Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 1 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Władimir Wasiliew
‹Oblicze Czarnej Palmiry›

EKSTRAKT:20%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułOblicze Czarnej Palmiry
Tytuł oryginalnyЛик Черной Пальмиры
Data wydania23 września 2005
Autor
PrzekładEugeniusz Dębski
Wydawca Fabryka Słów
CyklPatrole
ISBN83-89011-71-9
Format352s. 125×195mm
Cena29,99
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

O Patrolu, który zeżarł własny ogon…
[Władimir Wasiliew „Oblicze Czarnej Palmiry” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
W tej książce złe jest prawie wszystko. Prawie. Bo od biedy można zaakceptować okładkę, ale już rysunki zamieszczone wewnątrz raczej straszą, niż ilustrują treść. Trudno cokolwiek zarzucić tłumaczeniu, ale przecież nawet najlepszy tłumacz nie uratuje kiepskiej powieści. Przykro to stwierdzić, lecz – bazujące na Łukianienowskim „Nocnym Patrolu” – „Oblicze Czarnej Palmiry” Władimira Wasiliewa to wyjątkowo nieudana kontynuacja bezsprzecznie wielkiego literackiego hitu.

Sebastian Chosiński

O Patrolu, który zeżarł własny ogon…
[Władimir Wasiliew „Oblicze Czarnej Palmiry” - recenzja]

W tej książce złe jest prawie wszystko. Prawie. Bo od biedy można zaakceptować okładkę, ale już rysunki zamieszczone wewnątrz raczej straszą, niż ilustrują treść. Trudno cokolwiek zarzucić tłumaczeniu, ale przecież nawet najlepszy tłumacz nie uratuje kiepskiej powieści. Przykro to stwierdzić, lecz – bazujące na Łukianienowskim „Nocnym Patrolu” – „Oblicze Czarnej Palmiry” Władimira Wasiliewa to wyjątkowo nieudana kontynuacja bezsprzecznie wielkiego literackiego hitu.

