Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Aleksander Ścibor-Rylski
‹Cień›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCień
Data wydania1955
Autor
Wydawca Nasza Księgarnia
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl

PRL w kryminale: Geniusz prowokacji
[Aleksander Ścibor-Rylski „Cień” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Skoro nowelę „Cień” Aleksandra Ścibora-Rylskiego postanowił sfilmować Jerzy Kawalerowicz, mający już wówczas znaczącą pozycję w peerelowskiej kinematografii dzięki ekranizacji „Pamiątki z Celulozy” Igora Newerlego, musiało być w niej coś intrygującego. I rzeczywiście: ta historia, rozpięta pomiędzy wydarzeniami czasu okupacji i współczesnością (w kontekście połowy lat 50. XX wieku), zaskakuje dramatyzmem i czyhającą za każdym załomem zagadką.

Sebastian Chosiński

PRL w kryminale: Geniusz prowokacji
[Aleksander Ścibor-Rylski „Cień” - recenzja]

Skoro nowelę „Cień” Aleksandra Ścibora-Rylskiego postanowił sfilmować Jerzy Kawalerowicz, mający już wówczas znaczącą pozycję w peerelowskiej kinematografii dzięki ekranizacji „Pamiątki z Celulozy” Igora Newerlego, musiało być w niej coś intrygującego. I rzeczywiście: ta historia, rozpięta pomiędzy wydarzeniami czasu okupacji i współczesnością (w kontekście połowy lat 50. XX wieku), zaskakuje dramatyzmem i czyhającą za każdym załomem zagadką.

