Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Gene Wolfe
‹Pokój›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPokój
Tytuł oryginalnyPeace
Data wydania15 stycznia 2014
Autor
PrzekładAnna Studniarek
Wydawca MAG
SeriaUczta Wyobraźni
ISBN978-83-7480-415-8
Format240s. 135×202mm; oprawa twarda
Cena37,—
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Wszystko i nic
[Gene Wolfe „Pokój” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Pokój” Gene’a Wolfe’a jest pozycją o tyle nietypową dla serii Uczta Wyobraźni, że jego przynależność do fantastyki wydaje się dyskusyjna. Ze względu na trudną w odbiorze formę poleciłabym go tylko najbardziej zatwardziałym wielbicielom literackich łamigłówek.

Beatrycze Nowicka

Wszystko i nic
[Gene Wolfe „Pokój” - recenzja]

„Pokój” Gene’a Wolfe’a jest pozycją o tyle nietypową dla serii Uczta Wyobraźni, że jego przynależność do fantastyki wydaje się dyskusyjna. Ze względu na trudną w odbiorze formę poleciłabym go tylko najbardziej zatwardziałym wielbicielom literackich łamigłówek.

Gene Wolfe
‹Pokój›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPokój
Tytuł oryginalnyPeace
Data wydania15 stycznia 2014
Autor
PrzekładAnna Studniarek
Wydawca MAG
SeriaUczta Wyobraźni
ISBN978-83-7480-415-8
Format240s. 135×202mm; oprawa twarda
Cena37,—
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Poniższy artykuł dedykuję niezapomnianemu osiołkowi Porfirionowi, za którym mam ochotę powtórzyć donośne „Nie rozumiem. Nie panimaju. I do not understand”. A wydawałoby się, że po lekturze „Księgi Nowego Słońca” i „Księgi Krótkiego Słońca” mam prawo sądzić, iż wiem, czego spodziewać się po Wolfie. I trzeba powiedzieć, że w powstałym niemal czterdzieści lat temu „Pokoju” pojawia się wszystko to, czym pisarz raczył czytelnika w późniejszych cyklach, tyle że podniesione do hipersześcianu.
Niedawno czytałam oraz recenzowałam dość awangardową w formie „Tonącą dziewczynę” i muszę napisać, że w porównaniu z „Pokojem” narracja prowadzona przez chorą na schizofrenię Imp jest klarowna, łatwa do śledzenia i oparta na czytelnych skojarzeniach czy powtarzających się motywach. W przypadku powieści Wolfe’a należałoby zapomnieć o fabule – całość jest swego rodzaju kolażem i jeśli posiada jakąś nadrzędną strukturę, to ja jej nie dostrzegam. Trudno mówić też o akcji, chyba żeby brać pod uwagę poszczególne sceny albo snute przez bohaterów historie. Uwaga narratora koncentruje się na danym wydarzeniu na krótko – czasem wystarczy to, by poprowadzić do końca dany wątek, częściej jednak pojawia się on znienacka i równie nagle zostaje zarzucony. Czytelnik nie ma zielonego pojęcia, co w świecie powieści jest możliwe, a co nie, więc nie wie, jak traktować dziwne wydarzenia i niekonsekwencje w relacji Weera.
Nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek zetknęła się z równie poszatkowaną narracją. Nagłe przeskoki w czasie i przestrzeni, urywanie scenki obyczajowej po to, by od następnego akapitu zacząć przedstawianie wyrwanego z kontekstu fragmentu „Baśni z tysiąca i jednej nocy” czy przerwany na długo przed końcem opis czytanej przez narratora w dzieciństwie baśni to tylko wybrane przykłady.
Wielbiciele „Pokoju” twierdzą, że wszystko to sprawia, iż powieść aż kipi od ukrytych znaczeń i tropów interpretacyjnych, które tylko czekają na wnikliwego i wytrwałego czytelnika. Co więcej, powieść Wolfe’a można dzięki temu czytać wiele razy, za każdym znajdując coś nowego.