Władimir Wasiliew
‹Oblicze Czarnej Palmiry›

EKSTRAKT:20%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułOblicze Czarnej Palmiry
Tytuł oryginalnyЛик Черной Пальмиры
Data wydania23 września 2005
Autor
PrzekładEugeniusz Dębski
Wydawca Fabryka Słów
CyklPatrole
ISBN83-89011-71-9
Format352s. 125×195mm
Cena29,99
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Kto czytał „Nocny Patrol” Siergieja Łukianienki oraz napisaną wespół z Władimirem Wasiliewem drugą część cyklu zatytułowaną „Dzienny Patrol”, zapewne ulegnie pokusie i zechce zapoznać się z „Obliczem Czarnej Palmiry” – kolejną powieścią serii, tym razem sygnowaną jedynie nazwiskiem autora znanego już w naszym kraju z wariacji na temat Wiedźmina. Ulegając, popełni jednak niewybaczalny błąd, ponieważ wyrzuci swoje ciężko zarobione pieniądze w błoto. Powieść Wasiliewa – nie wiedzieć czemu (może z braku czasu?) dopuszczonego przez Łukianienkę do współtworzenia cyklu – jest bowiem wyjątkowo nieudaną kontynuacją historii o Innych, których zadaniem jest dbanie o równowagę pomiędzy Jasnymi a Ciemnymi.
„Nocny Patrol” – pierwsza powieść cyklu, na podstawie której w ubiegłym roku nakręcono w Rosji kinowy przebój – wytyczyła pewne standardy. Jednocześnie też bardzo wysoko postawiła poprzeczkę przed ewentualnymi kontynuatorami. Wspomniany już „Dzienny Patrol” trochę rozczarowywał, ale generalnie nie pozostawiał po sobie złego wrażenia. Z jakichś jednak powodów trzecią część cyklu – jeszcze w Polsce nie wydany „Sumieriecznyj Dozor” – Łukianienko napisał już sam, bez pomocy Wasiliewa. Ten zaś, niemal w tym samym czasie, tworzył własną powieść o Innych – opublikowane właśnie przez Fabrykę Słów „Oblicze Czarnej Palmiry”. Na popularności cyklu postanowił zresztą zarobić jeszcze inny rosyjski pisarz – bliżej w naszym kraju nieznany Witalij Kapłan, który w zbiorze „Fantastika 2004” umieścił opowiadanie zatytułowane „Inoj sriedi Inych”. A kto wie, czy tego typu kontynuacji nie było więcej…
Akcja powieści Wasiliewa rozpoczyna się w Kijowie (nie licząc „Prologu”, który rozgrywa się w Odessie). Niemal od razu zostajemy rzuceni w wir wydarzeń. Ku ogromnemu zaskoczeniu szefa kijowskiego Dziennego Patrolu, Aleksandra Szeremietiewa, popularnie zwanego przez współpracowników Like’iem, pewnego dnia do stolicy Ukrainy przybywa jego moskiewski odpowiednik – zwany nam doskonale z „Nocnego…” i „Dziennego Patrolu” – Zawulon. Jego pojawienie się w Kijowie nie wróży zresztą niczego dobrego. Like spodziewa się więc najgorszego i szybko okazuje się, że przeczucie go nie myli. Zawulon informuje go, że równowaga pomiędzy Innymi może niebawem zostać poważnie zakłócona. A to za sprawą tajemniczej sekty Ciemnych Innych, którzy opanowali Petersburg i poczynają sobie w mieście założonym przez Piotra Wielkiego, jakby było ich prywatną własnością. Ich bezecne występki mogą ściągnąć na głowę Zawulona i jego popleczników zemstę Jasnych, a tego oczywiście szef moskiewskiego Dziennego Patrolu chciałby za wszelką cenę uniknąć. Nie chce on jednak sam interweniować w Petersburgu, dlatego z prośbą o wyjaśnienie drażliwej sytuacji zwraca się do swego przyjaciela „zza miedzy”. Like nie odmawia i wkrótce kijowska ekipa, via Moskwa, rusza do… Pitera. Tam kijowianie szybko trafiają na ślad odszczepieńców, najprawdopodobniej nieświadomych wcale istnienia traktatu zapewniającego równowagę pomiędzy Innymi z obu obozów. A może wręcz przeciwnie – świadomych, ale pragnących doprowadzić do wielkiego konfliktu?…
Ten problem szybko zresztą staje się mało istotny. Tak jak mało istotny staje się dla czytelnika rozwój całej akcji. Z kart powieści Wasiliewa wieje bowiem przeraźliwą nudą. Prostacka fabuła przywodzi na myśl co najwyżej szkic powieści, z którym doskonale poradziłby sobie średnio zdolny gimnazjalista tuż po zapoznaniu się z wcześniejszymi powieściami cyklu. Wszystko tu zgrzyta i nic nie trzyma się kupy. Wasiliewowi rozłażą się gdzieś po mieście bohaterowie i ma on spory problem, żeby nad nimi zapanować. A to przecież jego zadaniem jest tak rozdawać karty, żeby czytelnik z wypiekami na twarzy czekał, co zdarzy się dalej. Tymczasem wyszło mu dziełko, w którym wprawdzie aż roi się od magów, czarodziejów, wilkołaków i tym podobnych stworzeń, tylko prawdziwej magii nie ma za grosz. Kto ma jeszcze w pamięci „Nocny Patrol” Łukianienki, ze zdziwieniem będzie przecierał oczy, nie dowierzając, jak można było do tego stopnia spłycić tak chwytliwy, aczkolwiek prosty, pomysł.
Czytając „Oblicze Czarnej Palmiry” można odnieść niepokojące wrażenie, że autor – siadając do pisania powieści – miał w głowie jedynie zaczątek fabuły. Że za bardzo zawierzył swemu talentowi i wyobraźni, które tym razem wywinęły mu niezłego psikusa, zdecydowanie wyprowadzając go na manowce. Może gdyby zamiast ponad trzystustronicowej powieści napisał kilkunastostronicowe opowiadanie, gdyby zagęścił fabułę, rezygnując z kilku pobocznych wątków, które nie wnoszą do opowieści nic ciekawego, gdyby opuścił jałowe dialogi (zajmujące mniej więcej jedną trzecią książki) – dałoby się jeszcze jakoś „Oblicze…” uratować. Ale za dużo tego „gdyby”. Bo problem tak naprawdę tkwi chyba gdzie indziej. Pisać trzeba z potrzeby serca, a tej w dziełach Wasiliewa – przynajmniej tych, które przetłumaczono na język polski – nie widać wcale. Nie da się ukryć, że pisarz ma teraz w Polsce spory problem. Po opublikowaniu „Wiedźmina z Wielkiego Kijowa” i „Oblicza Czarnej Palmiry” jawić się bowiem może w naszym kraju jako typowy literacki pasożyt, wykorzystujący jedynie pomysły zrodzone w głowach swoich kolegów po fachu. I – to również biorę pod uwagę – może to być opinia niezwykle krzywdząca. Dlatego dobrze by było, gdyby w najbliższym czasie ukazała się w Polsce oryginalna książka Wasiliewa, która rozstrzygnie, czy mamy do czynienia ze zdolnym autorem, czy literacką hieną.
Na koniec pozwolę sobie jeszcze na dwie uwagi, niejako „poza protokołem”. Pierwszą kieruję pod adresem wydawcy: Jeśli, droga Fabryko Słów, nie możesz uraczyć czytelnika wartościowymi ilustracjami, lepiej zrezygnuj z nich w ogóle. To, co pomieściłaś w „Obliczu…”, przyprawia wręcz o zgrzytanie zębów. Inna sprawa, że nijak się ma do treści książki. Uwagę drugą kieruję do tłumacza: Panie Eugeniuszu, żal Pańskiego czasu na takie literackie koszmarki! Gdy tyle naprawdę wartościowych rosyjskich książek czeka na swego translatora…
koniec
16 listopada 2005

