny” - recenzja]
Czapki z głów przed Zygmuntem Miłoszewskim! Po dobrym horrorowym „Domofonie”, po dwóch świetnych kryminałach, „Uwikłaniu” i „Ziarnie prawdy” przyszedł znakomity thriller „Bezcenny”. Czytając te opowieść, miałem wrażenie, jakbym przeniósł się w czasy młodzieńczych fascynacji dziełami McLeana czy Ludluma.
Zygmunt Miłoszewski
‹Bezcenny›
Zygmunt Miłoszewski zbudował sobie w polskiej literaturze rozrywkowej solidną pozycję dzięki świetnie przyjętym kryminałom z prokuratorem Teodorem Szackim w roli głównej. Zarówno „Uwikłanie”, jak i „Ziarno prawdy” były pozytywnie odebrane, szeroko komentowane, ta pierwsza pozycja doczekała się też (niespecjalnie udanej, co prawda) ekranizacji. Wydawało się, że autor odkrył żyłę złota i wzorem swych skandynawskich kolegów będzie teraz produkował cykl opowieści ze swym sprawdzonym bohaterem. Tymczasem pisarz, mający już w dorobku horror i powieść dla młodzieży, postanowił dać odpocząć Szackiemu i napisać opowieść w mniejszym stopniu kojarzącą się z opowieściami o Wallanderze, a w większym z „global conspiracy thrillers” spod znaku Roberta Ludluma, którymi zaczytywaliśmy się na początku lat 90.
„Bezcenny” to thriller zbudowany według najlepszych reguł gatunku. Jak to zwykle bywa w przypadku książek z zagadkami i zwrotami akcji, im mniej wie czytelnik przed lekturą, tym lepiej. Powiem więc jedynie, że wyjściowy pomysł to próba odzyskania zrabowanego przez Niemców i zaginionego w czasie II wojny światowej obrazu Rafaela Santiego „Portret młodzieńca”, uważanego – obok „Damy z łasiczką” Leonardo da Vinci – za jedno z dwóch największych arcydzieł malarstwa dostępnych na polskich ziemiach, a obecnie otwierającego wciąż listę najboleśniejszych strat polskich kolekcji w czasie światowego konfliktu. Dodajmy jednak, że poszukiwanie obrazu to jedynie pomysł wyjściowy, bo tajemnic, zaskoczeń, spisków i zwrotów akcji w książce jest dużo więcej.
Miłoszewski doskonale czuje gatunek i biegle posługuje się jego schematami. Mamy więc tu grupę budzących sympatię bohaterów; grupę, dodajmy, szczegółowo scharakteryzowaną w pierwszych rozdziałach książki. Bohaterowie nie są nietykalni, a czytelnik przywiązuje się do nich i przejmuje ich losem, bo, po pierwsze, ich lubi, a po drugie – są na tyle ciekawymi, mającymi wiele do przekazania postaciami, że czuje, że ich usunięcie z fabuły byłoby dużą stratą. Wspomnijmy też, że Miłoszewski ma talent wprowadzania malowniczych postaci do epizodycznych ról w tej opowieści, co nierzadko nadaje jej lekkości i humoru. Mamy też oczywiście temat sprytnie łączący fakty i fikcję, nadający opowieści wrażenie realizmu. „Portret młodzieńca” to autentyczny obraz, o jego poszukiwaniach co jakiś czas informuje prasa (ostatnio w 2012 pojawiły się pogłoski, że pewne jest, że nie został zniszczony i znajduje się w jakiejś prywatnej kolekcji). Wśród bohaterów, zarówno współczesnych, jak i historycznych, pojawiają się autentyczne postacie. W epizodach zobaczymy premiera i ministra kultury (notabene, niezbyt pozytywnie scharakteryzowanych), a w tle znaczenie dla fabuły mają tak ciekawe historyczne postacie jak hrabia Ignacy Korwin-Milewski, dr Henryk Aszkenazy, Hans Frank, Heinrich Himmler czy cała plejada malarzy polskich i zagranicznych z końca XIX. Nie zabraknie też mrocznego spisku, Wielkiej Tajemnicy Historii, której nie powstydziłby się żaden z czołowych autorów gatunku (abstrahując już od jej prawdopodobieństwa, ale przecież chodzi o temat, który wstrząśnie światem, a ten warunek pomysł Miłoszewskiego spełnia lepiej od tytułowej przesyłki z Salonik Roberta Ludluma i większości pomysłów Dana Browna). Książka nie byłaby jednak kompletna, gdyby zabrakło w niej scen akcji, a zamach na kolejkę linową i dramatyczny pościg samochodowy po oblodzonym Bałtyku w pełni zaspokajają potrzebę tego elementu.
„Bezcenny” to jednak historia rodzima, mocno związana z Polską i między spiskami, pościgami i strzelaninami Miłoszewski przekazuje całkiem solidną porcję faktów dotyczących mało znanych kart historii naszego kraju. Losy arcydzieła Rafaela, historie malowniczej postaci hrabiego Malińskiego, czy i do dziś tajemniczego kolekcjonera doktora Aszkenazego, opowieści o grabieży dzieł sztuki w czasie wojny i o ich późniejszym odzyskiwaniu (z ogromnym wkładem ciężkiej pracy Karola Estreichera), to niemała część książki, nierzadko przekazywana w formie obszernych wykładów, z pozoru kłócących się z formą dynamicznego thrillera, dla mnie jednakże równie, a może i bardziej fascynująca od pościgów i spisków.
Nie zabraknie przy tym aluzji do naszej współczesności, w której Miłoszewski rozdaje ciosy na wszystkie strony. Dostaje się stronie rządzącej, reprezentowanej przez premiera, ministra kultury i ministra spraw zagranicznych, dostaje się opozycji, niemiłosiernie wykpiwanej za obłęd smoleński, dostanie się też polskiemu bałaganiarstwu i uległości wobec amerykańskiego sojusznika (także niespecjalnie miło przedstawionego). Nie są to jednak elementy dominujące (no, może poza wyrazistym antyamerykanizmem, istotnym dla fabuły), a jedynie smaczki ubarwiające lekturę, no i przy tym zapewne dość pesymistyczne konstatacje polityczne samego autora.
Jest przy tym także (a może właśnie – przede wszystkim) „Bezcenny” książką o fascynacji malarstwem, zarówno klasycznym jak i impresjonistycznym, o pięknie sztuki, o fascynujących losach zaginionych arcydzieł. Po lekturze ma się ochotę samemu zacząć szukać zaginionego „Portretu młodzieńca”, poznawać historię dzieł sztuki, szukać własnych inspiracji w rodzimych i światowych zbiorach. A przy tym wszystkim, dzięki pisarskiej biegłości autora, połączeniu wszystkich niezbędnych elementów, czytając książkę Miłoszewskiego po raz pierwszy od lat poczułem to niesamowite uczucie pełnego pochłonięcia przez lekturę, właściwe dla przygodowo-sensacyjnych opowieści poznawanych w nastoletnim wieku.