Być może. Tyle tylko, że możliwych interpretacji wydaje się być multum, a na poparcie każdej można wyszukać odpowiednie przykłady i na ich podstawie tworzyć najbardziej karkołomne scenariusze. Ot, choćby w posłowiu Gaiman każe się zastanowić, skąd Alden Weer miał pieniądze. Sam narrator tego nie wyjaśnia, a na podstawie rozrzuconych okruchów wspomnień, tudzież przedstawianych baśni i opowieści można zastanawiać się, czy przypadkiem mężczyzna nie utopił swojej ciotki, a potem nie otruł majętnego wuja. Ale już gdzie indziej pojawia się myśl, że treść fałszowanych ksiąg wpływa na rzeczywistość, zatem przyjmując bardziej „fantastyczne” założenia – skarb, którego miejsce ukrycia wskazywał pewien dziennik, istniał naprawdę. Jeszcze inaczej – narrator nie jest tylko Weerem, ale zlepkiem dwóch osób i być może „składa się” także z kogoś majętnego, powiedzmy pana Macafee (jedna z wspominanych postaci w pewnym momencie zwraca się do narratora imieniem tego właśnie bohatera). Sam tytuł można interpretować zgodnie z pomysłem Gaimana, ale można też znaleźć fragment, w którym słowo „pokój” zostaje użyte na określenie… męskiego członka (i piszę to najzupełniej poważnie, kto nie wierzy, niech spojrzy na stronę 170, do drugiego akapitu, fragmentu przeglądanej przez Weera książki pt. „Popędliwy prawnik”).
Alden Weer równie dobrze może być samotnym, ekscentrycznym staruszkiem, snującym często odbiegające od rzeczywistości fantazje, duchem (wtedy drzewo zostało w istocie zasadzone przez Eleanor na jego grobie), psychopatycznym mordercą zamkniętym w zakładzie dla obłąkanych (choćby fragment o tym, że gdy bohater widział za oknami twarze na niebie, zwykł wychodzić ze swoją ulubioną siekierą w noc, czy też wizyty u lekarzy), śniącym chłopcem (ostatnie zdanie), kompilacją kilku powyższych czy wreszcie skomplikowanym żartem z czytelnika, doszukującego się znaczenia w chaosie.
Osobną kwestią jest język powieści, także chwalony. Nie dołączę się do tych pochwał. Styl Wolfe’a prezentowany w przekładzie Nakoniecznika („Księga Nowego Słońca”) bardzo mi się podobał. Przekład Szypuły („Księga Krótkiego Słońca”) był funkcjonalny, ale pozbawiony urody i ulotnego wrażenia ukrytej głębi. Język przekładu Studniarek zmęczył mnie niemiłosiernie, wydał mi się miałki, a czasem niezrozumiały (nie mogę powiedzieć, jaki udział miał tu sam autor, w końcu „Pokój” powstał wcześniej, niż wyżej wzmiankowane cykle).
Pozwolę sobie przytoczyć opis chłopca z portretu: „Ma na sobie luźne czerwone spodnie jak żuaw, białą jedwabną koszulę i czarną aksamitną kamizelkę i pachnie jabłkami, gdyż tak długo przebywał wśród nich, i kołdrami (szytymi ręcznie z niewiarygodną precyzją, tak że każda była miękkim, ciepłym pomnikiem niekończącej się pracy we wtorkowe i czwartkowe popołudnia – a niektóre, dzięki swoim wzorom, również geniuszu Williama Morrisa); a później, kiedy od lat nie widziałem nieżyjącego brata ojca – którego on sam nigdy nie widział – zacząłem sobie wyobrażać, że stał owinięty kołdrą (jak ja w dzieciństwie byłem otulany dużym ręcznikiem po kąpieli), z jabłkami u stóp”. Z powyższego wynika, że postać na obrazie pachniała jabłkami i kołdrami, a narrator widywał stryja, choć ten ostatni, zgodnie ze stwierdzeniem padającym kilka zdań wcześniej, umarł we wczesnym dzieciństwie. I teraz nie wiem, czy to błąd, czy też mam się tutaj dopatrywać jakichś fantastycznych elementów. Albo: „Masz skórę? (…) Tak, leży na pianinie (…) Powinni umieścić ją w kamieniu węgielnym”. Jak można umieścić jelenią skórę w kamieniu węgielnym? (chyba że czegoś nie wiem o amerykańskich zwyczajach, ale nie wydaje mi się, by ktokolwiek używał wydrążonych kamieni węgielnych).
Choć notka okładkowa zawiera istne peany na temat tego, jakim to arcydzielnym arcydziełem jest „Pokój”, nie jestem w stanie przypomnieć sobie powieści, od której odbiłabym się z równie wielkim hukiem. Mam jednak nadzieję, że zdołałam wskazać, czego można, a czego nie należy się po tej książce spodziewać.
koniec
21 lutego 2014

Komentarze

« 1 2 3 4
26 II 2014   13:16:52

@ Anansi
Nie ma za co :)
Człowiek potrzebuje krytyki, by nie uróść w piórka.
Zatem koniec offtopa, miłego dnia!

