Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 2 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Aleksander Potiomkin
‹Biurko›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBiurko
Tytuł oryginalnyСтол [Stoł]
Data wydania27 marca 2015
Autor
PrzekładMałgorzata Marchlewska
Wydawca Poradnia K
ISBN978-83-63960-18-6
Format200s. 120×195mm; oprawa twarda
Cena32,90
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Jeden dzień z życia A.L. Dulczykowa
[Aleksander Potiomkin „Biurko” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Wielkie, dębowe, wyposażone w szafki, szuflady i tajemne skrytki biurko – to najprawdopodobniej marzenie każdego pisarza starej daty. Ale chyba nie tylko jego. Wnioskując na podstawie powieści Aleksandra Potiomkina, o podobnym wyposażeniu swego gabinetu fantazjuje również każdy biurokrata z prawdziwego zdarzenia. Wszak mebel taki może mieć mnóstwo zastosowań, a w skrajnej sytuacji – stać się nawet upragnioną kochanką.

Sebastian Chosiński

Jeden dzień z życia A.L. Dulczykowa
[Aleksander Potiomkin „Biurko” - recenzja]

Wielkie, dębowe, wyposażone w szafki, szuflady i tajemne skrytki biurko – to najprawdopodobniej marzenie każdego pisarza starej daty. Ale chyba nie tylko jego. Wnioskując na podstawie powieści Aleksandra Potiomkina, o podobnym wyposażeniu swego gabinetu fantazjuje również każdy biurokrata z prawdziwego zdarzenia. Wszak mebel taki może mieć mnóstwo zastosowań, a w skrajnej sytuacji – stać się nawet upragnioną kochanką.