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ten okrutny XX wiek: Budowle muszą runąć
Miłosz Cybowski

29 IV 2024

Zdobycie ruin klasztoru na Monte Cassino przez żołnierzy armii Andersa obrosło wieloma mitami. Jednak „Monte Cassino” Matthew Parkera bardzo dobrze pokazuje, że był to jedynie drobny epizod w walkach o przełamanie niemieckich linii obrony na południe od Rzymu.

więcej »

Jak to dobrze, że nie jesteśmy wszechwiedzący
Joanna Kapica-Curzytek

28 IV 2024

Czym tak naprawdę jest tytułowa siła? Wścibstwem czy pełnym pasji poznawaniem świata? Trzech znakomitych autorów odpowiada na te i inne pytania w tomie esejów pt. „Ciekawość”.

więcej »

PRL w kryminale: Człowiek z blizną i milicjant bez munduru
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Szczęsny szybko zaskarbił sobie sympatię czytelników, w efekcie rok po roku Anna Kłodzińska publikowała kolejne powieści, w których rozwiązywał on mniej lub bardziej skomplikowane dochodzenia. W „Srebrzystej śmierci” Białemu Kapitanowi dane jest prowadzić śledztwo w sprawie handlu… białym proszkiem.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Esensja czyta: Lipiec 2017
— Dominika Cirocka, Miłosz Cybowski, Jarosław Loretz, Beatrycze Nowicka, Katarzyna Piekarz, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Dwa oblicza Moskwy
— Magdalena Kubasiewicz

Ktoś nam znany, ktoś kochany…
— Paweł Pluta

Tegoż autora

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.