26 II 2014   13:20:05

Obrosnąć, znaczy... Ech, trochę cieplej się zrobiło i koncentracja siada.

02 III 2014   09:53:08

@ Z powyższego wynika, że postać na obrazie pachniała jabłkami i kołdrami, a narrator widywał stryja, choć ten ostatni, zgodnie ze stwierdzeniem padającym kilka zdań wcześniej, umarł we wczesnym dzieciństwie. I teraz nie wiem, czy to błąd, czy też mam się tutaj dopatrywać jakichś fantastycznych elementów.

Rozumiem ten fragment następująco:
1) portret pachniał jabłkami i kołdrami, bo długo był z nimi przechowywany ("from having been stored so long with them"); w poprzednim akapicie mowa jest o tym, że portret znajduje się w najdalszym, najchłodniejszym pokoju, który - można się domyślać - pełni rolę składziku, gdzie trzyma się jabłka i kołdry,
2) narrator utożsamił portret z osobą stryja, dlatego pisze, że _on_ pachniał jabłkami i kołdrami i że od lat _go_ nie widział (w oryginale też jest "he", a nie "it").

18 IV 2014   21:03:41

Przeczytałem. Początkowo czułem zmęczenie i znużenie. Sądziłem, że jest to nieciekawy i mało zajmujący eksperyment literacki, który jednak postanowiłem wymęczyć do końca. Sam jednak nie wiem kiedy kiedy całkowicie się w niej zatraciłem.

Te ciągłe niejednoznaczności, niedopowiedzenia i gra z czytelnikiem zadziałały w moim przypadku. Pierwszym uczuciem po przeczytaniu była chęć przeczytania tego ponownie.

Koniec końców podobała mi się chyba nawet bardziej niż KNS.
Posłowie Gaimana specjalnie nie zrobiło na mnie wrażenie. Interpretacja 'duchowa' kompletnie do mnie nie przemawia i nie uważam jej za specjalnie interesującą.

Kluczem chyba do akceptacji tej lektury jest nie chęć poszukania tej jedynej słusznej interpretacji, a szukanie satysfakcji z tego na ile sposobów można to wszystko sobie układać w głowie, w czym autor celowo nam właśnie pomaga i co było jego wyraźną intencją.

Czytając ją ponowie nie będę 'poszukiwał prawdy', ale poszukiwał kolejnych furtek pozostawionych przez Wolfe do jeszcze większej ilości alternatywnych interpretacji.

« 1 2 3 4

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

PRL w kryminale: Człowiek z blizną i milicjant bez munduru
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Szczęsny szybko zaskarbił sobie sympatię czytelników, w efekcie rok po roku Anna Kłodzińska publikowała kolejne powieści, w których rozwiązywał on mniej lub bardziej skomplikowane dochodzenia. W „Srebrzystej śmierci” Białemu Kapitanowi dane jest prowadzić śledztwo w sprawie handlu… białym proszkiem.

więcej »

Studium utraty
Joanna Kapica-Curzytek

25 IV 2024

Powieść czeskiej pisarki „Lata ciszy” to psychologiczny osobisty dramat i zarazem przejmujący portret okresu komunizmu w Czechosłowacji.

więcej »

Szereg niebezpieczeństw i nieprzewidywalnych zdarzeń
Joanna Kapica-Curzytek

21 IV 2024

„Pingwiny cesarskie” jest ciekawym zapisem realizowania naukowej pasji oraz refleksją na temat piękna i różnorodności życia na naszej planecie.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Suma całej pamięci
— Jarosław Loretz

Tegoż autora

Tryby historii
— Beatrycze Nowicka

Imperium zwane pamięcią
— Beatrycze Nowicka

Gorzka czekolada
— Beatrycze Nowicka

Kosiarz wyłącznie na okładce
— Beatrycze Nowicka

Bitwy nieoczywiste
— Beatrycze Nowicka

Morderstwa z tego i nie z tego świata
— Beatrycze Nowicka

Z tarczą
— Beatrycze Nowicka

Rodzinna sielanka
— Beatrycze Nowicka

Wiła wianki i to by było na tyle
— Beatrycze Nowicka

Supernowej nie zaobserwowano
— Beatrycze Nowicka

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.