Aleksander Potiomkin
‹Biurko›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBiurko
Tytuł oryginalnyСтол [Stoł]
Data wydania27 marca 2015
Autor
PrzekładMałgorzata Marchlewska
Wydawca Poradnia K
ISBN978-83-63960-18-6
Format200s. 120×195mm; oprawa twarda
Cena32,90
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Aleksander Potiomkin – urodzony w abchaskim Suchumi w 1949 roku – wie, o czym pisze. To znaczy pisze na tematy, na których doskonale się zna. O świecie, którego był trybikiem. Który poznał od podszewki i postanowił wyśmiać. Inna sprawa, że cały jego życiorys obfituje w zdarzenia, wobec których – jeśli nie chciał zwariować bądź popaść w depresję – musiał nauczyć się dystansować. Przyszedł na świat w obozie pracy dla niemieckich jeńców wojennych; był owocem mezaliansu etnicznego i politycznego – synem represjonowanej przez Kraj Rad Niemki i… oficera radzieckiego. Kiedy miał cztery lata, matce pozwolono wrócić do ojczyzny, lecz bez syna. Ojciec chłopca też nie wyrażał ochoty do wzięcia go pod swoje skrzydła, więc czteroletni Sasza najpierw trafił do domu dziecka, a następnie pod dach rodziny zastępczej. W 1966 roku opuścił rodzinną Abchazję i wyjechał na drugi kraniec Związku Radzieckiego – do Leningradu, gdzie studiował filozofię i dziennikarstwo. Po uzyskaniu dyplomu został żurnalistą „Komsomolskiej Prawdy”, specjalizującym się w wysławianiu rosnącej potęgi sowieckiego przemysłu.
Pod koniec lat 70. XX wieku los wreszcie uśmiechnął się do Potiomkina. Za pośrednictwem Międzynarodowego Czerwonego Krzyża odnalazła go, mieszkająca w Republice Federalnej Niemiec, matka. Uzyskał zgodę na wyjazd i wkrótce został obywatelem RFN. Po studiach ekonomicznych na uniwersytecie w Bonn rozpoczął pracę jako makler giełdowy. Gdy w Związku Radzieckim zapanowała pierestrojka, pospieszył z pomocą swej, nie zawsze sprawiedliwej, ojczyźnie. Opracowywał rosyjską wersję „Burdy”, uczył wydawców „Izwiestii” marketingu reklamowego, handlował tytoniem z Kaukazu. Wreszcie na początku lat 90. zdecydował się na powrót; zamieszkał w Moskwie i zrobił doktorat z ekonomii. Wtedy odszukał go stary przyjaciel z czasów abchaskich, który w tym czasie zrobił zawrotną karierę w armii – generał Anatolij Kulikow. Będąc właśnie ministrem spraw wewnętrznych Rosji, zaproponował Potiomkinowi stanowisko doradcy w Federalnej Służbie Podatkowej. Aleksander wyraził zgodę – dostał mundur, rangę generała-porucznika, własny gabinet i… biurko.
Praca Potiomkina nie należała do najłatwiejszych i najbardziej komfortowych. Miał przecież kontrolować dochody (i tym samym podatki) najbogatszych ludzi w Rosji. I to w czasach prezydentury Borisa Jelcyna, kiedy korupcja była niemalże sportem narodowym Rosjan. Można się więc dziwić, że wytrzymał na stanowisku aż półtora roku, by potem poprosić o zwolnienie z pracy. Od tej pory zaczął doradzać Instytutowi Ekonomii Rosyjskiej Akademii Nauk, licznym prywatnym przedsiębiorstwom, skupił się również na pisaniu – artykułów dla pism branżowych i… powieści. Nierzadko wykorzystywał w nich doświadczenia zdobyte po powrocie do Rosji. Jak chociażby w napisanym w 2004 roku „Biurku” – książce tyleż ironicznej, utrzymanej w duchu humorystycznych dzieł Nikołaja Gogola, co demaskatorskiej. Książce, która na nikim nie pozostawia suchej nitki. W której autor wymierza równie ciężkie ciosy urzędnikom państwowym, co politykom, bankowcom, działaczom społecznym i zwykłym mafiosom. Wszystkich ich – z perspektywy Potiomkina – łączy bowiem ten sam cel: chęć oszukania państwa dla własnych korzyści!
Fabułę powieści Aleksander Potiomkin zamyka w kilkunastu godzinach. Można nawet, dzięki wskazówkom autora, dokładnie określić dzień, w jakim rozgrywa się akcja „Biurka” – to 23 listopada 2003 roku. Głównym bohaterem książki jest niemłody już Arkadij Lwowicz Dulczykow – naczelnik Wydziału Skarbowego, urzędnik służb fiskalnych w randze generała (w pewnym sensie można więc chyba uznać go za alter ego samego pisarza). Przychodzi do pracy rano, by spędzić w biurze dzień jak co dzień. Według ustalonego harmonogramu przyjmuje kolejnych klientów, których wprowadza do gabinetu oddana i usłużna (we wszystkim) sekretarka Lubow (imię kobiety jest jak najbardziej znaczące) Popyszewa. Dwudziestotrzylatka przyjechała do Moskwy z prowincji; urodziła się gdzieś na pograniczu rosyjsko-estońskim, nad Jeziorem Czudzkim (Pejpus), które przeszło do historii dzięki zwycięstwu księcia Aleksandra Newskiego nad wojskami zakonu krzyżackiego. Luba nie ma jednak w sobie dumy średniowiecznego władcy; gotowa jest oddać się każdemu, kto może zapewnić jej w miarę dostatni i bezpieczny byt. Także Dulczykowowi, który jest jej tak samo obojętny, jak wszyscy wcześniejsi kochankowie, traktowani przez dziewczynę jedynie jako kolejne szczeble kariery.