Aleksander Ścibor-Rylski
‹Cień›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCień
Data wydania1955
Autor
Wydawca Nasza Księgarnia
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Mimo że początek kariery literackiej Aleksandra Ścibora-Rylskiego (1928-1983) związany jest z opowiadaniami i powieściami propagandowymi (niektóre z nich, jak zresztą całkiem niezły „Węgiel”, to typowe socrealistyczne „produkcyjniaki”), to trzeba przyznać, iż pisarz ten starał się, ile mógł, czynić je ciekawszymi za sprawą dodawanych od siebie wątków sensacyjnych i szpiegowskich. Na dodatek od najwcześniejszego okresu swojej twórczości wykazywał się sporymi umiejętnościami do wymyślania dramatycznych sytuacji, w których stawiał swoich bohaterów. Tak było chociażby w napisanej z myślą o filmie „Sprawie Szymka Bielasa” (1953) oraz późniejszym o dwa lata „Cieniu”. Co ciekawe, ten drugi tekst, będący de facto nowelą, miał w połowie lat 50. dwa wydania: zbiorowe w tomie „Cień i inne opowiadania” oraz osobne – opisane w „stopce” jako pierwsze – w „żółtej serii” Naszej Księgarni. Co może dziwić o tyle, że było to wydawnictwo specjalizujące się w literaturze dziecięcej (taką zresztą afiliację miało wówczas w swojej pełnej oficjalnej nazwie), a o „Cieniu” można powiedzieć wszystko, tylko nie to, że powinny czytać go dzieci.
Za przekorę losu można też uznać fakt, że „Sprawa Szymka Bielasa”, choć była „opowieścią filmową” (taki otrzymała podtytuł), nie doczekała się wersji pełnometrażowej, a jedynie dwóch kilkuminutowych etiud. Tymczasem „Cień” niemal natychmiast został przeniesiony na „duży ekran” przez wciąż jeszcze będącego u progu kariery Jerzego Kawalerowicza (1922-2007). Miał on już wtedy na koncie trzy filmy kinowe: sztampową socrealistyczną „Gromadę” (1952) oraz opartą na powieści „Pamiątka z Celulozy” (1950) Igora Newerlego dylogię „Celuloza” (1954) i „Pod gwiazdą frygijską” (1955). Te ostatnie znamionowały narodziny dużego talentu, który zresztą Kawalerowicz potwierdził w następnych latach (vide „Prawdziwy koniec wielkiej wojny”, 1957; „Pociąg”, 1959; „Matka Joanna od Aniołów”, 1960; „Faraon”, 1966; „Śmierć prezydenta”, 1977; „Austeria”, 1983). Co takiego reżyser odkrył w krótkim tekście prozatorskim Ścibora-Rylskiego, któremu na dodatek zaproponował napisanie scenariusza? Pewnie nieoczywistości, sprawiające, że „Cień”, choć wciąż przynależny do epoki socrealizmu, zapowiada już nastanie nowych czasów.
Akcja noweli rozgrywa się w lipcu; czterech przyjaciół z dawnych lat – bezimienny narrator, który jest pisarzem, dyrektor Knyszyn (jakiemu zakładowi dyrektoruje, nie dowiadujemy się), pułkownik Capiga (który w 1944 roku przyszedł z ludowym Wojskiem Polskim nad Wisłę i Odrę znad Oki) oraz „ubek” Karbowski (żaden z nich nie otrzymał od Ścibora-Rylskiego imienia) – przyjechali na wakacje do brata tego ostatniego, na co dzień sztygara w kopalni. Karbowscy to chłopscy synowie, którzy, jak widać, nie oderwali się od swoich korzeni i gdy tylko nadarza się okazja, odwiedzają rodzinne strony. Tym razem głównie po to, aby połowić ryby. A że na jeziorze trzeba niekiedy czekać i parę godzin, aż zaczną brać, umilają sobie czas interesującymi opowieściami. Pisarz wspomina, jak pewnego dnia, jadąc po spotkaniu autorskim bryczką z PGR-u na stację kolejową, zobaczył mężczyznę wyskakującego z pędzącego pociągu. I chociaż próbowali go krzykiem powstrzymać przed tym nierozważnym krokiem, nie udało im się. Skoczył i zginął.
Przy trupie nie znaleziono żadnych dokumentów. Jedyne, co można było stwierdzić, to tyle, że był prawdopodobnie już po czterdziestce, a jego skromny ubiór znamionował urzędnika. Milicja rozpoczęła śledztwo, ale do niczego nie doszła. Słysząc tę historię, Karbowski wtrąca takie oto znaczące zdanie: „I włos ma swój cień, cóż dopiero człowiek! Poszukasz cienia, po cieniu faceta rozeznasz…”. Biorąc pod uwagę, że mówi to funkcjonariusz UB, aż ciarki przechodzą po plecach, nieprawdaż? W domyśle: gdyby to Karbowski bądź jego koledzy prowadzili dochodzenie, zapewne odkryliby prawdę. W każdym razie opowieść pisarza także innym przywodzi na myśl dziwne i niewyjaśnione zdarzenia z przeszłości. Knyszyn opowiada, jak zimą 1943 bądź 1944 roku, kiedy pracował na warszawskiej Pradze w warsztacie mechanicznym niejakiego Biskupika i jednocześnie działał w komunistycznym ruchu oporu, zorganizował z towarzyszami akcję ekspropriacyjną (popularnie nazywaną podczas okupacji „eksem”). Postanowili „skroić” volksdeutscha Cibulkę. Zadanie wydawało się wyjątkowo proste, tyle że gdy przystąpili do działania, znienacka pojawiła się inna grupa bojowników w tym samym celu. Czy można to uznać za przypadek?
Chwilę później okazuje się, że pułkownik Capiga znał majstra Biskupika. W październiku 1944 roku zgłosił się on do brygady czołgowej, a że okazał się świetnym fachowcem – przyjęto go. Wiosną następnego roku w składzie I Korpusu Pancernego obaj znaleźli się pod Budziszynem, gdzie toczyły się krwawe walki z Niemcami. I chociaż majstrowi nic nie można było zarzucić, szybko rozniosła się pogłoska, że przynosi on pecha podczas boju. Zupełnie inną historię snuje „ubek” Karbowski, który jesienią 1946 roku postanowił zorganizować prowokację, w wyniku której miano w końcu rozprawić się z szalejącą na Lubelszczyźnie bandą „Malutkiego” (w filmie Kawalerowicza awansował on na dowódcę oddziału Narodowych Sił Zbrojnych, w noweli natomiast o jego przynależności organizacyjnej w ogóle nie było mowy). „Malutki” od miesięcy spędzał sen z powiek wojsku i Urzędowi Bezpieczeństwa; był okrutny, ale i nieuchwytny. Wtedy sierżant Karbowski i pepeerowiec Jasiczka postanowili, że wcielą się w rolę „żołnierzy wyklętych” (Ścibor-Rylski oczywiście tak ich nie nazywa) z innego, rozbitego oddziału i podejmą próbę dostania się do jednostki znienawidzonego przez komunistów watażki. Gdy już mają go na wyciągnięcie ręki, wszystko zaczyna się sypać.
Żadna z opowiedzianych historii nie ma optymistycznego zakończenia. Każda niesie ze sobą jakąś tajemnicę. W każdej pojawia się „cień”, który coś psuje. Kto nim jest? By otrzymać odpowiedź na to pytanie, trzeba wsłuchać się w wieńczące nowelę wspomnienie sztygara Wawrzyńca Karbowskiego, które pozwala powiązać ze sobą wszystkie nierozwiązane dotychczas wątki. Pomysł Ścibora-Rylskiego na pewno był oryginalny, nie dziwi zatem, że przykuł uwagę Jerzego Kawalerowicza, aczkolwiek reżyser postanowił zrezygnować z jednego motywu, który rzeczywiście na ekranie nie wypadłby zapewne tak wyraziście, jak pozostałe. W efekcie na „przemiał” powędrowała historia pułkownika Capigi. Z perspektywy wielbiciela filmów uznać należy, że była to słuszna decyzja.
koniec
31 maja 2024

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ściskając w ręku kamyk zielony
Jarosław Loretz

20 VI 2024

„Miasto jadeitu” Fondy Lee przyjemnie odświeża sztywniejący ramy gatunkowe fantasy, oferując nietuzinkowy system magiczny zatopiony w sosie Dalekiego Wschodu.

więcej »

Pałac o trzech tysiącach komnat
Agnieszka ‘Achika’ Szady

19 VI 2024

Startująca rakieta czy sen pijanego cukiernika? Nowojorski wieżowiec w radzieckim wydaniu? Pałac Kultury i Nauki był tematem wielu tekstów publicystycznych, a niekiedy także literackich. O szczegółach możemy się dowiedzieć ze zbioru reportaży „Jako dowód i wyraz przyjaźni. Reportaże o Pałacu Kultury”.

więcej »

Sceny z życia gangstera
Miłosz Cybowski

17 VI 2024

„Człowiek yakuzy” Jake’a Adelsteina to pozycja bardzo przeciętna. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że wyszła spod pióra doświadczonego dziennikarza, który spędził w Japonii aż dwadzieścia lat.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.