Arkadijowi Lwowiczowi pokora Luby jednak bardzo odpowiada; nie tylko podbudowuje jego ego, ale sprawia również, że każdego dnia, nie opuszczając gabinetu, może on dać upust swojej chuci. Lecz nie oznacza to wcale, że darzy dziewczynę jakimś głębszym uczuciem; Dulczykow kocha bowiem tylko jedną rzecz (sic!) – swoje służbowe biurko. Ono w końcu jest centrum jego świata – wyznacznikiem zajmowanej pozycji, niepodważalnym dowodem na miejsce w społeczeństwie. Za biurko byłby gotów oddać życie. Gdyby cała kamienica poszła z dymem, myślałby jedynie o tym, jak ocalić najdroższy sobie mebel. Pracownicy, podwładni nie liczyliby się w ogóle. Dziwne? Skądże. Jeśli tylko weźmiemy pod uwagę mentalność urzędnika… Wychowany w epoce sowieckiej, Dulczykow idealnie wpasował się w nowe czasy, które gwoli ścisłości niczym szczególnym nie różnią się od lat 70. czy 80. XX wieku. Wtedy również najważniejsze były znajomości i pieniądze, za które dawało się coś załatwić. Tyle że wtedy łapówki wręczano w rublach, a teraz – w dolarach.
Każdy z petentów odwiedzających „generała” Dulczykowa ma do niego niezwykle ważny interes. Każdy ma też ze sobą odpowiedni argument, by przekonać go do swojej racji. Nie oznacza to jednak, że Arkadij Lwowicz spełnia wszystkie zachcianki. Jest na to, mimo swej niepohamowanej chciwości, zbyt mądry. Do sprawowania urzędu podchodzi jak do kampanii wojennej; ma swoją strategię, która polega na zapewnianiu sobie sojuszników mogących przyjść mu z pomocą w momencie, gdy będzie tego najbardziej potrzebował. Biurko staje się wówczas polem bitwy, na którym rozstawia wojska, przeprowadza przegrupowania, jednych bierze do niewoli, innym z kolei niespodziewanie daruje wolność. I nie ma dla niego znaczenia, czy odwiedza go urzędnik z prowincji, farbowany arystokrata, bandzior (z bulterierem), polityk. Dla każdego ma dobre, choć fałszywe, słowo. W rzeczywistości bowiem, jak każdy biurokrata, nie szanuje tych, którzy są od niego w jakikolwiek sposób zależni; respekt czuje jedynie wobec tych, którzy na drabinie społecznej zajmują miejsce na wyższych od niego szczeblach. Ale respekt wcale nie oznacza estymy.
Pisząc „Biurko”, Potiomkin sięgnął nie tylko do własnych doświadczeń z czasów pracy w Federalnej Służbie Podatkowej; pełnymi garściami czerpał również z prozy i dramatów Gogola. Dulczykow równie dobrze mógłby żyć w połowie XIX wieku i być bohaterem „Rewizora” bądź „Martwych dusz”. Przypomina trochę i Chlestakowa, i Cziczikowa, których Potiomkin najprawdopodobniej „skrzyżował” z obserwowanymi przez siebie na co dzień kolegami. Pewnym można być jednego: wielu czytających powieść, czuło zapewne rozgrzane węgle pod stopami i wypieki na policzkach. Wielu zadawało sobie pytanie: Czy to właśnie ja posłużyłem za pierwowzór Arkadija Lwowicza? Od momentu napisania „Biurka” minęła już ponad dekada. Czy w tym czasie zmieniła się Rosja? Sądząc z wydanych w Polsce w ostatnich latach książek reporterskich Wacława Radziwinowicza („Soczi. Igrzyska Putina”, 2014; „Crème de la Kreml. 172 opowieści o Rosji”, 2016) czy Krystyny Kurczab-Redlich („Głową o mur Kremla. Nowe fakty”, 2012; „Wowa, Wołodia, Władimir. Tajemnice Rosji Putina”, 2016) – wszystko zostało po staremu.
koniec
13 sierpnia 2016

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ten okrutny XX wiek: Budowle muszą runąć
Miłosz Cybowski

29 IV 2024

Zdobycie ruin klasztoru na Monte Cassino przez żołnierzy armii Andersa obrosło wieloma mitami. Jednak „Monte Cassino” Matthew Parkera bardzo dobrze pokazuje, że był to jedynie drobny epizod w walkach o przełamanie niemieckich linii obrony na południe od Rzymu.

więcej »

Jak to dobrze, że nie jesteśmy wszechwiedzący
Joanna Kapica-Curzytek

28 IV 2024

Czym tak naprawdę jest tytułowa siła? Wścibstwem czy pełnym pasji poznawaniem świata? Trzech znakomitych autorów odpowiada na te i inne pytania w tomie esejów pt. „Ciekawość”.

więcej »

PRL w kryminale: Człowiek z blizną i milicjant bez munduru
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Szczęsny szybko zaskarbił sobie sympatię czytelników, w efekcie rok po roku Anna Kłodzińska publikowała kolejne powieści, w których rozwiązywał on mniej lub bardziej skomplikowane dochodzenia. W „Srebrzystej śmierci” Białemu Kapitanowi dane jest prowadzić śledztwo w sprawie handlu… białym proszkiem.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż autora

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.